Rada miejska kończy kadencję
„Życie się toczy i nie ma końca świata”– powiedział, w związku z wyborami, Tadeusz Gubernat podczas ostatniej, pożegnalnej, sesji rady miasta. I rzeczywiście – końca świata na razie się nie przewiduje, ale koniec kadencji to czas Początka, który ponownie umocnił swoją pozycję podczas obrad.
Nie przeszkodziło mu w tym nawet niekorzystne rozstrzygnięcie sądu. Czas tych czterech lat z pewnością należał do burmistrza i nie wiadomo, czy potwierdzą się wieszczenia jego przeciwników, że to koniec Początka, gdyż o tym zdecydują wyborcy.
Na pewno ta sesja to polityczny koniec (przynajmniej na najbliższe cztery lata) kilku radnych, których po 16. listopada już nie zobaczymy w radzie miejskiej.
W sprawozdaniu międzysesyjnym burmistrz nie tyle chwalił się obwodnicą, co „zagrał na nosie” wszystkim swoim przeciwnikom i osobom sceptycznie nastawionym do możliwości realizacji tej inwestycji. Powiedział, że GDDKiA, jako inwestor, potwierdziła, iż najpóźniej do marca 2015 r. rozpocznie się przetarg na obwodnicę.
– Na pewno są sceptycy, którzy nie uwierzą w obwodnicę, nawet gdy się już rozpoczną prace, i może pewnie dotąd, aż zaczną jeździć pojazdy. Nie wiem, jakich by jeszcze chcieli gwarancji – to już sprawa sceptyków – mówił, z ironią, burmistrz.
Początek może się poszczycić wyróżnieniem przyznanym w rankingu „Gazety Krakowskiej”. Samorządowiec znalazł się wśród pięciu najpopularniejszych burmistrzów Małopolski, wyróżnionych tym tytułem przez czytelników. Większość rankingów była, podczas tej kadencji, łaskawa dla ekipy burmistrza, dzięki temu gmina zyskała sporo wyróżnień i zajęła dobre lokaty. Pod tym względem gmina chyba nawet wyprzedziła powiat, również utytułowany w rozmaitych konkursach.
Burmistrz wspomniał, że wziął udział, wespół z pozostałymi ubiegającymi się o to stanowisko, w debacie kandydatów na burmistrza. Debatę zorganizowało Stowarzyszenie „Wiedzieć Więcej”.
– Cała piątka kandydatów stawiła się na debacie. Młodzież ze Stowarzyszenia „Wiedzieć Więcej” była organizatorem. Dziś są to już studenci, którzy interesują się życiem publicznym. Ocenę tej debaty pozostawiam Państwu indywidualnie” – zaznaczył burmistrz.
Początek wspomniał również o uroczystościach patriotycznych zorganizowanych 11 listopada, w 96. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości (więcej na ten temat w artykule „Dąbrowa świętuje niepodległość”). Burmistrz poinformował, że umundurowanie dla debiutujących podczas święta „Strzelców” było sfinansowane przez Stowarzyszenie Samorządów Powiatu Dąbrowskiego.
Początek przypomniał również o niedawnej konferencji z okazji obchodów 85. rocznicy śmierci Jana Kantego Steczkowskiego – „wybitnego bankowca, ekonomisty, polityka, przez chwilę premiera, urodzonego w Dąbrowie Tarnowskiej”. Patronat honorowy nad konferencją objął minister Władysław Kosiniak – Kamysz.
Burmistrz poinformował również, że spotkał się przed sądem z Wiesławem Krajewskim w związku z ulotką wyborczą lidera PiS w Dąbrowie, w którego materiale wyborczym było napisane:
„Będę przeciwdziałał powstawaniu w pobliżu zabudowań mieszkalnych, budowli i urządzeń, które mają negatywne oddziaływanie na zdrowie i życie mieszkańców.
Nie do przyjęcia jest decyzja Burmistrza, który wyraził akceptację na budowę w centrum miasta nadajnika telefonii komórkowej, narażając mieszkańców na poważne konsekwencje zdrowotne.
Podobne działania obecnej władzy miały miejsce podczas próby zainstalowania wiatraków w Nieczajnie Górnej w bliskiej odległości od zabudowań mieszkalnych. Tylko dzięki protestowi i determinacji mieszkańców nie udało się zamontować tych urządzeń”.
Stanisław Początek chciał, by była możliwość obiektywnej oceny tej sytuacji, nie tylko z przekazów jednej osoby.
– Bo każda ze stron może to interpretować po swojemu.
Powiedział, że do sądu wystąpił zarówno jako burmistrz, jak i kandydat na to stanowisko w zbliżającej się kadencji.
– Wniosłem do sądu o zakaz publikacji, sprostowanie i przeproszenie mnie. Sąd nie podzielił mojego wniosku. Uznał, że wniosek należy oddalić. – przyznał burmistrz.
W ocenie sądu, to co napisał w ulotce Krajewski nie stanowi informacji nieprawdziwych, ale raczej opinie i przekonania kandydata na burmistrza. Sąd może rozpatrywać fakty, a nie „kategorie ocenne”, czyjeś poglądy. Nie jest również rzeczą sądu rozstrzygać, czy takie instalacje jak wiatraki i nadajniki komórkowe, powodują negatywne skutki, gdyż nie można tego potwierdzić, ani zaprzeczyć. Zapisy w ulotce wyborczej Krajewskiego nie zawierają więc nieprawdziwych informacji – tak stwierdził sąd. Sąd nie nakazał także zamieszczenia sprostowania, przeprosin ani wpłacenia grzywny na instytucję pozarządową.
Stanisław Początek nie będzie się odwoływał od decyzji sądu w tej sprawie.
Nie było widać jednak, by Początek przejął się tym rozstrzygnięciem sądu, gdyż zapewne sam ten fakt nie zaważy na wyniku wyborów. Pytanie tylko, po co składał zawiadomienie do sądu w trybie wyborczym? To posunięcie zupełnie nie w stylu zrównoważonego, wyćwiczonego PR – owsko kandydata, który dotychczas prawie każdą porażkę, potrafił przekuć na swój sukces, lub przynajmniej ją „zneutralizować”. Do tego „rozgrywał” przeciwników politycznych w taki sposób, by zdyskredytować ich przy pomocy ich własnych słów i posunięć.
Czy burmistrzowi zatem przestały wystarczyć słowne dementi, w których dawał popis swoich zdolności PR – owskich i politycznej intuicji? Tym razem – jak widać – mocna polityczna intuicja zawiodła lidera tych wyborów.
W punkcie dotyczącym pytań i interpelacji radnych głos zabrali tylko: Józefa Taraska i Tadeusz Gubernat.
Pierwszy raz, pod koniec tej kadencji, wypowiedź radnej była w miarę słyszalna, prawdopodobnie za sprawą zmiany miejsca obrad.
Józefa Taraska była rozżalona, gdyż prawie żadne z jej „zapytań – interpelacji”, nie zostało uwzględnione w planach budżetowych.
– To ostatnia sesja, ale urzędy pracują. Życie się toczy i nie ma końca świata. Dzieci z Morzychny dojeżdżające do Dąbrowy – od autobusu do szkoły nikt ich nie odprowadza – zwrócił uwagę Tadeusz Gubernat – To jest niedopuszczalne. Tu bym bardzo prosił o zajęcie stanowiska w tym miejscu.
– Na Morzychnie za lasem jest mrugająca lampa. – radny złożył wniosek, by naprawić ten problem.
– To trzeba było to zgłosić – uciął burmistrz.
Na pierwsze pytanie radnego odpowiedział Marian Gajda.
– Dowóz dzieci z Morzychny był na wniosek Pani Bernadetty Mrówki. Długo z Panią sołtys rozmawialiśmy, by ustalić obowiązujące reguły. Nie mam pojęcia, skąd się takie coś bierze, bo przez 2,5 miesiąca nie było żadnych skarg. To się tak odbywa: rodzic doprowadza na przystanek, potem w autobusie jest opieka załatwiona przez przewoźnika. Potem przywóz pod przystanek. – tłumaczył Gajda, który powiedział dokładnie, w których placówkach na miejsce odprowadza woźny, a w których inny pracownik.
– Nie wiem, czy był taki przypadek, żeby dzieci szły same do szkoły. Podejrzewam, że nie było. Nie ma naprawdę żadnej wątpliwości. Nie wiem, skąd te zarzuty, które tu są stawiane. – dziwił się Marian Gajda.
– To nie są zarzuty. Tylko pod szkołą nr 1 nie ma kogoś, kto odbiera dzieci od ulicy do szkoły. – odpowiedział Gubernat.
Do dyskusji włączyła się sołtys Morzychny Bernadetta Mrówka, która oprócz wystosowania wniosku o dowóz dzieci, również sama, na własną rękę, przez kilka dni kontrolowała przebieg tego dojazdu i bezpieczeństwo maluchów.
– Przez kilka dni kontrolowałam ten dojazd swoim samochodem. Jeździłam za autobusem. Bałam się o te maleństwa. Sprawdzałam, żeby dzieci doprowadzić na miejsce i przypilnować. Ponownie to po prostu skontrolujemy. Tym bardziej, że dotąd nie było takich zgłoszeń. Mimo, że niedawno było zebranie, nie było żadnych zgłoszeń od rodziców. To jest bardzo ważna uwaga i oczywiście to skontrolujemy – przyznała sołtys Morzychny.
Sprawę wyjaśniał też wiceburmistrz.
– Zapadły już ustalenia. Autobusy będą wjeżdżać na teren pod szkołą, poza jezdnią. To będzie w najbliższym czasie kompleksowo rozstrzygnięte, dla bezpieczeństwa dzieci. – poinformował Marek Minorczyk.
Burmistrz Stanisław Początek powiedział również, że Państwo Teresa i Antoni Prosowicz z Tarnowa zrzekli się działki na granicy gminy.
– Tam ma być droga do Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Udało nam się przekonać tych Państwa, żeby podarowali gminie pas drogi – mówił Początek.
Głosowania były już niemal formalnością i nie było żadnych uchwał, które mogłyby wzbudzać kontrowersje. Były to, w zasadzie, drobne, końcowe ustalenia, zamykające tę kadencję.
W sprawozdaniu z działalności rady 2010 – 2014, podsumowanie kadencji przedstawił przewodniczący.
Podczas tej kadencji odbyło się aż 46 sesji, w tym siedem nadzwyczajnych. Tylko wobec trzech uchwał została stwierdzona nieważność. Do rady trafiło tylko 9 skarg. Radni złożyli zaś aż 595 zapytań i wniosków, z czego 109 zostało skierowanych do odpowiednich jednostek. W tym czasie odbyły się 134 posiedzenia komisji rady miejskiej. Przewodniczący przyjmował mieszkańców w każdy poniedziałek w urzędzie.
– Jestem radnym 16 lat. To jest najlepsza, najbardziej konstruktywna kadencja. Radni przychodzili przygotowani do obrad. Z taką radą to było przyjemność pracować. – mówił Władysław Knutelski, który dodał jednak, że były i sprawy przykre, do których (choć nie powiedział tego wprost) zaliczył usunięcie z rady Andrzeja Buśko i, związane z tym, rozprawy przed sądem.
– Nie wiem, jak mnie Państwo oceniają, ale starałem się spajać radę, traktować tak samo koalicję i opozycję.
Knutelski dziękował po wielokroć przede wszystkim staroście i burmistrzowi. Można było odnieść wrażenie, że temu pierwszemu dziękował nawet bardziej, podkreślając zaangażowanie i współpracę samorządu powiatowego.
– Osobiście chciałbym Panu podziękować. Chcę podziękować Panu serdecznie od siebie i od mieszkańców – mówił do Tadeusza Kwiatkowskiego. Podziękował także m.in. Robertowi Panterze i Bolesławowi Łączyńskiemu.
– Nie przypominam sobie, żeby kiedyś była aż tak dobra współpraca. Pomyślmy sobie, ile można wykonać we współpracy, razem, bez kłótni. – przekonywał przewodniczący, który – nie da się ukryć – na koniec idealizował radę miasta. Władysław Knutelski nie jest, jak można się było przekonać, człowiekiem pamiętliwym i woli nie pamiętać, ile razy, przez te ostatnie cztery lata, musiał dyscyplinować radnych. Na szczęście jest z kolei na tyle łagodny, że podczas tej kadencji nie udało mu się zbić ani jednej szklanki, którą używał jako „środka przekonywania”, opornych na apele słowne, radnych.
W sprawozdaniu burmistrza z tej kadencji, Początek również dziękował wszystkim.
– Praca samorządowa, by przynosiła efekty, musi mieć charakter zespołowy. – podkreślił burmistrz.
Początek chwalił się dokonaniami swoimi i samorządu. Wymienił liczne wydatki inwestycyjne, bardzo niskie zadłużenie gminy (najniższe od wielu lat) i skuteczne pozyskiwanie środków zewnętrznych.
Przedstawił również prezentację multimedialną, w której wymienił m.in. takie inwestycje, jak: remont synagogi, rewitalizację os. Westerplatte, budowę hali widowiskowo – sportowej, montaż solarów obok basenu, remonty i budowę domów ludowych oraz siedzib OSP, powstanie kina cyfrowego, gdy jeszcze nie śniło się o tym Tarnowowi, otwarcie skateparku, liczne statuetki przyznane gminie, wyróżnienia, zwycięskie rankingi, budowę wielu kilometrów dróg, chodników i parkingów (w tym również tych, które samorząd miejski finansował wespół z powiatowym) itd.
Nie sposób wymienić tu wszystkich inwestycji, które samorząd miejski przeprowadził w ostatniej kadencji. Dość tylko powiedzieć, że większość z nich znaleźć można w ostatnim numerze „Głosu rady”, tak bardzo zachwalanym przez włodarzy miasta i powiatu podczas przedostatniej sesji. Również prezentacja multimedialna przygotowana została, jak dało się zauważyć, wg schematu tego biuletynu i podzielona na poszczególne kategorie, zilustrowane odpowiednimi przykładami inwestycji.
I tak wśród tych kategorii znalazły się: „drogi, ulice, chodniki, mosty”, „ochrona środowiska”, „edukacja”, „sport”, „kultura”, „zabytki”, „przedsiębiorczość”, „ochrona zdrowia”, „pomoc społeczna”, „bezpieczeństwo publiczne”, „promocja i turystyka”, „nagrody i wyróżnienia”, „gmina Dąbrowa Tarnowska w rankingach”, „udział środków zewnętrznych w realizacji zadań”. W każdym z tych pól wymienione były sukcesy samorządu miejskiego.
Burmistrz podkreślił również bardzo dobrą współpracę z powiatem, która rzeczywiście rzucała się w oczy. Poza nielicznymi epizodami (jak sprawa nieskutecznej sprzedaży części budynku po hotelu dla pielęgniarek) ta współpraca układała się wzorowo.
W tym miejscu Początek podziękował również staroście.
Burmistrz kolejny raz odniósł się do dąbrowskiej przychodni i raz jeszcze podjął próbę dyskredytacji swoich przeciwników.
– Nam to nie zaszkodziło (odłączenie Radgoszczy od struktur dąbrowskiej przychodni – red.). Nie wiem, jak to widzi Radgoszcz. Trzymamy analitykę wbrew wszelkim doradcom, bo badania są tańsze, możemy mieć je szybciej, i to są miejsca pracy, a każde z nich jest cenne. Inni mówią: „Rozgońcie tę analitykę!”. Nie można tego zrobić, bo ci, co tak mówią, potem w innym miejscu mówią, że każde miejsce pracy jest cenne. To trzeba nie mieć rozdwojenia jaźni. – radził, ironicznie, Początek.
– To nie jest tylko puste chwalenie się, ale trzeba też odpowiednio zareklamować naszą gminę, by przyciągnąć inwestorów. – uprzedził zarzuty burmistrz.
– Ten czas, który mieliśmy dany, nie został zmarnowany. To jest sztuka: wydawać pieniądze, rozwijać się i nie zadłużać. Było 30% zadłużenia, teraz jest tylko 16%. Teraz spokojnie stać nas, by pożyczać i oddawać, dalej inwestować. – informował Początek.
Pochwalił również, między wierszami, postawę radnych, którzy jednogłośnie przyznawali mu absolutorium, bez zastrzeżeń i utrudnień.
– Tylko tracili energię na wojenne spory, na zasadzie: „nie, bo nie”, tak jak to było gdzie indziej. U nas była współpraca.
– Pracujemy transparentnie, z każdej złotówki musimy się rozliczyć. Nie mam do nikogo o to pretensji, gdy pytają o pieniądze. Mają na uwadze dobro gminy – to ukłony burmistrza w stronę opozycji, która ma prawo dopytywać się, na co przeznaczane są pieniądze podatników. Przyznać jednak należy, że burmistrz nigdy nie ukrywał wydatków gminy i rozliczał się z nich m.in. w sprawozdaniach międzysesyjnych, składanych podczas obrad rady miejskiej.
Początek jeszcze raz podkreślił wzorową współpracę z powiatem – jego zdaniem najlepszą ze wszystkich, w czasie czterech kadencji istnienia tego samorządu.
Dementował również informacje, że Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej jest w trudnej sytuacji finansowej; mówiąc o „GZGK, nad którym niesłusznie ktoś się tam pastwi”. Nieco inne ustalenia padły jednak podczas obrad Komisji Gospodarki Komunalnej, przed kilkoma miesiącami. Na problemy w tej instytucji zwracali również uwagę radni ze wszystkich stron sceny politycznej. Trudno więc te głosy zbagatelizować.
Burmistrz podziękował także za słowa konstruktywnej krytyki.
– Na krytyczne głosy nikt z nas nie powinien się obrażać. Nie zmarnowaliśmy danego nam czasu. Życzę, byśmy byli wszyscy jak najlepiej ocenieni. Życzę to również sobie. 16 listopada zróbmy użytek z tego jednego głosu według swojego sumienia – apelował Początek.
Podczas sesji głos zabrał Tadeusz Kwiatkowski, który wraz z Robertem Panterą przybył na te ostatnie obrady.
– Jak nie teraz, to kiedy? – rozpoczął starosta podchodząc do mównicy.
– Jeszcze raz pragnę podziękować Panu przewodniczącemu – mówił Kwiatkowski, który podziękował także burmistrzowi i sołtysom.
Luźna, i nawet bardziej „przyjazna” atmosfera niż zwykle, zaowocowała uwagami rozbawionych radnych. Np. Józef Lizak zwrócił staroście na głos uwagę, że nie podziękował Tadeuszowi Gubernatowi.
– Jeszcze tu kolega powinien dostać podziękowanie. – powiedział radny.
Nieco poirytowany starosta poinformował, że już dziękował wszystkim radny; za to burmistrz był rozbawiony. W atmosferze ogólnego rozbawienia padały jeszcze inne zabawne uwagi, a Stanisław Ostrowski, gdy otrzymał pisemne podziękowanie, obwołany został nawet „sołtysem Dąbrowy”, gdyż ten typ „laurek”, które przyznano radnemu, dostawali m.in. sołtysi.
Starosta wręczył burmistrzowi również pisemne podziękowanie. Do podziękowań przyłączył się także „kolega Bolek” (jak starosta nazywa Bolesława Łączyńskiego).
Łączyński podkreślił m.in. umiejętne pozyskiwanie funduszy z puli Województwa Małopolskiego, za co chwalił burmistrza. Porównał Dąbrowę, pod tym względem, ze Szczucinem (Dąbrowa – ponad 13 milionów zł, Szczucin – ponad 1, 5 miliona zł.). Podkreślił również sukces samorządu, jakim ma być obwodnica.
– Byłeś i jesteś bardzo skutecznym gospodarzem gminy. Taka współpraca, jak z Tobą, była najbardziej przykładna – chwalił burmistrza Bolesław Łączyński. – Nasza gmina Dąbrowa Tarnowska była zawsze piękna, ale teraz, za tej kadencji, naprawdę, naprawdę wypiękniała.
Na koniec wszyscy radni, kierownicy jednostek miejskich, starosta, wicestarosta i sołtysi otrzymali w ramach podziękowań m.in. publikację „Samorząd terytorialny w Polsce w latach 2010 – 2014”, a także inne „laurki” za czteroletnią pracę. Innymi słowy: zaczęto wymieniać się „laurkami”, ale – tak jak w przypadku ostatniej sesji powiatowej – i tutaj takie spotkanie rządzi się swoimi prawami. Za, co najmniej, dziwne można by uznać zachowanie jakiejkolwiek władzy, która na koniec kadencji, przed wyborami, nie chwaliłaby się czteroletnimi dokonaniami. A wszystko to w pięknych wnętrzach dąbrowskiej biblioteki (wyremontowanej również w tej kadencji, podczas rewitalizacji oś. Westerplatte), co miało także podkreślić wyjątkowy charakter tej sesji.
Ula Skórka