Powraca skarga na działalność burmistrza
Czy ze skargą na działalność burmistrza Dąbrowy Tarnowskiej będzie podobnie, jak ze sprawą bezprawnych opłat za przedszkola? Chodzi tym razem o skargę Cecylii Rybackiej i Wiesławy Surowiec, która ujrzała światło dzienne 4 września, podczas poprzednich obrad rady miejskiej.
Komisja Rewizyjna jednogłośnie uznała skargę za bezzasadną, za to Wojewoda Małopolski stwierdził… nieważność uchwały rady miejskiej! Czy szykuje się zatem kolejna batalia poszkodowanych z urzędnikami gminnymi?
Chyba nikt się nie spodziewał, że pierwsza(!) skarga na działalność burmistrza tak szybko powróci. A to za sprawą, do niedawna jeszcze radnego, Andrzeja Buśko, który pomógł poszkodowanym przez gminę w dochodzeniu swoich praw.
Przypomnijmy, że chodzi o sprawę dwóch mieszkanek Smęgorzowa – Cecylii Rybackiej i Wiesławy Surowiec, które uczestniczyły w pierwszej powakacyjnej sesji rady miasta. Wiesława Surowiec, która 4 września została dopuszczona do głosu dopiero na końcu obrad, gdy jej skarga została oddalona, ze szczegółami opowiedziała o swojej sytuacji.
Podczas powodzi w 2009 r. urzędnicy (a ściślej – wiceburmistrz Marek Minorczyk) zdecydowali o usunięciu przepustu na potoku Smęgorzówka. Przepust ten stanowił jedyny bezpośredni dojazd do działek Cecylii Rybackiej i Wiesławy Surowiec.
Nie byłoby w tym nic nagannego (decydowały wtedy względy bezpieczeństwa), gdyby nie fakt, że gmina nie chce szkody naprawić, uchyla się od odpowiedzialności i oddala skargę starszych kobiet. Obie poszkodowane nie mają pretensji do urzędników o wyburzenie przejazdu, ale zaniechanie naprawy strat.
O sprawie pisaliśmy w artykule: „Odwołanie radnej i skarga na burmistrza – aktualizacja”.
Przytoczymy krótki fragment: „Wiesława Surowiec (jedna z poszkodowanych w tej sprawie) nie kwestionuje samej decyzji burmistrza o usunięciu przepustu na Smęgorzówce, którą gmina tłumaczy względami bezpieczeństwa. Kobieta domaga się jednak odbudowy przepustu, bo jak tłumaczy, na razie korzysta z uprzejmości sąsiada, ale już wkrótce straci dojazd do swojego pola. Jest rozgoryczona i ma pretensje do gminy.
Gmina nie chce finansować odbudowy przepustu, o którego usunięciu sama zadecydowała. I tutaj wywiązał się spór, który prowadzono niemal do końca sesji (przed zakończeniem obrad również powrócono do tematu). Próbowano udowadniać, że skarżący nie są właścicielami pól, gdyż właściciele zmarli nie ustanawiając spadku.”
W obronie poszkodowanych wystąpił radny Andrzej Buśko. Gmina dowodziła bowiem, że nie może naprawić zniszczonego przepustu, bo – używając języka prawniczego – Cecylia Rybacka „nie posiada tytułu prawnego do działki 877 przyległej do rozebranego przepustu”. W swoim wystąpieniu Buśko dowodził jednak, że kobieta ma do niej prawa, gdyż jest tzw. „samoistnym posiadaczem” działki, ponieważ ziemia należała do jej teścia i była użytkowana przez nią oraz jej byłego męża.
Buśko powołał się na art. 140 Kodeksu Cywilnego, który mówi, że: W granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego właściciel może, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społeczno – gospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą.
Ten artykuł podważa twierdzenie Komisji Rewizyjnej, że Rybacka „nie ma tytułu prawnego”, gdyż jako „samoistny posiadacz” może realizować swoje uprawnienia do działki jak właściciel. Artykuły 342 i 343 KC mówią, z kolei, o środkach prawnych chroniących rzecz należącą do właściciela lub „samoistnego posiadacza”. Chodzi o „przywrócenie stanu poprzedniego i zaniechanie naruszeń” oraz „zakaz samowolnego naruszenia posiadania”.
Decyzję o rozbiorze przepustu (na pewno słuszną – co do tego nie ma wątpliwości nawet sama poszkodowana) wydał wiceburmistrz Marek Minorczyk. Andrzej Buśko dowodził jednak, że zastępca burmistrza nie miał podstaw prawnych do podjęcia takich kroków.
– W uzasadnieniu do tej uchwały podano, że dokonano rozbiórki zgodnie z artykułem 124 pkt. 4 Ustawy Prawo Wodne. Przepis ten mówi jedynie o tym, że „wykonanie pilnych prac zabezpieczających w okresie powodzi”, nie wymaga pozwolenia wodno- prawnego, co nie oznacza, że uprawnia gminę do dokonania rozbiórki jakiejkolwiek budowli, tym bardziej, że dzieje się to na działce nie będącej własnością gminy, co jest podawane jako argument w uzasadnieniu do uchwały, że gmina nie może tego przepustu odbudować. To czegoś tu nie rozumiem, na wydanie decyzji o rozebraniu budowli na cudzym gruncie nie trzeba być właścicielem działki, natomiast na odbudowę na tym samym gruncie trzeba już być właścicielem. Wydaje się, że gmina nie miała bezpośredniej podstawy prawnej na rozebranie tego przepustu położonego nie na terenie gminy tylko na terenie Skarbu Państwa zarządzanym przez Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych
w Krakowie – mówił, wtedy jeszcze radny, Andrzej Buśko.
Na pytanie radnego, jaka była podstawa prawna do wydania decyzji o rozbiórce, przytoczono art. 33 Ustawy Prawo Wodne. Buśko, w tym miejscu, przytoczył art. 31 tej samej ustawy, który nie dawał prawa do rozbioru przepustu. Podstawą prawną do wydania takiej decyzji byłby, według radnego, wyłącznie artykuł 21 ust. 1 pkt. 11 ustawy (z 18.04.2002 r.) o stanie klęski żywiołowej, który mówi m.in. o możliwości „dokonaniu przymusowych rozbiórek i wyburzeń budynków lub innych obiektów budowlanych albo ich części”. Teren ten nie był jednak objęty stanem klęski żywiołowej, więc nie było podstaw prawnych do rozbiórki przepustu, co tym bardziej upoważnia gminę do naprawy szkód.
– Przypuszczam ponadto, że gdyby to dotyczyło kogoś innego i w innej wsi, to prawdopodobnie sprawa byłaby załatwiona już dawno – skwitował swoje wystąpienie radny. Te argumenty 4 września nie odniosły pożądanego skutku, gdyż rada miejska, dając wiarę dochodzeniu Komisji Rewizyjnej, oddaliła skargę pokrzywdzonych mieszkanek gminy. Odniosły jednak oczekiwany skutek nieco później, bo 9 października, w Rozstrzygnięciu Nadzorczym Wojewody Małopolskiego, który stwierdził nieważność uchwały rady miejskiej (w całości). A uzasadnienie takiej decyzji powinno być wręcz druzgocące dla gminy, bo mimowolnie ośmiesza urzędników, gdyż wojewoda dowodzi, że „uchwała w sposób istotny narusza obowiązujący porządek prawny” i nie posiada uzasadnienia prawnego. Pojawia się więc pytanie retoryczne, podobne, jak w przypadku sprawy bezprawnych opłat za przedszkola: kto doradza gminie w kwestiach prawnych i każe iść „w zaparte” nawet w przypadku, gdy gołym okiem widać, że urzędnicy nie mają racji?
Wiesława Surowiec po wrześniowej sesji i negatywnym rozpatrzeniu sprawy przez radę zadeklarowała, że „tak tego nie zostawi” i będzie szukać sprawiedliwości. O pomoc zwróciła się do Andrzeja Buśko, który podczas obrad występował w jej obronie. Radny pomógł jej sporządzić pismo odwoławcze do Wojewody Małopolskiego. W skardze na rozstrzygnięcie rady miejskiej padły te same argumenty, które 4 września przytoczył Buśko. Skarżące, w piśmie do wojewody, zwróciły uwagę m.in. na „błędną interpretację, co do braku prawa do odbudowy rozebranego na polecenie gminy przepustu”. W wyjaśnieniu kobiety dowodziły, że rozebrany przepust, to jedyny bezpośredni dojazd z drogi gminnej do działek nr 876, 877, 878, 880, 885 i pól uprawnych innych właścicieli. Z powodu zniszczenia przepustu od 2010 r. działki nie mogą być uprawiane. „Dlatego też uznałyśmy, że doszło do bezczynności burmistrza Dąbrowy Tarnowskiej poprzez zaniechanie podjęcia działań mających na celu przywrócenie stanu poprzedniego. Dlatego też wnosiłyśmy skargę do rady miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej celem zobligowania władz wykonawczych gminy do podjęcia stosownych działań w celu odbudowy przepustu” – wyjaśniały pokrzywdzone.
Skargę badała Komisja Rewizyjna – ta sama, której, na poprzedniej sesji (w żartach) radzono, by udała się na Ukrainę, bo już nie wróci. Na piśmie z oficjalnym stanowiskiem komisji widnieje podpis radnego Kazimierza Pinasa, który rozstrzygnięcie odczytywał.
Zdaniem skarżących, komisja nie podjęła próby należytego wyjaśnienia sprawy, a analiza była powierzchowna i nie uwzględniła najważniejszych racji.
Mieszkanki Smęgorzowa w swoim piśmie powołały się także na art. 4 ust. z dnia 11 września 2001 r. „o szczególnych zasadach odbudowy, remontów i rozbiórek obiektów budowlanych zniszczonych lub uszkodzonych w wyniku działań żywiołu”. Kobiety wniosły więc o uchylenie uchwały rady miejskiej w związku z istotnym naruszeniem prawa.
Rozstrzygnięcie Nadzorcze Wejwody Małopolskiego trafiło także do rąk burmistrza i przewodniczącego rady miejskiej. Najważniejsi urzędnicy nie zdążyli się jednak jeszcze „pochwalić” tym pismem, a będą musieli, gdyż uchylenie uchwały oznacza powrót skargi pod obrady (obstawiamy, że już podczas kolejnej sesji).
I w ten sposób, od czasu wrześniowej sesji, nie będzie obrad wolnych od skarg na działalność burmistrza. Przy takim trybie rozpatrywania skarg (a potem przymusie ich „reaktywacji” po reakcjach wyższych instancji) można już ułożyć prawdopodobny scenariusz kolejnej sesji. Obok zaprzysiężenia nowego radnego (za Andrzeja Buśko) w harmonogramie obrad znajdzie się punkt dotyczący ponownego rozpatrzenia pierwszej skargi na działalność burmistrza (o ile nie pojawią się kolejne).
Ta skarga może podzielić losy sprawy bezprawnych opłat za przedszkola, która już miała znaleźć swój finał, gdy gmina zdecydowała się, rok po prawomocnym wyroku, podważać wcześniejsze decyzje. Czy Cecylię Rybacką i Wiesławę Surowiec czeka podobna batalia, jak znanego już w Dąbrowie nauczyciela, który zdecydował się samotnie walczyć z urzędnikami? Czy mieszkanki Smęgorzowa wygrają tę walkę? I wreszcie: czy gmina da za wygraną i odbuduje przepust, czy – mimo postanowień wojewody – ponownie negatywnie rozpatrzy skargę pokrzywdzonych?
Urzędnicy mogą jeszcze skorzystać z jednego, ale ryzykownego, wyjścia – skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Jeżeli przegrają – narażą się na ośmieszenie.
P.S.:
Zainteresowanych losem Andrzeja Buśko i jego uczestnictwem w radzie miejskiej informujemy: były radny zadeklarował, że będzie uczestniczył we wszystkich sesjach rady miejskiej jako słuchacz. Obiecał, że będzie dalej, w ramach możliwości, pomagał mieszkańcom gminy i nie zawiedzie swoich wyborców.
Ula Skórka