Dzisiaj:
Sobota, 28 grudnia 2024 roku
Cezary, Fabiola, Fabia, Jan, Radomysł

Powiat pamięta o pomordowanych w Buczynie

12 grudnia 2013 | komentarze 2

W 74 rocznicę śmierci mieszkańców Powiśla Dąbrowskiego, którzy zginęli z rąk hitlerowców w Lesie Buczyna, powiat przygotował piękną uroczystość połączoną z wydaniem książki. Publikacja pt. „Śladami historii Powiśla Dąbrowskiego. Buczyna 1939” wydana przez starostwo powiatowe, jest świadectwem pamięci o tamtych tragicznych wydarzeniach i ludziach, którzy zginęli za Polskę.

Niewykluczone, że 34 mieszkańców powiatu zamordowanych w Buczynie dostąpi wyświęcenia. Uroczystość rozpoczęła msza święta w kościele w Zbylitowskiej Górze, koncelebrowana przez ks. Józefa Porembę oraz proboszcza tamtejszej parafii – ks. Józefa Kaczmarskiego.

Po niej wszyscy uczestnicy obchodów rocznicowych zgromadzili się w domu parafialnym na promocji książki przygotowanej przez pracowników starostwa powiatowego i wydanej przez powiat dla uczczenia tej uroczystości, a przede wszystkim oddania hołdu pomordowanym mieszkańcom Powiśla Dąbrowskiego i podkreślenia pamięci o tamtych wydarzeniach.

Najważniejszymi uczestnikami obchodów były rodziny pomordowanych, które przez ponad 70 lat nie znały losów swoich bliskich. Niemcy aresztowali i wywieźli 34 mieszkańców Powiśla Dąbrowskiego do Lasu Buczyna, który dla Polaków stał się zbiorową mogiłą.

Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, tracąc pamięć, tracą życie.” – te słowa francuskiego marszałka Ferdynanda Focha, zapisane na drewnianej tabliczce na terenie pięknej nekropolii na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem, przywołał starosta w swoim wystąpieniu.

Dzisiaj jest kolejny dzień, w którym chcemy uczcić pamięć i zarazem przekazać Wam tę książkę – powiedział Tadeusz Kwiatkowski. Starosta podziękował wszystkim osobom, które przyczyniły się do wydania publikacji będącej świadectwem pamięci o minionych, tragicznych wydarzeniach. Wśród nich największym zaangażowaniem, jak powiedział Kwiatkowski, wykazali się: wicestarosta Robert Pantera i naczelnik Wydziału Rozwoju Lokalnego, Edukacji i Zdrowia Mariola Smolorz, która poprowadziła spotkanie.

Tadeusz Kwiatkowski podziękował Felicji Skwirut – inicjatorce upamiętnienia ofiar hitlerowców, siostrze Zygmunta i Stanisława Gilów rozstrzelanych w Buczynie.

Starosta poinformował, że publikacja trafi do bibliotek na terenie powiatu dąbrowskiego, by uczniowie mogli zdobywać wiedzę na temat historii swojej Małej Ojczyzny. Zadeklarował również, że w przyszłym roku książka zostanie poszerzona o następne relacje i wydana ponownie. Kwiatkowski poinformował także, że został złożony wniosek do urzędu marszałkowskiego o fundusze na uporządkowanie terenu wokół mogiły w Lesie Buczyna. Zapowiedział przygotowanie wniosku o wyświęcenie 34 osób pomordowanych przez hitlerowców.

Na uroczystość przybyła Maria Kubek, wnuczka zamordowanego w Buczynie Stanisława Chmury, która potwierdziła, że zachodzą wszystkie konieczne przesłanki do złożenia wniosku o wyświęcenie 34 osób.

Prawo Kanoniczne posługuje się terminem „męczeństwa”. Żeby zaistniało męczeństwo musi istnieć „prześladowca wrogi religii”. Następnym elementem jest śmierć naturalna i realna. Śmierć nie musi nastąpić natychmiast, może nastąpić w skutek zadanych ran. Przyczyną męczeństwa po stronie męczennika jest miłość do wiary, lub do wartości z niej płynących – rodziny, Ojczyzny. Przyczyną męczeństwa po stronie prześladowcy jest nienawiść do wiary, albo dobrego dzieła z niej płynącego. Kolejnymi warunkami są: akceptacja męczeństwa (nie wykluczająca próby ucieczki przed śmiercią) i bezinteresowna miłość do drugiego człowieka. Wspólnym motywem męczeńskiej śmierci tych osób było oddanie życia dla rodziny. Te wartości są szczególnie cenne w Roku Wiary – tłumaczyła Maria Kubek, która podziękowała staroście za upamiętnienie pomordowanych osób i zadeklarowała pomoc przy wystąpieniu z powództwem o wyświęcenie 34 męczenników Powiśla Dąbrowskiego. Poinformowała również, że w takim przypadku osoba składająca wniosek, musi podjąć odpowiedzialność moralną za złożony akt.

Ja nie boję się podjąć tego wyzwania, ale myślę, że wszyscy Państwo musicie się w to włączyć. Pierwszy krok trzeba uczynić do Kurii w Tarnowie. O podpowiedź zwrócimy się do naszego rodaka arcybiskupa Zimowskiego. Myślę, że Pani doktor taki wniosek przygotuje, a my nadamy tej sprawie bieg. Myślę, że za rok poinformujemy Państwa, na jakim etapie jest sprawa. – zadeklarował Kwiatkowski.

Janusz Szczygieł reprezentujący Felicję Skwirut podziękował staroście i pracownikom powiatu za „wielki wkład w upamiętnienie ofiar pomordowanych w Lesie Buczyna”. Za „osobiste podejście” i zaangażowanie w sprawę podziękował Robertowi Panterze i Marioli Smolorz.

Włodzimierz Piasecki, nauczyciel ZSP 2, wygłosił interesujący referat na temat powiatu dąbrowskiego w czasie okupacji hitlerowskiej. Wspomniał w nim m.in. o Tadeuszu Świerzbie, pracowniku dąbrowskiej Spółdzielni „Rolnik”, żołnierzu AK, który poniósł męczeńską śmierć w budynku Gestapo w Tarnowie (z tej rodziny do Armii Krajowej należeli także: Stanisław Świerzb oraz Helena Świerzb, pseudonim „Stokrotka” – sanitariuszka i łączniczka AK).

Piasecki przypomniał, że Las Buczyna stał się miejscem męczeństwa dla 10 000 obywateli narodowości polskiej i żydowskiej (w tym około 800 żydowskich dzieci). Wśród pomordowanych znalazło się 34 mieszkańców Powiśla Dąbrowskiego (Ćwikowa, Dąbrówek Breńskich, Hubenic, Kanny, Kłyża, Kupienina, Laskówki Delastowskiej, Mędrzechowa, Odmętu, Samocic, Skrzynki, Suchego Gruntu, Żelichowa, Woli Mędrzechowskiej, Zalipia i Tonii). (Przypomnijmy, że w zeszłym roku z inicjatywy starostwa powiatowego na cmentarzu wojennym w Lesie Buczyna odsłonięto tablicę upamiętniającą 34 mieszkańców powiatu dąbrowskiego, z których najmłodszy miał zaledwie 19 lat, a najstarszy 64 lata).

Włodzimierz Piasecki wymienił również pierwsze zbrodnie popełnione przez Werhmacht na polskich żołnierzach i ludności cywilnej na Ziemi Dąbrowskiej oraz zbrodnie popełnione przez ukraiński oddział SS (Własowców) w Ujściu Jezuickim i dąbrowskim zagajniku „Danielnik” 28 lipca 1944. Przypomniał także o pomocy udzielonej Żydom przez mieszkańców Powiśla (niektórzy ponieśli za to śmierć) i eksterminacji Żydów na tym terenie.

Włodzimierz Piasecki przypomniał również niechlubne postaci tamtego okresu, a wśród nich wójta Mędrzechowa – volksdeutscha Leopolda Wendlanda i „Kata Powiśla” Engelberta Guzdka.

Wszystkie te wydarzenia historyczne znalazły miejsce w książce promowanej przy okazji uroczystości. W publikacji znaleźć można m.in. wspomnienia rodzin mieszkańców powiatu pomordowanych w Buczynie, relację z zeszłorocznego odsłonięcia tablicy oraz referaty historyków: Włodzimierza Piaseckiego, dr Marka Jachyma i dr Andrzeja Skowrona, wygłoszone na konferencji „Dzieje powiatu dąbrowskiego podczas okupacji”.

Na zakończenie uroczystości uczestnicy obchodów rocznicowych złożyli wieńce i wiązanki kwiatów na cmentarzu wojennym w Lesie Buczyna.

P.S.:

Oprócz pomordowanych w Lesie Buczyna oraz innych ofiar okupacji niemieckiej z terenów Powiśla (wymienionych w książce) należy wspomnieć o działaczach Ruchu Oporu zatrudnionych w Spółdzielni „Rolnik” w Dąbrowie Tarnowskiej, zamordowanych przez Gestapo w 1944 r.

Na bocznej ścianie budynku przy ul. Kościuszki w Dąbrowie Tarnowskiej wmurowana jest tablica poświęcona 6 mieszkańcom powiatu dąbrowskiego, którzy działając w Ruchu Oporu, oddali życie za Ojczyznę. Dwa nazwiska (Michał Duszyński i Albin Włodarczyk) zostały odnotowane (w jednym zdaniu) w wydanej przez starostwo publikacji, w referacie Włodzimierza Piaseckiego. Zostali oni aresztowani 6 maja 1944 r. Pozostali, aresztowani prawdopodobnie 3 dni później, to: Józef Kawa, Marian Minor, Tadeusz Świerzb i Kazimierz Żelazowski.

Rodziny przynajmniej części z wymienionych działaczy Ruchu Oporu nadal żyją, podczas gdy zapomina się zwykle o ich najbliższych, którzy zginęli w 1944 r. (prawdopodobnie wszyscy byli przed śmiercią torturowani i męczeni w bestialski sposób przez Gestapo). Żyją jeszcze m.in. córki i synowie, wnuki i prawnuki pomordowanych, którzy mogliby  powiedzieć więcej na temat aresztowania i śmierci bliskich im osób.

Z racji oddania życia za Ojczyznę, oderwania od najbliższych i osamotnienia rodzin, które często pozostawały zdane same na siebie w trudnych warunkach okupacyjnych, im także należy się pamięć. Być może historykom zainteresowanym losami tych osób, które również poniosły ofiarną śmierć za Ojczyznę, uda się zebrać relacje od żyjących członków ich rodzin. Zapewne nie będzie to łatwe, gdyż te rodziny, prawdopodobnie musiały na własną rękę poszukiwać informacji na temat swoich bliskich, którzy zostali aresztowani i wywiezieni do siedziby Gestapo w Tarnowie, gdzie byli męczeni, a potem zaginął po nich ślad. Piszę „prawdopodobnie”, gdyż znane mi są losy tylko jednego z zamordowanych działaczy Ruchu Oporu – Kazimierza Żelazowskiego.

Mój pradziadek Kazimierz Żelazowski (należący do Armii Krajowej) został aresztowany 9 maja 1944 r. w Dąbrowie i wywieziony do siedziby Gestapo w Tarnowie – gdzie był męczony, katowany do utraty przytomności, a hitlerowcy wbijali mu igły pod paznokcie, by (bezskutecznie) „wyciągnąć” z niego zeznania na temat innych żołnierzy AK. Nie powiedział ani jednego słowa.

Prababcia będąca wówczas w ciąży (w domu pozostawało 5 jej małych dzieci) w ciężkich czasach okupacyjnych przygotowywała paczki żywnościowe i zanosiła je po kryjomu do więzienia, gdzie przebywał jej mąż, a mój pradziadek. Podczas jednej z wizyt dowiedziała się, że jej mąż został pobity do nieprzytomności i wywleczony z pokoju przesłuchań (nie był w stanie iść o własnych siłach). Przekazywanie paczek żywnościowych i czerpanie informacji o przetrzymywanym mężu prababcia zawdzięcza polskiemu strażnikowi w mundurze niemieckim, który – bez wiedzy zwierzchników – pomagał więzionym żołnierzom AK. Niestety rodzina nie zna nazwiska tego strażnika, więc nie możemy mu podziękować. Również dzięki strażnikowi mój pradziadek, przeczuwając najgorsze, zdołał przekazać prababci swoją obrączkę ślubną i obrazek ze świętym wizerunkiem, a na odwrocie zapisaną datą (przypuszczamy, że była to data przystąpienia do AK). Od strażnika prababcia wiedziała też, że mąż widział ją z okien więzienia, ona natomiast nie ujrzała go już nigdy.

Kazimierz Żelazowski nigdy nie zobaczył swojej najmłodszej córki, która urodziła się po śmierci ojca. Osierocił 6 dzieci. Nadal żyje 4 z nich: syn i 3 córki. Zmarli już jego 2 synowie, w 2001 odeszła żona, a zaledwie kilka lat temu – siostra Kazimierza Żelazowskiego. Ale nadal żyją dzieci (które pamiętają o Ojcu i mogą złożyć relację) oraz pisząca te słowa prawnuczka Kazimierza Żelazowskiego, która zna pradziadka tylko z opowieści i rodzinnych fotografii. Jak udało się ustalić wiele lat później (przez ten czas losy mojego pradziadka dla rodziny pozostawały nieznane) Kazimierz Żelazowski zginął w jednym z najcięższych obozów niemieckich w Gross – Rosen.

Niestety nie znam losów aresztowanych razem z pradziadkiem: Michała Duszyńskiego, Albina Włodarczyka, Mariana Minora, Tadeusza Świerzba i Józefa Kawy. Prawdopodobnie coś więcej o nich i ich bohaterskich postawach mogliby opowiedzieć żyjący członkowie rodzin. Zachęcamy do nadsyłania do redakcji Kuriera e – maili z relacjami na ten temat, które opublikujemy, a które będą świadectwem śmierci tych, którzy walczyli o wolną Ojczyznę i zginęli z rąk okupanta. Pomoże to historykom, którzy być może zainteresują się losami tych członków Ruchu Oporu, mieszkańców powiatu dąbrowskiego, zamordowanych w 1944 r. Może uda się zrekonstruować dzieje niektórych z nich, aż do tragicznej śmierci. Zasłużyli oni na pamięć tak samo, jak wszyscy ci, którzy zostali odnotowani w wydanej książce. Być może wzmianki o nich znajdą się wówczas w kolejnej publikacji „Śladami historii Powiśla Dąbrowskiego”, bo należeli do tej historii i współtworzyli ją, i za to należy im się pamięć.

Mój komentarz nie jest zarzutem w kierunku kogokolwiek, ale apelem o upamiętnienie tych 6 osób, o których dotychczas raczej się zapomina i pomija podczas różnych oficjalnych uroczystości. Zapomniana tablica wmurowana w ścianę budynku przy ul. Kościuszki świeci pustkami, gdy podczas uroczystości patriotycznych pod innymi pomnikami i tablicami płoną znicze i leżą wiązanki kwiatów od licznych instytucji i organizacji. Podczas apelu pomordowanych na cmentarzu zapomina się o ich nazwiskach; nie są odczytywani, jakby nigdy nie istnieli i nie złożyli ofiary ze swojego życia dla Wolnej Ojczyzny. Ci ludzie, których nazwiska zostały zapisane na tej tablicy, w takim samym stopniu, jak inni pomordowani tworzyli historię powiatu dąbrowskiego i należy o tym pamiętać.

Trzeba jednak również oddać sprawiedliwość i podkreślić, że urzędnicy starostwa powiatowego pamiętają o historii Powiśla Dąbrowskiego i próbują ją upamiętniać. Świadectwem tego jest wydanie tej ważnej dla Małej Ojczyzny publikacji i zeszłoroczne odsłonięcie tablicy z nazwiskami 34 mieszkańców Powiśla Dąbrowskiego zamordowanych przez hitlerowców w Lesie Buczyna.

Ula Skórka

 


Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Internautów. Administrator portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin - zawiadom nas o tym (elstertv@gmail.com).

Komentarze

  1. 13 grudnia 2013 o 08:58
    mieszkaniec :
    Słusznie, ważna część historii naszego powiatu umiera wraz z osobami, które historię tworzyły. To chyba już ostatnie lata gdzie mamy szansę dowiedzieć się faktów od naocznych świadków, spisujmy więc czy nawet nagrywajmy wspomnienia tych, co jeszcze cokolwiek na temat tych strasznych lat wiedza...
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +11 (w sumie : 11)
  2. 18 września 2023 o 19:51
    Danuta :
    Albin Włodarczyk również osierocił nienarodzona jeszcze córkę i dwuletniego syna
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +2 (w sumie : 2)

Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)