POWIAT: GRABIE DLA… DYREKTORA JANIKA
Czy w tej kadencji spokojne, w przeciwieństwie do miejskich, sesje rady powiatu zaczną się wydłużać i opierać na sporach? Czy próba wręczenia z mównicy, na ręce starosty, grabi dla nieobecnego dyrektora Marka Janika jest tego zapowiedzią na przyszłość?
Na początku nic nie zapowiadało, że spokojne zwykle obrady, przyjmą bardziej burzliwy charakter.
Po sprawozdaniu międzysesyjnym, w punkcie dotyczącym interpelacji i zapytań radnych Marek Kopia pytał o „zuchwałe włamania do domów jednorodzinnych na terenie gminy Radgoszcz”.
– W podobnym czasie też mieliśmy takie zdarzenia w innych miejscowościach na terenie powiatu dąbrowskiego – powiedział radny, który zaznaczył, że słyszał również o podobnych włamaniach w tym czasie także poza granicami powiatu i województwa. Pytał obecnego na sesji komendanta Policji o ewentualny związek tych przestępstw z włamaniami sprzed kilku lat w Dąbrowie Tarnowskiej.
Stanisław Początek przyznał, że „powiat ma dość dobrą sieć dróg rowerowych i są opracowane następne plany”, ale niektóre ciągi – zwłaszcza te wykonane wcześniej – pozostawiają wiele do życzenia. Radny wnioskował o przeprowadzenie inwentaryzacji tych ścieżek i poprawę tych w gorszym stanie, np.. przy drodze 1322 K: Jagiellońska do Gruszowskiej oraz 1313 K: Grunwaldzka – odcinek do Olesna.
Andrzej Urbanik dziękował „staroście i wszystkim, którzy się do tego przyczynili” za wylanie asfaltu na drogę w Suchym Gruncie. Radny wnioskował również o wykaszanie rowów, zwłaszcza w okolicach skrzyżowań, gdyż wysoka roślinność tam rosnąca ogranicza kierowcom widoczność, co może przyczynić się do zwiększenia wypadków drogowych. Urbanik złożył wniosek także o uszycie jednolitych strojów promujących i nawiązujących do kultury regionu dla wszystkich artystycznych grup w powiecie.
Zastępca starosty, Krzysztof Bryk odczytał odpowiedzi na interpelacje i zapytania radnych z poprzedniej sesji.
Większością głosów, i bez sprzeciwu czy dyskusji, radni przegłosowali uchwały, w tym m.in.: budżetową i w sprawie „zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej Powiatu Dąbrowskiego na lata 2019 – 2029” oraz szereg uchwał majątkowych.
Dyskusję wzbudził jedynie 10. punkt obrad: „Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji samodzielnej instytucji kultury – Powiatowej Biblioteki Publicznej z siedzibą w Brniu”.
– Nie jest łatwo decydować o likwidacji takiej jednostki, tym bardziej, że to jest instytucja kultury. Głównym jej zadaniem jest nadzór nad bibliotekami gminnymi i, z tego co wiem, z tego zadania wywiązuje się świetnie. Co powiat zyska na tym, że tę bibliotekę zlikwiduje? Czy chodzi o przesłanki finansowe? Ile to będzie kosztować , jakie będą z tego oszczędności? Co będzie z pomieszczeniem i co będzie z księgozbiorem. Jakie to nam, jako powiatowi, przynosi pożytki? – pytała Barbara Pobiegło.
Również Stanisław Ryczek zadawał pytania odnośnie biblioteki powiatowej, gdyż teraz tę funkcję ma pełnić biblioteka w Oleśnie. Rozważano więc, czy bliżej będzie do Olesna czy do innej miejscowości powiatu, która także ma bibliotekę, mogącą ewentualnie pełnić funkcję nadzorczą nad innymi placówkami. Jedno jest pewne – biblioteka w Brniu, choć w tak pięknym, urokliwym i klimatycznym otoczeniu – powoli przestawała pełnić swoją funkcję z powodu drastycznego spadku czytelnictwa (o co najmniej połowę od czasu przeniesienia tej instytucji z Dąbrowy Tarnowskiej) z racji ogromnych kłopotów ze skomunikowaniem stolicy Powiśla Dąbrowskiego (skąd wywodziło się większość czytelników) z Brniem. Kto nie dysponuje samochodem, a chce dotrzeć na miejsce busem, dobrze zna problem.
– Pewnie powodów takiej decyzji jest kilka. Umiejscowienie? Powiat Dąbrowski to również Szczucin, Mędrzechów… To zadanie biblioteki powiatowej może też pełnić inna biblioteka. Podjęliśmy na poprzedniej sesji porozumienie o współpracy z gminą Olesno. To jest jeden z przyczynków, by tę współpracę z Olesnem rozszerzyć i zacieśnić, bo tam jest Zalipie, jest Breń… Lokalizacja tej biblioteki w Brniu nie jest korzystna. Czytelnictwo tam radykalnie spadło, gdy była przeniesiona z Dąbrowy Tarnowskiej do Brnia. Z tego, co sobie przypominam jako radny poprzednich kadencji, większość radnych była za tym, żeby tej biblioteki nie tworzyć. Mam nadzieję, że nie była to złośliwość radnych, tylko dbałość o stan finansów powiatu. (…) Myślę, że Pani dyrektor też może powiedzieć o bardzo dobrej współpracy z biblioteką w Oleśnie, która jest znana z niestandardowych działań i uznana za jedną z najlepszych bibliotek w powiecie – tłumaczył starosta, Lesław Wieczorek.
– To prawda. Współpraca z Olesnem jest bardzo dobra i bardzo dobrze nam się razem współpracuje. Jest to biblioteka bardzo dobrze rozwinięta. Była analiza czytelnictwa po przeniesieniu biblioteki z Dąbrowy. Liczba czytelników spadła o połowę, a nawet więcej. Księgozbiór wynosi ponad 4 tysiące tytułów, a jest 218. czytelników obecnie. Komunikacja do Brnia jest bardzo utrudniona. Z tego, co się orientuję, to chyba z Dąbrowy kursuje tylko jeden bus [jedna firma przewoźnicza, a kursów jest bardzo mało – red.]. Są czytelnicy, którzy do nas dojeżdżają. Cóż, muszę się pogodzić z decyzją i wierzę, że podejmiecie Państwo najlepszą decyzję – powiedziała dyrektor Centrum Polonii w Brniu, Małgorzata Bułat.
– Proszę Państwa, chcemy to robić lepiej. Ta dostępność do biblioteki, ze względów logistycznych, jest słaba. Zadaniem powiatu jest nadzór, a zgromadzony w bibliotece księgozbiór, to wartość dodana. Jeżeli ta wartość dodana się nie sprawdza w tym kształcie, to musimy to zmienić – mówił wicestarosta Krzysztof Bryk, który zapewnił, że biblioteka w Oleśnie będzie pełnić ten nadzór taniej i lepiej: – Jest trochę dobrych, nowych księgozbiorów – przekażemy to do naszych, szkolnych bibliotek i do biblioteki, która przejmie obowiązki.
– 135 tys. zł to kwota za utrzymanie biblioteki. Dla Olesna będziemy negocjować tę kwotę i myślę, że będzie zdecydowanie niższa – zapewnił starosta, Lesław Wieczorek.
Radni przyjęli również „Informację o stanie realizacji zadań oświatowych Powiatu Dąbrowskiego za poprzedni rok szkolny 2018/2019, w tym o wynikach egzaminów”.
W wolnych wnioskach do zapytania radnego Marka Kopii o włamania na terenie gminy Radgoszcz odniósł się komendant powiatowy Policji w Dąbrowie Tarnowskiej, mł. insp. Robert Dudek.
– Temat, który Pan radny wywołał, niestety nie dotyczy tylko tej gminy, ale całego powiatu dąbrowskiego i tarnowskiego. Czy ma związek z tą serią włamań i kradzieży sprzed 3 lat? To nie przypadek, że włamania są teraz i wynika to z warunków pogodowych. O 16 jest już praktycznie ciemno. Jest szaruga. Złodzieje wcześniej obserwują domy, bo światła się świecą. Sprawdzają, kiedy świeci się światło, a kiedy właścicieli jeszcze nie ma w domu. Czas zapadania zmroku i gęstej mgły ułatwiają włamywaczom zadanie. Ja rozumiem niepokój mieszkańców – raz to będzie gmina Radgoszcz, Dąbrowa czy Gręboszów. W czasie Bożego Narodzenia i w okresie świąt nasilają się te włamania. Nie mogę udzielić takiej informacji, czy to jest ta sama grupa. Najprawdopodobniej z grupą włamywaczy z zewnątrz, a nie tu z terenu, mamy do czynienia, więc zadanie jest utrudnione. Jeżeli złodziej nie zostanie złapany na gorącym uczynku, to może być problem z udowodnieniem tego. Ten okres teraz jest taki newralgiczny. Kontaktujemy się ze Śledczymi z Tarnowa i mam nadzieję, że ta współpraca przyniesie efekty – mówił komendant Robert Dudek, który zachęcił do korzystania z powiatowej mapy zagrożeń, na której można nie tylko sprawdzić tereny w jakiś sposób zagrożone (choć, co naturalne, mniej dotyczy to kradzieży), ale także zaznaczyć miejsca, które uważamy za niebezpieczne z jakiegoś powodu.
– Z tej szajki sprzed 3 lat, choć ja nie byłem wtedy tu jeszcze w komendzie, ale interesowałem się tą sprawą, ta grupa została zatrzymana. Sprawdzamy też, czy oni już nie wyszli z więzienia. Za włamanie jest co prawda do 8 lat, ale trudno, żeby sąd zażądał najwyższego wyroku za to. Pamiętajmy o tym, że najlepszym stróżem naszej posesji jest nasz sąsiad – komendant zaapelował, by sąsiedzi dzwonili na Policję, jeżeli zauważą, że w pobliżu czyjejś posesji kręci się ktoś podejrzany.
W wolnych wnioskach zabrała głos również Barbara Pobiegło.
– Spawa dotyczy Woli Mędrzechowskiej i zabezpieczenia dzieci, które tam chodzą do szkoły. Przy drodze jest znak: ograniczenie prędkości do 50km/h, ale tego ograniczenia kierowcy nie przestrzegają, a nie ma tam przejścia dla pieszych. Niech dyrektor Zarządu Drogowego rozezna ten temat i zobaczy. Do Zarządu Drogowego apelujemy, żeby sprawdził, co by można jeszcze zrobić, żeby poprawić bezpieczeństwo dzieci. Jest tam tylko znak „Uwaga szkoła”, ale nikt nie zwalnia. Może jakiś próg zwalniający na drodze? Lepiej zapobiegać, nić leczyć – przestrzegała radna.
– Chciałem podziękować za wsparcie finansowe na prowadzenie prac inwestycyjnych. Jeżeli byłyby możliwości, będę u Państwa zabiegać jeszcze o dofinansowanie w roku przyszłym – zaznaczył komendant PSP, Krzysztof Kolarczyk, który również skorzystał z możliwości zabrania głosu w tym punkcie.
W wolnych wnioskach pojawił się też jednak „głos z zewnątrz”, który zadecydował o tym, że sesja nie należała do najspokojniejszych. Na sesję przybył długoletni działacz i były samorządowiec, dobrze znany władzom powiatu, Kazimierz Zimoń.
Tym razem obyło się bez doszukiwania się stopnia wykształcenia starosty i podobnych uszczypliwości (jak było to jakiś czas temu – zob. http://www.kurierdabrowski.pl/powiatwazny-temat-powodzi-imatura-starosty ), ale dotkliwie „dostało się” dyrektorowi Zarządu Drogowego, Markowi Janikowi (nieobecnemu na sesji), a rykoszetem – wiceprzewodniczącemu rady powiatu, Krzysztofowi Kupcowi, który – zdaniem Kazimierza Zimonia – „nie dość, że „Gowinowiec”, to jeszcze niesłowny!”
– Nie mogłem być na sesji 22 października, dzisiaj jestem. Jestem szefem Rady Sołeckiej w Lubaszu. (…) Dyrektor Janik nie liczy się z nikim. Gdyby to pobocze było zrobione tak jak trzeba, to dzisiaj prawdopodobnie bym tutaj nie był. Apelowaliśmy o zrobienie ścieżki rowerowej w Lubaszu. Dziękujemy Panu Andrzejowi Urbanikowi za poparcie nas w tej sprawie publicznie. Ja reprezentuję Lubasz i już nie potrafię rozmawiać z dyrektorem magistrem inżynierem Janikiem. Panie starosto, Pan chyba nerwowo wysiadł? [w domyśle – w reakcji na tę sytuację – red.]. Ile tych spotkań w Lubaszu było? Tu z tej mównicy pytam. Jest to sprawstwo kierownicze źle zrobionej inwestycji. Miejscami jest zrobiona dobrze – nie ma pobocza już na 60 cm, tylko na metr osiemdziesiąt. Panie starosto Bryk, do Pana teraz mówię, tak, przyjechali w poniedziałek, zrobili prywatny mostek, narobili szumu, zrobili to pięknie, ale nie do końca. Po co robić odwodnienie rowów, jak nie ma odpowiedniego przepustu? Nie ma koparki – tak mi powiedziano. Nie można robić rowów. To kłamstwo. Jest dwóch operatorów, ale tylko jeden umie pracować na tej koparce. Podpowiedziałem tym panom. Nie mieli ci panowie grabek, żeby robić pobocza. Nie mają, to ze swoich kupiłem im grabki i Panie, szanowny starosto, chciałem przekazać je na Pana ręce. Jest to darowizna dla Pana Janika – mówił Kazimierz Zimoń, który wobec niechęci starosty do przyjęcia „darowizny” (nie dla Niego zresztą, tylko dla nieobecnego na sesji głównego bohatera wypowiedzi – dyrektora Janika) zadeklarował, że sporządzi dokument potwierdzający, iż była to w rzeczywistości darowizna.
– Jest koparka, a nie mają grabek, to im kupiłem. Ja wiem od pewnych ludzi, że nie mogą się z nim [Janikiem – red.] dogadać. Życzę Mu jedno – żeby nauczył się konkretnej pracy, dyscypliny, obowiązku. To, co tam się dzieje, na tej drodze, jest nie do wytrzymania i nie mówię tego wszystkiego złośliwie – zarzekał się Kazimierz Zimoń:
– Przyjedźcie, zobaczcie. Przepusty, pobocza nie zrobione. Pobocze – to się tam iść nie da. Już nam krety ryją na tych poboczach, więc są źle zrobione. Zamiast ściąć brzozę – około 35 cm – w pasie drogowym , to zamiast wyciąć, to ją ominięto! To jest w pasie drogowym, w drodze powiatowej (…). Kto jest zarządzającym tej drogi? Wody Polskie wystąpiły do Pana Janika o przekazanie informacji.W ogóle nie odpowiedział. (…) Kiedy to się skończy? To jest lekceważenie wszystkich ludzi. Tak skakać po ludziach zamiast iść za porządkiem. Dziękujemy za to, co zostało zrobione, ale niewiele jest zrobione. Nie prowokujcie nas, bo my tego nie odpuścimy. Nie chcecie mnie zapisać do PiS – u, a wiecie, że jestem starym, prawicowym działaczem. Nie prowokujcie, bo znajdę dojście nawet tylnymi drzwiami – zagroził Kazimierz Zimoń, który już co najmniej drugi raz wyraża chęć akcesu do Prawa i Sprawiedliwości, ale nie znajduje odzewu.
– Panie Kupiec, jeżeli Pan jest od Gowina (…) Te 30 metrów asfaltu… Taki wniosek też składa się do starostwa, zanim się zrobi projekt. (…) Jak zobaczyłem Gowina, to siedział na stołku luksusowym, jak pajac, buty mu wystawały, widział, że się zgłaszam do głosu. Panie Kupiec, takich radnych powiatowych, to my nie chcemy. Nie dość, że „Gowinowiec”, to jeszcze niesłowny! Wejdę Wam do PiS-u tylnymi drzwiami. Zobaczycie! Pańska cierpliwość, Panie starosto, to się kończy. Nie złośliwie to mówię. Panie Janik, jeżeli będziesz oglądał to w Internecie, to przyjedź na miejsce i zrób z tym porządek – apelował Zimoń.
– Dziękuję komendantowi za zrobienie porządku na terenie gminy Szczucin, na rynku w Szczucinie. Tam się teraz porządek zrobił w Szczucinie. (…) Popatrzcie, co tam jeszcze trzeba zrobić? Jeżeli jest 16 metrów przepustu i on nie przepuszcza wody. Woda w Lubaszu przelewała się przez przepust. Byłem radnym lat już parę i zawsze dawaliśmy pieniądze na dąbrowski szpital. Słowa uznania dla starosty Kwiatkowskiego i dyrektora Węgrzyna za ten szpital, taki jaki teraz jest. Apeluję, żeby 50-lecie obchodzić w tym samym roku, co przypada, a nie w tym roku. Gdzieście zrobili kampanię wyborczą Panu Krajewskiemu otwartą, a Pana Wojtkiewicza nie zaprosiliście, bo był rzekomo „nieprzychylny” komuś. Chcemy wiedzieć, ile ta impreza kosztowała. 10 tys. zł. kosztowało wynajęcie samej wiaty. W 50 – lecie szpitala nie róbcie kampanii wyborczej dla Pana Krajewskiego. Wujkiem dla Pana Węgrzyna jest jeden z PiS – u, drugi z PSL – u – mówił Kazimierz Zimoń, który uznał, że uroczystość 50 – lecia dąbrowskiego szpitala była jednym z elementów kampanii wyborczej posła Wiesława Krajewskiego, gdyż nie była obchodzona w roku, w którym w rzeczywistości przypadała. Na imprezie dyrektor dąbrowskiego ZOZ – u, Łukasz Węgrzyn tłumaczył, że jubileusz musiał zostać przełożony z racji szerokiego zakresu modernizacji odbywającej się w placówce we właściwym 50-leciu terminie.
us
P.S.
Kazimierz Zimoń jednak nie odpuszcza tak łatwo i istnieje prawdopodobieństwo, że były samorządowiec i radny będzie teraz częstszym gościem na sesjach rady powiatu. Tym razem już nie szuka matury starosty Lesława Wieczorka, a za głównego winowajcę źle – jego zdaniem wykonanej – drogi w Lubaszu uznaje dyrektora Zarządu Drogowego, Marka Janika i chce przekazać mu w darowiźnie grabie, by jego pracownicy mogli wykonać pobocza przy drodze i udrożnić przepusty.
Przy okazji największych zastrzeżeń wyrażanych wobec „dyrektora magistra inżyniera Janika” – który, jego zdaniem, „powinien się nauczyć konkretnej pracy, dyscypliny i obowiązku” – nieco mniejsze zastrzeżenia miał do najmłodszego radnego, a zarazem wiceprzewodniczącego rady powiatu, Krzysztofa Kupca (radnemu oberwało się za niesłowność, ale chyba w większej mierze za… Gowina) oraz do posła Wiesława Krajewskiego, któremu zarzuca wykorzystywanie 50 – lecia dąbrowskiego szpitala do swojej kampanii wyborczej.
Nie upiekło się także dyrektorowi ZOZ – u, Łukaszowi Węgrzynowi, którego były samorządowiec co prawda bardzo pochwalił za doprowadzenie szpitala do obecnego kształtu, ale „wyciągnął” mu jednocześnie koneksje rodzinne: z rodziną poprzedniego starosty, a obecnie wiceprezydenta Tarnowa, Tadeusza Kwiatkowskiego (PSL) – z jednej strony – i z rodziną obecnego starosty, Lesława Wieczorka (PiS) – z drugiej. I grozi: Wejdę Wam do PiS – u tylnymi drzwiami!
us