Na sesji: koncesja na alkohol i śmieci (filmy)
– „Ja powiem wprost – policja sobie nie radzi! (…) Policja powinna znaleźć na to środek. Nie wiem, „ścieżkę zdrowia” na przykład” – tak Stanisław Król widzi rozwiązanie problemu z dąbrowskim barem „Atlantic”, na którego działalność, a raczej konsekwencje sprzedaży alkoholu, poskarżyło się około 40 mieszkańców ulicy Polnej i Zaręby oraz bloku nr 1 na oś. Westerplatte.
Radny przy okazji oskarżył o nieudolność policję, której dodatkowe patrole wspiera finansowo również gmina. Jeżeli skargi się potwierdzą najgorszym dla przedsiębiorcy scenariuszem może być utrata koncesji na alkohol, co w praktyce będzie oznaczało koniec biznesu.
Na pierwszej po wakacjach sesji radni, dla których ponad 3-godzinne obrady okazały się za krótkie, w „wolnych wnioskach” rozpoczęli dyskusję na temat właściwego miejsca odbioru śmieci od gospodarstw indywidualnych.
W zaledwie ponad półgodzinnym sprawozdaniu z działalności międzysesyjnej burmistrz poinformował o możliwości zaciągnięcia preferencyjnych pożyczek na budowę dalszego ciągu kanalizacji w gminie (tym razem w Morzychnie i na ulicy Żabieńskiej w Dąbrowie Tarnowskiej). W przypadku tych pożyczek gmina może uzyskać nawet 45-procentowe umorzenie spłaty. Stanisław Początek poinformował również o szansie na odbudowę i modernizację rowów melioracyjnych w Sutkowie oraz połączenie ich z kanałem Radwan – Smęgorzów, co w przyszłości ma przeciwdziałać dramatycznym skutkom powodzi na tym terenie. Odpłatność ze strony gminy to 20% kosztów inwestycji (spłaty rozłożone na 10 lat).
– Przy każdej powodzi Sutków jest takim basenem, który przyjmuje wodę i nie ma gdzie jej wypuścić – powiedział burmistrz.
Stanisław Początek dodał również, że na jego wniosek Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych dokonał kontroli rzek i cieków wodnych w gminie. Na „pierwszy ogień” poszły: Smęgorzówka i Breń. Prawdopodobnie skontrolowana zostanie również Szarwarczanka.
Jeżeli chodzi o rzekę Breń – wyniki kontroli nie napawają optymizmem: w korycie leżą obsunięte drzewa i konary, a skarpy rzeki na niektórych odcinkach są oberwane. Burmistrz zapowiedział wysłanie wniosków do właścicieli gruntów o usunięcie szkód powodziowych w korycie rzeki, by w przypadku kolejnych ulewnych opadów przykry scenariusz się już nie powtórzył. Dodał również, że na wniosek radnych Ewie Rembowskiej, której sprawa była poruszana na kilku poprzednich obradach, sprzedano obiecaną działkę pod budowę domu z 99-procentową bonifikatą za 527 zł.
Każdy uczestnik sesji otrzymał także najnowszy plan miasta z nowo nazwanymi ulicami, którego wydanie pokryli w całości sponsorzy; gmina nie dopłaciła ani grosza. Zmalały za to wpływy gminy z podatku dochodowego od przedsiębiorców, co grozi „niedopięciem” budżetu o planowane dochody z PIT – u.
– Bardzo trudno przebić się nam z tą obwodnicą – powiedział Stanisław Początek odnośnie niemal dwóch dekad starań samorządu o rozpoczęcie tej inwestycji. Na dalekim horyzoncie nie widać żadnej zapowiedzi zmiany stanowiska Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w tej sprawie. Wręcz przeciwnie – nawet z pozwoleniem na instalację świateł na skrzyżowaniu Żabieńskiej i Piłsudskiego GDDKiA zwlekało kilka lat.
– Jest już gotowy rejestr obwodnic, (gdzie Dąbrowa nie została uwzględniona – red.), środków jest bardzo mało. W rankingach natężenia ruchu przegrywamy. Wszystkie warunki ze strony gminy są spełnione. Uchwały będą jeszcze analizowane w 2014 r. Nasze nieszczęście polega na tym, że nie leżymy przy drodze wojewódzkiej, bo w takim przypadku nawet dużo mniejsze miejscowości obwodnice mają – powiedział burmistrz.
W punkcie dotyczącym „zapytań i interpelacji radnych” głos zabrali: Tadeusz Gubernat, Andrzej Giza, Józefa Borowska – Marciniak, Józefa Taraska oraz Kazimierz Pinas. Ten ostatni ponownie nawiązał do złożonego już wcześniej wniosku o instalację świateł na przejściu dla pieszych w pobliżu szkoły podstawowej w Żelazówce. Ponieważ jednak sprawa zależy od GDDKiA o światłach na razie można zapomnieć.
Przewodnicząca Komisji ds. Oświaty, Kultury i Wychowania Józefa Borowska – Marciniak odczytała opinię na temat przygotowania przedszkoli i szkół z terenu gminy do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Opinia, jak co roku, była pozytywna. Borowska – Marciniak podkreśliła, że mimo ograniczonych funduszy, w szkołach i przedszkolach przeprowadzono remonty. Dziesięciu nauczycielom ograniczono etaty (łącznie „odpadło” 1,3 etatu).
Rada podjęła również uchwałę w sprawie ustalenia opłat za korzystanie z wychowania przedszkolnego w placówkach prowadzonych przez gminę. Przedszkola zapewniają bezpłatną opiekę nad dziećmi przez 5 godzin dziennie. Każda kolejna godzina to 1 zł. dopłaty (wcześniej było to 1,60 zł.).
Podjęto również szereg uchwał dotyczących sprzedaży mienia komunalnego.
Przewodniczący kolejny raz udowodnił, że potrafi zapanować nad radnymi i sprawnie przeprowadzić głosowania. Wszystkie uchwały przeszły ekspresowo.
Głosowania były jednomyślne.
– Poszło nam dobrze z tymi uchwałami. To jest efekt dobrej pracy na komisjach – podkreślił Władysław Knutelski.
W punkcie dotyczącym rozpatrzenia pism do rady miejskiej znalazł się m.in. apel ratowników medycznych o dofinansowanie do zakupu nowego telewizora do celów szkoleniowych. Poprzedni telewizor zepsuł się, a ekipa ratowników prowadzi m.in. szkolenia dla uczniów z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Telewizor – jak tłumaczą ratownicy – jest potrzebny do obejrzenia filmów instruktażowych koniecznych do prowadzenia szkoleń.
Dąbrowski szpital wycofał się zaś z prośby o dofinansowanie zakupu kardiomonitorów, gdyż niedawno zepsuł się aparat do RTG, co wiązało się ze sporym wydatkiem (80 tys. zł). Aparatura jest już czynna, ale szpital zwrócił się z prośbą o dofinansowanie tych nieprzewidzianych kosztów. Sprawa pomocy szpitalowi w tym zakresie wróci na następnej sesji.
Wraca także kwestia budowy nowej strażnicy i magazynu przeciwpowodziowego w Dąbrowie Tarnowskiej. O tym, że taka inwestycja jest konieczna (zwłaszcza w czasie powodzi lub podtopień, które występują w gminie praktycznie każdego roku) wiedzą wszyscy radni.
– Powiat chce przeznaczyć na ten cel 400 tys. zł. Zostaje 1 milion 100 tys. zł. na siedem gmin. Jest koncepcja od ilości ludności w gminie, ale to jest dla nas bardzo niekorzystne. Najpierw w tym roku potrzebne będą uchwały intencyjne. Na nas przypada 350 tys. zł. Musimy się nad tym zastanowić, bo przyszłoroczny budżet wcale nie będzie łatwy. Jestem za tym, żeby pomóc – powiedział Stanisław Początek. Projekt uchwały w tej sprawie pojawi się na kolejnych sesjach.
Do rady miejskiej wpłynęło również (zapowiedziane we wstępie relacji) pismo od dąbrowian zamieszkałych w pobliżu baru Atlantic. Mieszkańcy ulicy Polnej, Zaręby oraz bloku nr 1 na os. Westerplatte mają problem z nietrzeźwymi klientami baru, którzy zakłócają porządek i ciszę nocną. Ok. 40 mieszkańców tych okolic podpisało list w tej sprawie wystosowany do rady miejskiej. Mieszkańcy proszą o pozytywne rozpatrzenie tej sprawy, czyli – jak dla nich – cofnięcie koncesji na alkohol dla baru (co dla właściciela oznaczać będzie koniec biznesu).
Dzielnicowy zwracał uwagę właścicielowi baru, który nie odpowiada jednak za zachowanie nietrzeźwych klientów opuszczających lokal. W toku dyskusji wyszło na jaw, że policja przyjeżdżała na interwencje zwłaszcza do nietrzeźwych młodych ludzi, którzy jednak sprawiali problemy nie w lokalu, lecz na ulicach (za co odpowiedzialności nie może ponosić właściciel, który uprawniony jest do zapewnienia porządku, ale w barze i na jego terenie, a nie poza nim). Pisma do rady miejskiej nie można jednak zbagatelizować, gdyż interwencje mieszkańców potwierdziły się. Sprawę zbada policja i samorząd. Miejmy nadzieję, że mieszkańcy nie pozostaną sami z tym problemem.
Burmistrz już wystąpił z prośbą do policji o zbadanie tej sprawy (na sesji obecny był zastępca komendanta policji, mł. insp. Andrzej Kupiec, który musiał wysłuchać licznych zarzutów pod adresem policji od niezadowolonych radnych). Stanisław Początek prosił o dokumentację z interwencji w sprawie baru w 2012 i 2013 r. Takie udokumentowanie sprawy jest konieczne do złożenia wniosku o pozbawienie baru koncesji na alkohol, co jednak – jak podkreślił burmistrz – będzie ostatecznością, gdyż najpierw w grę będą wchodziły inne rozwiązania.
Jak poinformował Andrzej Kupiec, policja odnotowała osiem interwencji mieszkańców w przeciągu 1,5 roku. W 2012 r. policjanci wyjeżdżali do sześciu wezwań, a w tym półroczu – na razie do dwóch.
– Są pewne obwarowania. Właściciel odpowiada za porządek „w obrębie lokalu”. Większość interwencji ma miejsce niestety na ulicy. Osoby te zostały ukarane mandatami. Do cofnięcia koncesji jest podstawa, jeżeli właściciel nie interweniuje podczas burd, ale wewnątrz lokalu. Na temat koncesji nie chcę się wypowiadać – zaznaczył Kupiec.
Mimo iż mł. insp. Andrzej Kupiec nie chciał się dać wciągnąć w dyskusję na temat koncesji i tak „oberwało” mu się od radnych niezadowolonych z dotychczasowych działań policji w tej sprawie. Bezradności służb mundurowych nie mógł pojąć zwłaszcza Stanisław Król, który zarzucał policjantom nieskuteczność.
– Ja powiem wprost – policja sobie nie radzi! Dziś sobie policja nie poradzi na ulicy z takimi wyrostkami. Ja bym tylko obarczył tym policję. Policja powinna znaleźć na to środek. Nie wiem, „ścieżkę zdrowia” na przykład. To policja jest za to odpowiedzialna! – burzył się Stanisław Król.
Niecodzienny pomysł zdenerwowanego radnego (nawiązujący zresztą do siłowych sposobów „uciszania” przeciwników politycznych przez służby PRL) z rozbawieniem przyjęli uczestnicy sesji. Nie zmienia to jednak faktu, że problem z nietrzeźwą młodzieżą istnieje i, jak dotąd, nikt skutecznie nie potrafi temu zaradzić.
– Każdy ma własne zdanie – podsumował zarzuty Andrzej Kupiec, który unikał konfrontacji. To jednak nie był koniec zarzutów w kierunku policji, choć dyskusja schodziła też na inne tory.
Do dyskusji włączyła się również Józefa Taraska, która – jak zaznaczyła – ma doświadczenie, bo organizuje takie imprezy kulturalno – oświatowe (wizyty w barze nie przypominają, co prawda, imprez kulturalnych, a już tym bardziej nie mają wiele wspólnego z oświatą). Józefa Taraska zaproponowała rozwiązanie w postaci wcześniejszego zamykania baru (np. o godz. 22.).
– Główną przyczyną tego są młodzi ludzie. Taki lokal sam się „ureguluje”. Sprawdzić, kto wychodzi pijany z tego lokalu. Młodzi ludzie piją alkohol i rozrabiają potem. Problemem są młodzi ludzie. „Gówniarzeria” rządzi i oni robią problem. – dodał Jacek Ryczek.
– Policja sama powinna wiedzieć, że to trzeba kontrolować, a nie czekać na interwencję – mówiła Józefa Borowska – Marciniak.
– Cofnięcie koncesji jest równoznaczne z zakończeniem działalności gospodarczej. Człowiek tam inwestował przez wiele lat, żeby potem chodzić po ulicy i pilnować trzeźwości społeczeństwa? Jeżeli ktoś ma potrzebę popić sobie i pośpiewać, to my go nie powstrzymamy – mówił Jacek Sarat, którego wypowiedź (zwłaszcza ostatnie zdanie) wywołała rozbawienie wśród zgromadzonych na sesji.
– To już jest większy problem z młodzieżą – zaznaczył Andrzej Kupiec.
Wkrótce zwołana zostanie gminna Komisja ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, której członkami są również radni. Komisja zajmie się m.in. kwestią dostępności alkoholu dla młodzieży. Pojawia się jednak pytanie: czy tego, czego nie dopilnują rodzice, dopilnuje szkoła, kościół, policja, komisja gminna, bądź jakaś inna instytucja?
– Trzeba sprawdzić, jak funkcjonuje w lokalach przepis, by młodzieży i osobom nietrzeźwym nie sprzedawać alkoholu – zaproponowała Barbara Trzpit.
– Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że osobom do 18 roku życia alkoholu w lokalach w Dąbrowie Tarnowskiej się nie sprzedaje – dowodził Jacek Sarat.
Do rady, w najgorszym chyba momencie, zważywszy na rozwój dyskusji, wpłynęło pismo o dofinansowanie dodatkowych patroli policyjnych. Przypomnijmy, że niedawno policja otrzymała na ten cel od gminy 10 tys. zł. Pieniądze zostały już jednak wykorzystane, stąd apel o kolejne 10 tys. zł. Radni przyznali policji tym razem 5 tys. zł.
– Jeżeli będzie wynik, to będą i pieniądze – podsumował przewodniczący, a burmistrz apelował, by te pieniądze przeznaczyć również na patrole w okolicach barów z alkoholem.
Kolejny spór rozgorzał w punkcie dotyczącym „wolnych wniosków”.
Dyskusję wywołała radna Borowska – Marciniak, która poinformowała o problemie z odbiorem śmieci. Mieszkańcy gminy domagają się, by wedle umowy, samochody podjeżdżały pod posesje po odbiór śmieci. W regulaminie nie jest bowiem napisane, by przynosić śmieci do najbliższej drogi. Piętrzy to jednak problemy techniczne z dojazdem do wielu, trudno dostępnych dla większych samochodów, gospodarstw.
– W każdej wsi powinny być takie punkty, gdzie będą kontenery na odpady – zaproponowała Barbara Trzpit.
– Odpady odbiera ten, kogo ustawodawca zobowiązał, a firma, która wygrała przetarg przyjęła te warunki. Firma, według umowy, ma odbierać śmieci z miejsc składowania, a więc z posesji. Przedsiębiorca wiedział, na co się porywa – dowodził Jacek Sarat.
– Taką drogą to my nie dojdziemy donikąd. Zastanówmy się, co my chcemy zrobić? Zawracać rzekę kijem? – mówiła radna Trzpit dowodząc, że stawiając przedsiębiorcom kolejne wymagania mieszkańcy narażą się na koszty. Natomiast Józefa Taraska zaproponowała, by sołtysi informowali mieszkańców na zebraniach wiejskich, gdzie mają dostarczać odpady.
– Mimo wielu niedoskonałości ten system jakoś działa. Przedtem na zebraniach wiejskich niektórzy byli skłonni mówić, że nawet słoik po musztardzie zjadają i śmieci nie produkują. Jak my teraz wyglądamy? Gdzie te śmieci lądowały? W Żelazowce po 22 kończyło się ładowanie odpadów; po 15 worków z posesji. Trzeba też wykazać trochę cierpliwości. System działa coraz lepiej, worki też docierają, a nie zawsze z interwencjami mieszkańcy mają rację. Daleko jest do oceny bardzo dobrej, ale system działa coraz lepiej. Nie stawiajmy wygórowanych żądań. Potem będziemy płacić nie 6 zł. za segregowane, ale np. 12. Nie stawiajmy takich żądań, bo kij ma dwa końce i to się obróci przeciwko nam – podsumował rozważania radnych Stanisław Początek.
Ula Skórka