ROLNICY Z POWIŚLA PROTESTUJĄ
Na obwodnicę Dąbrowy Tarnowskiej wyruszyło kilkadziesiąt ciągników rolniczych i kilka samochodów, by wyrazić swój sprzeciw wobec tzw. „piątce dla zwierząt”, która- jak mówią rolnicy -zabija i dobija polskie rolnictwo, a Polacy muszą liczyć się z tym, że ceny za mięso wzrosną.
Rolnicy nie wykluczają kolejnych protestów.
Kilkudziesięciu rolników, hodowców i przedsiębiorców sektora rolnego z różnych miejscowości Powiśla przyłączyło się do ogólnopolskiego strajku rolników. Byli hodowcy bydła i trzody chlewnej, drobiu, ale także cukrownicy oraz hodowcy… psów i kotów rasowych. Wszystkich połączyło jedno – stanowczy sprzeciw wobec tzw. „piątki Kaczyńskiego”, a także niedawno wprowadzonych poprawek do tej ustawy.
Organizatorzy strajku mówili otwarcie – ta ustawa to bubel prawny, pisany na kolanie. A poprawki to zmiana parcianego sznura dla polskiego rolnika, na bawełniany…
Jak podkreślali organizatorzy, protest nie miał barw politycznych i zjednoczył rolników o różnych poglądach: prawicowych, lewicowych czy centrowych. Połączył ich wspólny sprzeciw wobec polityki i polityków, którzy – ich zdaniem – niszczą polskie rolnictwo. Zawiedli się zwłaszcza na rządzie i parlamentarzystach Prawa i Sprawiedliwości, ale też na przedstawicielach innych ugrupowań, którzy poparli ustawę bez – jak zaznaczają – konsultacji społecznych. Rolnicy mówią również otwarcie, że rozczarowało ich postępowanie parlamentarzysty z Powiśla, z okręgu tarnowskiego, Wiesława Krajewskiego. Wszak Powiśle Dąbrowskie należy do powiatów rolniczych. Poseł nie podzielił jednak losu dwóch innych kolegów z Prawa i Sprawiedliwości, pod których biurami poselskimi zdesperowani rolnicy rozrzucili obornik.
– Jestem mieszkańcem tego regionu i reprezentuje hodowców psów i kotów rasowych – mówi Krzysztof, który przyłączył się do strajku rolników (przyjechał własnym samochodem) i prosi o zachowanie anonimowości – Przyjechaliśmy się sprzeciwiać przeciwko monopolizacji Polskiego Związku Kynologicznego i ZKWP, która wprowadziła definicje „psa rasowego” do poprawek [ustawy], która uderza w hodowców psów zarejestrowanych w różnych klubach i stowarzyszeniach, dlatego, że taki pies od razu trafi do kategorii „kundel” i nie będzie mógł być rozmnażany i sprzedawany legalnie, jak było do tej pory. My też jesteśmy częścią rolnictwa – podkreśla i przypomina uczestnik strajku – gałęzi rolniczej, ponieważ kupujemy karmę dla piesków, zajmujemy się nimi, leczymy; lekarze weterynarii również mają pracę i też jesteśmy działem gospodarczym. W Polsce jest nas około 300 tysięcy hodowców psów rasowych i kotów, o czym się nie mówi w sejmie, w parlamencie, tak jakbyśmy byli zapomnianą, a przecież bardzo ważną gałęzią rolniczą! [Poprawki do ustawy tzw. piątki Kaczyńskiego] jest to uderzenie w wolność gospodarczą, jest to niezgodne z konstytucją i jest to uderzenie w wolność samostanowienia o swoim gospodarstwie! Przyjechaliśmy tutaj sprzeciwiać się przeciwko takim rozwiązaniom. Nie dla monopolu FCI i ZKWP. Nie mówi się o nas, bo w parlamencie, w sejmie są pewne organizacje proekologiczne , które są prawdopodobnie wspierane przez Zarząd Polskiego Związku Kynologicznego, gdzie te organizacje, kluby i stowarzyszenia tak naprawdę psują rynek tym hodowcom z Polskiego Związku Kynologicznego, gdzie pieski i kotki mamy po prostu tańsze. Oni mają pieski po 5, 6 tysięcy zł, my sprzedajemy po 2 tys. zł, więc jesteśmy dla nich wrogami. Zrobili z nas pseudo hodowców; że wszyscy się znęcamy nad tymi psami, kotami i rozmnażamy może nawet 10 razy w roku, bo pewnie już niedługo tak będą mówić, że [hodujemy] tylko po to, żebyśmy się na nich dorabiali. To też jest nasza pasja, kochamy zwierzęta i nie myślimy rezygnować. W tej chwili, jeżeli przejdą te poprawki [do ustawy] to będzie zakaz. Ci ludzie będą musieli się przebranżowić i co dalej z tymi pieskami??? Domagamy się, żeby nie było uderzenia w wolność gospodarczą!
– Przeciwstawiamy się „piątce Kaczyńskiego” przede wszystkim dlatego, żeby Kaczyński nie zaorał nam całkiem wsi – mówi, bez ogródek, jeden z organizatorów protestu, Grzegorz Liguz z Mędrzechowa – bo my chcemy żyć i pracować!
– Ta ustawa grozi tym, że bydło mięsne spadnie 3, 4 zł w dół. To, że powiedział, że kury mogą być ubijane rytualnie, to już jest nieprawda, bo lobby kur potrafiło już sobie w senacie załatwić swoją poprawkę! Gdzie na początku miało być: „wszyscy”, to wszyscy. My nie jesteśmy temu winni, my chcemy po prostu pracować, mieć pieniądze na utrzymanie rodziny, spłacanie kredytów! Większość tych ciągników, które tu widzimy, jest na kredytach. Ludzie chcą płacić, ludzie nie chcą kraść, chcą pracować i mieć pieniądze na utrzymanie. „Futerkowcy” są „swoi”, hodowcy psów są „swoi”, rolnicy, bydło mięsne; a zaraz się wezmą za mleko… Tutaj są nawet mleczarze, tu są wszyscy rolnicy, nawet ci, którzy mają jarzyny – nasz rozmówca podkreśla, że rolnicy zjednoczyli się jeszcze bardziej w proteście przeciw tej ustawie. Mówi, że na drogi wyjechali nawet ci, których jeszcze zapisy „piątki dla zwierząt” nie dotykają bezpośrednio, ale widząc obrót sytuacji i wprowadzane poprawki, obawiają się o swój byt i utrzymanie rodzin.
– Ludzie zostali oszukani całkowicie. Zaufali PiSowi, a PiS w tej chwili wypiął „cztery litery” na wieś – mówi rozgoryczony jeden z liderów protestu w powiecie, Grzegorz Liguz. – 80 % bydła wywożonego za granicę jest ubijane rytualnie; nawet przez firmę „Sokołów” z Tarnowa! Trzeba sobie uświadomić skalę tej gałęzi rolnictwa. W tej chwili już „Sokołów” obniżył cenę około 3 zł na kilogramie poubojowo, a jeszcze ustawa nie weszła w życie… Na tym na razie tracimy my wszyscy, a zaczną tracić dopiero ludzie, którzy mieszkają w mieście, a na razie nie rozumieją do końca założeń tej ustawy. Jeżeli my przestaniemy produkować mięso, to w sklepie zdrożeje dwukrotnie! Niech sobie ludzie przypomną, dlaczego w 81 roku powstał w Polsce stan wojenny? Tylko ze względu na to, że była droga żywność. Ta żywność dopiero droga będzie! Bardzo czujemy się oszukani. Wszyscy rolnicy, nawet ci, którzy głosowali na PiS, bo my nikogo nie wykluczamy. Nawet tacy są; zostali przez to wszystko oszukani. Tą ustawą, a ta ustawa to jest tylko część wszystkiego. Krowy na łańcuchu na rogach nie wolno już wygonić nawet u siebie w ogródku. Zaginie polskie bydło! Ta rzekoma ochrona zwierząt, to jest tylko obłuda. Ja jestem tylko jeden skromny rolnik, ale tu są rolnicy, którzy mają po 200, 500 , 700 czy 800 sztuk bydła, którzy postawili budynek za unijną pomoc. Przez 5 lat muszą mieć obsadę 800 sztuk bydła, a teraz im to utrącą, a oni zapłacą karę za to, że tej obsady bydła nie mają. Na pracownika już nie będą mieć pieniędzy. Jeżeli byk nie jest minimum 9, 50 z żywej wagi, to ten rolnik praktycznie dokłada. Poubojowo te 13 – 14 zł to było najmniej, co mogło być. A w tej chwili jest 9 zł poubojowo, a żywy jest 5, 50 zł. Bankructwa i utrata miejsc pracy będą już!!! Są ludzie, którzy już gospodarstwa likwidują, sprzedają bydło, które ma 300, 400 kg! Co mają zrobić? Chcą iść do pracy, ale gdzie? Wszyscy rolnicy pracować nie będą. Jak minister Puda powiedział, że: rolnicy nich się przekwalifikują. Na co? No na co ci wszyscy ludzie się przekwalifikują??! Ci wszyscy ludzie nie przyjechali tu dla przyjemności! Nie wiem, czy wywalczymy to, ale sumienie nasze będzie czyste, że walczyliśmy w słusznej sprawie. Żeby jeden człowiek w Polsce rządził wszystkimi; nie będę mówił nazwiska, ludzie się domyślą…
I prawdopodobnie to kukła tego „jednego człowieka, który rządzi w Polsce wszystkimi” towarzyszyła rolnikom podczas strajku. Policja podkreśla jednak, że strajk był pokojowy, bardzo wyważony i przeprowadzony z kulturą. Kukła nie zapłonęła, nic nie zostało wylane czy wysypane ani przed biurem poselskim, ani przed domem posła. Ta okolica nie była nawet blokowana. Kilkadziesiąt ciągników rolniczych i samochodów osobowych przejechało spokojnie obwodnicą, nie łamiąc nawet zasad kodeksu drogowego. Organizatorzy i rolnicy, z którymi rozmawialiśmy podkreślali, że nie chcą blokować przejazdu ludziom spieszącym do pracy czy domu, bo kierowcy nie są im nic winni. Stąd nie było blokowania centrum miasta, żadnych pikiet w newralgicznych punktach, a ciągniki jechały w takich odstępach, by kierowcy nie biorący udziału w manifestacji, mogli wyprzedzać, i by ograniczać uciążliwości innym użytkownikom dróg.
– Nie obawiamy się interwencji Policji. Przestrzegany zasad, mamy pozwolenie, wolno nam jechać. Policja też ludzie!
Zapytaliśmy organizatorów, czy jest szansa wywalczenia ich postulatów.
– Jest szansa, ale musiałoby jeszcze więcej ludzi wyjechać; nie mówię, że na drogi, nie żeby zablokować całkowicie, bo my nie blokujemy całkowicie ludziom objazdu. My będziemy jechać obwodnicą. My nie chcemy zablokować całkiem przejazdu, bo ludzie, którzy jeżdżą, nie są nam nic winni. Każdy ma pracę, każdy chce robić. Nie w ten sposób. Jeszcze nie teraz… A, co będzie dalej, to się okaże… Jest tu przedstawiciel „polskiego cukru” nawet; już cukrownię w Ropczycach zamkną. Już cukru się nie będzie w Polsce produkować, po co komu potrzebny? I to nie chodzi tylko o tę „piątkę [dla zwierząt]”. Ta „piątka” to jest tylko przykrywka. To się już dłuższy czas dzieje, to niszczenie rolnictwa. A przede wszystkim „piątka” to już teraz dowaliła całkowicie w tym temacie! Nie spodziewaliśmy się tego w ogóle wcześniej. Takie zakusy były już w 2017 r., ale od tego odstąpiono ze względu na dobro rolnika. A teraz już będzie koniec… Minister poprzedni nawet nie wiedział o tej ustawie. To wcale nie jest ze względu na dobro zwierząt! To jest tylko biznes. Po prostu według mnie rządzący się sprzedali z tego powodu, że przywieźli pieniądze z Unii. To jest moje zdanie, ale większość ludzi też może to powtórzyć. Przywieźli pieniądze po to, żeby dać na tarczę, bo tarcza jest tylko przykrywką, a po to, żeby zaorać polską wieś – przekonywał Grzegorz Liguz.
– Jestem rolnikiem od zarania, od 13 roku życia; pracuję na gospodarstwie już 47 lat na własny rachunek, na utrzymanie rodziny; żeby żyć, żeby produkować na rynek. Jestem producentem zarazem drobiu i zwierząt, czyli trzody. Na początku, jak sprzedawałem, buraki cukrowe były po 180 zł, jak wchodziłem. Później niby doszły dopłaty, ale w tej chwili są tak niskie ceny, że praktycznie jest nieopłacalna uprawa buraków i producenci odchodzą od uprawy buraków. Należę do małych i średnich gospodarstw i prowadzę takie małe gospodarstwo, 15-hektarowe. W tej chwili bardzo ciężko się żyje, bo życie mamy, i kredyty w banku mamy, zobowiązania mamy, bieżące wydatki na utrzymanie gospodarstwa, bo są duże koszty utrzymania gospodarstwa. W tej chwili te koszty „zjadają” wszystko. Co z tego, że my dostajemy dopłaty parę złotych, symbolicznie, ale to nie umożliwia w ogóle egzystowania, tak jak powinno być. Zwierzęta są eksportowane za granicę; właściwie ze względu na Covid to ja w tej chwili dopłacam do tego, tylko skąd dopłacać? Jeżeli się ma jakieś zasoby, to na jakiś krótki okres można dopłacać, ale na dłuższą metę nie jest w stanie funkcjonować to wszystko i to się załamie. Załamie się! Jeżeli taka polityka będzie dalej, to się to wszystko załamie! Pójdziemy na „garnuszek unijny”, albo będziemy żebrać, tak jak za dawnych czasów. Jestem zaniepokojony tym, co się dzieje. A to co się dzieje; dlatego jest właśnie protest zorganizowany. To co się dzieje, to wszystko się przekłada na ten protest. Rolnik jest tym narzędziem, który był manipulowany przez władze. To, co w tej chwili się dzieje, to zostaliśmy po prostu oszukani przez PiS, bo PiS obiecywał, jak rolnicy byli potrzebni do wyborów, do głosowania, to byliśmy potrzebni, a w tej chwili się odwrócili od nas – mówi Kazimierz, który chce pozostać anonimowy.
– Pan poseł nasz, ziemi dąbrowskiej nie chce się w ogóle spotkać z rolnikami i przedstawicielem izb rolniczych. A my jesteśmy wybrani w demokratycznych wyborach, abyśmy opiniowali, przedstawiali nasze problemy. Nie chce rozmawiać! Na zebranie izb rolniczych nie przyjedzie, bo jego to nie interesuje. Potrzebowaliśmy tylko wysłuchania i dowiedzenia się, dlaczego zagłosował za tą „piątką [dla zwierząt]”, czy w ogóle przeczytał ustawę, bo – według mnie – w ogóle tej ustawy nie czytano. Niech się poseł wytłumaczy, dlaczego tak głosował. Może mają jakieś głębszy sens w tym, że to zrobili, to niech to powiedzą otwarcie w oczy ludziom. Ludzie może zrozumieją… „Piątka” to jest tylko przykrywka, to jest polityka. To nie jest nic innego! To jest całkowite niszczenie rolnictwa, bo to jest system naczyń połączonych. Mówi się o zwierzętach futerkowych, ale to jest przemysł, który też nurtuje Zachód. Zostały zniszczone stocznie, kopalnie, cukier zniszczony. Rolnictwo też się niszczy w ten sposób, a Zachód będzie stopniowo niszczyć polskie rolnictwo, bo to jest w interesie tych krajów. Dogadali się w Brukseli politycy najwyższego szczebla, sama „góra”, że trzeba zlikwidować polskie rolnictwo, bo najbardziej zagraża, polska żywość jest najlepsza i jesteśmy ją w stanie wyprodukować, bo my nie liczymy własnej pracy i środowisko jest nie skażone. Rozchodzi się przede wszystkim o to, że Niemcy, Francuzi i Holendrzy wydzierżawili setki tysięcy (jak nie milionów) hektarów na Ukrainie. Tamta żywność nas zarzuci całkowicie. Oni są spoza Unii. Tamta żywność jest skierowana na rynek polski. To jest celowymi krokami systemowe wyniszczenie polskiego chłopa; całkowicie. My to wiemy nie od dziś, ale teraz większość ludzi się sprzeciwiło takiej polityce przeciw wsi – mówią, wspólnie, rolnik Kazimierz i współorganizator protestu, Grzegorz Liguz.
Organizatorzy na krótkiej konferencji prasowej przedstawili postulaty, o które walczą i – ich zdaniem – niebezpieczeństwa związane z wejściem w życie „piątki dla zwierząt”. A, jak mówią, jest ich wiele i niektóre z nich zaczęły objawiać się jeszcze przed wprowadzeniem ustawy. Organizatorzy podkreślają, że ustawa dotknie większości, jeżeli nie wszystkich, gałęzi polskiego rolnictwa i jest ukierunkowana na jego systemowe wyniszczenie. Negatywne skutki mają odczuć również mieszkańcy miast, bo większość żywności, w tym przede wszystkim mięso, może zdrożeć w sklepach nawet dwukrotnie. Rolnicy mówią o realnych bankructwach, utratach miejsc pracy (rolnictwo styka się w niektórych dziedzinach z przedsiębiorczością i po wprowadzeniu ustawy mogą na tym ucierpieć również prywatne firmy, np. z nawozami, opryskami itp.). Rozgoryczeni rolnicy czują się oszukani przez władze i mówią otwarcie, że byli potrzebni tylko przed wyborami. Mają jednak pretensje nie tylko do PiS-u, gdyż przedstawiciele innych partii również poparli tę ustawę, a senat nie odrzucił jej w całości. Rolnicy podkreślają, że nie o dobro zwierząt tu chodzi, tylko czysty biznes. Są rozżaleni, że politycy robią polskim rolnikom czarny PR, przedstawiając ich jako „morderców zwierząt” i traktują jak „najgorsze zło”, podczas gdy polska wieś walczy tylko o swój byt. Jak przekonują organizatorzy, nikt z rządzących nie chce z nimi rozmawiać.
– Witamy na proteście, na manifestacji polskich rolników, rolników z Małopolski, powiatu dąbrowskiego, równolegle z Bochnią, Brzeskiem, razem z Tuchowem. Protestujemy przeciwko „piątce rolnika”, dalej zwanej „piątką Kaczyńskiego”, która doprowadza do likwidacji polskiego rolnictwa, do braku opłacalności w polskim rolnictwie. Widzimy: są z nami rolnicy; jednak w Małopolsce są rolnicy. Wyjeżdżamy, robimy krótką manifestację, jakieś półtora godziny, trzy przejazdy wokół obwodnicy. Mamy tu około czterdziestu ciągników, plus samochody osobowe, plus ludzie, którzy dojadą i przyłączą się na rondach samochodami. Te protesty są w całej Polsce, ale my, jako powiat dąbrowski, zdecydowaliśmy się przyłączyć po ostatnim głosowaniu w senacie. Minął tydzień, kiedy byliśmy w Warszawie. Po prostu tam nas oszukano! Miało być odrzucone całkowicie! Tak było mówione, że „piątka Kaczyńskiego” zostanie odrzucona przez senat. Zamiast tego zostały pewne poprawki wprowadzone, które są, de facto, jeszcze gorsze, niż ta podstawa. Te poprawki są jeszcze gorsze, bo dzielą rolników w ten sposób, bo ubijać kury wolno rytualnie, a bydła – nie. Czyli ci, którzy chowają kury, mogą – de facto – być zadowoleni. Może będą patrzyć krótkowzrocznie, bo na pewno ich też oszukają za pewien czas. Będziemy czekać, co zrobi sejm, co prezydent. Pierwsza ustaw, która była w sejmie – przegłosowali tę ustawę bez konsultacji społecznych, bez niczego; po prostu Prawo i Sprawiedliwość oszukało polskich rolników! Nie tylko rolników z Małopolski, tylko w całej Polsce, to jest bodajże dziś ponad 250 protestów w całej Polsce; tak samo i w powiecie dąbrowskim. Czujemy się oszukani przez Prawo i Sprawiedliwość. Nie było żadnych rozmów z nami ze strony polityków, do tej pory nikt nie chce z nami rozmawiać. Traktują nas, jakby nas nie było – jednym słowem. Protestujemy przeciwko całej tej ustawie. Cała ta ustawa musi trafić do kosza. Nie ma poprawek, bo te poprawki, które ustalił senat to jest tylko zmiana „sznura parcianego” na „sznur bawełniany”. Nic więcej. Nie ma możliwości!!! Jeszcze tą poprawką kłóci się polską wieś, bo część Lubelszczyzny, łódzkiego – tam jest największa produkcja kurczaków. I oni, dajmy na to, że odstąpią od protestu, bo im będzie wolno ubijać rytualnie, tylko że, jeżeli by to przeszło, to my – hodujący świnie, hodujący bydło – na tych polach nie będzie kukurydzy, nie będzie trawy… Wszyscy – de facto – coś musimy robić; nie wszyscy wyjadą, nie wszyscy zmienią pracę. Będziemy siać zboże i dla tych, co mają kury jest to lepiej, bo to zboże stanieje 30 – 40 % w Polsce. Ale ja się dziwię, że było tak potężne lobby, że senatorowie na to poszli. My się dziwimy… Na pewno będziemy mieli rozpiskę, kto jak głosował. Nie pochodzi to lobby z Francji, Niemiec, czy skądś, przychodzi to lobby z polskiego sejmu. To jest najgorsze w tym wszystkim. Nie dość, że rolnicy się zmagają ze suszą, z powodziami, z cenami, które są nieopłacalne w wielu przypadkach, a tu dochodzi ustawa z sejmu dobijająca polskie rolnictwo! – mówili, wspólnie, Andrzej Szuba i Grzegorz Liguz.
– My, hodowcy zwierząt, co mamy powiedzieć swoim dzieciom, że nie zobaczą już więcej małych szczeniąt, że nie usłyszymy pisku szczeniaków? A my posiadamy rodowody czteropokoleniowe na te pieski. Moja młodsza córka, przechodząc obok szczeniaka nie mówi do niego „pies”, „szczeniak”, mówi: „to jest moje dzidzi”. Córka moja, która ma siedem lat, wychodząc do szkoły, idzie się żegnać z psami, przychodząc ze szkoły idzie się z nimi witać. A teraz nas nie będzie stać, żeby utrzymać te nasze psy. My akurat mamy 16 psów. Na tę chwilę jedzą najlepszą karmę, mięso super. Nie będzie nas stać, zaczną jeść sam chleb??? A nie będzie nas za chwilę stać i na to, to co: mamy oddać nasze psy, naszą praktycznie rodzinę do ludzi, szukać im domów??? Taki mały pies, owszem, przyzwyczai się gdzieś, ale ja mam 16 dorosłych psów, gdzie one są wychowane z nami i jeżeli my zmienimy im teraz dom zamieszkania, to będzie to dla nich taka trauma, że to się w głowie nie mieści! Są przyzwyczajone być z nami, od małego, od szczeniaka. Większość naszej hodowli urodziła się u nas, została wyhodowana przeze mnie i z nami mieszka. Teraz są tak za córkami, że jak córka wyjdzie na zewnątrz, zaraz jest jeden pisk psów. Jak nie podejdzie, to by piszczały tak do wieczora. I co my im mamy teraz powiedzieć? Mamy je oddać do schroniska??? Kto wymyśla takie głupoty??? – pytała Kinga Buczak z Tarnowa, hodowca psów rasowych.
– Według tej ustawy dzisiaj lepiej jest założyć fundację, lepiej jest założyć stowarzyszenie jakiekolwiek w ochronie praw zwierząt, przyjść do rolnika, czy do hodowcy, zabrać mu te zwierzęta, wystawić mu fakturkę i on niech za to płaci! To nieważne, bo dzisiaj PiS nam wciska, że jesteśmy mordercami zwierząt, kiedy my swoje zwierzęta wszystkie – czy to bydło, czy to pieski, czy kurki – my o to wszystko dbamy, bo my z tego żyjemy jako rolnicy. Nie ma na to zgody naszej, dlatego dzisiaj jest ta manifestacja, pokazanie, że tu są rolnicy i będziemy walczyć o swoje – mówi drugi organizator manifestacji rolników w powiecie, Andrzej Szuba z Mędrzechowa.
– W tej ustawie jest coś takiego, że w każdej gminie musi być schronisko. Gmin na to nie stać. Jeżeli postawią – jedno schronisko to jest przynajmniej milion zł. Dobrze – miejsca pracy, tylko z czego takie schroniska małe gminy postawią? Jest w ustawie, że to w każdej gminie musi być. Weterynarz żaden się nie zgodzi, bo nie ma w ustawie weterynaryjnej, który weterynarz będzie się tym opiekował – przestrzega Grzegorz Liguz.
– W tej ustawie jest jeszcze taki zapis, że instytucje, które się nazywają – oczywiście – pro zwierzęce mają prawo wejść bez zgody do jakiegokolwiek hodowcy, zabrać mu tę zwierzynę za to, że ta zwierzyna ma „nieprawidłowe ułożenie ciała”. Na pytanie: „jakie to jest „prawidłowe ułożenie ciała?”, nikt nie potrafi odpowiedzieć. Na te wszystkie pytania, które my zadajemy, pytamy się, nie ma odpowiedzi! Posłowie naszego regionu nas unikają dlatego, że „tu nie ma rolnictwa”. My się im pokazujemy, że tu jest rolnictwo i o to rolnictwo będziemy walczyć! Jest tu dużo młodych chłopaków, są i starsi z nami, i będziemy o to „bić” się do końca. To jest pierwsza manifestacja i, miejmy nadzieję, ta ustawa zostanie odrzucona. Oczywiście – zobaczymy; jeśli nie – my też nie ustąpimy! Mamy żal przede wszystkim do całej partii rządzącej, która spowodowała wyniszczenie polskiego rolnictwa, tak samo i do naszych obecnych posłów, którzy po prostu, zamiast skonsultować, poparli ustawę – mówi Andrzej Szuba.
– Ale to już z każdej opcji, bo ludzie są z lewicy, z prawicy; zewsząd… Ludzie się po prostu zbuntowali, bo każdy ma swój punkt widzenia i każdy pierwsze myśli o sobie i o rodzinie. Ktoś głosował na tego, ktoś na tamtego, no trudno – jest prawo głosu. Tylko nawet z lewicy, z prawicy, z Platformy, zewsząd zagłosowali przeciwko polskiej wsi, przeciwko polskiemu rolnikowi – dopowiedział Grzegorz Liguz.
– Rząd nas oszukał. Obiecywali, że będzie dobrze, że będą wspierać rolników. Okazuje się, że jak doszli do władzy, niestety oszukali polską wieś – nie ma co się oszukiwać po prostu… Oszukali wszystkich – mówiła Kinga Buczak.
– Muszę zlikwidować bydło, bo w tej chwili już, jak tylko ta ustawa zaczęła być procedowana w parlamencie, to bydło było poubojowo 13 zł, w tej chwili jest 9 zł. „Sokołów” tarnowski płaci 9 zł – poubojowo. Z żywej wagi byk kosztuje niecałe 6 zł, świnia – 3,20 zł, a ludzie mają kredyty… Z bydłem to jest tak, że jak się ma cielę od krowy, to za 2 lata się go dopiero sprzedaje. Przez 2 lata trzeba dać mu jeść, zadbać, mało – a to jedzenie trzeba przygotować. Siatka, folia, paliwo, orka, siew, trzeba mu dać jedzenie – to wszystko kosztuje, to są wydatki. A my dopiero za dwa lata mamy pieniądze. Czyli przez dwa lata już państwo polskie ma z nas podatek, a my jeszcze nie mamy z niego nic. Obiecali w tej poprawce, że do 2025 r. byka, jałówkę… można będzie chować. Czyli de facto od 2023 praktycznie nikt nie będzie chował. Dzisiaj jest 2020 r. i ten rok jest taki niepewny, przełomowy – ludzie nie wiedzą, co mają robić? Ja mam znajomych, co sprzedają bydlęta po 400 kilo. Za cielę dał 2 tys. zł, bo ktoś ma cielęta i sprzedaje drugiemu, bo nie każdy ma krowy, a w tej chwili to cielę – 300 kilo – sprzedał za 1500 zł; już pięć stówek stracił, a chował go rok i wkładał w to koszty. To, co ma zrobić ten człowiek? – pytał Grzegorz Liguz. – Ludzie mają kredyty. Ja mam kredyt, chowam 20 byków rocznie na ten kredyt i 4, 5 lat temu za 10 byków z żywej wagi się brało 56 tysięcy, a dzisiaj 41 tys. za 10 sztuk. Ludzie nie zrozumieją: 5600, a 4100 zł… Ale jak już jest różnica: 13 – 14 tysięcy, to już daje do myślenia. A jak są tu tacy znajomi, co mają 800 sztuk w stajni, miliony, kredyty, co oni mają teraz zrobić??? Przecież państwo im wcześniej pomogło, de facto, przecież oni sami sobie nie wymyślili tego… Żeby po prostu pracowali; są miejsca pracy, 100 hektarów kukurydzy koszą na kiszonkę…
– Jak żyć, jak przetrwać? – zastanawiał się Andrzej Szuba – Ci rolnicy utrzymują firmy nawozowe, firmy opryskowe, wszyscy po kolei utrzymują różne firmy… Nikt tego nie widzi, ale to jest rujnowanie rolników, gospodarstwa, przedsiębiorstwa, tak samo i firm, które zajmują się opieką gospodarstwa. Przecież będzie wkrótce taka sytuacja, że w tych firmach będzie tak samo redukcja pracy – przecież ludzie stracą pracę – trzeba o tym mówić głośno i wyraźnie! Tak samo ubojnie i rzeźnie. Jeżeli my przestaniemy chować zwierzynę, nie będzie polskiej żywności. Rolnik żywi, rolnik broni! Ta ustawa dotyczy tak samo producentów zbóż roślinnych, rzepaku, soi, bo my to produkujemy dla bydła, dla trzody. Tej trzody w całej Polsce już nie ma praktycznie w ogóle. Jeżeli nie będzie bydła, nie będzie tego wszystkiego, to komu my to sprzedamy? Komu my to damy??? Przecież my z tego żyjemy; mamy dzieci, mamy rodziny – z tego my wszyscy się żywimy i utrzymujemy!
– Jeżeli to wejdzie – to ludzie w mieście odczują to w ten sposób, że żywność zdrożeje dwukrotnie, na pewno! Dwukrotnie to jest minimum. I tak drożeje bez przerwy, ale tym razem zdrożeje co najmniej dwukrotnie po to, bo jak człowiek weźmie paragon, to na paragonie jest napisane: „PTU” – tam jest podatek, czyli od wyższej kwoty więcej idzie do Skarbu Państwa, dlatego państwu jest na rękę, żeby rolnik miał jak najmniej, a w sklepie było jak najdrożej! Bo my sobie tego nie odliczymy od podatku. Choć jesteś VAT-owcem, nie odliczasz żywności, a nikt nie odlicza tego podatku w mieście. Nawet rolnik nie odlicza od żywności. Teraz będą sztucznie zbijać inflację; nic innego! – ostrzegał Grzegorz Liguz
– Nie dla monopolu ZKWP! Jestem hodowcą psów od 7 lat. Miałam bardzo dużo klientów, którzy oglądali szczenięta. Z ZKWP przyjeżdżali do mnie, brali ode mnie szczenięta. Twierdzą, że są lepsze; lepiej zbudowane. Po drugie – moje szczenięta wychowują się z moimi dziewczynkami, z moimi małymi córkami. Każdy szczeniak jest kontaktowy, jak to tutaj widać – mówiła Kinga Buczak, wskazując na przyniesionego ze sobą szczeniaka – Ona się nie boi, ona lubi się przytulać, lubi ludzi. Nie dla monopolu ZKWP! Mówimy stanowczo: „nie”!!!
– Całkowicie porzucić tę ustawę. Do kosza! Nie ma poprawek, bo tu nie ma co poprawiać – ta ustawa została napisana na kolanie! – mówili wspólnie organizatorzy protestu.
– Jeżeli przyjdzie czas, że – świat się zmienia – i będą musieć zrobić coś z tym bydłem, to niech to potrwa. Niech siądą z izbami rolniczymi, z ODRami w gminach, konsultacje prawdziwe, przede wszystkim z rolnikami, ze zwykłym chłopem. Niech przyjedzie nawet minister czy poseł na polską wieś i niech zobaczy, jak my pielęgnujemy polskie zwierzęta – apelował Grzegorz Liguz.
– Dzisiaj pan poseł Krajewski w domu jest, dlaczego tu nie przyjechał porozmawiać z rolnikami??? Jest ich tutaj sporo, można z nimi porozmawiać, ale oni z nami nie chcą rozmawiać. Traktują nas jak najgorsze zło, a my po prostu tylko chcemy żyć i pracować. Godnie. I nie oddawać swoich zwierząt w obce ręce, do schronisk, po prostu chcemy żyć – mówili wspólnie Andrzej Szuba i Kinga Buczak.
Rolnicy zapowiadają, że – jeżeli protesty w całej Polsce nie odniosą oczekiwanego skutku – strajk może się powtórzyć i przybrać na sile.
us