POWIAT WSPOMINAŁ ROCZNICĘ WRZEŚNIA 39’
Choć wzniosłe powiatowe obchody kolejnych rocznic wydarzeń wrześniowych w Szczucinie wpisały się na trwałe do tradycji kultywowanych przez powiat, 80. rocznica była wyjątkowo wzruszającą i niezapomniana za sprawą odznaczenia kapitana Kazimierza Burca, żołnierza AK, i odczytania wspomnień jednego z trzech żołnierzy, cudem ocalałych ze spalenia miejscowej szkoły w 1939 r.
Szczucin wspominał 80. rocznicę Wydarzeń Wrześniowych: wybuchu II Wojny Światowej, spalenia Szkoły Podstawowej w Szczucinie, w której zginęli m.in. jeńcy wojenni, oraz agresji sowieckiej na Polskę.
Z tej okazji, już do tradycji przeszły, obchody powiatowe przy Kwaterze Pamięci Narodowej w Szczucinie, zapoczątkowane przez ówczesnego starostę, a obecnie posła Wiesława Krajewskiego, którego nie zabrakło również podczas tegorocznych uroczystości. Przybyli także (oprócz samorządowców z powiatu dąbrowskiego) senator Kazimierz Wiatr oraz posłanka Urszula Augustyn. Ale to mieszkańcy – licznie zgromadzeni pod pomnikiem – byli najważniejszymi uczestnikami powiatowych obchodów. A ich punktem kulminacyjnym było odznaczenie żołnierza Armii Krajowej, Kazimierza Burca.
Obchody zapoczątkowała uroczysta msza święta w kościele parafialnym pw. Św. Marii Magdaleny w Szczucinie. Stamtąd poczty sztandarowe oraz delegacje instytucji i organizacji przemaszerowały pod Kwaterę Pamięci Narodowej. Orkiestra Dęta przy OSP w Szczucinie, która uświetniła całą uroczystość, odegrała Hymn Państwowy.
Burmistrz Szczucina, Jan Sipior, powitał zgromadzonych gości.
– 1. września – z jednej strony, 17. września – ze strony drugiej nie tylko spowodował, że państwo polskie przerwało swój krótki byt jako niepodległe, ale i spowodowało to, że znaleźliśmy się w innym miejscu, niż powinniśmy być – mówił Jan Sipior, podkreślając rolę „pamięci historycznej, która uczy” i nawiązując do „miejsca, w którym nie ma różnic, a jest pamięć o tych, którzy stracili życie”. Takim szczególnym miejscem w Szczucinie jest Kwatera Pamięci Narodowej. – Byli tu wówczas różni ludzie – także przypadkowi. W spalonej później szkole znaleźli się różni ludzie z drogi. Byli to jeńcy wojenni. Z drugiej strony – za szkołą – był lazaret. Na tym miejscu zginęło około 100. osób – w tym połowa to mieszkańcy Szczucina. (…) Pamięć z Małych Ojczyzn składała się na zbiorową pamięć narodu, by nie dopuścić do kolejnego rozbioru i zmian geopolitycznych. Pamiętajmy o tym i wspominajmy w tym miejscu najbardziej właściwym – naznaczonym krwią ofiar tamtego czasu – mówił burmistrz Szczucina, Jan Sipior.
Starosta powiatu dąbrowskiego, Lesław Wieczorek, wygłosił krótkie przemówienie okolicznościowe, przywołując dramatyczne zdarzenia, które stały się udziałem tej Małej Ojczyzny, na tle tragicznych, ale przede wszystkim bohaterskich, kart historii Polski.
– (…) W naszym powiecie 12 września niemieccy żołnierze ostrzelali i spalili będących w Szkole Podstawowej; w liczbie około 70 osób. Na miejsce mordu przyprowadzili Żydów ze Szczucina, którzy także stracili życie. W szkole był punkt zborny i przebywali tam m.in. jeńcy wojenni. (…) Niech to będzie ważna lekcja historii, z której wszyscy wyciągniemy wnioski – zaapelował starosta Lesław Wieczorek.
Prezes Koła Szczucin Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Maria Pietracha odczytała wspomnienia Stefana Wrzosowskiego (jednego z trzech cudem ocalałych żołnierzy z ostrzelanej i spalonej szkoły podstawowej), spisane prze jego córkę, Teresę Minkinę. To świadectwo tamtych dramatycznych czasów, które ożywa podczas czytania i stanowi żywą lekcję historii zwłaszcza dla młodych pokoleń mieszkańców Szczucina, zgromadzonych pod pomnikiem.
Stefan Wrzosowski miałby dzisiaj 108 lat. Zmarł w wieku 80 lat. Przed śmiercią, wiele lat po wojnie, córka spełniła jego marzenie i przywiozła go do Szczucina, na miejsce, gdzie rozegrał się dramat wielu ludzie, a gdzie dla niewielu (tylko trzech) przyszło cudowne ocalenie.
Stefan Wrzosowski został początkowo wcielony do 73. Pułku Piechoty (II Kompania Strzelecka), zaś w 1939 r. – do Batalionu Obrony Narodowej Zawiercie (jako strzelec). W Szczucinie został ranny. Wspominał, że tamtego tragicznego dnia został zamknięty z wieloma innymi jeńcami wojennymi bez broni, w strzeżonej przez Niemców szkole podstawowej. Żołnierzy wyprowadzono i pilnowano na podwórku szkoły. Nerwową ciszę przerwały wystrzały. Jeńcy zorientowali się, że Niemcy strzelają do nich – „bezbronnych żołnierzy”. Pierwszy rząd jeńców padł od strzałów, przewracając jeszcze żywe osoby. Stefan Wrzosowski leżał na ziemi przykryty ciałem jednego z zamordowanych towarzyszy. Sam, mimo odniesionych ran i bólu, leżał bez ruchu i starał się nie oddychać, gdy Niemcy chodzili po dziedzińcu i dobijali rannych. Później poczuł, że Niemcy podpalili szkołę i zauważył, jak wrzucają ciała żołnierzy do płonącego budynku. Mimo poniesionych ran i upływu krwi zdołał się powolutku i niepostrzeżenie doczołgać do szopy z węglem, a w nocy – do pobliskiej ubikacji. Następnie doczołgał się do pola kukurydzy, gdzie znalazł schronienie. Usłyszał nagle czyjeś kroki i ujadanie psa. „Pies ujadał w jego kierunku”, a prowadził go niemiecki żołnierz, który prawdopodobnie zauważył rannego, schowanego w polu kukurydzy. Odwrócił jednak głowę, odciągnął ujadającego psa i przeszedł dalej. Stefan Wrzosowski podjął dalszą próbę ucieczki – „byle dalej od piekła!” Niestety usłyszał warkot motocykla – to Niemcy przejeżdżali drogą i zauważyli rannego polskiego żołnierza. Zatrzymali się, patrzyli na Polaka i o czymś ze sobą rozmawiali. Trwało to dłuższą chwilę. „Pytałem Boga: „Co teraz będzie ze mną?” – wspominał, po latach, ocalony żołnierz. Rannego zanieśli do przyczepy motocyklowej i oddalili się w niewiadomym kierunku. Okazało się, że rannego odtransportowali do szpitala w Żywcu. Po półrocznym pobycie żołnierz wyszedł ze szpitala o własnych siłach, a nogę udało się uratować od amputacji, choć staw kolanowy pozostał sztywny.
Z pogromu i podpalenia Szkoły Podstawowej uszło z życiem trzech żołnierzy. Stefan Wrzosowski (ranny w łokieć i staw kolanowy), inny jego towarzysz – ranny w kręgosłup i ręce, zaś trzeci cudem ocalony wyszedł z tego piekła nawet bez draśnięcia kulą i żadnych obrażeń. Później okazało się, że trzeci towarzysze niedoli otrzymał wcześniej od swojej narzeczonej szkaplerz Matki Boskiej Częstochowskiej i miał go wówczas na sobie. Stefan Wrzosowski wspominał i opowiadał córce, że „uratowała ich wszystkich Matka Boska Częstochowska”.
Wiele lat później córka przywiozła Stefana Wrzosowskiego do Szczucina, żeby spełnić marzenie ojca o powrocie w tamto miejsce. Już jako starszy człowiek, ocalony wcześniej cudem z piekła, długo patrzył na wieże szczucińskiego kościoła, który stoi nieopodal. Jego córka, ilekroć przyjeżdża do Szczucina, zatrzymuje się i patrzy w to samo miejsce.
– Pamiętamy o nich. Jan Paweł II, gdy po raz pierwszy przybył do Polski, mówił, że czasami nasz polski patriotyzm nie jest zrozumiały dla innych narodów, bo żaden naród nie zapłacił tyle za swoją niepodległość; nie poniósł takiej ceny. Mamy zobowiązania wobec tych, którzy polegli za naszą Ojczyznę. Czy wypełniamy ich testament? Czy budujemy w swoich sercach tę wrażliwość; tę miłość Boga i Polski i przekazujemy ją kolejnym pokoleniom? Życzę nam wszystkim, abyśmy tę wrażliwość mieli taką, jak czuli to nasi męczennicy, jak Jan Paweł II, jak czuło to wiele innych ofiar… – mówił senator Kazimierz Wiatr.
Posłanka Urszula Augustyn podziękowała serdecznie za zaproszenie na te piękne obchody w tak ważnym i znaczącym miejscu oraz krótko podsumowała istotę współczesnego patriotyzmu.
– Na tej przeszłości budujemy teraźniejszość i przyszłość. Dla nas ważne jest to, że Ojczyzna – choć nie wymaga już od nas ofiary krwi – to wymaga uczciwego, przyzwoitego życia i tego, żebyśmy się wzajemnie szanowali – mówiła Urszula Augustyn.
– Dzisiaj wspominamy bolesne dni z kart naszej historii. Wspominamy, ale także oddajemy cześć. W tej sztafecie pokoleń, na przełomie wieków, było wiele bolesnych chwil i naszą powinnością jest o tych chwilach pamiętać. Pamiętamy o naszych bohaterach i jesteśmy im wdzięczni, że żyjemy w wolnej Ojczyźnie. Niech żyje Rzeczpospolita Polska! Cześć i chwała bohaterom! – powiedział poseł z ziemi dąbrowskiej, Wiesław Krajewski.
Poseł Wiesław Krajewski podziękował pocztom sztandarowym i uczestnikom uroczystości; ze szczególnym uwzględnieniem Drużyny Orląt ze Szkoły Podstawowej w Żelazówce. Przypomniał również, że na terenie powiatu dąbrowskiego urodził się wielki bohater, major Henryk Sucharski.
Pięknym i wzruszającym momentem uroczystości było odznaczenie kapitana Kazimierza Burca, żołnierza AK. Odznaczenie „Kolumbowie rocznik 20” wręczali posłowie, senator i samorządowcy powiatu dąbrowskiego z gospodarzem obchodów.
Poczty sztandarowe instytucji i organizacji z terenu całego powiatu dąbrowskiego złożyły wieńce i wiązanki kwiatów. Piękną oprawę artystyczną uroczystości zapewnili uczniowie Szkoły Podstawowej w Szczucinie oraz chóry: „Clave de sol” i „Prima Volta” z SCKiB w Szczucinie.
us
Fot. Mateusz Kolano