Rehabilitacja konkurencją dla Tarnowa
Dzięki zaangażowaniu personelu, oddaniu ordynatora Piotra Budzyńskiego i nowoczesnej aparaturze medycznej stanowi konkurencję dla, o wiele starszego, oddziału tego typu w Tarnowie.
Pododdział rehabilitacji ogólnoustrojowej i neurologicznej cieszy się dużym uznaniem pacjentów, o czym świadczy wyczerpany już we wrześniu kontrakt NFZ. Widać też konkretne wyniki rehabilitacji – pacjenci skazani wcześniej na wózek inwalidzki, chodzą już o kulach.
Realne wyniki krótkiej działalności pododdziału rehabilitacji ogólnoustrojowej i neurologicznej są dostrzegalne gołym okiem. Widać je w zadowoleniu i uznaniu pacjentów, którzy – wcześniej z rokowaniem wózka inwalidzkiego – po leczeniu na oddziale chodzą już o kulach.
– Jesteśmy po to, by tym ludziom w jak największym stopniu poprawić sprawność, zmniejszyć obciążenia dla rodzin i społeczeństwa. Jesteśmy konkurencją dla Tarnowa, gdzie oddział istnieje od 2005 r., ma 8 lat. Jest to wsparcie dla oddziału wewnętrznego z pododdziałem udarowym, że pacjent ma ciągłość leczenia i rehabilitacji – mówi doktor Piotr Budzyński.
Powstanie pododdziału było podyktowane potrzebami społecznymi regionu dąbrowskiego. I ta idea się sprawdziła, gdyż do czasu wyczerpania kontraktu NFZ, oddział był wciąż pełny i oblegany przez pacjentów. Refundowane przez NFZ zabiegi medyczne skończyły się już we wrześniu.
– Od 1 marca otrzymaliśmy kontrakt na rehabilitację neurologiczną. W latach 2004 – 2005 określiliśmy potrzeby zdrowotne tego rejonu. Jedną z tych potrzeb było rozwijanie działalności związanej z rehabilitacją, czyli usprawnianiem pacjentów. Teren rolniczy, mało uprzemysłowiony, jednocześnie trasa przelotowa między Kielcami i Tarnowem powoduje, że na tych drogach dochodzi do wielu wypadków ludności miejscowej. Praca w rolnictwie naraża na urazy, naraża na trwałe schorzenia reumatyczne, urazowe, ortopedyczne. I ci pacjenci wymagają kontynuacji leczenia na poziomie rehabilitacji. Stąd w 2006 r. został utworzony oddział rehabilitacji ogólnoustrojowej. Stąd w ramach PFRON – u została dobudowana część dla potrzeb rehabilitacji. Nie udało się w roku 2008 i 2009 kontynuować zadania dotyczącego nadbudowy nad poradniami specjalistycznymi dla potrzeb oddziałów rehabilitacyjnych, a teraz właśnie podjęliśmy czynności rozszerzające zakres świadczeń. I to jest właśnie poszerzenie świadczeń o oddział rehabilitacji neurologicznej. Do pomieszczeń w nowym budynku bloku operacyjnego na parterze przenieśliśmy całą fizykoterapię. Są to ze sobą nierozerwalne dwie struktury organizacyjne – czyli lecznictwo otwarte i lecznictwo ambulatoryjne.
Ogromnym atutem jest nowoczesna aparatura, którą dysponuje pododdział rehabilitacji. Również dzięki tej aparaturze, nie mniej ważnej od zaangażowania personelu i ordynatora oddziału, pacjenci dochodzą do sprawności i samodzielności.
– Również ze środków PFRON – u i naszych własnych zakupiliśmy bardzo dużo sprzętu rehabilitacyjnego. Posiadamy najnowocześniejszą aparaturę, która pomaga w usprawnianiu pacjenta. Z grupy „robotronów” – to są roboty, które kontrolują postępy w rehabilitacji, rehabilitują rękę, nogę, ramię pacjenta. I jak gdyby wyręczają pacjenta w wielu ćwiczeniach. Robot za pacjenta przejmuje pewne zadania związane z usprawnianiem. Posiadamy bardzo dużo nowych aparatów z zakresu fizjoterapii. Można powiedzieć, że wyposażenie oddziałów i naszego zakładu rehabilitacyjnego w sprzęt jest na bardzo wysokim poziomie. – mówi Teresa Kopczyńska.
Ordynator Budzyński liczy na przeniesienie oddziału do dawnego budynku pralni. Tam, po wyremontowaniu, byłyby jeszcze lepsze warunki dla pacjentów. Niestety na przeszkodzie stoją – jak zwykle w takiej sytuacji – pieniądze.
– Chcielibyśmy mieć więcej łóżek. Trzeba podnieść jakość usług – czyli węzły sanitarne, na które szpital narzeka, zmniejszenie liczebności sal… Łóżko musi być wykorzystane w 100. procentach. Teraz trzeba myśleć, jak się do tego przygotować. Problemem są środki finansowe na funkcjonowanie. Chcielibyśmy przenieść oddział do budynku pralni, ale to zależy od pieniędzy starosty. Czy władza polityczna będzie miała wolę? – zastanawia się doktor Piotr Budzyński.
Ordynatorowi oddziału i załodze zależy przede wszystkim na dobru pacjenta, stąd wszelkie starania o ulepszenie warunków i zapewnienie wszechstronnej opieki medycznej.
– Szpital dla nas jest miejscem pracy; dla pacjenta ma być miejscem przyjaznym, intymnym. Wszystko się sprowadza do tego, żeby ulżyć pacjentowi w cierpieniu – mówi ordynator.
Zadowoleni z dokonań doktora Budzyńskiego są nie tylko jego pacjenci, ale również dyrekcja szpitala, która dostrzega starania ordynatora o oddział.
– Ordynator Budzyński jest osobą pełną werwy, pełną życia. Uwielbia robić, to co robi – czyli usprawniać pacjentów. I mamy tzw. namacalne dowody, że pacjenci skazani na unieruchomienie są przywracani do sprawności fizycznej. I ktoś, kto wiele lat przebywał, bądź po ostatnich wydarzeniach urazowych przewidywania medyczne szły w tym kierunku, że będzie na wózku inwalidzkim, to sobie już chodzi o lasce.
Jest osobą na pewno nietuzinkową – tak, co do metod postępowania, jak i swojego sposobu bycia. Ale np. część łóżek nowoczesnych, które posiada na oddziale, pochodzi od darczyńców, których on pozyskał. Wyposażenie pokoi socjalnych dla pracowników, dla psychologa, dla pielęgniarek, dla lekarzy, jest jego darowizną dla tego oddziału. Dlatego na pewno działa w sposób niekonwencjonalny. Jest szybki w swoim postępowaniu, bardzo decyzyjny i na szczęście dla pacjentów – bardzo skuteczny – podkreśla dyrektor ZOZ – u.
Pododdział ma zapewnioną właściwą obstawę lekarską, pielęgniarską i rehabilitacyjną, zgodnie z wymogami NFZ.
– Zgodnie z wymogami mamy zapewnione równoważniki etatowe, na które składa się: trzech lekarzy (reumatolog, balneolog i lekarz rehabilitacji). Jest psycholog kliniczny. Natomiast rehabilitanci, fizykoterapeuci i do kinezyterapii są z grupy zawodowej naszego zakładu rehabilitacyjnego, którzy w ramach rotacji, zabezpieczają kinezyterapię tylko i wyłącznie dla potrzeb oddziału, natomiast fizykoterapia jest prowadzona na poziomie tych nowych sal oddanych w bloku operacyjnym na rzecz fizykoterapii. – mówi Teresa Kopczyńska.
Szkoda tylko, że NFZ nie dostrzega realnych potrzeb mieszkańców powiatu dąbrowskiego i udziela takich kontraktów, które – jak w przypadku tego pododdziału – wyczerpują się od marca do września. W kolejnych miesiącach przyjmowane są wyłącznie „przypadki pilne”, a istnieje zaplecze medyczne, nowoczesna aparatura i dobrzy specjaliści chętni nieść pomoc wszystkim pacjentom. Miejmy nadzieję, że powiat stanie na wysokości zadania i uda się dostosować budynek dawnej pralni dla potrzeb prężnie rozwijającego się oddziału, który udowodnił, że na tym terenie jest bardzo potrzebny i przynosi realne wyniki swojej działalności.
Ula Skórka