Sprawa ZOL – u powoli się wyjaśnia
Chyba nie to chciały usłyszeć pielęgniarki z ZOL – u i Związki Zawodowe walczące o zachowanie miejsc pracy w dotychczasowej formie. Co prawda powoli wyjaśnia się wiele niewiadomych na temat oddziału, ale informacje nie są pomyślne dla większości personelu, który opowiada się zdecydowanie przeciw kontraktom.
ZOL nie zostanie zlikwidowany (a przynajmniej na razie nie ma takich planów), a pielęgniarki nie stracą pracy, ale nie wszystkie przyjmie szpital. Jeżeli dojdzie do przekształcenia ZOL – u w spółkę, ci pracownicy, którzy zdecydują się pozostać na oddziale, będą pracować na kontraktach.
Czy personel zaakceptuje taką formę zatrudnienia? Dyrektor ZOZ Teresa Kopczyńska mówi jasno i otwarcie, że to jedyne wyjście, by zbilansować oddział, który przynosi duże straty. Związki Zawodowe reprezentujące pielęgniarki nadal stanowczo odrzucają kontrakty i zapowiadają walkę do końca tłumacząc, że prawo jest po ich stronie.
Jedno jest pewne – nie o takie rozwiązanie sprawy ZOL – u walczył personel oddziału.
A przynajmniej większość pielęgniarek. Nieco inaczej też przedstawiała się sytuacja Zakładu, podczas ostatniego zebrania w szpitalu. Pielęgniarki mogły odnieść wrażenie, co przyznała nawet Bożena Kolarczyk, że sprawa zatrudnienia zakończy się po ich myśli. Tym bardziej, że Związki Zawodowe reprezentujące (na podstawie pisemnych pełnomocnictw) większość pracowników oddziału powtórzyły jeszcze raz, że nie ma zgody personelu na zamianę etatów na kontrakty. I dalej utrzymują to stanowisko.
Tymczasem dyrektor ZOZ – u Teresa Kopczyńska mówi jednoznacznie, że innej szansy dla ZOL – u nie ma. Przypomnijmy, że to szpital, a nie władza wyszedł z inicjatywą rozmowy z pracownikami oddziału na temat prawdziwej sytuacji Zakładu i potrzeby zmiany formy ich zatrudnienia. Teresa Kopczyńska w rozmowie z Kurierem ponownie zapowiedziała i potwierdziła potrzebę dialogu z personelem.
Teresa Kopczyńska zaznacza, że w krótkim spotkaniu nie jest w stanie przekazać całej idei zmian związanych z przekształceniem ZOL – u, ale tylko w tej formie działalności widzi szansę dla oddziału, który – jak podkreśla – jest w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej i wciąż generuje straty.
– Problem zmian, które proponujemy w ZOL – u jest wielowątkowy. Na pewno w tak krótkim spotkaniu nie uda mi się rozwinąć tego tematu dogłębnie. Sytuacja finansowa zakładu jest bardzo trudna. Poziom kontraktowania usług na rok 2014 jest bardzo restrykcyjny i nieodzwierciedlający rzeczywistych potrzeb tego rejonu. W związku z tym musimy szukać innych prób wyjścia do zbilansowania się zakładu. Jeżeli zdajemy sobie sprawę, że są oddziały bardzo istotne strategicznie dla leczenia pacjentów, tak samo są i takie komórki organizacyjne, które są istotne ze względów społecznych, ale mogą funkcjonować w innej formie prawnej. W związku z powyższym, że nie mamy żadnej możliwości w naszych strukturach na obniżenie kosztów funkcjonowania ZOL – u, próbujemy znaleźć wyjście z sytuacji. Jeżeli ZOL obciąża stratą na poziomie przedtem 800, teraz w okolicach 500 tys. zł. rocznie, to ma to istotny wpływ na sam stan zobowiązań naszego zakładu. Jeżeli ZOL pełniący bardziej funkcje społeczne, opiekuńcze aniżeli ratowanie życia, zdrowia pacjenta może funkcjonować jako spółka jednoosobowa organu założycielskiego, czyli nadal ma zabezpieczenie społeczne (tak to nazwijmy), jednocześnie obecne prawo daje jej inne możliwości funkcjonowania i pozyskiwania środków finansowych, to jest to jedna z naszych propozycji. – tłumaczy Kopczyńska.
Na taką, a nie inną sytuację finansową ZOL – u wpływają odrealnione kontrakty z NFZ (o problemie z kontraktowaniem pisaliśmy w artykule „Fatalny kontrakt NFZ dla szpitala”). Przypomnijmy, że również dopłaty od pacjentów, mające pokryć wyżywienie i zakwaterowanie, nie spełniają swojej funkcji w dostatecznym stopniu. Tym bardziej, że pacjentami z dąbrowskiego ZOL – u są osoby z terenów rolniczych, otrzymujące bardzo niskie świadczenia emerytalne. Nie oznacza to jednak, że ZOL nie spełnia swoich funkcji społecznych – wręcz przeciwnie – w przypadku takich terenów Zakład Opiekuńczo – Leczniczy jest bardzo istotny dla mieszkańców powiatu.
– Nie mamy najmniejszego wpływu na dopłaty do pacjenta. Stawka NFZ dla Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego jest w całej Polsce na tym samym poziomie i od lat nie ulega zmianie, ale drugą część utrzymania pacjenta stanowią dopłaty od pacjenta. Jeżeli my na tym terenie mamy pacjentów pobierających renty, czy emerytury KRUS – owskie. Są to jedne z najniższych świadczeń, czyli ta część dopłaty na dzień dzisiejszy do miesięcznego pobytu jest na poziomie 480 zł, ale w tym są również i wyższe (ja mówię – średnio), to proszę sobie wyobrazić, jaka grupa naszych pacjentów ma przychody, które odprowadza na naszą rzecz, w wysokości 200, 300, 350 zł. I to jest nasz problem. Obecnie prawo nie zezwala gminom czy organowi założycielskiemu na dofinansowanie działalności wprost w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej . Dofinansowanie może dotyczyć remontu, wyposażenia, zabezpieczenia w sprzęt i aparaturę medyczną, ale umówmy się – co miesiąc takich rzeczy się nie robi, bo takiej potrzeby nie ma, a pacjenta musimy utrzymać co miesiąc, przez cały okres. – wyjaśnia Teresa Kopczyńska.
Teresa Kopczyńska podkreśla, że zmiana formy funkcjonowania dąbrowskiego ZOL – u nie ma znaczenia dla pacjentów. Dla chorych nic się nie zmieni – nadal będą przyjmowani na oddział w ramach kontraktów NFZ i takich samych dopłat z rent bądź emerytur. Zmieni się za to sytuacja finansowa ZOL – u, który nie będzie już obciążany kosztami funkcjonowania ZOZ – u. Można jedynie zadać pytanie, czy pozostałe oddziały szpitala nie będą z tego tytułu ponosić większych kosztów („odpadnie” oddział, który wcześniej w nich partycypował)?.
– Jeżeli będziemy rozważali to w kontekście pozostawienia nadal tej bardzo istotnej ze względów społecznych jednostki i pozwolimy Zakładowi Opiekuńczo – Leczniczemu funkcjonować jako wyodrębnionej jednostce organizacyjnej, to jednocześnie ich koszty utrzymania zostaną zmniejszone, bo nie zostaną obciążone kosztami ogólnozakładowymi naszego zakładu, czyli całego ZOZ – u. Z drugiej strony sam zakład zostanie odciążony o straty, która na tamtej działalności jest generowana. Czyli dla pacjenta nie zmieni się nic. Nadal pacjenci z tego rejonu będą mogli uzyskać pomoc. Natomiast też istotną rzeczą jest to, że ZOL nie może być zamiast Domu Pomocy Społecznej, a bardzo często jest tak traktowany. Bardzo często zdarza się, że na naszych oddziałach szpitalnych znajdują się pacjenci, którzy nie mają żadnego zabezpieczenia rodzinnego i nie bardzo mają gdzie wrócić po leczeniu szpitalnym. Bardzo często są to pacjenci przekazywani do ZOL – u, bo samodzielnie nie mogą egzystować. Więc tu jest też ten element, że ZOL przez niektóre rodziny jest traktowany zamiast Domu Pomocy Społecznej, gdzie są już inne warunki finansowania, generalnie pokrywane ze środków własnych rodzin, a tutaj takiej dopłaty być nie może – mówi dyrektor ZOZ.
Dyrektor ZOZ – u stawia sprawę jasno – ze względów finansowych trzeba zrobić coś, by ZOL mógł się zbilansować (potrzeba przekształcenia oddziału została wcześniej zawarta w programie restrukturyzacji szpitala). Zakład Opiekuńczo – Leczniczy nie zostanie zlikwidowany ani sprywatyzowany (przynajmniej na razie nie ma o tym mowy), trwają natomiast obliczenia, czy ma szanse działać w oderwaniu od ZOZ – u. Już można wstępnie powiedzieć, że Zakład w takiej formie może się zbilansować.
– Jesteśmy na etapie liczenia kosztów, porównywania kosztów i sprawdzania, jaką szansę ma ZOL w warunkach wyłączenia z naszych struktur. Naprawdę musi być wyłączony z naszych struktur, ponieważ cały szpital musi pociągnąć straty przynoszone przez strategicznie istotne oddziały chociażby takie, jak ginekologia i położnictwo, oddziały zabiegowe (szczególnie oddział urazowo – ortopedyczny). Poziom kontraktowania tych świadczeń jest zupełnie oderwany od realiów, od tych rzeczywistych, realnych potrzeb.
W zasadzie są to oddziały, które przyjmują przypadki pilne, przypadki ratujące życie i zdrowie. Nie ma to żadnego przełożenia potem na finansowanie udzielonych świadczeń ze strony NFZ. Czyli znowu jest dyskusja – coś za coś. Strategicznie dla szpitala i dla pacjenta jest istotne funkcjonowanie oddziału urazowo – ortopedycznego, oddziału chirurgicznego, oddziału ginekologiczno – położniczego (a tym samym i noworodkowego). Więc to są bardzo trudne wybory, ale na jakimś etapie musimy podjąć decyzję, co dalej? Jeżeli nie rozważamy likwidacji tej formy działalności w ogóle (czyli likwidacji całej placówki), a rozważamy, w którym kierunku mamy pójść, by pozwolić się zbilansować ZOL – owi, a jednocześnie odciążyć nasz szpital od straty generowanej przez ZOL, to chyba warto się nad tym tematem pochylić – wyjaśnia dyrektor dąbrowskiego szpitala.
„Na pewno trzeba rozmawiać, tłumaczyć, wyjaśniać” – deklaruje Teresa Kopczyńska, która zaznacza, że obliczenia wskazują, iż ZOL ma szansę istnieć i działać z powodzeniem jako jednostka odrębna od szpitala.
– Każda zmiana niesie ze sobą bardzo duże emocjonalne napięcie. Każda zmiana jest związana ze strachem personelu, czy znajdzie tam swoje miejsce zatrudnienia, ale zmiany są nieuchronne i jedno jest pewne, że brak przekonania do tych zmian jest blokadą do ich wprowadzenia, czyli na pewno należy rozmawiać, tłumaczyć, wyjaśniać. I na tym etapie powinniśmy się w tej chwili skupić. Wszystkie wyliczenia wskazują, że zbilansowanie wyłączonej ze struktur tej organizacji ma szansę powodzenia. Dlatego funkcjonowanie w formie spółki jednoosobowej organu założycielskiego, jakim dla nas jest powiat dąbrowski, daje inną szansę dofinansowania działalności, co jest istotne, że te prawne różnice są. Mało tego – może rozszerzyć swoją działalność o tzw. „łóżka komercyjne”. Te łóżka komercyjne mogą być wykorzystywane, bądź poprzez stałe udostępnienie na długoterminowy pobyt dla pacjentów, których rodziny mogą finansowo zabezpieczyć pobyt; może również służyć na okresy krótkoterminowe. Tak często przecież zdarza się, że rodziny obciążone na stałe opieką nad osobami niesprawnymi, potrzebują kilku dni urlopu, czy też ich stan zdrowia wymaga trochę wolnego czasu dla nich samych. Więc wtedy istnieje możliwość na kilkudniowe pobyty pacjentów w ZOL – u. To coś, czego ja nie mogę zrobić na poziomie publicznego zakładu opieki zdrowotnej. – mówi Teresa Kopczyńska.
Dyrektor ZOZ – u dowodzi, że pielęgniarki, które przejdą na kontrakt, będą zarabiały więcej niż dotychczas na etacie. Dodaje również, że etat nie daje większej gwarancji zachowania pracy, niż inne formy zatrudnienia.
– Problem pielęgniarek i ich obaw jest również bardzo złożony. Z jednej strony jest to grupa, która chciałaby mieć dowartościowane swoje stanowiska pracy chociażby przez wysokość uposażenia. Jest to grupa zawodowa, która walczy o swoje prawa, co do ich merytorycznego, fachowego przygotowania, co do ich stosunku do pacjenta, ale jednocześnie jest to grupa zawodowa, która bardzo boi się zmian. Praca na etacie nie daje absolutnie większej gwarancji zatrudnienia aniżeli praca w ramach umowy kontraktowej, bądź w formie umowy – zlecenia. Łatwiej jest dostosować potrzeby opieki rzeczywistej nad pacjentem przy zatrudnieniu kontraktowym i łatwiej może pielęgniarka uzyskać wyższe przychody. Jest to diametralna zmiana, ponieważ w inny sposób jakby same za siebie zaczynają decydować. Nie ukrywam – jest to trudne, ale przez podobny system przechodzili kiedyś lekarze. Też były na początku bunty, a potem lekarze zorientowali się, że jest to dla nich bardzo atrakcyjna i wygodna metoda zatrudnienia. Jeżeli zaczniemy od takiego etapu, że żadne zatrudnienie nie jest gwarancją zatrudnienia na zawsze. Czyli ten pierwszy element strachu, że jak będę na kontrakcie, to mnie zwolnią, jak będę na umowie – zleceniu, to mnie zwolnią, jak będę na etacie, to mnie nie zwolnią. To nie jest tak. – przekonuje Kopczyńska.
Kopczyńska nie zostawia wątpliwości co do możliwości przejęcia przez szpital wszystkich pielęgniarek, które obawiają się zatrudnienia w ZOL – u na kontraktach. Nie ma możliwości zatrudnienia w szpitalu, na etacie, większości personelu Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego. Do ZOZ – u może przejść zaledwie kilka pielęgniarek. Taka deklaracja padła zresztą z ust starosty. Potwierdziła to również Kopczyńska.
– Nie ma takiej możliwości, by wszystkie pielęgniarki zostały po stronie szpitala. Optymalizacja zatrudnienia od kilku lat spowodowała, że nasze normy zatrudnienia są bardzo wyśrubowane. Nie może być tak dla pielęgniarek, które w tej chwili są zatrudnione w ZOL – u, przy ich oczekiwaniu, że wszystkie zostaną zatrudnione w szpitalu, to w ich miejsce musiałyby odejść inne pielęgniarki, a to chyba byłoby bardzo nieuczciwe w stosunku do tych pielęgniarek, które i tak już były zredukowane do maksimum w oddziałach szpitalnych, czy w poradnia. Więc na pewno jest szansa, że kilka z nich może zostać, z bardzo prostego powodu – w tej najliczniejszej grupie zawodowej fluktuacja jest największa, bo jeżeli są to pracownice młode, to bardzo często jest to sprawa ciąży, urlopu macierzyńskiego, urlopu wychowawczego. Czyli tutaj rotacja w tej grupie jest bardzo duża i na pewno kilka z nich mogłoby w tej nowej rzeczywistości się odnaleźć, ale generalnie byłoby wskazane, żeby znalazły zatrudnienie w tej nowej organizacji. Natomiast sądzę, że w wyniku rozmów, w wyniku dyskusji zmienią swoje nastawienie do tego, co jest nowe, ale mam wrażenie, że jest nieuchronne. Najbliższe lata nie wskazują na to, żeby był podwyższony poziom finansowania świadczeń zdrowotnych. Tu chodzi generalnie o cenę. Jeżeli zostanie na tym samym poziomie wyceniony punkt przez NFZ, a nie zamienimy tych pacjentów, na pacjentów z dużych miast posiadających renty czy emerytury powyżej 2 tys. zł., (to dalej będą to pacjenci na poziomie 400 – 700 zł.), to sytuacja finansowa ZOL – u nie ulegnie diametralnej zmianie – przekonuje Kopczyńska.
Teresa Kopczyńska zaznacza, że powoli zmienia się podejście do zawodu pielęgniarki. Wykwalifikowane pielęgniarki, w mniejszej liczbie niż dotychczas, mogą wypracować większe pensje, jeżeli do opieki nad pacjentami zostanie dopuszczona nowo powstała grupa zawodowa – opiekun medyczny, a takie zmiany powoli nadchodzą.
– Odrębną rzeczą jest ustanowienie faktycznych, rzeczywistych potrzeb zatrudnienia średniego personelu, czy nawet wyższego personelu medycznego. Trwają dyskusje na temat uprawnień w tej grupie zawodowej. Mimo że jest to dopiero w sferze dyskusji, ale na pewno w najbliższych miesiącach, czy latach będzie musiało dojść do zmiany podejścia do zawodu pielęgniarki. Pielęgniarka, oprócz funkcji pielęgnacyjnych (to ona odpowiada za wymycie pacjenta, toaletę pacjenta i za spełnienie potrzeb fizjologicznych), spełnia funkcje opiekuńcze. Więc pytanie jest takie, czy wysoko wykwalifikowana pielęgniarka po wyższych studiach powinna te czynności wykonywać, czy może ją na tym etapie zastąpić opiekunka medyczna, a taki zawód już w Polsce istnieje i są kadry do tego przystosowane. Kadry, które pracują za dużo niższe uposażenie. Po to, żeby pielęgniarki mogły uzyskać wyższe wynagrodzenie jest coś za coś. Jeżeli funkcje opiekuńcze zostaną przejęte przez grupę zawodową nowo utworzoną w Polsce, która już z definicji otrzymuje niższe wynagrodzenie, to niższe wynagrodzenie pozwala na to, by pielęgniarek mniej, mogło więcej pieniędzy zarobić. I tutaj są te kolejne dylematy, kolejne dyskusje. To jest wszystko na etapie rozważań, dyskusji, rozmów. Jedno jest pewne – zmiany w systemie organizacyjnym muszą nadejść. – kończy dyrektor dąbrowskiego szpitala.
Co na to same zainteresowane – pielęgniarki z ZOL – u, przed którymi może stanąć dylemat: zgodzić się na kontrakty w przekształconym Zakładzie, czy stracić pracę? Czy podejmą rozmowy z dyrekcją ZOZ – u? Zapytaliśmy o to przewodniczącą Związków Zawodowych, które dysponują uprawnieniami do reprezentowania personelu ZOL – u i w jego imieniu walczą o prawa pracownicze.
Bożena Kolarczyk zaprzecza, by po ostatnim zebraniu, jakiekolwiek rozmowy (na temat ZOL – u) były w szpitalu prowadzone. Jak mówi – ze Związkami na razie nikt nie rozmawiał i nie informował ich o żadnych ewentualnych „ruchach” związanych z przekształceniem spółki. O tym, że pod uwagę brane są wyłącznie kontrakty, mimo iż Związki i pielęgniarki na ostatnim zebraniu stanowczo je odrzuciły, Bożena Kolarczyk dowiedziała się z mediów.
– My się będziemy tak bronić, żeby do tego nie doszło. Ja zrobię wszystko ze swojej strony. Będę prosiła zarząd regionu, żeby pomógł, bo same prawdopodobnie sobie nie poradzimy. Potrzebujemy pomocy z zewnątrz. Ale ja jestem dobrej myśli – mówi Kurierowi Bożena Kolarczyk, która stanowczo dodaje, że prawo jest po ich stronie.
Pielęgniarki zatrudnia na etatach ZOZ, a nie ZOL i nie można, w związku z przekształceniem, zamienić umów o pracę na kontrakty. Bożena Kolarczyk dowodzi, że szpital musi przejąć wszystkie pielęgniarki, które nie chcą przejść na kontrakty. Przewodnicząca wyjaśnia, że chodzi o starsze, schorowane pielęgniarki, które chcą spokojnie dopracować na etacie do emerytury, a nie ryzykować zakładając własną działalność – chodzi w głównej mierze o utratę osłony socjalnej, która dla starszego pracownika wiąże się z utratą poczucia bezpieczeństwa. Jak mówi Bożena Kolarczyk pracownicy ZOL – u bez problemu przejdą na inne oddziały szpitalne. Natomiast stanowczo nie zgadzają się na zmianę formy zatrudnienia.
Na ostatnim zebraniu pielęgniarka ZOL i zastępca przewodniczącej Związków Zawodowych – Monika Kwarciak złożyła wniosek, by przygotować symulację kosztów funkcjonowania oddziału po przekształceniu z uwzględnieniem zachowania etatów dla pielęgniarek. Obliczenia zostały wykonane z uwzględnieniem w kosztach osobowych kontraktów. Jak się dowiedzieliśmy – tylko w taki sposób ZOL po przekształceniu ma szansę się zbilansować, a więc zaistnieć jako odrębna jednostka. Dodajmy, że pielęgniarki z ZOL – u nie negują samego przekształcenia, domagają się natomiast zachowania etatów; nie godzą się na kontrakty.
Anna Gierszewska, jak zapowiedziała na pierwszym zebraniu, poinformowała dyrektor ZOZ – u, że personel kontraktów nie chce. W obliczeniach, za wiedzą dyrekcji i władz, w kosztach osobowych zapisane były kontrakty, gdyż spółka w inny sposób się nie zbilansuje. ZOL nie może już dłużej przynosić takich strat.
– Nikt mi nie zarzucił, że zrobiłam źle. Nie ma innej opcji liczenia. Nikt lepszego pomysłu, niż spółka, nie poddał. W spółce tylko takie koszty mogą wchodzić w grę. Dlatego nikt mi nie zarzucił, że robię coś źle – mówi kierownik ZOL – u Anna Gierszewska.
O dalszym rozwoju sytuacji będziemy informować naszych Czytelników.
Ula Skórka