Dzisiaj:
Poniedziałek, 18 listopada 2024 roku
Aniela, Cieszymysł, Filipina, Galezy, Klaudyna, Odo, Otto, Roman, Tomasz

„W TROSCE O ZDROWIE PUBLICZNE”

25 listopada 2019 | 1 komentarz

„Pakiet Internetu za 30 zł – to jest dla rodzica najtańsza niańka. Mam wrażenie, że to nie dzieci, tylko my pogubiliśmy się w dzisiejszym świecie. Nie wiemy, do jakich treści ma nasze dziecko dostęp. Dzieci każdego dnia doświadczają lub sami uprawiają cyberprzemoc” – takie słowa padały na konferencji, zorganizowanej przez starostwo powiatowe i dąbrowski Sanepid w ramach tegorocznych obchodów Dni Profilaktyki Powiatu Dąbrowskiego.

Choć ujawnione tam niektóre informacje i wnioski są porażające i nie budzą optymizmu, jednak wiedza o realnych zagrożeniach, zwłaszcza dotyczących młodzieży, jest bardzo ważna i nie do przecenienia dla wszystkich, którzy pracują z nastolatkami lub są rodzicami dorastających dzieci.

Konferencja była skierowana do dyrektorów placówek oświatowych z terenu powiatu dąbrowskiego, nauczycieli, pedagogów pracujących z dziećmi i młodzieżą, psychologów, wychowawców oraz pracowników instytucji i placówek zajmujących się, w ramach swej działalności, profilaktyką uzależnień. Ale jej wnioski powinni poznać przede wszystkim rodzice, by wiedzieli, jakie zagrożenia czyhają na ich dzieci, jak ich przed nimi bronić, ewentualnie jak pomóc w przypadku, gdy działania profilaktyczne zawiodły, na co zwracać uwagę. Podstawą jest jednak zacieśnienie opieki i kontroli rodzicielskiej, blokowanie i kontrolowanie treści internetowych (szkodliwych) i – niestety, gdy to konieczne – ograniczenie tzw. „prywatności” w imię bezpieczeństwa dziecka i ustrzeżenia go od tragedii.

W konferencji wzięło udział ponad 70 osób, które z uwagą słuchały wykładów, a drugiego – o charakterze szkoleniowym – również z rosnącym przerażeniem skalą patologii, na jaką narażony jest przeciętny nieletni użytkownik Internetu w przedziale wiekowym mniej więcej od 7 – 9 lat wzwyż. Przypomnijmy, że zwłaszcza najmłodsi, choć staje się to coraz powszechniejsze wśród nastolatków, nie zawsze potrafią odróżnić świat Internetu od życia codziennego.

W programie konferencji znalazło się bardzo interesujące wystąpienie Małopolskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Jarosława Foremnego: Zdrowie najwyższym dobrem i celem – historia i efekty 100 lat działalności służb sanitarnych w Małopolsce” oraz szkolenie „Profilaktyka uzależnień substancyjnych i behawioralnych”.

– W Polsce istnieje obecnie 16 Stacji Sanitarno – Epidemiologicznych wojewódzkich, ponad 300 – powiatowych, 10 granicznych i kilka wojskowych. Jesteśmy dużą siłą, która realizuje zadania z zakresu zdrowia publicznego. Państwowa Inspekcja Sanitarna powstała 60 lat temu, a służby – dokładnie 100 lat temu – mówił Wojewódzki Inspektor Sanitarny, Jarosław Foremny – Te sto lat zaczęło się w Krakowie, w Małopolsce, a prawodawstwo sanitarne (europejskie) sięga 1364 r. Kilka lat wcześniej król Polski Kazimierz Wielki Radzie Miasta Krakowa pozwalał wydawać tzw. „wilkierze”. Nie pozwalał trzymać nierogacizny w domach i wylewać pomyj z okna na bruk. Określano także, w swoisty sposób, termin przydatności produktów do spożycia: np. ryba złowiona jednego dnia, na drugi dzień miała pół ogona, a na trzeci ucinano cały ogon, żeby kupujący wiedział, czy jest świeża. Problemy epidemiologiczne zostały zauważone paręset lat temu! W czasie wojny 30 – letniej blisko 70% strat w ludziach, to choroby zakaźne (głównie nieżyt żołądkowy […]). 1/3 zgonów raptem była spowodowana bezpośrednimi urazami lub ich skutkami w późniejszym czasie. Zauważył to również Napoleon, który swoim żołnierzom mówił: „Wojny nie wygrywa się w pozycji kucznej”. Trywialne, ale bardzo dosadne stwierdzenie i prawdziwe. Naczelnik Piłsudski w 1914 r. tworząc zaczątki I Brygady przy pierwszym oddziale wojska, stworzył namiastkę jednostki sanitarnej, która zaopatrywała żołnierzy w świeżą żywność i wodę. W 1919 r. Polska odzyskała niepodległość, a już 21 listopada powstał pierwszy Państwowy Centralny Zakład Epidemiologiczny, później przemianowany na Państwowy Zakład Higieny, później na tej bazie powstały wojewódzkie Stacje Epidemiologiczne. Państwowa Zasadnicza Pierwsza Ustawa Sanitarna, wydana w postaci dekretu 8 lutego 1919 r., podpisana przez Piłsudskiego. Piłsudski szybko sam skorzystał z dobrodziejstw ustawy. Był nad Morskim Okiem i w restauracji zjadł kanapkę. Dostał ogromnych dolegliwości. Szybko zrobiono z tym porządek, wszczęto śledztwo, wyjaśniono i zlikwidowano problem. A zakopiańskie społeczeństwo cieszyło się z likwidacji serwowania nieświeżej żywności.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości służby sanitarne skupiły się zwłaszcza na walce z rozmaitymi chorobami zakaźnymi, które wówczas były częstym zjawiskiem. Intensywnie zaczęła się również rozwijać nauka, która przynosiła nowe zdobycze, także z zakresu epidemiologii i przeciwdziałania chorobom. Niestety – wszelkie działania tego typu przerwała II Wojna Światowa. Hitlerowcy nie dopuszczali do rozwoju polskiej myśli naukowej. W latach czterdziestych XX w. powstawały bardzo szybko Sanitarne Kolumny Wojewódzkie, a w 1954 r. wprowadzono nowoczesną Ustawę o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Niedługo potem, w 1963 r. na Prądniku w Krakowie stanęła Stacja Epidemiologiczna, którą kierował bakteriolog, dr Mieczysław Bilek.

Między rokiem 1917 – 1919 trudno było opanować setki tysięcy zgonów i miliony zachorowań na choroby zakaźne. Były miliony zachorowań na choroby zakaźne i może nawet 100 tys. zgonów z tego powodu. […] Towarzyszymy ludziom od momentu narodzin [szczepienia] do samej śmierci, a czasem nawet po zgonie (niekiedy dochodzi do ekshumacji zwłok; też pod naszym nadzorem). Jesteśmy z ludźmi, dla ludzi przez całe ich życie. Obecnie w Polsce jest 357 tys. zachorowań na choroby zakaźne i 1931 zgonów z tym związanych (0, 48%) a w Małopolsce nawet mniej (0, 39%). Gdybyśmy porównali, to 22 % zgonów na świecie z powodu chorób zakaźnych, to dużo więcej niż w Polsce. W Polsce jest to efekt szczepień. Mimo tych różnych ruchów antyszczepieniowych, mamy wyszczepialność na poziomie 95%; pozostałe 5 % jest zarezerwowane dla osób bardzo słabych, które ze względu na brak odporności nie mogą być zaszczepione, ale i one są bezpieczne przy takiej wyszczepialności. Ci, którzy nawołują, żeby się nie szczepić; te wszystkie głośne ruchy, to wyjątkowi egoiści, aspołeczni ludzie! To jest też już w tej chwili problem Niemców, Francji, Ukrainy – mówił Jarosław Foremny.

Prelegent wymienił również 10 największych zagrożeń zdrowotnych dla ludzkości, a wśród nich m.in.: odporność na antybiotyki, choroby zakaźne, pandemie grypy, zanieczyszczenie powietrza, złe warunki życia, niebezpieczne patogeny (wirust Ebola, MERS), wirus Dengi, HIV, niedostateczna podstawowa opieka medyczna, postawy i ruchy antyszczepieniowe itp.

Wykład Jarosława Foremnego uświadomił zebranym nie tylko rozwój służb sanitarnych (które tak naprawdę swoje prapoczątki czy też stworzenie właściwego gruntu do rozwoju, miały jeszcze za czasów dynastycznych w Polsce), ale również ich szersze tło – wspaniały rozwój polskiej myśli naukowej, mimo ograniczeń w postaci utraty państwowości czy ucisku ze strony okupantów.

Prelegent chciał również „odkłamać” wizerunek służb sanitarnych, jako instytucji „gnębiącej” rozlicznymi kontrolami rozmaite podmioty gospodarcze i przedstawić prawdziwy cel, któremu to ma służyć – trosce o zdrowie publiczne: najwyższe dobro i cel wszelkich działań. Istotnym aspektem wykładu było ukazanie szerszego tła i kontekstu pojawienia się służb sanitarnych w Polsce i Małopolsce. Dotąd zapewne mało kto wiązał postać wybitnego naczelnika państwa, Józefa Piłsudskiego, z pierwszą ustawą sanitarną. Pokazało to przy okazji, jak istotna w tym rozwoju była również wybitna myśl polityczna na miarę czasu, która dawała rozsądne podstawy do działalności dla dobra społeczeństwa.

Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Krakowie wręczył okolicznościowe medale: Wiesławowi Krajewskiemu – posłowi na Sejm RP, Annie Klimowskiej –  Państwowemu Powiatowemu Inspektorowi Sanitarnemu, Wojciechowi Pelczarowi – zastępcy PPIS, Monice Kwaśniewskiej, Ewie Nadolskiej, Ilonie Ostrędze – pracownikom Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Dąbrowie Tarnowskiej.

Te wątki mogą być też przydatne dla tworzenia polskiego prawa – zauważył poseł Wiesław Krajewski, który podziękował za zaproszenie na to cenne spotkanie – Oprócz militarnych aspektów, jest ten aspekt intelektualny. Możemy być dumni z naszych przodków, którzy tworzyli zręby prawodawstwa w tym zakresie. Na co dzień nie dostrzegamy konieczności i dobrych podstaw Waszej pracy, ale ta praca jest bardzo potrzebna, żebyśmy tutaj czuli się bezpiecznie. Również tutaj, w naszej Małej Ojczyźnie.

Wykład – a właściwie szkolenie, połączone z aspektem praktycznym i profilaktycznym oraz prezentacją – przedstawiła prelegentka z Krakowa, Katarzyna Kudyba, o której czytamy: psycholog, pedagog, trener w obszarze profilaktyki uzależnień i przeciwdziałania przemocy w rodzinie, profilaktyk, absolwentka studiów Social Media & Content Marketing, biegły znawca wirtualnej przestrzeni. Na co dzień praktyk pracujący z dziećmi i młodzieżą; także uzależnioną substancyjnie i behawioralnie. Prelegentka uświadomiła zgromadzonym, że większość drugo – i trzecioklasistów dysponuje jakimś sprzętem odbierającym Internet i ma dostęp do… mediów społecznościowych, które rodzice zakładają im… w nagrodę! Już w tym wieku dzieci spędzają sporo czasu w przestrzeni wirtualnej i potrafią się od niej uzależnić, a największe niebezpieczeństwo stanowią nieodpowiednie treści, które oddziałują negatywnie na ich charakter. Decydującym czynnikiem jest, więc niemożność odróżnienia fikcji świata wirtualnego i kreacji internetowych „gwiazdek” od realnego życia i próba przeszczepienia wszelkich patologicznych zachowań odwzorowanych od „idoli” współczesnego czasu na grunt kontaktów rówieśniczych. Prelegentka opowiadała o tym szczegółowo, prezentując sytuacje, z którymi styka się w życiu zawodowym bardzo często.

Jedna z uczennic wczesnych klas szkoły podstawowej w rozmowie z psycholog Katarzyną Kudybą pochwaliła się, że jest „prestiżowa”, gdyż ma „sługusów”, którym płaci drobne kwoty za noszenie za nią plecaka w szkole. Słowa te („prestiż”, „sługus”) w odwróconym, negatywnym znaczeniu zostały „wypromowane” przez jednego z youtuberów, który otwarcie zachęca do patologicznych, aspołecznych postaw, a większość z ponad miliona jego odbiorców i obserwatorów, to najmłodsi uczniowie w przedziale wiekowym 7 – 11 lat.

Posługujemy się tutaj faktycznymi przykładami z polskich szkół, które – jako praktyk, zebrała Katarzyna Kudyba. Prelegentka prosiła, by nie filmować i nie robić zdjęć podczas jej wykładu oraz nie wchodzić na podane profile internetowe, by nie zwiększać oglądalności influencerom i youtuberom rozpowszechniającym patologiczne, głęboko szkodliwe treści i zachowania. Oglądalność przekłada się bezpośrednio na realne dochody, m.in. z i reklam, co staje się gratyfikacją za rozprzestrzenianie i promocje patologicznych zachowań.

Kudyba uświadomiła odbiorcom, że takie treści cieszą się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród najmłodszych użytkowników internetowych, którzy nie potrafią odróżnić realnego życia od wykreowanego przez ich idoli. Z racji wyjątkowo patologicznych treści, które przeciętnemu dorosłemu wydadzą się drastyczne, będziemy chcieli poruszyć tutaj sam problem posługując się przykładami, z ominięciem nazw profili internetowych oraz wyeliminowaniem do minimum wulgarnego języka. Trzeba jednak zwrócić uwagę na poważny problem i oddać go wiernie w taki sposób, z jakim stykają się online dzieci, gdyż być może po przeczytaniu tego, któremuś z rodziców zapali się czerwona lampka i zdoła ustrzec swoje dziecko przed kontaktem z takimi treściami i naśladowaniem niektórych yutuberów czy influencerów. Prelegentka apelowała o nieujawnianie wizerunków tych osób i prowadzonych przez nich kanałów społecznościowych również dlatego, by ograniczyć możliwość „przeszczepienia” tych patologii na dąbrowski grunt.

Podstawowym problemem jest wręcz nieograniczony czas korzystania przez dzieci (również tych najmłodszych odbiorców, w wieku 7 – 11 lat) z Internetu i social mediów oraz brak kontroli rodzicielskiej poprzez zastosowanie blokady treści w komputerze i zainteresowanie przeglądanymi przez dziecko stronami. Niektóre z komunikatorów i stron internetowych same zliczają czas użytkowania przez danego odbiorcę (np. Youtube), dzięki czemu rodzic może mieć nad tym stałą kontrolę.
Jeden z szóstoklasistów przyznał się Katarzynie Kudybie, że na samo oglądanie filmików na Youtube poświęca ponad 42 godziny w ciągu tygodnia (na podstawie zliczeń czasu ze strony), nie wliczając użytkowania innych mediów społecznościowych. I nie jest on szczególnym wyjątkiem, gdyż Internet pochłania i uzależnia coraz młodszych odbiorców. Równie ważne są treści, którymi żyją i chłoną najmłodsi użytkownicy Internetu.
Ostatnio triumfy święci prosta piosenka o niewyszukanej treści, odwołująca się do seksualności. Po tygodniu ma już… 7 milionów wyświetleń. Prelegentka uświadomiła zgromadzonym, że na takie zasięgi i odbiory w Internecie przeciętny człowiek musiałby pracować przez wiele lat, a i tak nie miałby gwarancji, że zdobędzie taką „popularność”. Obserwując treści, które często pochłaniają najmłodszych odbiorców i młodzież szkolną można wywnioskować, że im coś jest gorsze, wulgarne, patologiczne i groźne, tym bardziej „klikalne” (jak się potocznie mówi) i oglądalne, a w ślad za tym idą reklamodawcy, którzy to gratyfikują czasem reklamowym, przekładalnym na realny dochód z prowadzenia takich kanałów. Są to często pieniądze takiego rzędu, jakich przez rok nie zarobi przeciętny Kowalski pracując na etacie.

Do tego można zauważyć brak odpowiedniego i dobrego prawodawstwa w tym zakresie (utrudniają to również postępujące szybkie zmiany w Internecie i reakcja zwrotna tzw. patoinfluencerów na zmieniające się warunki oraz blokowanie stron). Dochodzi więc do takich absurdów, że rozważa się penalizowanie wychowania seksualnego w szkołach prowadzonego przez profesjonalnych edukatorów, a trudno jest trwale zablokować kanały społecznościowe nawet nieletnich patoinfluencerów,

– Pakiet Internetu za 30 zł, to jest dla rodzica najtańsza niańka. Mam wrażenie, że to nie dzieci, tylko my pogubiliśmy się w dzisiejszym świecie. Nie wiemy, do jakich treści ma nasze dziecko dostęp. Dzieci każdego dnia doświadczają lub sami uprawiają cyberprzemoc – mówiła prelegentka, która poinformowała, że naśladując tegoż influencera dziecko zaprosiło na facebooku swoich kolegów z klasy wyłączając z tego grona publicznie dwie osoby i oznaczając je jako „dzbany” (notabene to najpopularniejsze młodzieżowe słowo 2018 r. o bardzo pejoratywnej wymowie) gdyż nie byli odpowiednio „prestiżowi” i zamożni.  Reakcja rodzica na tę sytuację: nie mogę zmusić dziecka, żeby się ze wszystkimi kolegowało. W sieci popularność zyskało również młode rodzeństwo (uczniowie niższych klas szkoły podstawowej) które wyzywa się, znieważa i wulgarnie obraża na wizji. To nic innego, jak akceptowana przez odbiorców przemoc.  Reakcja rodziców: Oni się tylko tak promują. W rzeczywistości się lubią.

O niebezpieczeństwie, które wiąże się z grami internetowymi mówi się nie od dziś, ale zwraca się głównie uwagę na możliwość uzależnienia, zaś mniej na samo promowanie wysoce szkodliwych treści. Wiele z gier, których nazw nie podamy, bazuje na promowaniu odwróconych wartości moralnych – w skrócie: najgorsze zachowania są najlepsze. Firmy sportowe, które sam tworzą gry komputerowe, przyznają, że niektóre produkty obecne na polskim rynku absolutnie nie nadają się dla dzieci. Nawet z pozoru nieszkodliwe gry potrafią epatować najbardziej wyszukaną przemocą: krew leje się strumieniami, a dziecko (w grze, która reklamuje się, że jest darmowa, a zarabia najwięcej wśród konkurencji) może zakupić sobie wirtualne gadżety: np. noże czy inną broń do zadawania ran i śmierci przeciwnikowi. W niektórych grach są VIP – roomy, gdzie można zapraszać prostytutki i odbywać z nimi wirtualny stosunek seksualny, zaś lepiej punktowane jest rozjechanie samochodem ciężarnej niż zakonnicy. Z pozoru najbardziej niegroźne gry pokazują, jak ugrillować niemowlę, udusić kogoś, czy utopić w basenie. Krew i przemoc jest tam wszechobecna.

Katarzyna Kudyba ostrzegała, że zarówno gry komputerowe, w których jest możliwość zagrania i kontaktu przez Internet z drugą osobą, jak i dziecięce transmisje komputerowe nienadzorowane przez dorosłych, oraz zachowania rodziców (umieszczanie zdjęć dzieci w social mediach, również niemowląt) są „rajem” dla osób ze skłonnościami pedofilnymi, gdyż stwarzają im okazje do znalezienia potencjalnej ofiary. Pedofile to sprytni i ostrożni sprawcy przestępstw, którzy potrafią zdobyć zaufanie dzieci, zaprzyjaźnić się z nimi, podając się za rówieśników, a później manipulować i kierować ich zachowaniem. Dlatego zwłaszcza przed rodzicami, ale również nauczycielami, pedagogami, psychologami, pracującymi z dziećmi i młodzieżą stoi wyjątkowo rudne zadanie – ochrony młodych i najmłodszych przed wysoce szkodliwymi treściami oraz niebezpiecznymi substancjami: przed uzależnieniami substancyjnymi, ale i nie mniej groźnymi, uzależnieniami behawioralnymi. Jest to tym trudniejsze, że blokowani patostreamerzy zakładają inne konta, czasem z niewielką zmianą nazwy, a po czasie blokady wracają ponownie, promują się na patotreściach i zdobywają jeszcze większe rzesze subskrybentów i followersów.

Producenci i dystrybutorzy treści pornograficznych także znaleźli świetny sposób na uśpienie uwagi rodziców. Po Internecie krąży popularna filmowa bajka dla dzieci, która w środek ma wmontowane treści pornograficzne – przez cały czas słychać wyłącznie podkład dźwiękowo – słowny z bajki.

Ale już na wyżyny sprytu wznieśli się dystrybutorzy bardzo groźnych dopalaczy oraz syntetycznych narkotyków – obie te grupy uważane są za psychostymulanty dużo groźniejsze i przynoszące znacznie gorsze skutki od „tradycyjnych” narkotyków. Zdobycie takich substancji nigdy chyba nie było tak szybkie, łatwe i coraz… tańsze. Najtańsza próbka dopalaczy do spróbowania (mniejsza dawka niż w jednej porcji) kosztuje na stronie internetowej… 2,80 zł. Bez ograniczeń i przeszkód sprzedawane są jako produkty kolekcjonerskie, umieszczane np. w niebudzących podejrzeń kartonikach, czymś co może przypominać kartę telefoniczną i co, nawet leżąc na biurku szkolnym, może nie rzucać się w oczy. Są również przedmioty „codziennego użytku” z miejscami do przechowywania różnych środków psychoaktywnych, lub tzw. młynki do rozdrabniania, rozgniatania narkotyków, których forma tego wymaga (markery, piłeczki, figurki, młodzieżowe bibeloty, które kryją w sobie ostrza do rozdrabniania lub puste miejsce na sproszkowane substancje).

Takie przedmioty mieli okazję obejrzeć uczestnicy owego szkolenia i przekonać się, że istnieje nikła szansa odkrycia podejrzanej substancji u dziecka, które dysponuje takim „opakowaniem”. Praktycznie do 18 zł można bez trudu kupić dopalacz.  Wprowadzono również dostawę wybranych substancji psychoaktywnych we wskazane miejsce, w 20 minut od chwili zamówienia, a taka usługa działa 24 godziny na dobę, zaś kontakt jest ogólnie dostępny. Sieć dystrybucji jest tak rozwiązana, że nie będzie łatwo tego namierzyć i przechwycić.

Również w Internecie, lub w formie papierowej, dołączoną do środków kolekcjonerskich, można znaleźć instrukcję, jak zakupić tego typu substancje (online: jak i gdzie szybko zamienić złotówki na internetową walutę – bitcoiny – i krok po kroku zrealizować i opłacić zamówienie lub dołączona do dopalacza papierowa instrukcja obsługi  jak skorzystać z produktu kolekcjonerskiego i ile czasu może trwać jego potencjalne działanie – a to wszystko „ubrane” w nieszkodliwą i zabawną formę komiksu przedstawiającą… cykl prania; nie na darmo mówi się potocznie o „praniu mózgu”). Strony internetowe, gdzie można zakupić szkodliwe dla zdrowia i życia substancje psychoaktywne (należy pamiętać, że nie ma bezpiecznej ilości takich produktów, którą można przyjąć jednorazowo, nie ma również ich opisanego rzeczywistego składu czy czystości składników oraz żadnej gwarancji, że przy pierwszym spożyciu nie zakończy się zgonem) nie pozostawiają wątpliwości, co można za ich pośrednictwem nabyć i otwarcie się reklamują: „Mamy to, co wprowadzi cię w inny wymiar świadomości”. Z drugiej strony jednak tego typu strony są skonstruowane w ten sposób, by nie można było ich zablokować. Niestety, w sieci nie brakuje również patostreamerów, którzy w swojej twórczości – od filmików po piosenki – otwarcie zachęcają do przyjmowania środków psychoaktywnych – są nawet strony, gdzie młody człowiek znajdzie poradę, jak samemu przygotować środki psychotropowe ze składników dostępnych w domu.

Reklamowane, a wyjątkowo niebezpieczne, są tzw. pigułki gwałtu czyli DRD (date rape drug), a w rzeczywistości GHB kwas gamma – hydroksymasłowy sprzedawany w formie sproszkowanej lub płynnej, bezbarwny, bezwonny, niezmieniający smaku napoju, do którego wsypuje się przyszłej ofierze gwałtu. Działa błyskawicznie, pozbawiając ofiarę przytomności na kilka godzin (i bardzo często później pamięci), a podany ofierze, która cierpi na cięższą chorobę (zwłaszcza sercowo naczyniową) lub przyjmuje leki, które mogą z kwasem wejść w reakcję, może doprowadzić do tragedii. Bardzo trudno wykrywalny, gdyż szybko usuwa się z krwi, nie zostawiając śladu. Tym bardziej groźny, że służy do popełniania przestępstw; tych najcięższych i najbardziej drastycznych, rujnujących psychikę ofiary i niszczących jej zdrowie. Jeszcze groźniejszy, gdyż ostatnio nie tylko coraz łatwiej dostępny, ale – obecnie – do nabycia w formie dezodorantu lub maleńkiego, niewidocznego plasterka wielkości krateczki z zeszytu, by łatwiej było podać go ofierze.

To tylko kilka z przykładów realnych niebezpieczeństw, czyhających nawet na najmłodszych odbiorców patologicznych treści internetowych, których w sieci nie brakuje, a które zyskują aprobatę części społeczeństwa. Jeden najprostszy krok może ustrzec dziecko przed tragicznymi konsekwencjami dostępu do „patotreści” – blokada rodzicielska, ograniczenie czasu spędzanego przed komputerem i sprawdzanie stron, które przegląda dziecko.

Starostwo powiatowe i dąbrowski Sanepid zorganizowały świetną konferencję – takie szkolenia powinny się odbywać często, gdyż uczulenie dorosłych na nowoczesne niebezpieczeństwa internetowe (cyberprzemoc, narażenie na kontakt z patologicznymi treściami) może pomóc w uchronieniu dzieci przed ich konsekwencjami, które mogą być tragiczne.

us

fot.powiatdabrowski.pl


Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Internautów. Administrator portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin - zawiadom nas o tym (elstertv@gmail.com).

Komentarze

  1. 27 listopada 2019 o 11:35
    Zaniepokojony :
    Gratuluje kolezankom z sanepidu
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +4 (w sumie : 4)

Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)