Nie tylko w sprawie ZOL – u (filmy i mp3)
Doszło do zapowiadanego spotkania wójtów, burmistrzów, starosty oraz dyrektor ZOZ z przedstawicielkami Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych. Na radę społeczną szpitala połączoną z obradami Stowarzyszenia Samorządów Powiatu Dąbrowskiego przybyli też przedstawiciele ratownictwa medycznego, pozostałych Związków Zawodowych, które podpisały list otwarty, oraz kierownictwo ZOL – u.
Dyskutowano najwięcej na temat Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego i sytuacji finansowej szpitala, ale poruszono również wątek listu otwartego Związków Zawodowych, sporu zbiorowego z dyrekcją, podwyżek dla pielęgniarek i sprawy dr Witolda Bołtucia.
Uzyskano też obietnice, że poszczególne samorządy powiatu dąbrowskiego, których przedstawiciele przybyli na obrady, będą wspierać finansowo dąbrowski ZOZ.
Audio clip: Adobe Flash Player (version 9 or above) is required to play this audio clip. Download the latest version here. You also need to have JavaScript enabled in your browser.
Tym razem obrady odbyły się w obszernej sali narad starostwa powiatowego (tej samej, w której do czasu remontu przeprowadzano posiedzenia rady powiatu). Na obrady zaproszenie dostali przedstawiciele Związków Zawodowych. Przybyły: przewodnicząca i wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Bożena Kolarczyk i Monika Kwarciak oraz przedstawiciele pozostałych Związków – sygnatariuszy listu otwartego. W obradach wzięli udział również: dyrektor ZOZ Teresa Kopczyńska, z – ca dyr. ds. lecznictwa lek. med. Waldemar Weryński, z – ca dyr. ds. administracyjno – eksploatacyjnych Łukasz Węgrzyn.
Już na początku starosta Tadeusz Kwiatkowski, wicestarosta Robert Pantera oraz burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej Stanisław Początek zadeklarowali chęć dialogu, wspólnego wypracowania konsensusu i dojścia do porozumienia w sprawach kluczowych dla szpitala i personelu. Kwiatkowski też każdorazowo próbował łagodzić spory wynikłe z toku dyskusji, oddawał każdemu głos i spokojnie przedstawiał swoje zdanie.
Zadeklarowano także otwartość obrad, stąd nie było żadnego problemu z nagraniem posiedzenia dot. szpitala w całości. Jeszcze przed tymi obradami doszło do spotkania starosty z przedstawicielkami Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych. Kwiatkowski obiecał również, że takich spotkań będzie więcej, odniósł się do listu otwartego Związków Zawodowych i wyraził chęć zapoznania się z opracowaniem na temat różnicy w płacach i obowiązkach personelu na różnych oddziałach, które przygotowały przedstawicielki pielęgniarek i położnych. Można było odnieść wrażenie, że każda ze stron chce dojść do porozumienia. Dopiero pod koniec podniosła się temperatura sporu za sprawą wymiany argumentów między dyrektor ZOZ – u a przedstawicielkami Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych.
Tematem przewodnim spotkania było „funkcjonowanie szpitala powiatowego w Dąbrowie Tarnowskiej ze szczególnym uwzględnieniem dalszej działalności Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego”.
Staroście udało się uzyskać deklaracje przedstawicieli samorządów w sprawie pomocy finansowej dla dąbrowskiego ZOZ – u, z którego korzystają nie tylko mieszkańcy Dąbrowy Tarnowskiej, ale całego powiatu.
Teresa Kopczyńska mówiła o wdrażaniu w szpitalu programu restrukturyzacyjnego, który sukcesywnie przynosi ograniczenie niepotrzebnych kosztów obciążających całą placówkę. Program restrukturyzacyjny – zdaniem Kopczyńskiej – jest dostosowaniem ZOZ – u do rzeczywistych potrzeb regionu.
– Udało się obniżyć koszty nieuzasadnione – wyjaśniła dyrektor szpitala, która powtórzyła (podobnie jak na poprzednim zebraniu), że największe koszty generują trzy oddziały: ginekologiczno – położniczy i noworodkowy, chirurgia urazowo – ortopedyczna oraz Zakład Opiekuńczo – Leczniczy (najmniejsze straty ze wszystkich tych jednostek).
– Ani starostwo, ani dyrektor Zakładu nie chciało nigdy zlikwidować ZOL – u – powtórzyła kolejny raz Kopczyńska – ale rozmawiamy, szukamy rozwiązań, by Zakład nie przynosił strat. Nie prywatyzacja, ale przekształcenie w oparciu o struktury powiatowe.
Dyrektor ZOZ – u kolejny raz wyjaśniła, dlaczego Zakład Opiekuńczo – Leczniczy przynosi straty, a bilansują się bez problemu (lub nawet przynoszą przychody) DPS – y. Tu należy podkreślić to, co zostało już powiedziane podczas poprzedniego spotkania – nie można porównywać tych obu instytucji.
ZOL jako oddział szpitalny musi zapewnić opiekę medyczną w postaci wykwalifikowanego personelu lekarskiego i pielęgniarskiego, pomoc psychologa, rehabilitanta i logopedy (wg wytycznych NFZ). Muszą być spełnione również inne (znacznie bardziej restrykcyjne) warunki lokalowe. Także między dopłatami do obu tych jednostek istnieje ogromna przepaść – ZOL w ramach dopłat otrzymuje średnio 551 zł, a domy pomocy ok. 2.600 – 2.700 zł. Dodatkowo dochód DPS – ów powiększają łóżka komercyjne, z których nie można korzystać w Zakładach Opiekuńczo – Leczniczych, które nie są spółkami.
– Tej straty nasz Zakład nie może ponosić – tłumaczyła Kopczyńska. – Mniejszego zatrudnienia być nie może, ale może być zmiana formy zatrudnienia. Są inne reguły, inne możliwości dla takiej spółki.
Kopczyńska zdementowała także pogłoski, że kierownik Anna Gierszewska przygotowuje spółkę „pod siebie”.
– Padały głosy takie, że Pani kierownik robi to (przekształcenie Zakładu w spółkę – red.) „pod siebie”. Również to dementuję. Prezesa spółki wybierze zarząd powiatu.
W praktyce oznacza to, że Anna Gierszewska, po przekształceniu ZOL – u w spółkę, może nie zostać kierownikiem.
Kopczyńska przekonywała również, że pomysł przekształcenia ZOL – u w oddział geriatryczny nie jest trafiony. Mówiła, że Zakład nie ma nic wspólnego z geriatrią, gdyż ten drugi nie może zapewnić długotrwałej opieki nad pacjentami, a tylko krótkotrwałą, szybką pomoc. Na ZOL – u zaś przebywają pacjenci obłożnie chorzy, często niezdolni do samodzielnej egzystencji.
– Jeżeli ktoś taki pomysł wysuwa, to znaczy, że chce zlikwidować ZOL – powiedziała dyrektor szpitala, która odniosła się do pomysłu przedłożonego przez przedstawicielki pielęgniarek, które w jednym z listów podały ich propozycje i obliczenia. Kopczyńska poinformowała również, że pododdział geriatryczny już istnieje w ramach oddziału wewnętrznego. Niedawno ordynator dr n. med. Andrzej Radziszewski złożył wniosek do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy o nowoczesny sprzęt medyczny, więc oddział już takim dysponuje.
– Co zyska, albo straci szpital na odłączeniu ZOL – u? Na pewno będzie mniejsze obciążenie. O ponad 160 tys. zł. i tak udało się w ciągu tych trzech lat obniżyć .I koszty całego Zakładu także. Koszty symulacji ZOL – u jako ewentualnej spółki zostały sporządzone w oparciu o dokładne wyliczenia i przekazywane dokumenty. Ciężar kosztów będzie o te pieniądze niższy. Przychód z tych zakładów dalej będzie (będą wykonywane badania, analityka) i zrównoważy koszty innych. U nas będzie musiało dojść do redukcji zatrudnienia. Co z pielęgniarkami? Zostawiliśmy dowolność. Na dzień dzisiejszy kilka pielęgniarek zgodziło się na przejście na ZOL. Nie ma takiej komórki w szpitalu, gdzie nie zostałaby zredukowana kadra. Wszędzie to przechodzi spokojnie. Są wcześniejsze emerytury i inne formy – przekonywała dyrektor szpitala.
Na ZOL – u na emeryturę odeszła jedna pielęgniarka (zostało 18). Łącznie pięciu pracowników (w tym kierownik, która jest z zawodu pielęgniarką) zgodziło się na kontrakty. 15 pielęgniarek zaś zobowiązało Związki Zawodowe do reprezentowania swoich interesów i stanowczo odmówiło przejścia do spółki na zasadzie kontraktów. Jak tłumaczą, po 30 latach pracy na oddziale, należało pozostawić etaty zwłaszcza, że niektórym z nich zostało do emerytury 3 – 4 lata. Przypomnijmy, że zatrudnia je ZOZ, a nie ZOL.
Anna Gierszewska na poprzednim zebraniu zaproponowała (na co już wcześniej zgodziły się Związki) by zamienić pielęgniarki z ZOL – u na te z ZOZ – u. Podobne pomysły padły na ostatnich obradach z ust starosty. Chodzi o wykorzystanie naturalnej „rotacji” w tym zawodzie (odchodzenie na emeryturę starszych pracownic itp.). Kwiatkowski zobligował Kopczyńską do spotkania ze Związkami Zawodowymi i przeanalizowania, czy dla pielęgniarek z ZOL – u znajdzie się miejsce w szpitalu (na innych oddziałach). Prawdopodobnie do takich rozmów między dyrekcją a Związkami dojdzie. Być może to najlepsza szansa na złagodzenie konfliktu, który od dłuższego czasu występuje na
ZOL – u (nie oznacza to jeszcze „wygaszenia” całego szpitalnego sporu – vide list otwarty Związków Zawodowych). Mógłby to być jednak pierwszy sygnał do pojednania. Zwłaszcza, że Związki przekonywały, że to dla nich najważniejszy punkt sporu.
– My nie będziemy przeciwko spółce, tylko my naprawdę chcemy zachować tę formę zatrudnienia (etaty – red.). (…) Kategorycznie nie wyrażamy zgody na taką formę zatrudnienia (kontrakty – red.) i boli nas to, że Państwo to proponujecie, chociaż wiecie, że to jest jeden punkt, który jest zapalny. Ten jeden punkt jest tak bolący i tak niepewny i jednak rani osoby, które tyle lat przepracowały w szpitalu, bo nie pracują tam osoby po rok, czy dwa. Tam pracują dziewczyny, co mają trzy lata do emerytury, cztery! – mówiła rozgoryczona Monika Kwarciak.
Przedstawicielki Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych jeszcze raz stanowczo podkreśliły, że osoby, które udzieliły im pisemnego pełnomocnictwa nie godzą się na przejście na kontrakty po 30 latach pracy na ZOL – u. Zapowiedziały równocześnie, że nie mają nic przeciwko powstaniu spółki, ale z etatami dla pielęgniarek. Stanowczo odrzuciły kontrakty. Uznały to rozwiązanie za niesprawiedliwe i krzywdzące (ze względu na – ich zdaniem – jeszcze cięższą, niż dotychczas, pracę związaną z większą ilością godzin i dyskryminację w stosunku do innych grup pracowniczych – opiekunek medycznych i salowych, które otrzymają etaty). Odrzuciły również symulację kosztów powstania spółki, wskazując w niej braki i, według nich, złe rozwiązania (co szczegółowo wytłumaczyły w piśmie na temat przekształcenia ZOL – u w spółkę). Według szacunków związkowego księgowego i konsultacji z prawnikiem praca na kontrakcie jest dla nich złym rozwiązaniem. Chodzi o 180 godzin pracy na kontrakcie; 16 zł. brutto za godzinę i tzw. „niski ZUS”, który w późniejszym czasie przełoży się na świadczenia emerytalne, czego bardzo obawiają się pielęgniarki.
Przedstawicielki pielęgniarek mają żal do dyrekcji i czują się dyskryminowane, a nawet – jak powiedziały – traktowane jako „zło konieczne” w szpitalu. Mają żal również o to, że w symulacji kosztów ZOL – u jako spółki, uwzględniono etaty dla salowych i opiekunek medycznych, a długoletnie pielęgniarki otrzymają kontrakty.
Kierownictwo wyjaśnia tę kwestię w ten sposób, iż zarówno opiekunki medyczne jak i salowe, zarobią mniej niż pielęgniarki (ze względu m.in. na niższe kwalifikacje), i na kontraktach nie będą w stanie utrzymać się i pokryć ZUS – u (a więc mogą całkowicie utracić świadczenia socjalne).
– Obliczyłyśmy koszty przejścia pracowników (ok. 200 tys. zł.) i uważamy, że to jest kwota, z którą zasadność spółki bardzo się różni. Opiekunka w tej chwili zarabia najniższą krajową (i każdy o tym wie). Jak będzie miała założyć firmę, nie będzie jej na to stać. Ale to nie jest szantaż i my nikogo nie zmuszamy do pracy na kontraktach. I tu się mylimy, bo jeżeli ktoś mówi, że nie chce pracować na tych kontraktach, to może odejść. Nikt nie ma noża na gardle – powiedziała Bogumiła Nowak.
– Jedyna oszczędność jest na pielęgniarkach. (…) Świetnie! To jest fantastyczne! Dziękuję za szacunek do pracy pielęgniarki. Pielęgniarki własne przeciwko nam występują i takie rzeczy piszą. – oburzała się Monika Kwarciak.
Zainterweniował starosta, który starał się łagodzić emocje i deklarował, że te pielęgniarki, które nie chcą pracować na kontraktach przejdą do ZOZ – u na inne oddziały.
Pielęgniarki nie chcą się również zgodzić na tzw. „elastyczny czas pracy”. Związki Zawodowe mają także żal, że dotychczas nikt nie odpisał na żadne z ich pism (ani list otwarty, ani wcześniejsze pismo dotyczące przekształcenia ZOL – u). Nie wskazano – jak zaznaczają – żadnych błędów w ich wyliczeniach, ani nie rozważono ich propozycji. Nie odniesiono się również do konkretnych uwag, które Związki kierowały do rady społecznej podczas poprzedniego spotkania.
– Kodeks pracy jasno mówi, że pracownicy zatrudnieni na konkretnych warunkach powinni być jednak przejęci (na tych samych warunkach, czyli z zachowaniem etatów – red.) i restrukturyzacja powinna przebiegać całościowo, a nie wybiórczo – powiedziała Bożena Kolarczyk, która podkreśliła niezgodność zamierzonych działań z Kodeksem pracy. Przypomnijmy, że podobne stanowisko reprezentowali lokalni politycy, podczas poprzednich obrad – nie można przeprowadzać częściowej restrukturyzacji ZOZ – u, tylko kompleksową; czyli należy uwzględnić wszystkie oddziały, które generują straty, a nie tylko ZOL, gdyż ten ostatni najmniej zadłuża szpital (pisaliśmy o tym w artykule z poprzedniego spotkania).
– Nikt nam nie odpisał; nikt nie postarał się udowodnić nam, że nie mamy racji (…) Nikt nawet nie pokwapił się kartki napisać, że wiedzą Panie co – w ogóle nie macie racji, nie macie w ogóle pojęcia, błędne są wasze założenia – cokolwiek… – mówiła Monika Kwarciak, która oczekiwała konkretnego ustosunkowania się adresatów do uwag i zarzutów zawartych w obu pismach (liście otwartym i wcześniejszym piśmie dotyczącym przekształcenia ZOL – u, zawierającym wyliczenia w tabelach).
Już wiadomo, że w najbliższym czasie, szpital ze względu na ciężką sytuację finansową nie będzie w stanie dać podwyżek pielęgniarkom. Jak tłumaczyła Teresa Kopczyńska – nawet jeżeli ZOZ otrzyma oczekiwany kredyt konsolidacyjny, nie oznacza to, że zaraz po nim pielęgniarki będą mogły się spodziewać podwyżek. Wielokrotnie jednak zaznaczano, i potwierdzali to nawet lokalni politycy (vide – artykuł z poprzedniego spotkania), że ta grupa zawodowa ma bardzo niskie dochody w stosunku do wykonywanej pracy.
Jak tłumaczy Kopczyńska, przyznanie obecnie nawet najmniejszych podwyżek wszystkim pielęgniarkom, zagrozi płynności finansowej ZOZ – u, który spłaca również stare długi za poprzedników obecnej dyrekcji.
Dyrektor szpitala podała też średnie wypłaty pielęgniarek, które (w zależności od oddziału) mają się wahać od 2.200 zł. do 2.700 zł. Zaznaczyła, że znacznie trudniej jest jej odmawiać komuś podwyżki, niż ją przyznać nawet wszystkim grupom zawodowym. Szpital w obecnej sytuacji finansowej nie ma jednak takiej możliwości.
Przedstawicielki Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych poinformowały, że występują na drogę sądową przeciw dyrektor Kopczyńskiej, która na czas nie uregulowała zaległości w funduszu socjalnym pracowników i chce wprowadzić nowy regulamin pracy – zdaniem związków – niezgodny z prawem. Fakt zaległości w funduszu socjalnym potwierdziła Państwowa Inspekcja Pracy. Kopczyńska, jak sama przyznała, została ukarana za to grzywną w wysokości 5 tys. zł., którą pokryła z własnej wypłaty. Jak mówi – miała do wyboru: albo zapłacić za lekarstwa i opatrunki, albo wpłacić na fundusz. Wybrała to pierwsze, gdyż – jak zapewnia – nie może pozwolić na obniżenie standardu usług medycznych świadczonych pacjentom.
Przedstawicielki pielęgniarek poinformowały, że występują do sądu, gdyż nie widzą żadnej woli po stronie dyrekcji na rozwiązanie długotrwałego sporu zbiorowego. Liczyły na to spotkanie, ale się zawiodły.
– Ostatnie mediacje nie przyniosły rozwiązań. Chciałyśmy się dogadać i chciałyśmy odłożyć w czasie spłatę tych zobowiązań – niestety nie było żadnej woli dogadania się w tym temacie. Liczyłyśmy na to spotkanie, że ktoś wyjdzie z jakąś decyzją, z jakąś pomocą, jakąś propozycją rozwiązania problemu dotyczącego pielęgniarek ogólnie i zarobków, gdzie faktycznie są pielęgniarki, którym się do minimalnej płacy dopłaca, i w tym temacie wcześniej członkowie rady przyznali, że mamy rację, i liczyłyśmy że jednak jakiś odzew tutaj będzie i chęć pomocy w tym zakresie, ale widzimy, że wręcz przeciwnie się to wszystko posuwa. I dlatego chciałam poinformować, że nasz Związek nie odpuści i będziemy dochodzić do uregulowania zaległości nie tylko tych, ale także nowej siatki płac, nowego regulaminu pracy, gdzie nam się chce narzucić elastyczny czas pracy – powiedziała Bożena Kolarczyk.
Ewentualne przekształcenie ZOL – u, na temat którego dyskutuje się teraz coraz więcej (czy „gra jest warta świeczki”, a jeżeli nie, to co zrobić, by oddział istniał, ale nie generował coraz wyższych strat) nastąpi prawdopodobnie nie wcześniej niż w przyszłym roku. Jeżeli w ogóle do tego dojdzie. Przedtem należy ustalić lokalizację Zakładu jako spółki: czy ZOL pozostanie na swoim miejscu (budynek „zakaźnego”), czy też zostanie przeniesiony na oddział płucny. Obie opcje wiążą się z wysokimi kosztami remontu i dostosowania do wymaganych standardów. Jeżeli zakład pozostanie na swoim miejscu, budynek również będzie musiał przejść generalny remont przed przekształceniem w spółkę.
Kopczyńska poinformowała, że kwestia złożenia wypowiedzenia z pracy przez dr Bołtucia (który miał zastrzec, że nie życzy sobie poruszania tej sprawy na obradach) została już rozwiązana. Bołtuć będzie pełnił obowiązki ordynatora oddziału do czasu, aż nie pojawi się na jego miejsce inny kandydat, który zgłosi się do konkursu. Kopczyńska powiedziała również, że nigdy nie szykanowała w żaden sposób ordynatora ortopedii, chyba że za szykany można uznać fakt, iż nie przyjęła jego rezygnacji i prowadziła rozmowy o warunkach dalszej współpracy. Dodała, że pozostanie ordynatora Bołtucia w dąbrowskim szpitalu, nie jest zasługą Związków Zawodowych, gdyż doktor taką decyzję podjął przed publikacją listu otwartego.
Podczas obrad wypłynął również bardzo niepokojący fakt dotyczący dąbrowskich ratowników medycznych, których przedstawiciele pojawili się na obradach. Ratownicy poruszyli kwestię reorganizacji pogotowia, która ma polegać na redukcji składu załóg ratowniczych w karetkach. Z dotychczasowych trzech osób mają zostać dwie. Ratownicy ostrzegli, że takie posunięcie może utrudnić udzielanie pomocy, wydłużyć czas dotarcia do chorego i tym samym zagrozić bezpieczeństwu pacjenta (np. gdy zajdzie potrzeba tzw. resuscytacji czyli podjęcia działań w kierunku przywrócenia krążenia, w przypadku ustania czynności serca z utratą świadomości i bezdechem).
– Zmienia się zasada funkcjonowania pogotowia ratunkowego. (…) Żadnej redukcji etatów u nas nie będzie. Będzie zmiana organizacji pracy. Będzie, albo nie będzie. Nie ma na to na razie żadnego dokumentu; wiele czynników się zmienia i zasad. (…) To nie jest zgodne z moim „widzimisię”, tylko z prawem, z przepisami pana ministra i z oczekiwaniami NFZ – tłumaczyła Kopczyńska, która zaznaczyła, że ta reorganizacja nie jest jej pomysłem. Jak pokazuje historia można się jednak obawiać ministerialnych pomysłów i oczekiwań Narodowego Funduszu Zdrowia, gdyż dotychczas większość takich posunięć godzi albo w pacjenta, albo w personel medyczny.
Ula Skórka