Rolnik z Zalipia oskarżony przez Animalsów
Józef Szczebak od lat przygarnia psy – niechciane, chore, znalezione. Wkrótce może tego bardzo żałować. Kilka dni temu na jego podwórko wkroczyli inspektorzy Animals, którzy stwierdzili, że mieszkaniec Zalipia nie opiekuje się, a… znęca nad zwierzętami.
Żądają kary dla 64-latka, który jest zdezorientowany niezrozumiałą dla niego sytuacją.
– Najpierw przyjechali i powiedzieli, że mi pomogą. Za kilka dni znów się pojawili, żeby zabrać zwierzęta. To niby jest ta pomoc? Jestem sam, dla mnie te zwierzaki są jak rodzina– mówi Szczebak. Na posesji miał do wczoraj 20 psów. Odebrane przez Animals czworonogi trafią na razie do schronisk.
To nie pierwsza wizyta Animalsów u Józefa Szczebaka.
– Kilkanaście lat temu odebrano mu bodajże jastrzębia, którego znalazł rannego i wyleczył. Po kilku dniach „opieki” fachowców od praw zwierząt ptak zdechł – opowiada Witold Morawiec, wójt gminy Olesno. Zwraca on uwagę, że Szczebak sam mieszka w warunkach niewiele lepszych niż zwierzęta.
Wizyta w Zalipiu potwierdza słowa wójta. Wokół małego murowanego domku stoją wraki samochodów i kilkanaście klatek własnej roboty, w których przebywają psy. Wokół walają się kości. Szczebak dostaje je od znajomych rzeźników. Zapewnia, że wszystkie psy wypuszcza z klatek co najmniej dwa razy dziennie, a także szczepi i odrobacza. Każdy swój grosz przeznacza na opiekę nad czworonogami. Pieniędzy nie ma zbyt wiele, więc warunki są marne.
– W tym roku szczepiłem psy tego pana, w poprzednich latach również. Nie robiłem tego w regularnych odstępach czasu, ale wiem od mieszkańców, że pan Józef korzysta z usług różnych weterynarzy – mówi Paweł Rogoż, który prowadzi gabinet weterynaryjny w Dąbrowie Tarnowskiej.
Pan Józef wierzył, że Animalsi pomogą mu zdobyć np. budy z prawdziwego zdarzenia. Inspektorzy mają zamiar… złożyć doniesienie do prokuratury. – Niektóre z tych psów były żywymi szkieletami. Klatki nawet nie przypominają bud. Nie wierzę, że przyjmuje psy, bo ktoś chce się ich pozbyć. Przecież on ma w hodowli same rasowe czworonogi – stwierdza Agnieszka Małek z tarnowskiego inspektoratu Animals.
Kobieta dodaje, że kiepska sytuacja materialna Józefa Szczebaka nie jest dla Animalsów żadnym wytłumaczeniem.
– Miał tydzień na poprawę warunków, nie uczynił tego. Zabieramy psy, a sprawę kierujemy do prokuratury – kończą inspektorzy. Miejscowi nie kryją oburzenia ich zachowaniem. – Zamiast siedzieć w ciepłym biurze, niech się Animalsi przejadą po Powiślu, to zobaczą, ile psów żyje w gorszych warunkach – stwierdza pan Władysław, rolnik z sąsiedniej wsi.
Łukasz Jaje
źródło: