Dzisiaj:
Środa, 18 grudnia 2024 roku
Bogusław, Gracjan, Gracjana, Laurencja, Wilibald, Wszemir

Lennon – wielki nieobecny

8 października 2011 | Brak komentarzy

Dla wielu był najwybitniejszym z Beatlesów. Jeszcze za życia zajął poczesne miejsce w panteonie popkultury. Bez wątpienia mógł uchodzić za mentalnego lidera grupy. 9 października przypada 71-rocznica jego urodzin.

Gdy byłem dzieciakiem, John Lennon nie był mi szczególnie bliskim Beatlesem. Bliżej mi było raczej do „spanielowatego” McCartneya, a już z całą pewnością do najcichszego z nich – George’a Harrisona.


Niemniej jednak przynajmniej kilka piosenek Lennona umieściłbym w „100 wszech czasów”, a pomijam tu kompozycje z czasu Beatlesów, bo ich obecność w takim zestawieniu to rzecz oczywista.

Bez wątpienia jedną z najpiękniejszych piosenek w historii w ogóle jest Imagine, myślę nawet, że cała płyta pod tym tytułem z powodzeniem znalazłaby swoje miejsce w setce najważniejszych albumów. Z „pobeatelsowskich” utworów Lennona niezmiennie cenię sobie (zwłaszcza muzycznie) kompozycję „Woman Is The Nigger Of The World”, swój niezwykły urok zachowały dla mnie takie perełki jak „Bless You”, „#9 Dream” i – piękny, również tekstowo, numer – „Jealous Guy”. Pamiętam też, jak z kumplami – dla draki – odkręcaliśmy na cały regulator jego wykrzyczany numer „Well, Well, Well”.

Myślę, że każdy fan rock and rolla, bez względu na wiek, ma coś swojego ulubionego w Lennonie, a to jego okulary, a to jakiś tekst piosenki, a to okładkę płyty.

Lennon jednak był i ciągle pozostaje znacznie więcej wart niż tylko płyty czy wspomnienia, które po sobie zostawił. Jego legenda też ma swoją cenę. Po jego śmierci świat w błyskawicznym tempie starał się na tej legendzie zarobić. Najszybszy był Nowy Jork. Zakątek Central Parku, który był ulubionym miejscem spacerów muzyka, błyskawicznie zyskał oficjalną nazwę „Strawberry Fields” – stając się turystycznym magnesem. Miesiąc po zabójstwie władze brazylijskiego Săo Paulo jednemu z placów nadały nazwę „John Lennon Square”. Rodzinny Liverpool wzniósł na centralnym placu miasta imponujący pomnik muzyka z brązu, zatytułowany „Working Class Hero”. W tym samym czasie dwumetrowy pomnik artysty przed ratuszem zafundowało sobie Los Angeles, natomiast Madryt – pasaż nazwany jego imieniem, gdzie ściany budynków ozdobiło graffiti w stylistyce „Żółtej łodzi podwodnej”.

Były też próby ideologicznego zawłaszczania tego, co Lennon chciał światu przekazać. Tuż po śmierci artysty na swoje sztandary wciągnęły go ruchy lewicowe całego świata. Zaczęli – paradoksalnie – ideolodzy NRD-owskiego komunizmu. W dzień po zamachu na piosenkarza zapadła decyzja tamtejszego Biura Politycznego, by złamać zakaz prezentowania na NRD-owskich falach zachodniego rocka i wyemitować audycję o Lennonie. Muzyk został w niej nazwany „duchowym przywódcą proletariatu amerykańskiego”.

Przychylnie potraktowano go nawet w Chinach, które przeżywały zaostrzenie kursu po rewolucji zablokowanej na Placu Niebiańskiego Spokoju. Władze przymykały oko na nielegalną dystrybucję jego płyt. Nieoficjalnie mówiło się, że śpiewane przez eksbeatlesa refreny z utworów „Power To The People”, „Woman Is The Nigger Of The World” czy „Give Peace A Chance” brzmią podobnie jak komunistyczne mantry z „Czerwonej książeczki”.

You need to install or upgrade Flash Player to view this content, install or upgrade by clicking here.

Na Lennona powoływali się aktywiści Czarnych Panter w USA i sandinistowskie bojówki w Ameryce Południowej. Jego piosenki śpiewano tam przy gitarach na zmianę z songami o comandante Che Guevara.

W Polsce stanu wojennego na studenckich prywatkach song „Give Peace A Chance” wykonywano chóralnie na przemian z piosenkami Kaczmarskiego. Wówczas niemal co tydzień słyszało się, że muzyk patronuje nowemu przedsięwzięciu – a to strajkowi portowców w Nowym Jorku, a to górników w Anglii. Lennon szybko zaczął nadawać się na użytek każdej tego rodzaju sprawy. W pierwszą rocznicę śmierci artysty Nowy Jork posłużył się jego wizerunkiem w kampanii „Koniec przemocy z użyciem broni ręcznej”.

You need to install or upgrade Flash Player to view this content, install or upgrade by clicking here.

Nawet feministki – paradoksalnie – widziały w nim ideał życiowego partnera kobiety interesu i powoływały się na późne lata 70., kiedy to Lennon z etatowego człowieka protestu stał się przykładnym mężem bizneswoman (jaką stała się jego towarzyszka życia Yoko Ono) oraz oddanym ojcem małego Seana. Kiedy pewnego dnia wpadł do niego Paul McCartney, został przez Lennona przywitany w fartuszku i z pretensjami: „Nie mogłeś zadzwonić wcześniej, że wpadniesz? To nie jest rok 1956. Mam mnóstwo pracy przy dziecku„. W domu Lennon nie trzymał żadnych swoich płyt, nie miał nawet gitary. Ponoć kiedyś kilkuletni Sean wyskoczył do sąsiadów, ci puścili mu jedną z płyt Beatlesów. Dzieciak wrócił do domu rozgorączkowany i od progu krzyczał zdumiony: „Tato, ty grałeś na gitarze? Ty byłeś Beatlesem?„.

Krzysztof Borowiec

     


     

     


Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)