Kolędnicy, budżet i „ustawa śmieciowa” (FILMY)
W bardziej zgodnej, niż w powiecie, atmosferze upłynęła ostatnia już w tym roku sesja rady miejskiej. Budżet, zaopiniowany przez RIO pozytywnie (ale z drobnymi uwagami) przeszedł bez żadnych przeszkód, przy jednomyślnym poparciu radnych.
Wiele kontrowersji wzbudziła za to tzw. „ustawa śmieciowa”, czyli nowe zasady gospodarowania odpadami komunalnymi. Radni uchwalili „Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Dąbrowa Tarnowska”.
Nie oznacza to jednak, że wszyscy w pełni zgadzają się z kontrowersyjną ustawą, która (bez wprowadzenia koniecznych poprawek) może okazać się kolejnym „bublem prawnym”. Końcowy akcent sesji, w postaci łamania opłatkiem, składania życzeń i występu grupy kolędniczej, załagodził jednak wszelkie spory między koalicją a opozycją. Przynajmniej do czasu kolejnych obrad, które odbędą się już w 2013 r.
Wyniki sondy internetowej oraz wyniki ankiet dotyczące funkcjonowania komunikacji na terenie gminy Dąbrowa Tarnowska:
************************************************************************************************************************************
Ostatnia w tym roku sesja, z zaledwie ośmioma punktami obrad, potrwała ponad cztery godziny (nie licząc występu grupy kolędniczej). Rekordowo krótkie, bo niespełna 20 – minutowe sprawozdanie burmistrza z działalności międzysesyjnej obejmowało okres od 19 do 27 grudnia. W tym miejscu burmistrz znalazł również czas na podziękowania. Stanisław Początek dziękował radnym, sołtysom, przewodniczącym rad osiedlowych, swoim współpracownikom, urzędnikom, dyrektorom jednostek gminnych, mieszkańcom oraz mediom („za stawianie zadań, które realizujemy”).
Radni, chyba z racji ostatniej już w tym roku sesji, nie „rwali się” do zadawania pytań. Honor rady ratował tylko Kazimierz Pinas, który jako jedyny wystąpił w punkcie „zapytania i wnioski radnych”. Jego odczytany z kartki wniosek (radny dobrze przygotował się do wystąpienia) był w rzeczywistości kolejnym „podaniem” do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, którym GDDKiA „przejmie” się tak samo, jak większością innych wniosków składanych przez gminę.
– Ja celowo na koniec roku z wystąpieniem do GDDKiA o zamontowanie świateł na przejściu dla pieszych w Żelazówce, na skrzyżowaniu drogi krajowej i gminnej. Jest to niedaleko szkoły, a nie ma tam tzw. „Stopa”. Droga krajowa nr 73 Tarnów – Szczucin nie będzie wykonana co najmniej przez następne pięć lat. Na razie, na szczęście nie doszło do śmiertelnego wypadku. Ale czy musi dojść do wypadku, żeby zamontowali światła? – dociekał Pinas.
Po punkcie obrad dotyczącym „zapytań i wniosków radnych” oraz wystąpieniu Kazimierza Pinasa przyszedł czas na jedną, z dwóch głównych, kwestii którym poświęcona była ostatnia w tym roku sesja. Uchwały związane z budżetem zajęły radnym jednak znacznie mniej czasu niż późniejsze spory związane z, wchodzącą w życie już wkrótce, „ustawą śmieciową”. Samorządy lokalne mają czas do końca roku, by podjąć uchwały w tej sprawie.
Wszystkie uchwały związane z przyszłorocznym budżetem gminy uzyskały jednogłośne poparcie radnych. Za tak skonstruowanym budżetem głosowała zgodnie, podobnie jak zeszłego roku, koalicja i opozycja. Zupełnie inaczej niż w powiecie, gdzie – silniejsza niż gminna – opozycja pod nieformalnym przywództwem Wiesława Krajewskiego wyraziła swój sprzeciw wobec budżetu na 2013 r. Raczej nie miał na to żadnego wpływu fakt, iż powiatowa sesja odbyła się w „dzień końca świata”, a gminna – kilka dni po, zapowiadanej przez Majów, kosmicznej katastrofie.
Jeszcze przed głosowaniem burmistrz dokładnie omówił „zmiany Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy Dąbrowa Tarnowska na lata 2011 – 2021” oraz „zmiany uchwały budżetowej Gminy Dąbrowa Tarnowska na 2012 r.”.
– Budżet na koniec roku został zbilansowany. Tyle wydajemy, ile uzyskamy przychodów. Restrykcyjne przepisy pojawią się w 2014 r. Jeżeli gminy nie sprostają tym wymogom, nie będą mogły pożyczać pieniędzy – wyjaśnił burmistrz. Chodzi o to, że samorządy, których wydatki znacznie przekroczą przychody, nie otrzymają pożyczek na inwestycje, co będzie się również wiązało z ograniczeniem pozyskania funduszy unijnych, które wymagają „wkładu własnego”.
Jednogłośne „przyjęcie Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy Dąbrowa Tarnowska na lata 2013 – 2021” było zapowiedzią budżetowego sukcesu burmistrza. Komisja rady miejskiej wypowiedziała się pozytywnie na temat budżetu uznając go za realistyczny, czyli możliwy do zrealizowania. Opinię Komisji ds. Budżetu, Strategii i Rozwoju Gminy przedstawił Tomasz Budyn.
Pozytywnie plan budżetu oceniła Regionalna Izba Obrachunkowa, której opinia zawierała jednak pewne zastrzeżenia. Budżet gminy Dąbrowa Tarnowska, według RIO, jest zgodny z wymogami prawa. Dane są realistyczne, ale wątpliwości Regionalnej Izby Obrachunkowej budzą wydatki (lakoniczne ich objaśnienie), „wolne środki”, które zdaniem analityków nie wpisują się w definicję tego pojęcia (nie jest więc znana realna kwota „wolnych środków”) i błędne wyliczenie prognozowanego długu. Gmina nie przekroczyła limitu długu publicznego, więc Regionalna Izba Obrachunkowa zaopiniowała pozytywnie możliwość sfinansowania deficytu przedstawionego w projekcie uchwały budżetowej.
Budżet gminy Dąbrowa Tarnowska na 2013 r. kształtuje się w ten sposób: po stronie dochodów podano kwotę pond 51 milionów zł., wydatki, to przeszło 52 miliony (w tym majątkowe – blisko 8 milionów zł.). Deficyt wyniesie niewiele ponad 1 milion zł. i zostanie uregulowany z zaciągniętej pożyczki.
Chociaż Regionalna Izba Obrachunkowa dopatrzyła się więcej nieścisłości w projekcie budżetu gminy niż powiatu, to jednak ten pierwszy uzyskał deficyt niższy o 2 miliony zł od drugiego. Gmina opracowała więc plan budżetowy z uwzględnieniem, obowiązujących od 2014 r., restrykcyjnych przepisów dotyczących długu, który może zaszkodzić przyszłym inwestycjom samorządowym.
– Ten budżet na rok 2013 będzie podobny do 2012. Na pewno nie będzie to budżet rekordowy, jak w 2011 r. Ta lista zadań nie jest krótka, jest dużo zadań drobnych. Jeżeli dochody – ponad 51 milionów zł – i wydatki są na podobnym poziomie, to możemy mówić o zrównoważeniu budżetu – wyjaśnił Stanisław Początek – Nie jest to budżet rekordowy, ale nie jest też biedny. Oczywiście będziemy musieli oszczędzać, ale w samorządzie oszczędza się od dawna, to znaczy, że wszystkie wydatki są celowe.
Burmistrz nawiązał też do bezrobocia w gminie i powiecie tłumacząc jednak, że to samorząd powiatowy, a nie gminny ma z brakiem zatrudnienia (i co za tym idzie – malejącą liczbą mieszkańców) znacznie większy problem.
– Systematycznie odnotowujemy wzrost liczby mieszkańców, czego nie można powiedzieć o powiecie dąbrowskim, bo powiaty od dawna nie może przekroczyć 60 tysięcy. Cieszymy się, że migracja jest do nas. Wiem, że jest to duży problem z bezrobociem. I to też musimy mieć na uwadze. W tym roku zorganizowaliśmy 150 miejsc pracy jako gmina. – powiedział Stanisław Początek.
Burmistrz zasugerował jednak, że to powiat powinien walczyć z bezrobociem. Stanisław Początek upatruje pewnej nadziei w inwestycjach w Strefie Gospodarczej w Morzychnie. Burmistrz nawiązał również do „papierowej” obwodnicy miasta.
– Nadal nie znamy daty rozpoczęcia budowy obwodnicy, choć sprawa z odszkodowaniami postępuje ekspresowo. Liczę na to, że decyzja w sprawie budowy wkrótce zapadnie. W tych planach Dąbrowa jest ujęta. Nie jest to „kraj za miastem”, jak w takim filmie „Szpital na peryferiach”. – przekonywał Początek.
Niestety od lat dąbrowski samorząd jest traktowany przez GDDKiA, jak „gmina na peryferiach” i o każdą drobną inwestycję, która jest w gestii Generalnej Dyrekcji (np. światła na Żabieńskiej) gmina toczy wieloletnie batalie. Aż strach pomyśleć, ile w takim razie przyjdzie jeszcze czekać na decyzję o rozpoczęciu budowy obwodnicy Dąbrowy Tarnowskiej.
– Gratulacje dla Pana burmistrza za sporządzenie dobrego budżetu. My, jako radni, dziękujemy Panu burmistrzowi – gratulował Początkowi Władysław Knutelski. Burmistrz otrzymał też oklaski od radnych i zgromadzonych gości.
– Ten wynik jest dla mnie dodatkową zachętą do pracy. Myślę, że dalej będzie się nam dobrze współpracować – dziękował Początek.
Tak łatwo, jak z budżetem, nie poszło jednak z kontrowersyjną „ustawą śmieciową”. Samorządy lokalne są zobligowane do końca roku do wprowadzenia uchwał w tej sprawie. Nie oznacza to jednak, że wszystkie gminy w kraju takie uchwały wprowadziły. Niektóre bojkotują „ustawowy bubel”. Nie wiadomo jednak, czy wyjdzie im to na dobre.
Pierwszy głos w tej sprawie zabrał Marek Minorczyk. Zanim jednak wiceburmistrz rozpoczął przemowę, wśród gości dało się słyszeć głośne westchnienie „ojej”, oznaczające dezaprobatę dla urzędniczych tyrad na ostatniej już w tym roku sesji, która zaczęła się niebezpiecznie „przeciągać” przed godziną 13, na którą zaplanowany był występ grupy kolędniczej. Marek Minorczyk nawiązał do sondy internetowej na stronie urzędu miasta, gdzie mieszkańcy oddawali głosy, na – najlepszy ich zdaniem – sposób naliczania opłat za odbiór odpadów komunalnych z nieruchomości.
Ogółem głosowało 121 internautów. Większością głosów poparto pierwszą opcję (od liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość). Za takim sposobem naliczania opowiedziało się 60% głosujących, co stanowiło w sondzie internetowej 73 głosy. W dalszej kolejności podano inne rozwiązania: od gospodarstwa domowego (24% – 29 głosów), od ilości zużytej wody z danej nieruchomości (13% – 16 głosów), od powierzchni lokalu mieszkalnego (3% – 3 głosy).
Jeszcze przed uchwaleniem „Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Dąbrowa Tarnowska” rozgorzała na sali dyskusja, w której brała czynny udział koalicja i opozycja. Praktycznie każdy radny miał „ustawie śmieciowej” coś do zarzucenia, choć wszyscy zgadzali się z tym, że należy promować segregację odpadów i przeciwdziałać powstawaniu tzw. dzikich wysypisk.
W sprawie podpunktu obrad dotyczącego „wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz ustalenia wysokości tej opłaty” pierwszy zabrał głos Tadeusz Gubernat.
– Jeżeli ustalimy od mieszkańców 14 zł, to dalej będę optował za tym, że to jest dużo. Bo jeżeli spółdzielnia mieszkaniowa daje ponad 8 zł… Nic nie stoi na przeszkodzie, by dziś ustalić stawki niskie. Jaki jest problem, by te stawki dopasować potem do przetargu. Wnioskuję: 10 zł – niesegregowane, 5 zł – segregowane. – przekonywał Gubernat.
– My, jako radni nie jesteśmy w stanie ustalić kwoty dopóki nie będzie przetargu. Od firm trzeba wynegocjować najlepszą kwotę dla mieszkańców – dowodziła Barbara Trzpit, której również nie odpowiadały wysokie stawki opłat dla mieszkańców.
Do dyskusji wtrącił się Marek Minorczyk, który tym razem mówił na temat, z uwzględnieniem różnych punktów widzenia, realnie, i trudno mu było odmówić racji, gdy wspominał o zaśmiecaniu lasów, niechęci do segregacji śmieci, tworzeniu dzikich wysypisk, paleniu w piecach niebezpiecznymi dla zdrowia odpadami itp.
– Jaka jest główna idea tej ustawy? Zmniejszenie strumienia odpadów niesegregowanych, by Polska nie była narażona na kary za brak segregacji przewidziane po 2015 r. Ta opłata, te 14 zł, to jest opłata wręcz „karna”. To mieszkaniec powinien tu sam wybrać. W tej chwili z tego, co ja obserwuję, ta stawka za odpady niesegregowane jest najczęściej stawką o 50% wyższą. Dotychczasowy system z utrzymaniem czystości był systemem nieszczelnym. Mieszkańcy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych byli tym dotykani. Sami zgłaszali: „kiedy zmieni się prawo, kiedy przestaniemy za wszystkich płacić?”. Nie możemy tego zrobić, co mówi radna Barbara Trzpit. 31 grudnia upływa termin. Najpierw wojewoda wezwie radę, a później ustali stawki. Nie są to stawki bardzo wysokie, nie są to stawki wysokie w porównaniu do innych województw. – przekonywał Minorczyk.
Do dyskusji ponownie włączył się Tadeusz Gubernat, któremu nie podobały się wyliczenia stawek: – Są tu wyliczanki. Wymienione koszty. Np. obsługa biurowa – 4 tysiące na obsługę biurową na dwóch pracowników fizycznych! To takie wyliczanki możemy sobie robić i wyjdzie nam, ile chcemy. Takie wyliczanki możemy sobie robić, bo tu można żywcem wpisać, co komu się chce.
– Wykładnią opłat za wywożenie będzie przetarg – próbował uciąć dyskusję zniecierpliwiony Knutelski, który jak większość radnych (oraz gości) optował za skróceniem ostatnich w tym roku obrad.
Nie mogło zabraknąć również Józefy Taraski, która tym razem mówiła głośno i wyraźnie: – Jak najbardziej popieram wcześniejsze opinie, ale ta ustawa nie jest tak do końca jasna. Mamy czas do czerwca. Może nie tak od razu ją uchwalać, może się zatrzymać, zastanowić? Ta opłata jest niesprawiedliwa.
Padła nawet propozycja skierowania tych zapisów do Trybunału Konstytucyjnego! Niektóre samorządy w ten sposób bronią się przed wprowadzeniem niekorzystnych dla mieszkańców rozporządzeń. A trzeba przyznać, że bez zróżnicowania stawek i możliwości wprowadzenia upustów, ustawa przypomina „bubel prawny”.
– Ja mam podobne zdanie do kolegi Tadeusza. Zawsze byłem za opłatą, ale górowanie nie jest odpowiednie. Ja mam zdanie, że na razie możemy 5 i 10 zł ustalić, bo potem będzie gorzej obniżyć, niż podwyższyć w razie czego. – przekonywał Józef Nowak (radny, który wszedł na miejsce Andrzeja Buśko).
– Ustalenie stawki „od osoby” jest krzywdzące dla tych, którzy mieszkają w domach. To jest krzywdzące. My już mamy pewne doświadczenie. U nas w Smęgorzowie funkcjonowały takie firmy. Ja wiem, że w blokach, w miastach wszystkie odpady lądują w śmietnikach, a u nas jest możliwość umniejszenia tych odpadów – powiedziała Bogusława Serwicka.
– Ja się przychylam do wniosku Pana Gubernata. Proszę zwrócić uwagę na blokowiska. Zrobimy sobie wielkie śmietniska z blokowisk. Raz w tygodniu, to jest zbyt rzadko, by odbierać śmieci. Żeby nie było jakiejś „ekologicznej bomby” na osiedlach – tłumaczył Jacek Sarat.
– Po strumieniu odpadów muszę powiedzieć, że bardzo duży strumień śmieci produkują nie mieszkańcy, ale firmy (traktowane, jako lokale niezamieszkałe). Ludzie sami dopilnują, żeby firmy tego nie robiły. Proszę jechać na osiedle i zobaczyć, ile jest kartonów? Skąd one się tam wzięły? Ja mam świadomość i mam wiedzę, bo ludzie mi o tym mówią. W końcu dojdzie do sprawiedliwości. Jeżeli będzie nowelizacja ustawy, wrócimy do tego. Nie mamy innej możliwości. Te projekty uchwał są przedłożone radzie niejako za pięć 12. Było po prostu tak dużo opinii, zdań na ten temat. Miasto Inowrocław skierowało to do Trybunału. Teraz, gdyby to poszło, to może się zdarzyć, że rozstrzygnięcie będzie za rok! Mam nadzieję, że w międzyczasie zmieni się regulacje. Rada w każdej chwili może się nad tym pochylić. Nie wiem, czy dobrym wyjściem byłoby ustalenie stawek przez wojewodę, bo nie znają specyfiki gmin i to będzie czysta loteria. Zapowiedzieli, że tak będzie, jak wycofa się duża liczba gmin. Co do kwot, to nie jest tylko czysto fizyczna praca. Stawki będą już rzeczywiste po ustaleniu wykonawcy. Musimy to egzekwować, jak każde inne zadanie; do zapisu ustawy. Moja rola tutaj też jest bardzo trudna. Rada jest tutaj przed trudnym wyborem. (…) Jaka by ona nie była, pewnie będzie nie w pełni adekwatna i sprawiedliwa. Dzisiaj też do końca nie wiemy, czy ten strumień odpadów należy do gminy. Ci, co przyjeżdżali do gminy do pracy; niektórzy doszli do takiej perfekcji, że wór ze śmieciami zostawiali nawet na jezdni lub na poboczu. Można będzie płacić mniej trzymając dowody sprzedaży puszek i butelek. Na rynku działają firmy legalne. Rozmawiajmy o rzeczach ważnych, o ustaleniach opłat, żeby one nie rujnowały ludzi. Ale nie rozumiem jednego – jeżeli ktoś dostaje deklaracje i wpisuje, że nie będzie segregował, to dlaczego ja mam go promować? To jest zwykłe lenistwo! Taka zabawa trwała w nieskończoność. I czego ta zabawa dotyczyła? Naszych wspólnych pieniędzy! Podobno Niemcy wdrażali 16 lat selektywną gospodarkę odpadami. Zapraszam na osiedle, bo wtedy mogę Wam powiedzieć, kto np. pali w piecu oponami, oknami itp. Trochę się tutaj denerwujemy. Potem się dziwimy, że ten jest chory, tamten jest chory, a palenie butelek jest bardzo rakotwórcze. Baterie, akumulatory, świetlówki, stary sprzęt komputerowy… Co z tym zrobić? Sąsiad wywozi sprzęt do najbliższej Olszyny, bierze młotek… – opowiadał Minorczyk.
Jacek Świątek ponownie poruszył kwestię niższych stawek. Do dyskusji przyłączył się również burmistrz: – Poruszamy się w trudnej materii. Tutaj wsłuchałem się w dyskusję radnych i byłbym skłonny ustalić niższe stawki. Jeśli będzie nowelizacja ustawy, wtedy gmina będzie władna różnicować stawki. To możemy załatwić w każdej chwili, kiedy już będzie nowelizacja. W marcu, końcem lutego najwcześniej. Dzisiaj byłbym skłonny zmodyfikować to postanowienie. Niesegregowane – 12 zł, segregowane – 6 zł. Boję się też dużych kosztów administracyjnych. – burmistrz opowiadał się za obniżeniem stawek do 12 i 6 zł.
– Ja dalej podpowiadam, że wykładnią nowych opłat będzie przetarg – Knutelski dążył do szybkiego zakończenia sporu.
Po tak burzliwej dyskusji głosowano nad stawkami za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Za propozycją opozycji (najniższe stawki: 10 i 5 zł) opowiedziała się… opozycja. To jednak za mało, by uchwała przeszła. Za propozycją burmistrza, którą można by określić jako „pośrednią” głosowała większość. Józef Nowak, który (prawdopodobnie przez pomyłkę) najpierw opowiedział się za pomysłem opozycji, a potem za projektem burmistrza został „przywołany do porządku” przez kolegów „Niezależnych”. Wszyscy odrzucili za to najdroższą propozycję: 14 i 7 zł.
Wygrał pomysł burmistrza, który nie winduje stawek, ale również nie zaniża ich aż tak, by „do interesu” musiała dopłacać gmina. Najwyraźniej chodzi o to, by „wilk był syty i owca cała”. Ale czy jest to pomysł na miarę „Salomonowego wyroku”? – na razie trudno przesądzać. Wszystko wyjdzie „w praniu”, lub może raczej – przy sprzątaniu odpadów komunalnych.
– Brakuje mi tutaj opłat raz w roku – rozpoczął dalszą dyskusję nad „ustawą śmieciową” Jacek Sarat – Może byśmy wprowadzili wolną lukę „raz w roku”. Gdyby to było 8%, to już na wstępie by obniżało koszty, a środki byłyby już na koncie gminy.
– Myśmy tutaj zaproponowali raz na kwartał, bo raz na miesiąc byłoby za często. Ale żeby się nie okazało potem, że to kumuluje zobowiązania mieszkańca. Z góry, to ja mogę tutaj przyjść, ale ja nie mogę tego napisać, że ktoś ma płacić z góry. To jest czyjaś wola! To tak, jakby ktoś kredytował gminę. Tutaj muszą być dokładne terminy. – tłumaczył Minorczyk.
– Trzeba elastycznie podchodzić do możliwości mieszkańców. Jeżeli ja deklaruję uiszczenie opłaty za cały rok, to mam wypożyczony kubeł i mam zwolnienie z dwóch miesięcy. Powinniśmy tak to wszystko ułożyć. Jak w Niemczech to trwało 16 lat. Tak samo może u nas będzie to trwało długo. Nie ma zachęty dla ludzi. Teraz płacisz np. 60 zł i segreguj jak „na złość”, przedtem płaciłeś 15 zł i nie segregowałeś. – dowodziła Bogusława Serwicka.
Ponownie do dyskusji włączył się Minorczyk: – Zmienia się funkcjonowanie gmin. Teraz gmina musi gospodarować odpadami. Ten materiał jest dość elastyczny, po to, by sobie pewnych rzeczy nie skomplikować. Nie podejmujemy tu uchwały, która będzie funkcjonować przez wiele lat. Chcemy zrobić tak, żeby to prawo było „z ludzką twarzą” (patrzeć na potrzeby ludzi i żebyśmy nie byli jednym wielkim śmietnikiem).
– Bardzo niedobre rzeczy nam się skończyły, bo człowiek nie śpi po nocach, co z tego będzie, co z tego wyniknie. – tak Władysław Knutelski podsumował dyskusję nad „ustawą śmieciową” i uchwałami wprowadzanymi przez gminę.
Radni uchwalili łącznie tylko w tym temacie aż 5 uchwał: „Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Dąbrowa Tarnowska”, „wybór metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz ustalenie wysokości tej opłaty”, „termin, częstotliwość i tryb uiszczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi przez właścicieli nieruchomości na terenie gminy Dąbrowa Tarnowska”, „ustalenie wzoru deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi składanej przez właścicieli nieruchomości, na których zamieszkują mieszkańcy”, „określenie szczegółowego sposobu i zakresu świadczonych usług w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości i zagospodarowania tych odpadów, w zamian za uiszczoną prze właściciela nieruchomości opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi, w szczególności ilość odpadów komunalnych odbieranych od właściciela nieruchomości, częstotliwość odbierania odpadów komunalnych i sposób świadczenia usług przez punkty selektywnego zbierania odpadów komunalnych”.
Stawka została ustalona na poziomie 12 zł – za śmieci niesegregowane, 6 zł – za segregowane. Wybrano pierwszą opcję naliczanie stawek za odpady – „od osoby”. Nie wprowadzono opłaty jednorazowej, ale kwartalną, co nie oznacza, że mieszkańcy nie będą mogli płacić z góry. Prawdopodobnie do 31 maja trzeba będzie składać deklaracje, którą stawkę wybieramy.
Nie wszystkim oczywiście takie uchwały odpowiadają; wśród gości słychać było głosy sprzeciwu. Naliczanie od osoby (jak i pozostałe „taryfy”) nie są i nie będą sprawiedliwe dla wszystkich. „Ustawa śmieciowa” (tym bardziej w takim kształcie, jak obecnie) pozostawia wiele do życzenia i nie zadowoli sceptyków. Z jednej strony jest oczywistym „bublem prawnym”. Z drugiej zaś wychodzi naprzeciw coraz większym problemom ekologicznym, z jakimi borykają się coraz częściej gminy (nie tylko Dąbrowa Tarnowska). Chodzi tu o spalanie rakotwórczych odpadów w piecach, tworzenie tzw. dzikich wysypisk, zaśmiecanie lasów, podrzucanie śmieci z domów mieszkalnych do blokowiska – problemy można by wymieniać bez końca i nikt nie jest w stanie podać rozsądnego argumentu kontra. Nie można przecież zaprzeczyć, że takie rzeczy się nie dzieją.
W osławionych „wolnych wnioskach” wystąpił sołtys Nieczajny, który ostro przeciwstawił się uchwałom gminy, jako krzywdzącym rolników.
– Sześcioosobowa rodzina będzie płacić za śmieci więcej za rok, niż za podatek rolny! Tylko nikt się nie pyta, skąd ten chłop weźmie na to pieniądze? Ja sobie obliczyłem, że te wszystkie koszty (tu dokonał ogólnych obliczeń wszystkich rachunków), to ponad 2 tys. zł za miesiąc! A chłop nie ma przychodów za miesiąc. Nie wiem, jak radni ze wsi będą się z tym czuć?!! – dopytywał rozczarowany takim obrotem spraw sołtys.
Po zakończeniu obrad radni dzielili się opłatkiem i składali sobie życzenia. Miłym akcentem sesji był występ grupy kolędniczej.
Ula Skórka