NIE TYLKO MIESZKAŃCY WIELOPOLA NIE CHCĄ KOTŁOWNI RDF I GORZELNI
Czy mieszkańcy Wielopola i wielu okolicznych miejscowości we wciąż rosnącej liczbie kilku tysięcy wspierających ich w sprzeciwie wobec powstania kotłowni paliw alternatywnych i gorzelni mają szansę na wygraną z urzędnikami?
Póki co, wójt częściowo przyznał się do błędu, nazywając go „pomyłką” i używając liczby mnogiej oraz omijając wskazanie winnego. Włodarz gminy nie powiadomił skutecznie zainteresowanych stron, w tym kilku mieszkańców Wielopola, którzy sąsiadują bezpośrednio z terenami inwestora i przyszłej inwestycji.
Możliwość składania wszelkich uwag i wniosków do Urzędu Gminy Olesno upływa 14 kwietnia. Można to zrobić w formie pisemnej na adres Gminy Olesno (ul. Władysława Jagiełły 1, 33 – 210 Olesno, ustnie do protokołu (również w siedzibie gminy) lub e – mailem na adres: sekretariat@gminaolesno.pl
Uwagi i wnioski będą rozpatrzone przez wójta gminy Olesno, Witolda Morawca. W Urzędzie Gminy Olesno można również zapoznać się z niezbędną dokumentacją dotyczącą sprawy.
Nadmieńmy, że ocena oddziaływania inwestycji na środowisko obejmuje zapewnienie możliwości udziału społeczeństwa w postępowaniu. Tutaj te standardy nie zostały dotrzymane. O ile można polemizować, czy społeczność lokalna powinna/potrafi odnaleźć się w meandrach ogłoszeń internetowych na BIP – ie i czy musi zrozumieć treść decyzji środowiskowej zawartej w urzędniczych dokumentach, o tyle nie da się zakwestionować, że kilka osób, których dotyczył obowiązek powiadomienia listownego, takich dokumentów nie otrzymało w pierwszym postępowaniu. Dowodem na to jest wszczęcie postępowania od nowa.
Poza wypowiedziami uczestników strajku przed starostwem, dotarliśmy także bezpośrednio do mieszkańców Wielopola, którzy sprzeciwiają się inwestycji, w tym do osoby, która nie otrzymała powiadomienia od urzędu.
-Tutaj praktycznie każdy jest drobnym rolnikiem, który coś hodował i trochę to inaczej widzi. Na tę skalę, którą oni tu zamierzają realizować tę inwestycję, to złe miejsce jest wybrane, bo to jednak jest bardzo blisko skupisk domów mieszkalnych. Do najbliższych domów mieszkalnych jest może 200 metrów, co jakby pani przeczytała tę środowiskową decyzję, to nawet nikt nie wspomina, że są domy mieszkalne. Nie wiem, jakim cudem to wójt podpisał. Zasięg tych kominów, jeżeli to ma być 40-metrowy komin w górę o średnicy 1 metra, to pójdzie to wysoko. Jeszcze dochodzi do tego ciąg komina. To wyrzuci te zanieczyszczenia wysoko i poleci daleko – tylko zależne będzie od pogody danego dnia. Jeżeli chodzi o to, co tam podają – filtry, to, co wychwycą filtry, dopóki będą (bo tu z reguły mamy już doświadczenie, że one są, ale na otwarciu, później to już idzie swoimi torami). Będziemy mieli duże oddziaływanie tej inwestycji – mówi jeden z mieszkańców Wielopola, który jest niedalekim sąsiadem inwestora i dotychczasowej inwestycji (zastrzega anonimowość).
Mężczyzna zaznacza, że oprócz Wielopola pod listem protestacyjnym i petycją podpisało się, na dzień realizacji materiału kilkaset osób, w tym mieszkańców innych miejscowości, m.in. Gorzyc, Żabna, Niecieczy, Czyżowa, a nawet Tarnowa.
-Ludzie wkoło są bardzo chętni na deklarację sprzeciwu wobec tej inwestycji. Częściowo nawet gmina Żabno się włączyła. Są jeszcze zbierane podpisy i będą dołączone do podpisów, które w tej chwili są złożone. W pierwszej wersji pisma było złożone 2700 podpisów, a w tej chwili doniosła jeszcze Nieciecza i Czyżów. Na chwilę obecną jest przekroczone 3000. Wiele wiosek dotąd o tym nie wiedziało, nie było to tak nagłośnione, żeby mieli szansę zareagować. Nasz wójt się wypowiedział, że ich obowiązkiem jest tylko wrzucić taką wiadomość na tablicy ogłoszeń w gminie i na stronie internetowej, a była pandemia i mało osób chodziło do gminy, a przecież czynnik społeczny powinien być zapytany przy tak dużej inwestycji i tego typu inwestycji. W ogóle to było pominięte, a tylokrotnie, ile razy my zgłaszaliśmy już dużo wcześniej protesty na temat tej wody, tej rzeki, co tam się działo – tłumaczy mieszkaniec Wielopola.
-Ta sytuacja, która tu jest, sama mówi za siebie. Pani tam widziała, bo sąsiad pokazał i obawiamy się, co będzie dalej, jak to zostanie rozwinięte do takiego stopnia, jak to jest planowane. Na te inwestycje bardzo duże ilości śmieci mają przyjeżdżać. Już w tej chwili, moim zdaniem, nie radzą tam sobie z tym tematem i pewne rzeczy są poza marginesem. Próbowaliśmy walczyć przez wójta, przez służby sanitarne, przez Wody Polskie. Nikt nie robi żadnego oddźwięku na ten temat. Wszystko się odbija jak od ściany. Były czasy, że tak śmierdziało palonym plastikiem, że się oddychać nie dało. Przyjeżdżali strażacy, byli odsyłani z kwitkiem, że nie ma otwartego ognia i nie ma powodu. Nie zostali wpuszczeni na zakład. Z Policji też byli odsyłani z kwitkiem, że oni nie mogą wpłynąć na to, że nie mają mierników do smrodu ani do dymów, i albo nie przyjmowali sprawy, albo po przyjęciu sprawy była mała szkodliwość czynu. Tak się kończyły wszystkie nasze interwencje środowiskowe o dotychczasowe działanie inwestora. Dowiedzieliśmy się o tej procedurze nieoficjalnie, pocztą pantoflową. Ktoś rzucił temat, dopiero zaczęliśmy sprawdzać na urzędzie gminy i dopiero rozpoczęła się cała akcja, a do tego czasu było to bardzo cicho robione. Nikt oficjalnie nas nie powiadomił. Wójt twierdzi, że było na ogłoszeniach gminy na internecie, ale było to podczas pandemii, a poza tym dotrzeć do tych ogłoszeń gminy, to też trzeba było być dobrze zorientowanym i wiedzieć o co chodzi [wiele osób potwierdza, że trudno było dotrzeć do ogłoszeń na BIP-ie – red.] – Może ten, kto w tym „siedzi” i ma do czynienia bez przerwy, to ma wprawę, ale przeciętny człowiek nie jest w stanie tam dotrzeć i nie każdy od razu zrozumie te dokumenty.
Przed drugim protestem zorganizowanym przed budynkiem starostwa powiatowego w Dąbrowie Tarnowskiej, w dzień spotkania przedstawicieli mieszkańców ze starostą Lesławem Wieczorkiem ogłoszenie na Biuletynie Informacji Publicznej zostało odsłonięte mniej niż 80 razy, w tym wg naszych ustaleń, jedna osoba wracała do tego ogłoszenia kilkadziesiąt razy.
-A interwencje na zebraniach, na których wójt zapewniał, że pan inwestor zrobi coś z tym smrodem i z tym wszystkim, ale nic się nie dzieje i nie ma końca w dobrym kierunku, tylko raczej w gorszym. Obaw mamy wszyscy bardzo dużo. Po pierwsze te szkodliwe dymy, które będą opadać na całą okolicę. Następna sprawa – zużycie wody. My tutaj w zasadzie nie mamy źródeł wody, a jeżeli ta inwestycja ruszy, zużyje większość wody, a już są problemy w okresach suchych, że brakuje wody z wodociągów na tym terenie. Te zużycia, które oni zapisali w propozycjach, to jest potężna ilość wody potrzebna i oczywiście obawiamy się o ścieki, które wypłyną – wody zrzutowe, bo to jest niebezpieczna sprawa – tłumaczy mieszkaniec Wielopola.
Mieszkańcy obawiają się o zanieczyszczenia wpływające do rowów odwadniających. Jeszcze nie ma planowanej inwestycji, a woda w rowach jest zmieniona (co widać na filmie). W wielu miejscach wyczuwalny jest drażniący odór; w tym tam, gdzie działki inwestora sąsiadują z działkami kilku mieszkańców. Jeden z mieszkańców, który winien dostać powiadomienie listowne, a go nie otrzymał, pokazał nam rów odwadniający. Zaznaczył jednak, że inwestor zaczął sprzątanie, gdy tylko sprawą zainteresowały się media. Według jego informacji, od tego czasu do zakładu przyjeżdża również mniej samochodów ciężarowych, niż dotychczas. Na załączonym filmie widać, jak zanieczyszczona, mętna woda z rowu wpływa do przejrzystej wody strumyka Wielopolka, który wpada potem do rzeki Żabnica.
Próbowaliśmy kilkanaście razy skontaktować się z inwestorem, dzwoniąc pod numer podany na oficjalnej stronie. Bezskutecznie. Wysłaliśmy więc zapytania drogą e – mailową, na adres podany tamże. Do dnia emisji artykułu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
„Dzień dobry, w związku z niemożnością skontaktowania się z Państwem telefonicznie na numer podany na oficjalnej stronie, piszę na adres e – mailowy, który widnieje na tejże stronie. Czy jest jakaś możliwość skontaktowania się z właścicielką/właścicielem Pani/Pana spółki „Wielopolanka”? Redakcja e – Kuriera Dąbrowskiego prosi o wywiad albo odpowiedź na pytania dotyczące nowej inwestycji (kotłowni, gorzelni…). W jakiej formie byłaby możliwość odpowiedzi na pytania redakcyjne – bezpośrednio, czy poprzez pocztę e – mail. Jeżeli za pośrednictwem e – maila, bardzo bym prosiła przy odpowiedziach podać nazwisko i stanowisko w firmie osoby, która odpowie na pytania, gdyż w artykule trzeba to uwzględnić.
1. Czy rozważa Pani/Pan wycofanie się z inwestycji, lub jej ograniczenie z uwagi na duży sprzeciw społeczny? Czy będzie dla Was korzystne przeprowadzanie inwestycji w atmosferze protestów?
2. Jak przekonywaliście mieszkańców do tej inwestycji? Czy były jakieś wcześniejsze spotkania z mieszkańcami zainicjowane przez Was, żeby wytłumaczyć społeczności lokalnej, jak taka inwestycja ma wyglądać (zważywszy na jej skalę; to jedna z większych inwestycji tego typu w Polsce)?
3. jak odniesie się Pani/Pan do zarzutów mieszkańców, że dotychczasowa działalność spółki wpływa na zanieczyszczenie m.in. rowów odwadniających do pól oraz pól sąsiadów?
4. Jaką gwarancję mają mieszkańcy, że nowa inwestycja będzie bezpieczna i nie będzie negatywnie oddziaływać na środowisko?
Będę wdzięczna za sprawną odpowiedź na pytania, lub odpowiedź zwrotną z ewentualnym numerem telefonu do osoby, która mogłaby takiego wywiadu udzielić.
Redakcja e – Kuriera Dąbrowskiego”
– Większość pól w jakiś sposób graniczy z jego polami. A obaw mamy bardzo dużo, bo z tym inwestorem mamy złe doświadczenia. Próbowaliśmy się dogadywać w jakichś normalnych warunkach, żeby coś z tymi problemami zrobić, ale zostało to bez odzewu. Inwestor mówi, że to jest jego sprawa, jego decyzja, nie odpowiada na pytania. Na pierwszym spotkaniu, gdzie był na zebraniu razem z wójtem odpowiedział, że on nie musi wiedzieć, jakie tu będą zużycia, co tu będzie; od tego ma ludzi, ale nie uzyskaliśmy żadnych odpowiedzi. Zebranie było, ale zwołane przez nas, nie przez wójta ani przez inwestora, tylko zwołaliśmy je sami, jako społeczność tej wsi. Inwestor się pojawił, był zaproszony, ale nie udzielił odpowiedzi na nasze wątpliwości. Poszły zapytania do wójta, na co jest zezwolenie, czy jest zezwolenie na te odpady, które się tutaj w tej chwili zwozi różnego rodzaju i z różnych stron. Nikt nie udziela odpowiedzi, na co właściwie są zezwolenia, na składowanie tych różnych rzeczy, które są na gospodarstwie obok, bo to są trzy odrębne inwestycje. Jest odrębna inwestycja: gorzelnia z tymi spalaniami, jest odrębna inwestycja – biogazownia i odrębna inwestycja, która ma produkować substrat z odpadów RDF. Obawy są też transportowe. Czy ktoś się nad tym zastanawiał? Przy warunkach, które są podane w specyfikacji, dziennie musi przyjechać około 60. ciężarówek z różnymi towarami związanymi z gorzelnią, z odpadami, z substratem. Tak samo odnośnie tych paliw, które mają być zużywane, to specyfikacja wykazuje tylko jeden rodzaj paliwa, a w ilu procentach będzie to odpad, mazut i węgiel brunatny, to jest ujęte tylko w najlepszych warunkach. Osady, które mają spaść rocznie – jak wynika ze specyfikacji – tlenków 37 ton 600 ma spaść na okolice, dwutlenku węgla chyba koło 60 ton, pyłów – około 30 ton. To są „kosmiczne” ilości, z tym że te założenia są przy najlepszej wersji paliwa, a jeżeli to paliwo będzie w większości z różnych rodzajów odpadów szkodliwych, to będzie to nieporównywalnie większe oddziaływanie. Największy żal mamy do urzędu gminy w Oleśnie. Czujemy się oszukani przez wójta – zgłaszaliśmy już zanieczyszczenie tych rowów, zgłaszaliśmy wiele innych rzeczy i nie było żadnego odzewu. To nie było jednokrotne zgłaszanie tematu. Były zgłaszane śmieci, te palone plastiki i smród, jakoś to się wszystko odbijało bez echa. Wójt powiedział, że nie widzi tu żadnego problemu, jeżeli będzie wszystko robione zgodnie z założeniami, to nie jest dla niego problem, a my mamy troszkę inne zdanie na ten temat, bo cały czas te problemy nas dotykają. Same wcześniejsze inwestycje pokazują całkiem inne działanie inwestora. Będziemy próbować walczyć i nie zostawimy tego. My tu żyjemy. Inwestor weźmie pieniądze, uruchomi to i albo będzie tu, albo nie będzie, a my musimy tu zostać. Większość rolników żyje tu z plantacji truskawki, warzyw. Cała tamta strona – Ćwików, Pilcza, Adamierz, Zalipie… To będą towary, które nie znajdą nabywcy, jeżeli na pola będzie spadało tyle szkodliwych związków z komina spalarni. Obawiamy się tego, że nie będziemy mogli żyć z dotychczasowej pracy i obawiamy się tego, że duża ilość okolicznych rolników zostanie bez środków do życia, bo to jest jedyne źródło ich utrzymania. Poza tym spadnie na pewno wartość działek, nikt nie będzie w takim terenie się budował, gdzie będą leżeć śmieci i będzie taki odór, jak w tej chwili, albo większy. To odbije się na wszystkim i wszystkich; i na zdrowiu ludzi, i młodszych i starszych. Niedawno zlikwidowali zakłady w Niedomicach, gdzie do Żabnicy płynęły ścieki, a obiecywali nam przez cały czas oczyszczalnię ścieków zakładów Niedomic, i wcześniej się zakład rozleciał, niż oczyszczalnia powstała, także tu ten rejon jest doświadczony przez takie przypadkowe inwestycje, które źle wpłynęły na ten teren. Ale nawet ci, którzy nie graniczą bezpośrednio z działkami inwestora i nie musieli być prawnie powiadomieni czują się oszukani jako społeczność, bo było to utajnione do tego stopnia, że nikt o tym nie wiedział, nie zostało to formalnie i jasno nigdzie ogłoszone. Na różnych zebraniach narzekali mieszkańcy na działalność inwestora, a nikt nam wtedy nie mówił o tak dużej inwestycji i takiego rzędu. To jest inwestycja jedna z większych w Polsce; to będą potężne ilości śmieci. Nasza wieś, tak samo jak Gorzyce, jest w promieniu do kilometra od inwestycji – mówi rozgoryczony mieszkaniec, który – choć prawnie nie musiał być powiadomiony, bo jego działka nie sąsiaduje bezpośrednio z gruntami inwestora, czuje się oszukany przez działania gminy.
Zapytaliśmy wójta gminy Olesno, Witolda Morawca, jak odniesie się do zarzutów mieszkańców, wyartykułowanych głośno i oficjalnie, podczas drugiego strajku pod starostwem powiatowym. Mieszkańcy gminy Olesno czują się oszukani przez włodarza, ale wielu mieszkańców innych miejscowości powiatu dąbrowskiego, w tym również Dąbrowy Tarnowskiej, którą od inwestycji dzieli 6 km, także sprzeciwia się kotłowni odpadów alternatywnych.
Wójt przyznał, że plany inwestycji pojawiły się nawet wcześniej, niż w 2021 r.
-Ale to jeszcze nie trwa, na chwilę obecną to jest na etapie przygotowywania inwestycji. Od ponad półtora roku widnieje cała ta decyzja środowiskowa. To ewidentnie była pomyłka, którą udało nam się wyprostować i dzięki temu była możliwość wszczęcia postępowania od nowa. Najistotniejsze w tym wszystkim, mające wpływ jak ma wyglądać opinia środowiskowa, są opinie Sanepidu, RDOŚ i Wód Polskich – zaznaczył wójt gminy Olesno, Witold Morawiec.
Zapytaliśmy wójta, dlaczego starosta powiatu dąbrowskiego dowiedział się o inwestycji z mediów, co przyznał publicznie podczas strajku.
–Starosta nie mógł wiedzieć wcześniej, bo do niego nie było jeszcze żadnego wniosku dotyczącego wydania pozwolenia na budowę, czy decyzji o warunkach zabudowy – odpowiedział wójt Olesna.
-Ale mieszkańcy powinni to wiedzieć? – zapytaliśmy, skoro wójt uważa, że starosta mógł nie wiedzieć o inwestycji.
-To tak samo starosta powinien był to wiedzieć, jeżeli by go to interesowało i zaglądał na te strony, gdzie są zamieszczane decyzje środowiskowe – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Zapytaliśmy włodarza gminy Olesno, czy wobec tak znacznego sprzeciwu społecznego jest szansa zahamowania decyzji o inwestycji na poziomie samorządu gminnego.
-Myślę, że jest dość duża szansa zahamowania tego procedowania, jesteśmy w kontakcie z mieszkańcami i w tej chwili wszczęliśmy postępowanie. Powiedzmy sobie szczerze, że nawet dobrze się stało, że nie było wtedy tego skutecznego powiadomienia mieszkańców i dlatego czekamy teraz na wnioski mieszańców dotyczące uwag do raportów. Ale musimy mieć też podstawę kwestionującą te oceny oddziaływania na środowisko. Myślę też o powołaniu biegłego, gdyby był jeszcze jakiś problem – powiedział nam Witold Morawiec.
Poprosiliśmy również o wyjaśnienie zarzutów mieszkańców, że to nie gmina, a oni sami wnioskowali o spotkanie z inwestorem, gdy wypłynęła informacja o planowanej inwestycji.
-Ja myślę, że to było takie nasze wspólne wystąpienie do inwestora, żeby na zebraniu się pokazał. Będę chciał iść w kierunku opinii mieszkańców, ale nie chciałbym się tu jednoznacznie wypowiadać – zaznaczył wójt Olesna.
Do 14 kwietnia w Urzędzie Gminy Olesno mieszkańcy mogą składać uwagi i wnioski dotyczące inwestycji! Nadal zbierane są podpisy pod petycją ze sprzeciwem.
us