Zaskakująca zmiana zachowania radnych!(mp3)
Czerwcowa sesja rady miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej z pewnością przejdzie do historii. Po raz pierwszy w punkcie „zapytania i wnioski radnych” dąbrowscy radni wręcz masowo formułowali pytania. Nawet ci, którzy na sesjach, nigdy i w żadnej sprawie, nie zabierają głosu, a tylko podnoszą w górę rękę na hasło „głosowanie” nagle rwali się do zadawania pytań, a ręce podnosili na znak, że mają coś do powiedzenia!
A jednak cuda się zdarzają! Milcząca jak dotąd koalicja nie tylko przemówiła, ale także formułowała niekończący się ciąg pytań w sprawach ważnych dla mieszkańców miasta i gminy.
Pierwszy raz, w relacji z przebiegu sesji rady miejskiej, pojawią się takie nazwiska, których czytelnicy nie mięli okazji jak dotąd usłyszeć. I to z obu stron sceny politycznej, bo aktywniejsza zwykle opozycja tym razem również nie próżnowała. Na jednego radnego przypadło minimum 3 pytania, a niektórzy z nich zadawali nawet po 5 – 6. Inni za to nadrabiali czasem zadawania pytań (tu na szczególną uwagę zasługują zapytania dwóch radnych – z zawodu nauczycielek: Józefy Borowskiej Marciniak i Anny Fido).
Pojawiły się również, co może być niemałym zaskoczeniem, dwa bardzo niewygodne dla gminy pytania: o niewypłacenie należności podwykonawcom, którzy pracowali przy odnowie synagogi oraz o rzekomy zamiar likwidacji… przedszkoli w gminie, jako „odwetu” za poruszenie sprawy bezprawnych opłat za uczęszczanie dzieci do tych placówek. Oba zadali oczywiście opozycyjni radni – pierwsze: Tadeusz Gubernat, drugie – Andrzej Buśko.
Ale zanim radni udowodnili, że potrafią zabrać głos na sesji, burmistrz przez ok. 40 minut składał sprawozdanie z działalności międzysesyjnej, w którym nie omieszkał przypomnieć o sukcesie gminy, jakim – bez wątpienia – było otwarcie pięknie wyremontowanej synagogi, którą (jak podają szacunki) dziennie odwiedza nawet 300 osób!
Burmistrz kolejny już raz (trudno zliczyć który) nawiązał do RPWiK. Ponownie poinformował, że do 30 kwietnia nie ulegną zamianie taryfy za wodę i ścieki. RPWiK odzyska natomiast 6 milionów zł., które, w formie pożyczki, zaciągnął na budowę nowoczesnej oczyszczalni ścieków.
Zmodernizowana zostanie również strona internetowa gminy, której unowocześnienia podejmie się Intarnet (spotkanie w tej sprawie już było). Przy tej okazji burmistrz nie mógł się nachwalić twórców i współpracowników strony (urzędu i jego poszczególnych jednostek). W tej „odświeżonej” formie strona internetowa urzędu ruszy prawdopodobnie już na początku lipca.
Stanisław Początek przypomniał również, że tylko do piątku można składać podania o 60. procentową bonifikatę na zakup mieszkania komunalnego. Burmistrz poinformował także o ostatnich (tym razem pozytywnych i obiecujących (?)) rozstrzygnięciach w sprawie obwodnicy Dąbrowy, w której powstanie chyba już wszyscy przestali wierzyć. Wojewoda Małopolski – mówiąc w języku urzędowym – „wszczął postępowanie w sprawie wydania decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej”. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że jeżeli decyzja się uprawomocni, można będzie zacząć budowę obwodnicy nawet już w 2013 r. Ale to tylko teoria, bo w praktyce pod wielkim znakiem zapytania stoją fundusze, bez których nie będzie można rozpocząć budowy. Burmistrz wybiera się z parlamentarzystami ziemi tarnowskiej do ministra Sławomira Nowaka. Trudno jednak uwierzyć, że obwodnica może powstać jeszcze w tej dekadzie, bo zapewne po, wydaniu pozwolenia na budowę, na drodze tej inwestycji staną fundusze, których pozyskaniem musiało by się zająć GDDKiA, a generalna dyrekcja przez lata pokazywała na co ją stać w sprawie dąbrowskiej „papierowej” obwodnicy. Zapewne kolejny raz skończy się na obietnicach i obwodnicę wyprzedzą jakieś „ważniejsze” inwestycje. Inaczej mogłoby być, gdyby to gmina Dąbrowa Tarnowska miała pozyskać te fundusze, bo już kilkakrotnie udowodniła, że potrafi to zrobić (vide: synagoga). Tu jednak wszystko niestety zależy od GKKKiA, więc może być jak zawsze, gdyż generalna dyrekcja raczej niczym pozytywnym nas już nie zaskoczy…
Zaskoczyli za to (pozytywnie!) dąbrowscy radni! To do nich, prawie w całości, należała ta sesja rady. I do punktu 5. obrad – „zapytania i wnioski radnych”, w którym po równo udzielała się opozycja i koalicja. Chyba podczas tej jednej tylko sesji rady padło więcej zapytań radnych niż w sumie podczas wszystkich obrad tej kadencji! Skąd ta odmiana? Zwłaszcza, że tym razem pojawiały się nazwiska radnych, o których nasi czytelnicy nie przeczytali dotąd w żadnej relacji, gdyż niczym podczas dotychczasowych sesji się nie wyróżniali. Głos zabrali niemal wszyscy zgromadzeni na sali włącznie z przewodniczącym i jego dwoma zastępcami!
Najwięcej pytań dotyczyło naprawy lub budowy ulic i chodników nie tylko w Dąbrowie Tarnowskiej, ale i w innych miejscowościach na terenie gminy. Sekwencję niekończących się pytań radnych rozpoczął Tomasz Budyn, który chciał zasięgnąć informacji w sprawie obwodnicy miasta, skate – parku, który ma powstać w Dąbrowie Tarnowskiej, odnowy placu zabaw w parku miejskim, rewitalizacji dąbrowskiego rynku i… żółto – brunatnej wody, która dość często płynie z kranów dąbrowian (czy jest szkodliwa dla zdrowia). Po nim głos zabrała Józefa Taraska, która akurat do małomównych radnych nie należy… Radna zapytała m.in. o chodnik na odcinku Sutków – Gruszów Wielki, ale jak zwykle mówiła za cicho i (również jak zwykle) trudno się było domyślić, o co jej chodzi. Po niej, z dłuższą tyradą, wystąpiła Józefa Borowska – Marciniak, która zwróciła uwagę m.in. na zły stan pewnego odcinka ulicy Szarwarskiej, gdzie przy Belerycie zalega woda, co powoduje powolne gnicie drzew, które mogą grozić zawaleniem. Podobną długą przemowę zafundowała radzie Anna Fido poruszając trudny temat drogi Zagumnie – Piłsudskiego, na której remont gmina złożyła wniosek (pomagała również w drobnych remontach i odśnieżaniu), gdyż przez długi czas nie było właścicieli tej drogi. Jednak – jak tłumaczyła radna – nagle pojawili się właściciele, którzy zadeklarowali, że nie życzą sobie remontów, utrudnili również dostęp do drogi publicznej, betonują pobliskie rowy i powodując zalewanie okolicznych działek. Okoliczni mieszkańcy złożyli się nawet na adwokata. Proszą jednak o pomoc, gdyż ta droga jest im potrzebna. Fido zwróciła również uwagę na starą kotłownię przy bloku nr 5 na os. Westerplatte, która szpeci otoczenie.
Jednak, jedno z ciekawszych i bardziej kontrowersyjnych zapytań, należało – jak można się domyślić – do Andrzeja Buśko, który chciał się dowiedzieć, czy prawdą są doniesienia o zamiarze likwidacji przedszkola (przedszkoli?) na terenie gminy w związku z koniecznością regulacji nieprawnie pobranych opłat.
– Czy zostały podjęte działania w kierunku likwidacji przedszkoli w gminie? – dopytywał radny. Buśko nawiązał do telefonu jednej z dyrektorek przedszkola (nazwiska nie wymienił, mimo że poznał ją po głosie), która ostrzegała, że w związku z jego interpelacją w sprawie podania wysokości kosztów czekających gminę za sprawę przedszkoli, likwidacji ulegną niektóre z tych placówek, bo samorządu nie będzie stać na ich utrzymanie. – (…) Moje pytania i moje interpelacje doprowadzą do likwidacji przedszkola, i że nie będę miał gdzie wnuków posłać – usłyszał, podczas telefonicznej rozmowy, radny.
Kolejnym, ciekawszym i ważniejszym zapytaniem podczas tej sesji, „zabłysnął” Tadeusz Gubernat. Radny dopytywał czy przedsiębiorcy i dostawcy pracujący przy remoncie synagogi zostali wypłaceni? Jeden przedsiębiorca stał pod synagogą i o mało nie płakał, bo tyle policji było na niego wystawionej – dowodził radny. Rzeczywiście – obstawienie policyjne imprezy było wręcz nienaturalne i trudno je tłumaczyć wyłącznie przybyciem do Dąbrowy licznych gości z różnych miejsc kraju i świata, gdyż ci akurat zawiedli. Nie było marszałka, ani nawet wicemarszałka, a niektóre samorządy, zamiast głównych przedstawicieli, wystawiły zastępców, jakby otwarcie tego pięknego zabytku dla niektórych polityków miało małe znaczenie.
Gubernat dopytywał także o to, dlaczego „Powiśle Dąbrowskie” (miesięcznik wydawany przez DDK, a – jak przekonywał radny – finansowany przez gminę) nie pojawiło się na Święcie Rzemieślniczym. Zapomniał jednak dodać, że miesięcznik (tak samo jak Kurier Dąbrowski (!), który na uroczystości był) nie otrzymał zaproszenia na tę imprezę. Poczuł się urażony, że dąbrowscy rzemieślnicy są lekceważeni, a święto ignorowane przez lokalne media (zapewne zwłaszcza przez te, które zaproszeń nie otrzymały).
Między Jackiem Ryczkiem, a Józefą Taraską (oboje skorzystali z możliwości zadawania pytań) wywiązał się konflikt, którego powodem był… przepust w Gruszowie Wielkim. Ryczek zdążył tylko poruszyć ten problem, a już do dyskusji, przerywając koledze z rady, wkroczyła Taraska. Nie wytrzymał przewodniczący rady miejskiej, który podczas tej sesji miał wyraźnie mniej cierpliwości do radnych. – Ale proszę nie przekomarzać się – zwrócił uwagę poirytowany Władysław Knutelski. Po wyjaśnieniach Taraski o przekopaniu przepustu i reakcji Ryczka na jej słowa (- Przekopać to sobie można ogródek!) Knutelski zdenerwował się jeszcze bardziej i dodał z ironią: – Ja wam udostępnię biuro i tam będziecie sobie prowadzić polemiki razem.
O sprawy istotne dla mieszkańców gminy (najczęściej remonty dróg i chodników) pytali, obok wymienionych już radnych, także: Bogusława Serwicka, Gabriela Dudek, Jacek Świątek, Stanisław Król, Wiesław Mendys, Kazimierz Pinas, Magdalena Ryczek, Andrzej Giza i sam przewodniczący – Władysław Knutelski. Trudno uwierzyć, że lista radnych dopytujących o sprawy gminy i jej mieszkańców, była podczas tej sesji aż tak długa. Zdziwienie zachowaniem radnych można było odczuć również wśród gości uczestniczących w sesji. Ktoś z sali ze śmiechem skomentował, że wszyscy dzisiaj pytają. Radni miejscy przyzwyczaili nas bowiem do pewnych „standardów”, które zakładają w miarę szybkie głosowanie nad uchwałami i unikanie „zbędnych” pytań. Każde odstępstwo od „normy” jest więc przyjmowane ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
Po „zapytaniach i wnioskach radnych” w punkcie 6. radni podjęli aż 30 uchwał, z których znaczna większość dotyczyła sprzedaży działek i przyjęcia darowizny nieruchomości. Głosowanie nad tymi 30. uchwałami było jednak tak ekspresowe, że nie trwało chyba więcej niż 5 – 10 min. Pod tym względem rada miasta wyprzedziła nawet radę powiatu, która na ostatniej sesji, po sporze o szpital, kończyła obrady „na wyścigi”. Ale tę „konkurencję” wygrała raczej jednak gmina, choć i Władysław Knutelski i Andrzej Urbanik walczyli do końca o „palmę pierwszeństwa” pod względem szybkości czytania uchwał. Przewodniczący rady miasta, podobnie jak zastępca przewodniczącej rady powiatu, pochwalił swoich radnych za szybkie i sprawne głosowanie. – Chcę tu zaznaczyć, że bardzo sprawnie te uchwały podjęliśmy. To jest właśnie to, jak na komisjach się dobrze i długo pracuje – powiedział, z uznaniem, Knutelski.
Radni głosowali jednogłośnie niemal w sprawie wszystkich uchwał (zwłaszcza tych dotyczących gospodarowania mieniem komunalnym). Nieco inaczej było w przypadku „udzielenia pomocy finansowej dla Powiatu Dąbrowskiego na dofinansowanie inwestycji”: budowy chodnika przy drodze powiatowej Radgoszcz – Luszowice – Lipiny oraz refundacji wydatków związanych z budową chodnika przy drodze powiatowej Wielopole – Odporyszów – Breń. Tu konsekwentnie wyłamywał się Andrzej Buśko, który uchwał nie poparł, a niektórzy radni opozycyjni powstrzymali się od głosu.
Czyżby te dwie uchwały były powetowaniem odrzucenia innej uchwały (z poprzednich sesji) dotyczącej współfinansowania przez gminę WTZ – ów, gdy zniecierpliwiony burmistrz przypomniał, że powiat „nie jest federacją gmin”. Można było przecież przypuszczać, że od tej jednej decyzji nie zepsują się, więcej niż poprawne, wręcz „symbiotyczne” stosunki gminy z powiatem.
Przed zakończeniem obrad burmistrz odniósł się do wszystkich pytań radnych. Na szczególną uwagę zasługują tu odpowiedzi skierowane do Andrzeja Buśko i Tadeusza Gubernata. Do tego pierwszego powiedział, nieco zirytowany: – jak Pan radny uczestniczy we wszystkich sesjach, to wie, że takiej uchwały nie było na sesji, więc takich planów nie ma! Medal ma jednak zawsze dwie strony – chociaż burmistrz zadeklarował jednoznacznie, iż żadne z gminnych czy miejskich przedszkoli nie zostanie zlikwidowane, to jednak powiedział również, że: – jeżeli będzie eskalacja tych żądań rodziców, to odbywa się kosztem innych inwestycji. Widać więc, że mimo iż samorząd nie podaje, ile pieniędzy już wypłacił i, ile będzie jeszcze musiał zapłacić niezadowolonym rodzicom, muszą to być kwoty niemałe skoro wpłyną na ograniczenie innych inwestycji. Na dowód, że nie ma niebezpieczeństwa, iż jakiekolwiek przedszkole zostanie zlikwidowane, burmistrz wymienił m.in. zgodę na powstanie dodatkowych oddziałów w obu placówkach miejskich i przyjmowanie wszystkich przedszkolaków. Uciął więc plotki i doniesienia, które niepokoiły rodziców maluchów.
W odniesieniu do sprawy niewypłacenia dąbrowskim przedsiębiorcom należnych pieniędzy za uczestnictwo w remoncie zabytkowej synagogi burmistrz powiedział:
– Z tego, co wiem nie są wypłaceni. Część z nich ma układowe umowy spisane. Niektórzy mają takie ugody zawarte. Gmina nie jest stroną. Owszem – nam zależy, żeby nasi przedsiębiorcy nie popadali w tarapaty finansowe, ale my nie możemy wypłacać za kogoś innego! Jeżeli się ktoś podejmował usług na rzecz tych firm, to mam nadzieję, że brał przedpłaty. Jeden z przedsiębiorców upadł. Będziemy tego lidera przyciskać, ale za skutek nie ręczę.
Liderem konsorcjum były Polskie Pracownie Konserwacji Zabytków i to one są odpowiedzialne za niewypłacenie dąbrowskim przedsiębiorcom należnych pieniędzy. Konsorcjum korzystało z usług lokalnych przedsiębiorców, a nawet kupowało materiały w miejscowych hurtowniach. I widocznie „zapomniało” uregulować zobowiązania finansowe. Sprawa jest tym bardziej poważna, że jeden z uczestników konsorcjum ogłosił upadek, a w takim przypadku tylko syndyk może wpłynąć na zwrócenie pieniędzy oszukanym dąbrowskim przedsiębiorcom. Burmistrz, co prawda, rozmawiał z liderem konsorcjum i „wymusił” pewne zobowiązania, ale – jak podkreśla – trudno przewidzieć, jak sprawa się potoczy.
Burmistrz dziwił się również, dlaczego niektórzy dąbrowscy przedsiębiorcy godzili się na ryzyko wiedząc, że nie wszyscy uczestnicy konsorcjum regulują w terminie należności finansowe.
– To chcieli dalej ryzykować? Jak to było? – dopytywał Stanisław Początek. W sprawie oszukanego przedsiębiorcy, który stał przed synagogą w dniu jej otwarcia i chciał wyrazić swoje niezadowolenie powiedział: – Proszę Państwa, policja nie była tam po to, żeby komuś przeszkadzać. Nic mi nie wiadomo o tym, żeby coś ktoś chciał wyrażać.
Audio clip: Adobe Flash Player (version 9 or above) is required to play this audio clip. Download the latest version here. You also need to have JavaScript enabled in your browser.
Sesja zakończyła się miłym gestem wręczenia kwiatów Władysławowi Knutelskiemu z okazji imienin.
Ula Skórka