Odwołanie radnej i skarga na burmistrza-aktualizacja
Zapowiadane już wcześniej przyjęcie przez radę miejską rezygnacji Anny Fido z mandatu doszło do skutku. Ale nie to zdominowało pierwsze powakacyjne obrady. Radni rozpatrywali m.in. skargę na działalność burmistrza, którego z całych sił w płomiennej mowie bronił Marek Minorczyk. Bronił zresztą przed starszą, zrozpaczoną kobietą, która chciała szukać w radzie miejskiej sprawiedliwości.
Wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, a także zapewnieniom burmistrza i zastępcy, wróciła też sprawa bezprawnych opłat za przedszkola. Samorząd nie daje za wygraną i mimo możliwości ośmieszenia uporczywie drąży tę kwestię.
A wydawało się, że sprawa znalazła już swój finał, a gmina potrafi pogodzić się z prawomocnymi wyrokami i z resztką godności upora się z porażką. Nic podobnego. Jednak dąbrowski samorząd nie przestaje nas zaskakiwać, a w jego słowniku nie ma słowa „niemożliwe”. Już wkrótce może się jednak pojawić inny wyraz: „ośmieszenie”, bo jeżeli i tym razem gmina przegra z rodzicami (i z wyrokiem sądu), to jak radni spojrzą wyborcom w oczy?
Zapowiadało się raczej spokojnie i bez większych przełomów, choć chyba nikt nie przypuszczał, że „niepozorna” powakacyjna sesja rady miejskiej (z, raptem, 10. punktami obrad) potrwa ponad… 5 godzin! Ku zniecierpliwieniu i wyraźnemu znudzeniu radnych, i przy coraz bardziej pustoszejącej sali.
Miasto zaczyna konkurować z powiatem jeżeli chodzi o czas trwania sesji i zjawisko, które opisywaliśmy już przy okazji ostatnich obrad powiatowych – „sztuczne przedłużanie sesji”. W tym przypadku działają jednak zgodnie koalicja i opozycja. Ale najwięcej wkładu w wydłużenie sesji włożył… Stanisław Początek, który: a) lubi mówić; b) lubi mówić długo; c) lubi mówić długo w obecności kamer.
Tym razem jednak chyba przeszedł samego siebie. Sprawozdanie międzysesyjne trwało blisko godzinę, potem burmistrz aktywnie włączał się także do innych dyskusji, by na końcu (przez ponad godzinę) odpowiadać na zapytania i interpelacje radnych.
W przydługim sprawozdaniu burmistrza z działalności międzysesyjnej (Początek uwzględnił także okres urlopu) włodarz miasta wymienił drobiazgowo wszystkie imprezy i wydarzenia, w których uczestniczył (na czele z dożynkami). Zapomniał tylko o jednym z najważniejszych zdarzeń promujących miasto – Dniach Dąbrowy Tarnowskiej.
Jak widać Stanisław Początek ma pamięć dobrą, ale… krótką bo dni miasta to jedna z czołowych imprez w gminie, która – jak chyba żadna inna – przyczynia się do promocji Dąbrowy i jest dobrze oceniana przez mieszkańców i przyjezdnych gości. Co prawda oficjalnie przebywał wtedy na urlopie, ale jako włodarz miasta na imprezę przybył. Zapomniał jednak to odnotować w sprawozdaniu.
W sprawozdaniu burmistrz poinformował także o interesujących planach inwestycyjnych. W nowej „perspektywie finansowej 2014 – 2020” priorytet będą miały duże zadania łączące, co najmniej, 3 gminy.
Burmistrz prowadził już rozmowy na temat szerokiego regionalnego programu obejmującego gminy: Dąbrowa, Brzesko, Tarnów oraz miasto Tarnów. Jeżeli plany dojdą do skutku, to m.in. w Dąbrowie pojawi się – jak zapowiedział burmistrz – „spójny system ścieżek rowerowych wraz z systemem turystyki rowerowej”. Wniosek w tej sprawie ma być napisany do 14 września.
Burmistrz rozpatruje też propozycję tarnowskiego MPK o wprowadzeniu, współfinansowanych przez gminę, dodatkowych kursów autobusowych na trasie Dąbrowa – Tarnów w weekendy i święta (do sprawy wracamy w dalszej części relacji pisemnej). Są też inne – pomyślne dla mieszkańców – wieści, m.in. to, że do końca września powinien zostać rozstrzygnięty przetarg na, oczekiwaną chyba przez wszystkich, rewitalizację parku miejskiego. Obejmie ona, m.in. usunięcie drzew nie pasujących do zabytkowego charakteru tego miejsca (park jest wpisany w oficjalny rejestr zabytków), lub tych, które stwarzają zagrożenie. Wiosną przyszłego roku gmina planuje nasadzenie nowych drzew oraz tzw. roślin okrywowych i krzewów.
II etap zadania (w nowej „perspektywie finansowej 2014 – 2020”) obejmie budowę alejek, modernizację placu zabaw, być może powstanie amfiteatru, a nawet punktu turystycznego.
Burmistrz zapowiedział również, że być może powstanie sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Żabieńskiej (może jeszcze przed końcem roku). Nie ma obwodnicy i remontu drogi krajowej, więc GDDKiA „łaskawie” wydała pozwolenie przynajmniej na sygnalizację świetlną.
Ciekawą propozycją (również obejmującą nową perspektywę finansową) może być powstanie zbiornika retencyjnego w Żelazówce – wzorem gminy Skrzyszów, która – za sprawą tamtejszego wójta – już dawno pozyskała pieniądze na taki cel.
Nie dziwi nas już odmieniona postawa radnych miejskich (nawiązujemy tu do artykułu „Zaskakująca zmiana zachowania radnych” opublikowanego w Kurierze 28 czerwca), którzy zamiast, jak dotychczas, milczeć i nie zabierać głosu w sprawach ważnych dla mieszkańców, po kilka razy „wyrywali się do odpowiedzi”, dopytywali, dociekali, dyskutowali nawet o sprawach, na których niekoniecznie się znają. Tym razem również (jeżeli nie wszyscy, to prawie wszyscy) wykorzystali możliwość zadawania pytań.
Zaskoczyło nas za to coś zupełnie innego – radni mimo ogromnych chęci i niespożytej energii w zadawaniu pytań ledwo dotrwali do odpowiedzi burmistrza. Byli wyraźnie zmęczeni i zdekoncentrowani, gdy po… 4 godzinach obrad nastał czas na odpowiedzi, które przez kolejną godzinę udzielał Stanisław Początek.
Po przerwie w obradach na salę wróciło mniej radnych i zaproszonych gości. Mimo tego najbardziej wytrwali radni dalej przedłużali sesję i dyskutowali na temat uchwał.
W punkcie 5. [zapytania i wnioski radnych] pierwsza głos zabrała niekwestionowana „przodowniczka” wśród radnych, która coraz częściej udziela się podczas obrad, chodzi oczywiście o Józefę Taraskę, która – po odczytaniu podziękowań za dożynki gminne z kartki – przeszła szybko do sedna sprawy. Gdyby radna przerwała we właściwym momencie, mogła jeszcze uniknąć kompromitacji.
Taraska „Brakiem kompetencji jury” nazwała przyznanie jej w konkursach dożynkowych dwóch trzecich miejsc. Józefa Taraska obraziła się na wszystkich za „nieszczęsne” trzecie miejsca i zamiast przyznać, że w konkursie może wygrać ktoś inny, niż ona – stwierdziła autorytarnie, że komisja jest niekompetentna.
Nie wiedzieć czemu sesyjnym „występom” Taraski towarzyszą zwykle uśmiechy i komentarze radnych. Tym razem z pobłażaniem radną potraktował także burmistrz, który najwidoczniej nie przejął się „ciężkim losem poszkodowanej przez niekompetentne jury”. Mniej litości dla Taraski miał Paweł Chojnowski, do którego wypowiedzi wrócimy na końcu relacji. Tego „ciosu” Józefa Taraska chyba nie daruje Pawłowi Chojnowskiemu, z którym być może jeszcze nie raz będzie musiała współpracować przy organizacji dożynek.
Następnie głos zabrali kolejno radny Tomasz Budyn i Józefa Borowska – Marciniak. Potem z zapytaniami wystąpił Tadeusz Gubernat, który poruszył kwestię braku odpowiedniego umundurowania dla orkiestry dętej DDK. Poruszył jednak również znacznie ważniejszy problem – likwidację w Dąbrowie Biura Obsługi Klienta „Tauronu” (energetyka). Teraz, aby załatwić najdrobniejsze formalności, mieszkańcy Dąbrowy będą zmuszeni jechać, co najmniej, do Tarnowa.
– Jesteśmy lekceważeni jako mieszkańcy. Żeby zamontować licznik, trzeba się pofatygować do Bochni – mało kto o tym wie. Żeby powiat 40 – tysięczny nie miał Biura Obsługi Klienta? To jest kpina z ludzi! – dowodził Gubernat. Rada miejska wystosuje w tej sprawie pismo do firmy „Tauron”.
Po Gubernacie głos zabrali kolejno: Stanisław Król, Jacek Ryczek, Kazimierz Pinas i Bogusława Serwicka. Ta ostatnia od kilku sesji słusznie zabiega o poprawę bezpieczeństwa na drodze w Smęgorzowie.
Tym razem zaproponowała utworzenie na trasie wysepki dla pieszych, bo na żadne z dotychczasowych propozycji nie przystała GDDKiA, która w ten sposób zapewne „troszczy się” o bezpieczeństwo mieszkańców gminy Dąbrowa Tarnowska. Na tę propozycję zapewne również nie zgodzi się generalna dyrekcja i ostatecznie pokaże, jak bardzo „przejmuje się” dąbrowskim samorządem.
Równie aktywni podczas tej sesji byli: Józef Lizak, Jacek Sarat i Barbara Trzpit.
Po pytaniach radnych nadszedł czas na podejmowanie uchwał. Pierwszą z nich było „wygaśnięcie mandatu radnego Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej”.
Anna Fido, już jako dyrektor dąbrowskiej podstawówki, zrzekła się stanowiska w radzie miejskiej. Podziękowała wszystkim za dotychczasową współpracę i prosiła o realizację jednego z jej pomysłów: nadania przywilejów dla rodzin wielodzietnych „3+” – czyli programu zniżek w różnych instytucjach miejskich.
– Z dużym żalem przyjmujemy tę uchwałę. Życzę przyjemnej pracy na nowej niwie – powiedział do, byłej już radnej, przewodniczący Władysław Knutelski.
Następnie przegłosowano niemal hurtowo uchwały w sprawie:
– „zmian Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy Dąbrowa Tarnowska na lata 2012-2021,
– zmian uchwały budżetowej Gminy Dąbrowa Tarnowska na 2012 rok,
– udzielenia dotacji na prace konserwatorskie, restauratorskie lub roboty budowlane przy zabytkach wpisanych do rejestru zabytków,
– realizacji przez Gminę Dąbrowa Tarnowska projektu systemowego w ramach Poddziałania 7.1.1 Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w latach 2013-2015 Priorytet VII – Promocja Integracji Społecznej,
– wyrażenia zgody na obciążenie nieruchomości mienia komunalnego ograniczonym prawem rzeczowym (Szarwark),
– wyrażenia zgody na obciążenie nieruchomości mienia komunalnego ograniczonym prawem rzeczowym (Dąbrowa Tarnowska),
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny nieruchomości działki nr 208/7 położonej w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Dąbrowa do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny nieruchomości działki nr 1025/15 położonej w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Dąbrowa do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny nieruchomości działki nr 1127/1 położonej w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Dąbrowa do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny nieruchomości działki nr 17/7 położonej w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Bagienica do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny nieruchomości działki nr 1061/6 położonej w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Bagienica do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny udziału w nieruchomości obejmującej działkę nr 1121/13 położoną w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Bagienica do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny udziału w nieruchomości obejmującej działkę nr 1121/15 położoną w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Bagienica do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na przyjęcie darowizny nieruchomości działek nr 198/18, nr 198/20, nr 198/22 położonych w Dąbrowie Tarnowskiej, obręb Ruda do zasobów mienia komunalnego,
– wyrażenia zgody na sprzedaż mienia komunalnego działki Nr 3044/2 położonej w Nieczajnie Górnej,
– wyrażenia zgody na sprzedaż lokalu mieszkalnego położonego na oś. Kościuszki 5/29 w Dąbrowie Tarnowskiej,
– wyrażenia zgody na sprzedaż lokalu mieszkalnego położonego na oś. Kościuszki 6/10 w Dąbrowie Tarnowskiej,
– wyrażenia zgody na sprzedaż lokalu mieszkalnego położonego przy ul. Zazamcze 10/9 w Dąbrowie Tarnowskiej,
– wyrażenia zgody na sprzedaż lokalu mieszkalnego położonego na oś. Westerplatte 5/10 w Dąbrowie Tarnowskiej,
– wyrażenia zgody na sprzedaż lokalu mieszkalnego położonego na oś. Westerplatte 5/42 w Dąbrowie Tarnowskiej.”
Następnie rozpoczęto rozpatrywanie skargi mieszkańców Smęgorzowa (Wiesławy Surowiec, Cecylii Rybackiej i Stefana Rybackiego) na działalność burmistrza Dąbrowy Tarnowskiej. Odsyłamy tutaj do nagrania „Radni o przepuście na rzece Smęgorzówce”.
Poszkodowanym w tej sprawie (obecnym od początku do końca sesji), którzy podpisali się pod skargą na burmistrza, zburzono przepust prowadzący do ich pól uprawnych. Mostek zdemontowano podczas jednej z powodzi z konieczności, bo tamował przepływ wody i groził poważnymi stratami na całym terenie.
Wiesława Surowiec (jedna z poszkodowanych w tej sprawie) nie kwestionuje samej decyzji burmistrza o usunięciu przepustu na Smęgorzówce, którą gmina tłumaczy względami bezpieczeństwa. Kobieta domaga się jednak odbudowy przepustu, bo jak tłumaczy, na razie korzysta z uprzejmości sąsiada, ale już wkrótce straci dojazd do swojego pola. Jest rozgoryczona i ma pretensje do gminy.
Gmina nie chce finansować odbudowy przepustu, o którego usunięciu sama zadecydowała. I tutaj wywiązał się spór, który prowadzono niemal do końca sesji (przed zakończeniem obrad również powrócono do tematu). Próbowano udowadniać, że skarżący nie są właścicielami pól, gdyż właściciele zmarli nie ustanawiając spadku.
Przy okazji tej sprawy wywiązał się, nie pierwszy już, spór między Józefą Taraską i Jackiem Ryczkiem. Jedna „dożynkowa” kompromitacja na sesji, to jednak za mało dla „ambitnej” radnej. Nie obyło się oczywiście bez śmiechu na sali.
Do sprawy wkroczyła radca gminy Zofia Wójcik:
– Nic nie zrobimy. Właściciel gruntu już nie żyje, a to właściciel musi odpowiadać – wyjaśniła Zofia Wójcik.
Włączenie się do dyskusji Kazimierza Pinasa, nie wiedzieć czemu, również wywołało rozbawienie radnych. Racjonalnym głosem w dyskusji był, jak zwykle dobrze przygotowany, Andrzej Buśko.
– Pani Rybacka i Pani Surowiec nie są właścicielkami terenu więc nie mają prawa kierować skarg? Ale są „samoistnymi posiadaczkami” [władztwo nad rzeczą równoznaczne z własnością posiadania]. Właściciel może korzystać z rzeczy. Właściciel nie może się nie zgodzić na uszkodzenie, ale może żądać naprawienia wynikłej szkody. Dokonano rozbiórki na podstawie złego artykułu. Na rozbiórkę gmina miała podstawy prawne, a na budowę już nie ma??? Przepust może kosztować 50 – 60 tysięcy. Uważam, że skarga jest zasadna, bo gmina miała takie możliwości, żeby to już dawno odbudować – argumentował radny.
Do dyskusji włączył się (zawsze aktywny) Stanisław Początek.
– Słowo za słowo i bardzo dobrze, bo tak właśnie powinna wyglądać dyskusja. Przepust na Smęgorzówce był w złym stanie technicznym, nie użytkowany i zniszczony w czasie wcześniejszej powodzi. W takim stanie technicznym tego tam nie powinno być! Administratorem rzeki był Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Gmina nie ma żadnego tytułu prawnego do odbudowy; gmina nie jest właścicielem rzeki ani działki. Administrator nic nie zrobił! A pieniądze powodziowe mogą być wykorzystywane tylko na infrastrukturę techniczną gminy – dowodził burmistrz – Czy możemy użyć pieniędzy publicznych na cele prywatne? Jeśli dojdzie do rozprawy sądowej będę argumentował, że zarządca rzeki nie powinien dopuścić do stanu, by zdezelowany przepust tamował rzekę podczas powodzi.
Podczas tych obrad powołano również, zapowiadaną i obiecywaną już wcześniej, „Doraźną Komisję do Spraw Nazewnictwa Ulic i Placów w Gminie Dąbrowa Tarnowska”. Nie było jednak łatwo. Po pytaniu przewodniczącego, kto zasiądzie w rzeczonej komisji, nikt się nie zgłosił. Szukano więc, trochę jak w szkole, „przymusowych ochotników”.
Do komisji wytypowano w końcu: Andrzeja Gizę, Magdalenę Ryczek i Józefę Taraskę. Powołanie tej ostatniej to nie lada wyzwanie dla gminy, bo tym razem nie chodzi o gminne święto plonów, konkursy wieńców dożynkowych (i „niesprawiedliwe” trzecie miejsce), a… nazewnictwo ulic!
Uchwałą rady miejskiej komisja w wymienionym składzie będzie działać do 30 czerwca 2013 r.
Niespodziewanie na tej sesji powrócił temat opłat za przedszkola. Poruszył go – chyba wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi oraz własnym i burmistrza zapewnieniom – Marek Minorczyk. Powiedział to jednak w taki sposób, że niestety nie został zrozumiany; nie do końca było wiadomo, o co wiceburmistrzowi chodzi. Wiedział to chyba tylko on sam:
– Sąd w ogóle nie rozpatrywał tej uchwały. Stwierdził tylko, że uchwała nie powinna się pojawić. W kraju były inne wyroki. Zachodzi taka przesłanka, żeby upoważnić Adriana Dębosza, by reprezentował przed sądem gminę – powiedział Minorczyk.
Wniosek, o wprowadzeniu tej sprawy do porządku obrad (który pod rozwagę rady poddał Marek Minorczyk), zatwierdzono większością głosów (16 – za, Andrzej Buśko wstrzymał się od głosu). Z przemowy Minorczyka wynika jednak, że zastępca burmistrza kwestionuje poprawne zbadanie sprawy przez organy sądownicze. Wiceburmistrza nie zrozumiał nawet, najlepiej przygotowany do obrad, Andrzej Buśko.
– Dokonano analizy orzeczeń w podobnych sprawach przed sądem. Ja nie wiem, do czego mamy udzielić pełnomocnictwa. Teraz chcecie odnowić tę sprawę. Czy znowu jako rada się ośmieszymy? – dopytywał Buśko, który przyznał, że kiedyś został wprowadzony w błąd i również glosował za tą uchwałą.
– Są podobne wyroki sądu wojewódzkiego, które uchylono. To nie apelacja, ale skarga. Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że od podjęcia uchwały, uchwała była nieważna. Będziemy próbować. Nie jest powiedziane, że wygramy, ale próbować trzeba, bo chodzi o duże pieniądze. Nie na potrzeby gminy, ale usługi były świadczone. Chodzi o ustalenie niezgodności z prawem – mówili, podpowiadając sobie nawzajem – burmistrz i radca Zofia Wójcik.
Za uchwałą głosowało 18 radnych, którzy nie boją się kompromitacji rady. Dwie osoby wstrzymały się od głosu.
Do rady miejskiej trafiło także pismo jednej z mieszkanek gminy w sprawie edukacji niepełnosprawnego syna. Kobieta zwróciła się z prośbą o przydzielenie synowi nauczyciela do nauczania indywidualnego. Chłopiec pobiera naukę w klasie integracyjnej i oprócz indywidualnego nauczania wymaga również ciągłej rehabilitacji. Wykluczone są więc dojazdy do Tarnowa.
Chociaż widać było, że radni (i cały samorząd, bo sprawą zajmował się dyrektor ZOSiP Marian Gajda) chcą pomóc kobiecie, to dyskusja na ten temat przybrała wręcz kuriozalny obrót. Radni bowiem mówili o tym samym, niejako zaprzeczając sobie nawzajem. Do tego, że wszystkim chodzi o to samo doszedł dopiero burmistrz, który obiecał, że sprawa zostanie rozwiązana pozytywnie, a matka otrzyma konieczną pomoc dla syna.
– Nikomu nie odmówiliśmy nauczania indywidualnego. Jesteśmy pierwsi w tym zakresie. Odpowiadamy na wszystkie potrzeby jakie są – zapewnił obecny na sesji Marian Gajda.
Radni rozpatrzyli również pismo Józefa Borowskiego, który skarżył się na przewodniczącego rady, gdyż nie zastał go na wyznaczonym dyżurze. Knutelski tłumaczył, że był chory i wyznaczył na ten dzień zastępcę, który jednak – z przyczyn zawodowych – na dyżur się spóźnił. Barbara Trzpit zaproponowała, by wywiesić na drzwiach numery telefonów wszystkich radnych. Chociaż nie wszyscy radni okazali w tym względzie entuzjazm, to jednak inicjatywa jest godna uwagi. Wyborcy maja przecież prawo do kontaktu ze swoimi przedstawicielami w radzie miejskiej.
Rada miejska nie wyraziła zgody na dofinansowanie ZOL – u (chodzi tu o przeniesienie Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego na oddział płucny); przyznała za to 16 tys. zł na specjalistyczne łóżka szpitalne.
Podczas obrad rady poruszono również ważny temat komunikacji między Dąbrową a Tarnowem. Do e-Kuriera napływają liczne skargi na przewoźników, którzy kursują na tej trasie. Warunki przewozów ciągle się pogarszają. Radni więc chcą poprawić komunikację między miastami dofinansowując tarnowskie MPK. Nie wszyscy radni jednak są do tego pomysłu nastawieni przychylnie, gdyż uważają – jak np. Barbara Trzpit, (do której zwrócili się właściciele firm z gminy Dąbrowa Tarnowska), że lepiej dofinansować dąbrowskich przewoźników. Skutek ma być ten sam, a pieniądze pozostaną „w gminie”. Do rozwiązania tego problemu wytypowano komisję miejską na czele ze Stanisławem Ostrowskim.
Można liczyć, że wreszcie poprawi się komunikacja między Dąbrową a Tarnowem. Pytanie tylko: kiedy? I czy wybrana przez radnych opcja sprawdzi się?
Na końcu radni (ci, którzy pozostali) nie potrafili już zachować dyscypliny. Rozmowy były coraz głośniejsze, radni coraz bardziej zmęczeni, niektórzy nawet nie podnosili rąk do głosowania, a ci, którzy głosowali – prawdopodobnie nie zawsze wiedzieli, o co chodzi. Wyprowadziło to z równowagi Knutelskiego:
– Jedni głosują, drudzy nie głosują… Może tę sesję przeniesiemy na jutro, bo radni już nie maja siły głosować? – powiedział, z ironią, przewodniczący.
A radnych czekały jeszcze odpowiedzi burmistrza na ich własne pytania i interpelacje. Burmistrz zwrócił się najpierw do Józefy Taraski „pokrzywdzonej przez dożynkowe jury”.
– Jury było reprezentowane tak, jak w poprzednich latach. Uszanujmy więc ich pracę – burmistrz zaapelował do rozsądku „pokrzywdzonej”. Odniósł się również do kwestii zakupu umundurowania dla orkiestry dętej DDK sugerując, że Dąbrowski Dom Kultury dostaje dotacje na funkcjonowanie. Niestety nie wymienił ile, ani jakie koszty, ponosi DDK.
Jeszcze przed otwarciem Ośrodka Spotkania Kultur w synagodze pisaliśmy, że Paweł Chojnowski, jako dyrektor DDK, znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Teraz tylko można potwierdzić tę diagnozę.
Stanisław Początek wyjaśnił również przebieg interwencji w sprawie pokrzywdzonych dąbrowskich przedsiębiorców, którym nie wypłacono pieniędzy za prace przy remoncie synagogi.
– Główny wykonawca nie chce odpowiadać za firmę, która ogłosiła upadłość. Firmy muszą zgłosić się do syndyka – powiedział Początek.
Do końca sesji czekali mieszkańcy Smęgorzowa na zabranie głosu w sprawie skargi na działalność burmistrza. Czy ponad 5 – godzinne obrady miały być testem ich cierpliwości? Czy może chodziło o to, by zrezygnowali? Czy nie można było oddać im głosu na początku sesji? Trudno powiedzieć, ale Wiesława Surowiec – jedna z poszkodowanych w tej sprawie – była rozżalona i poczuła się oszukana przez gminę.
Na ripostę kazano czekać także Pawłowi Chojnowskiemu, który rzeczowo i logicznie wyjaśnił, dlaczego orkiestra dęta nie ma strojów, i o ile obcięto dotacje DDK.
– Tyle krawiec kraje, ile mu materiału staje – powiedział dyrektor DDK.
„Oberwało się” również Józefie Tarasce, która do końca nie mogła przeboleć trzeciego miejsca w konkursie dożynkowym.
– Radna i Pani Sołtys, współorganizatorka dożynek gminnych – apeluję do Pani!
Pani Józefo – nie idźmy tą drogą! Bo przecież jesteśmy współorganizatorami (Pani została wymieniona na pierwszym miejscu). My powołaliśmy komisję; to tak, jakbyśmy krytykowali swoje własne decyzje.
– Ale pierwsze miejsce mogło być! – w słowo Chojnowskiemu weszła niezadowolona z jury Józefa Taraska. Takiej radości, jak z tej ostatniej wypowiedzi radnej, chyba jeszcze nie odnotowano w historii rady miejskiej.
Na szczęście jednak przeważył rozsądek i ironiczny humor Pawła Chojnowskiego, bo zakończenie sesji wątkiem porażki Józefy Taraski w konkursie na wieniec dożynkowy, to nie najlepsze świadectwo dla rady miejskiej. Teraz można tylko z obawą czekać na wyniki obrad komisji nazewnictwa ulic i placów i na kolejną sesję.
Ula Skórka
P. S.
W zeszłym tygodniu, mając nadzieję na finał sprawy z nieprawnie pobieranymi przez gminę opłatami za przedszkola publiczne, przygotowaliśmy materiał podsumowujący ten spór. Przynajmniej tak wtedy sądziliśmy, bo nikt nie mógł przewidzieć, że samorząd po prawomocnych wyrokach nie da za wygraną, a przypuszczalny epilog sprawy może być tylko przerwą w rozgrywkach. Oby nie okazał się nowym początkiem.
Nagranie dotyczy indywidualnych spraw cywilnych toczących się przed dąbrowskim sądem. Odważna grupa rodziców, za radą burmistrza, wystąpiła na drogę sądową, by dochodzić swoich praw. Rodzice oczywiście wygrali, a wyroki są prawomocne.
W artykule, którego z racji dezaktualizacji, jednak nie opublikujemy w całości pisaliśmy m.in.:
„Po pierwszej wygranej przez jednego z rodziców reszta wyroków była nakazowa. Gmina po prostu musi oddać nieprawnie pobrane pieniądze. I tym razem nie uchyla się od tego. Nie składa odwołań. Wyroki są prawomocne. I z tego gmina wyszła „z twarzą”, bo odwołując się prawdopodobnie nie tylko nic by nie zyskała, ale wysłała czytelny komunikat, że nie liczy się z opinią społeczną”.
„Sprawa, jak na razie, wydaje się zamknięta, choć nikt nie może zagwarantować, że kolejne pozwy przeciw gminie nie trafią do sądu. Samorząd jednak jest tu zdecydowanie sam sobie winien, bo – zamiast słuchać złych doradców, których w urzędach nie brakuje – powinien posłuchać zdrowego rozsądku i już na początku zmienić uchwałę w sprawie opłat i zaoszczędzić pieniądze”.
Dąbrowski samorząd gminny, jak chyba żadna inna instytucja, potrafi zaskakiwać. Historia zatoczyła koło. Czy sprawa opłat za przedszkola będzie miała kiedyś swój pomyślny epilog? Czy będzie – jak tytuł filmu Wolfganga Petersena – „NeverEnding Story” – niekończącą się opowieścią złożoną z kolejnych, większych czy mniejszych batalii? Tym razem jednak gmina może nie wyjść z tego „z twarzą”. I nie będzie to – jak tytuł noweli Elizy Orzeszkowej – „Gloria Victis” (łac. chwała zwyciężonym), ale zwykła przegrana ludzi, którzy nie potrafią przyznać się do popełnionych błędów.
Zachęcamy do obejrzenia nagrania z Sądu Rejonowego w Dąbrowie Tarnowskiej.
Ula Skórka