„Podwójna przynęta”
„Podwójna przynęta” , autor: Aleksander Janowski, wydawca: Poligraf, data: 2009
Złapana na haczyk! ( autor: Kasiulka) recenzja własna.
Chyba dałam się złapać na haczyk. I to nie dlatego, że jestem zodiakalną rybą! Wszystko przez książkę „Podwójna przynęta” Aleksandra Janowskiego. Autora, który: „brudził ręce węglem w kopalni na Dolnym Śląsku, zapalał kaganek oświaty w szkole w Jeleniej Górze, okazywał w warszawskim bufecie legitymację redaktorską, przekładał liczne i różnorakie teksty z angielskiego i rosyjskiego na nasze, przechodził wyboistą drogę od dyplomatoła do dyplomaty, sprzedawał apartament boskiej Zofii Loren w Majami oraz doradzał klientom bankowym likwidację konta przed krachem finansowym w Nowym Jorku”.
„Podwójna przynęta” to nie jedyna propozycja A. Janowskiego. Jest on również autorem takich książek jak: „Mucha”, „Satelita”, czy „Opowieści niezwykłe”.
Ale co z tym haczykiem? Zacznę od wrażeń zmysłowych… Wzrok przyciąga niebanalna okładka, która sprawia, że potem… że potem to już chce się tylko czytać. „Podwójna przynęta” to pierwszy polski „kryminał ironiczny”. Jego akcja rozgrywa się w środowisku brytyjskim. Mamy tu do czynienia z pewną wieloaspektowością: banki, ogromne sumy pieniędzy, szantaże, porachunki mafijne, kobiety i sportowe samochody. Czyli wszystko to bez czego nie sposób wyobrazić sobie dobrej pozycji kryminalnej. Pewna tajemnica i niecierpliwe oczekiwanie na to co jeszcze może się zdarzyć budują swego rodzaju napięcie. A akcja osadzona na kanwie sensacyjnej sprawia, że czytelnik staje się świadkiem wydarzeń i znajduje się w ich centrum. Wszystko to zaprawione szczyptą dobrego humoru i dowcipu, przedstawione w krzywym zwierciadle. Sympatycznie i interesująco!
A ja… dałam się złowić w ten ironiczny klimat. Taką elastyczność i odejście od sztywnych schematów. W „Podwójnej przynęcie” podoba mi się zrozumiały język, jego płynność i pewnego rodzaju gry słowne prowadzone przez autora. I może jeszcze pewna aluzyjność.
Książkę czyta się łatwo i przyjemnie (a to chyba dość istotne, jeśli liczy ona 184 strony). I co najważniejsze z uśmiechem na twarzy! Należy pamiętać, że trzeba traktować ją z lekkim przymrużeniem oka. Myślę, że jest to dobra propozycja dla wszystkich osób z poczuciem humoru, którzy patrzą na świat przez różowe okulary.