Wycinanie opozycji
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej radni zdecydowali o wygaśnięciu mandatu radnego Andrzeja Buśki.
Zapraszamy do obejrzenia i wysłuchania rozmowy z radnym, zarejestrowanej tuż po niekorzystnym dla niego głosowaniu oraz z przewodniczącym Rady Miejskiej.
Prezentujemy również obszerne fragmenty samej sesji.
RELACJA Z SESJI
16. sesja rady miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej (a pierwsza w tym roku), okazała się pechowa dla radnego Andrzeja Buśko. Większością głosów koalicja pozbawiła go mandatu. Posad nie stracili za to koalicyjni radni – Kazimierz Pinas i Józefa Taraska, których odwołanie również głosowano na obecnej sesji.
Odwołanie radnego Andrzeja Buśko, o którym mówiło się już od zeszłego roku, było tylko kwestią czasu. Liczył się również z tym sam opozycyjny radny, który przyznał nam, że spodziewał się takiego obrotu sprawy. Wiadomo było już o tym, co najmniej, od ostatnich obrad sesji rady miejskiej w 2011 r. Wtedy jednak, chyba z racji niedawnych świąt, łamania się opłatkiem i wizyty grupy kolędniczej, nie wpisano tego punktu do obrad (rada miejska miała zresztą zastanowić się nad zasadnością tej uchwały). Zrobiono to za to 8 lutego – w punkcie 8., podpunkcie 10. wpisano tę uchwałę do porządku obrad. Nie pomógł nawet wniosek o usunięcie tego punktu.
Radny Andrzej Buśko honorowo wnioskował o usunięcie także podpunktów 8 i 9 dotyczących kolejno: wygaśnięcia mandatu radnej Józefy Taraski i radnego Kazimierza Pinasa. Wnioski te złożył wcześniej Klub Radnych „Niezależni Powiśle Dąbrowskie” (zrzeszający opozycję). „Jako klub radnych chcieliśmy doprowadzić do szczegółowego zbadania sprawy” – tłumaczył Andrzej Buśko. Dziś już wiedzą, że to się nie powiodło, bo – jak powiedział opozycyjny radny – „nasze wnioski pozostały jednak bez echa”.
11. głosami sprzeciwu, na 19. obecnych radnych (na początku obrad) odrzucono wniosek o wykreśleniu z głosowania podpunktów 8, 9 i 10 – czyli wygaśnięcia mandatów dwóch koalicyjnych, i jednego opozycyjnego, radnego.
Andrzej Buśko powiedział, że radni koalicyjni nie próbowali wytłumaczyć mu swoich decyzji. „Dyskusja” odbywająca się podczas jednej z zeszłorocznych sesji rady miejskiej była, w istocie, bardziej monologiem opozycyjnego radnego, który po zapoznaniu się z orzecznictwem sądu administracyjnego w podobnych sprawach i przepisami prawnymi rzeczowo tłumaczył, dlaczego nie powinien być odwołany. (zobacz: Spór o mandat radnego)
Tym razem także żaden z koalicyjnych radnych, podnosząc rękę za usunięciem Andrzeja Buśko, nie tłumaczył swojej decyzji. „Nie przypominam sobie, żeby od jakiegokolwiek radnego padły argumenty, że mój tok rozumowania jest błędny” – powiedział opozycyjny radny.
Andrzej Buśko zlecił opracowanie ekspertyzy prawnej dotyczącej zasadności wniosku o wygaśnięcie jego mandatu. Analiza prawna (w wykonaniu kancelarii adwokackiej Damiana Jastrzębia) wykazała nieprawidłowości we wniosku o odwołaniu radnego – innymi słowy, według tej ekspertyzy, radni koalicyjni źle zinterpretowali przepisy prawne.
„Tu jest duży znak zapytania. Opinia prawna jest zgoła odmienna” – powiedział Buśko. Według „Ustawy o Samorządzie Gminnym” radni „nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek, lub wspólnie z innymi z osobami, z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy”. Ale wspólnoty mieszkaniowe (Andrzej Buśko – przypomnijmy – jest licencjonowanym zarządcą wspólnot) nie mają żadnych uprawnień do rozporządzania poszczególnymi lokalami mieszkalnymi. Buśko nie pełni zatem roli członka zarządu, ale zarządcy – co zupełnie zmienia postać rzeczy. W myśl „Ustawy o Samorządzie Gminnym”, (na którą ciągle powołuje się koalicja) Buśko tak naprawdę nie powinien stracić mandatu radnego, chyba że przepisy zostaną źle zinterpretowana. I tak mogło się stać w przypadku opozycyjnego radnego.
Do dyskusji nad wykładnią prawną doszedł jeszcze statut gminy, na który powołał się przewodniczący rady miasta Władysław Knutelski i radna Józefa Taraska, aby uzasadnić wniosek o odwołanie Andrzeja Buśko. „Statut mamy taki i musimy się go trzymać” – powiedziała radna Taraska, w ramach sesyjnych przemyśleń. A w odniesieniu do radnego – adwersarza dodała: „Dużo czasu zmarnowaliśmy nad tymi punktami. Pan radny Buśko cały czas dobiega prawdy – dlaczego to się robi, a dlaczego tamto? (…)” Tłumaczyła się również – w emocjonalnej mowie – z wniosku w sprawie wygaśnięcia mandatu opozycyjnego radnego, bo to ona właśnie skierowała do rady miasta takie zapytanie. „Na początku września wystąpiłam z pytaniem i wolno mi pytać, i będę pytać”. Gdzie byli radni? Dopiero ja musiałam o to zapytać. Trzeba było to zrobić, żeby ludzie nas nie ośmieszali; społeczeństwo”.
Decyzje rady miejskiej mogą zastanawiać, bo według tej samej wykładni prawnej, również radni: Taraska i Pinas powinni stracić mandaty. Przypomnijmy, że Józefa Taraska jest prezesem OSP Gruszów Wielki, a Kazimierz Pinas – skarbnikiem OSP Żelazówka. A więc są członkami zarządu jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych. Ich jednak – mimo wniosku „Niezależnych Powiśle Dąbrowskie”, nie usunięto z rady miejskiej. Głosy koalicji obroniły tych radnych. Nie stało się to jednak w przypadku Andrzeja Buśko. Za wygaśnięciem jego mandatu głosowało 11. radnych, przeciw 6. (i co ciekawe – nie wszyscy zgromadzeni oddali swój głos). Pierwszy raz też pojawiło się pewne „zamieszanie” wokół głosowań i problemy z liczeniem głosów. Niektórzy (może w geście sprzeciwu?) nie podnieśli w ogóle ręki do góry. Radny Andrzej Buśko powiedział nam potem, że być może nie wszyscy radni są przekonani do tej uchwały.
Radni nie bardzo jednak wiedzieli, czy mogą nie głosować w tej sprawie, tym bardziej, że dla niezdecydowanych przewidziano „wstrzymanie się od głosu”. Z powodu nieszczęśliwego wypadku, na sali zabrakło radcy prawnej, która mogłaby rozstrzygnąć tę kwestię.
Co dalej z radnym Andrzejem Buśko? Jeszcze przez kilka tygodni będzie miał mandat i w tym czasie – jak już zapowiedział – odwoła się do sądu. W świetle przedstawionych argumentów opozycyjny radny ma szansę na wygranie tej sprawy. Jak wtedy zareagują koalicyjni radni?
Podczas 16. sesji rady miejskiej to właśnie wspomniany 8. punkt budził największe konsternacje, choć emocji było znacznie mniej, niż podczas kilku poprzednich obrad. Podpunkt 2. – zakładający „przekazanie prowadzenia Publicznej Szkoły Podstawowej w Lipinach osobie fizycznej” poparli jednogłośnie wszyscy radni (było ich wtedy, na sali, już 20.). Podpunkt 3: „zamiar reorganizacji Publicznej Szkoły Podstawowej w Szarwarku polegającej na likwidacji Szkoły Filialnej w Żelazówce” przeszedł prawie bez sprzeciwu. Za głosowało aż 16. radnych, 1 był przeciw i 3. wstrzymało się od głosu. Nikt jednak już nie stanął w obronie szkoły w Żelazówce.
„Karty rozdano” już podczas wcześniejszych sesji, kiedy to, tak naprawdę, decydowały się losy szkoły. Głosowanie było tylko formalnością. Poprzedziła je zresztą „analiza ekonomiczna i organizacyjna funkcjonowania szkół i przedszkoli na terenie Gminy Dąbrowa Tarnowska za rok 2011”, będąca wynikiem trzech spotkań Komisji ds. Oświaty, Kultury i Wychowania. Opinię przedstawiła radna i przewodnicząca powyższej komisji Józefa Borowska – Marciniak, która, już podczas decydujących w tej kwestii obrad, zabierała kilkakrotnie głos w spawie likwidacji szkoły w Żelazówce.
Z ustaleń komisji: „Niepokojący jest wzrost kosztów własnych gminy na szkoły i przedszkola”. Subwencja oświatowa na 2011 r. wynosiła ponad 12 mln. zł. Koszty funkcjonowania szkół i przedszkoli, według obliczeń komisji, znacznie przekroczyły subwencję (wyniosły ponad 18 mln. zł.), stąd przekonanie radnych, że gmina do szkół musi dopłacać.
Wśród powodów przymusowych „cięć” kosztów na placówki oświatowe Borowska – Marciniak (z zawodu nauczycielka) wymieniła m.in. wysoką liczbę etatów nauczycielskich w stosunku do liczby uczniów, zwiększanie dodatków funkcyjnych i motywacyjnych oraz… kartę nauczyciela. O konieczności oszczędzania, podczas ostatniej zeszłorocznej sesji rady miasta, mówił także burmistrz Stanisław Początek. Teraz jednak wszystko zostało przesądzone. Szkoła w Żelazówce będzie zlikwidowana.
Ula Skórka