II bal otwartych serc (film)
– Rok temu staliśmy tutaj jako „sprzedawcy marzeń”. Dzisiaj, po roku, muszę powiedzieć, że za nami stoją pewne liczby, fakty i dokonania. Jesteśmy już jako fundacja znani i rozpoznawani, a słowo „Cordare” ma już swoją twarz – powiedział podczas drugiego już balu charytatywnego fundacji jej założyciel, inicjator i pomysłodawca, ks. dr hab. Robert Biel.
A przyznać trzeba, że dzięki zaangażowaniu przedstawicieli i działaczy fundacji non profit oraz – nawiązując do nazwy – dzięki otwartości serc ludzi dobrej woli przez tak krótki czas „Cordare” ma już na swoim koncie imponujące dokonania.
Istotnie – łacińskie słowo „Cordare” zyskało swoją twarz; a jest to rozpoznawana i znana na Powiślu twarz założyciela, prezesa, zarządu i członków fundacji, ale również twarze bardziej lub mniej anonimowych darczyńców – ludzi o otwartych sercach.
I te otwarte serca dają impuls do otwarcia także portfeli – zarówno tych bardziej, jak i mniej zasobnych, bo dla „Cordare” liczy się również „wdowi grosz”. Podobnie cenne, jak datki mniejszych bądź większych firm lub osób indywidualnych, są piękne, ręcznie wykonane kartki świąteczne przekazane na aukcję charytatywną przez siostry Karmelitanki, które same żyją bardzo skromnie. Sztuką jest bowiem dostrzeżenie dobra i piękna na co dzień, w swoim otoczeniu.
Rok tak imponujących dokonań fundacji aż prosi się o podsumowanie, a najlepszą okazją ku temu jest coroczny bal, który wpisał się trwale w mapę czołowych zdarzeń w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Bardzo cieszymy się, że możemy kontynuować to piękne dzieło, które zapoczątkowało się rok temu. Jest naszą radością, że niejako wpisujemy się w Powiśle Dąbrowskie i wszystkie te działania, które się tutaj dokonują. To radość tym większa, że dzięki ludziom o otwartych sercach i portfelach możemy ufundować o 70 % więcej stypendiów. Rozdaliśmy już 17 stypendiów dla najzdolniejszej młodzieży. Przez rok czasu naszej działalności, który teraz podsumowujemy, udało się nam, oprócz ufundowania stypendiów, zorganizować dwa turnieje: szachowy i brydżowy, o których informował e – Kurier Dąbrowski. Udało się też zorganizować pobyt dwóch stypendystek – studentek na zagranicznym kursie językowym, który trwał ponad tydzień.
Bardzo się cieszę, że udaje się nam zorganizować ten bal charytatywny po raz drugi; że to nie jednorazowe wydarzenie, chociaż nie ukrywam, że mamy aspirację wyjść również poza Dąbrowę, jednocześnie szanując to, że zaczynaliśmy tutaj. Chcielibyśmy pomagać uzdolnionym dzieciom i młodzieży nie tylko z Małopolski, ale stopniowo, w miarę możliwości finansowych, także z innych regionów Polski. Warto się dzielić – to jest takie nasze przesłanie. Okazuje się, że gdy pomoc jest bardzo konkretna, gdy wiemy, gdzie trafia, to ludzie chętnie chcą pomagać – powiedział e – Kurierowi Dąbrowskiemu wiceprezes zarządu fundacji „Cordare”, Jan Kiełbasa.
– Kiedy się zastanawiałem, co mam dziś powiedzieć, uzmysłowiłem sobie, że rok temu staliśmy tutaj jako „sprzedawcy marzeń”. Dzisiaj, po roku, muszę powiedzieć, że za nami stoją pewne liczby, fakty i dokonania. Po roku jesteśmy już jako fundacja znani i rozpoznawani, a słowo „Cordare” ma już swoją twarz. Myślę tu o wzruszeniu rodziców, których dzieci zostały docenione przez nas, podziękowaniach, gestach życzliwości…
Bardzo się cieszę, że jako fundacja mogliśmy już zapuścić na Powiślu korzenie.
Jesteśmy „kardiologami” – nie w rozumieniu ścisłym, ale w sensie tworzenia krwioobiegu dobra w regionie. Doświadczyliśmy przez ten rok czasu bardzo wiele życzliwości. Jestem pod wrażeniem, jak wiele osób na Powiślu chciało nam pomóc i pomagało – powiedział na wstępie prezes zarządu fundacji, ks. dr hab. Robert Biel.
Drugi bal charytatywny poprowadził, jak przed rokiem, zgrany duet przedstawicielek kultury – dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej Jadwiga Kusior oraz Marta Warias. Prowadzące przypomniały akcje charytatywne „Cordare” oraz działania integrujące i aktywizujące powiślańską społeczność, które podsumowali członkowie fundacji.
– Fundacja znalazła sposób, w jaki można by zaktywizować młodych ludzi. Zwykłe odbywa się to tak, że ks. Robert albo dzwoni do mnie, albo przychodzi do mojego biura i mówi: „Słuchaj, a może zrobilibyśmy coś…”. Właśnie w moim biurze narodził się pomysł turnieju szachowego, a efekty przerosły nasze najśmielsze oczekiwania. W pierwszym turnieju szachowym wzięło udział 114. uczestników ze względów logistyczno-organizacyjnych musieliśmy przed terminem zamknąć liczbę zgłoszeń ; najmłodszy miał 6 lat, a najstarszy – 76 lat. Widać więc od razu, jaki był „rozrzut” wiekowy i że celem, który udało nam się osiągnąć, była integracja międzypokoleniowa. Tym turniejem zaczęliśmy łączyć pokolenia w tym, co piękne. Dopisali zawodnicy ze wszystkich stron Małopolski. Myślę, że będzie to cykliczne wydarzenie nie tylko w życiu fundacji, ale też w życiu Dąbrowy Tarnowskiej– powiedział Jan Kiełbasa.
O turnieju brydża sportowego, który – choć niewielu pamięta – powrócił do Dąbrowy Tarnowskiej po wielu latach, opowiedział wiceprezes zarządu fundacji Marek Syrek.
– 19 września do Dąbrowy Tarnowskiej powrócił brydż sportowy. Druga impreza fundacji „Cordare” odbyła się Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Dąbrowie Tarnowskiej. Zainteresowanie przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. W turnieju wzięły udział aż 33 pary nie tylko z Powiśla, ale także z Krakowa, Skawiny, Mielca, Nowego Wiśnicza, Poznania, Buska – Zdroju. W latach 90. brydż był bardzo popularny w Dąbrowie Tarnowskiej. Były nawet turnieje o świątecznego karpia i noworocznego szampana. Nasz turniej wzbudził wiele pozytywnych emocji i wszyscy uczestnicy domagali się, żeby to nie była impreza jednorazowa – powiedział Marek Syrek.
Po wystąpieniach Jana Kiełbasy i Marka Syrka licznie zgromadzeni na sali hotelu „Cristal Park” obejrzeli przygotowaną przez fundację wymowną prezentację o skrzypku, który na jednej z waszyngtońskich stacji metra grał przez 43 minuty dzieła Jana Sebastiana Bacha. Przez ten czas przeszło obok niego obojętnie, nawet nie dostrzegłszy muzyka, ponad tysiąc osób. Tylko sześć osób przystanęło na chwilę, by posłuchać pięknej muzyki, zaś tylko 27. przechodniów wsparło skrzypka wrzucając banknot do futerału skrzypiec (za 43 minuty występu otrzymał 32 dolary), a tylko jedna osoba rozpoznała skrzypka w ostatniej minucie występu. Był to jeden z najlepszych wirtuozów skrzypiec na świecie, znakomity muzyk Joshua Bell. Na waszyngtońskiej stacji metra grał na skrzypcach Stradivariusa z 1713 r., wartych ok. 3,5 miliona dolarów. Dwa dni wcześniej dał koncert w Bostonie, na który zabrakło miejsc już po godzinie, a sala wypełniła się szczelnie aż po brzegi. Bilet kosztował 100 dolarów. Jeden z najlepszych muzyków świata zagrał w metrze najpiękniejsze na świecie melodie w ramach eksperymentu artystycznego dziennika Washington Post, którego celem była odpowiedź na pytanie „czy w banalnych okolicznościach i o niekorzystnej porze piękno zostanie dostrzeżone”.
Odpowiedź nasuwa się sama, stąd przesłanie fundacji „Cordare”: miejmy otwarte oczy na piękno świata i dzielmy się dobrem.
Znany już z wrześniowego rozdania stypendiów duet prowadzących: wiceprzewodnicząca rady fundacji Małgorzata Orawska i dyrektor Dąbrowskiego Domu Kultury Paweł Chojnowski przypomnieli sylwetki dotychczasowych młodych stypendystów oraz instytucji wyróżnionych stypendiami honorowymi.
W ubiegłym roku przyznano 11 stypendiów, a we wrześniu b.r. już 17; wcześniej uhonorowano dwie instytucje świadczące pomoc, teraz już cztery. Na stypendia wydano dotychczas 55 tys. zł.
Uczniowie szkół podstawowych, gimnazjaliści i licealiści otrzymywali miesięcznie 200 zł, studenci zaś – 300; instytucje odebrały jednorazowe stypendia w wysokości 2 i 3 tys. zł.
Poza zdolnościami, wybitnymi wynikami w nauce i walorami etycznymi, kryterium przyznania pomocy był również dochód rodzinny. U najgorzej uposażonych rodzin stypendystów dochód na jedną osobę, razem z dodatkiem z programu „500 plus”, wyniósł 650 zł, średnio zaś – poniżej 1 tys. zł. Stypendia otrzymali najbardziej uzdolnieni uczniowie i studenci w trudniejszej sytuacji materialnej. Niektórzy z nich odebrali je już po raz drugi.
Stypendiami w 2017 roku wyróżnieni zostali: Małgorzata Gondek, Sylwia Podosek, Katarzyna Łapa, Anna Buczek, Natalia Mazur, Kamil Smoła, Łucja Ząbek, Daniel Wybraniec, Joanna Wajda, Adam Sypek, Krystian Saładyga, Oliwia Zielińska, Karol Kubek, najmłodszy stypendysta Dominik Wąż, Nikodem Głowacz oraz Wiktoria Lazar (stypendystka spoza Małopolski; otrzymała tzw. stypendium dedykowane).
Hubert Krzciuk najlepszy młody zawodnik szachowy, który w tej kategorii został zwycięzcą turnieju „Cordare”, odebrał jednorazowe stypendium w wysokości 1 tysiąca zł.
Wśród wyróżnionych instytucji znalazły się: w zeszłym roku: hospicjum i DPS im. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Dąbrowie Tarnowskiej oraz Diecezjalny Dom Samotnej Matki w Tarnowie; obecnie – oprócz hospicjum – także Klasztor Sióstr Karmelitanek Bosych w Tarnowie, Domy Sierot w Jerozolimie i Betlejem (przesłały fundacji piękne podziękowania za wsparcie) oraz Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Tarnowie.
Małgorzata Gondek i Katarzyna Łapa wróciły zaś kilka tygodni temu z kursów języka angielskiego w jednej z najlepszych tego typu placówek na świecie – Wimbledon School of English w Londynie, gdzie uczą się nawet książęta. Odbyły standardowy ośmiodniowy kurs, o którym podczas balu opowiedziała fundatorka i pomysłodawczyni tego rodzaju stypendium, Aniceta Kawa – Maryniak z fundacji „Cordare”.
Stypendystki zachwycone gościnnym przyjęciem i możliwością doskonalenia języka w sytuacjach codziennych, zdały relację z pobytu na kursie językowym.
Podczas II balu charytatywnego „Cordare” pierwszy raz rozdane zostały specjalne statuetki dla osób zasłużonych dla Powiśla i fundacji.
Statuetki wręczali: prezes fundacji ks. dr hab. Robert Biel, Marek Syrek, Jan Kiełbasa i Robert Jachym.
Z tej okazji ks. Robert Biel przywołał słowa arcybiskupa Józefa Życińskiego wypowiedziane podczas kazania pogrzebowego po śmierci poety i księdza Jana Twardowskiego: Nieraz narzekamy, że świat jest niedobry, że świat poszarzał jak odwrócone od słońca płótno, że więcej wątrób niż serc. Tymczasem – nic o tym nie wiedząc – często spotykamy się ze świętymi, którzy tak blisko nas przechodzą, że nieraz szturchają nas łokciem.
– Być może w dzisiejszych czasach można odnieść wrażenie, że jest więcej wątrób niż serc. Ale Państwo jesteście dowodem, że jest wiele serc i jest wiele osób i instytucji, które dawały i dają serce – przyznał ks. dr hab. Robert Biel.
Jedną z osób o wielkim sercu, oddanych służbie ludziom i całej powiślańskiej społeczności, która nigdy nie przeszła obojętnie wobec ludzkiego cierpienia, jest ks. Józef Poremba.
Do 2008 r. proboszcz dąbrowskiej parafii; od lat bez przerwy i z ogromnym oddaniem posługuje w dąbrowskim hospicjum i Domu Pomocy Społecznej. Inicjator i twórca większej części instytucji pomocowych w Dąbrowie. Budowniczy ośrodka katechetycznego, Ochronki, kaplicy cmentarnej, Parafialnego Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz czołowego dzieła – dąbrowskiego hospicjum, które przez wiele lat niesie pomoc nie tylko mieszkańcom miasta, powiatu czy Małopolski. Współinicjator powstania w Dąbrowie Betanii – kuchni Caritasu. Dokończył również remont kościoła p.w. Wszystkich Świętych i budowę kościoła p.w. NMB Szkaplerznej. Przyczynił się do budowy kaplic w Oleśnicy i Brniku. Niezwykle skromny i wrażliwy na potrzeby drugiego człowieka. Został wyniesiony przez Stolicę Apostolską do godności Prałata Honorowego Jego Świątobliwości. Otrzymał Złoty Krzyż Zasługi z rąk prezydenta RP. Znalazł się wśród 12. równorzędnych laureatów (spośród 500. zgłoszeń z całego kraju) w III edycji konkursu na Proboszcza Roku. Wyróżniony Nagrodą Honorową Zarządu Województwa Małopolskiego „Amicus Hominum”.
Druga statuetka powędrowała do rąk wieloletniej dyrektor dąbrowskiego hospicjum i DPS im. Św. Brata Alberta Chmielowskiego. Urszula Mróz jest dyrektorem tej placówki od początku jej istnienia. Niezwykle oddana swej pracy, nigdy nie przeszła obojętnie wobec ludzkiego cierpienia; skupiona na pacjentach i ich potrzebach. Ale statuetka ta jest również wyrazem wdzięczności dla całej kadry pracowniczej hospicjum, bez której ta placówka nie mogłaby istnieć; a która z równym oddaniem, poświęceniem i wrażliwością spieszy z pomocą terminalnie chorym pacjentom i umożliwia im godne odchodzenie z tego świata. Dzięki pracy i poświęceniu tych wszystkich ludzi, hospicjum nie jest „umieralnią” (jak głoszą błędne wyobrażenia społeczne) ale godnym miejscem spokoju, współtowarzyszenia, miłości i troski w ostatnich chwilach życia dla już ponad 3,5 tys. pacjentów.
Trzecią statuetką „Cordare” uhonorowana została nauczycielka i wychowawczyni wielu pokoleń dąbrowian, Danuta Basista – Kawa. Od początku do końca pracy zawodowej związana z I LO w Dąbrowie Tarnowskiej. Ze względu na „niewłaściwe” pochodzenie (Jej ojciec został zamordowany przez Sowietów) mimo zdanego egzaminu nie mogła studiować na wymarzonej filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, co zmieniło się dopiero po odwilży politycznej. Swoją pracą zaszczepiła uczniom zamiłowanie do języka i kultury ojczystej. Zaskarbiła sobie wdzięczność i szacunek wielu pokoleń wychowanków. Angażowała się w życie społeczne w swojej Małej Ojczyzny. Aktywnie działała również na rzecz upowszechniania prawdy historycznej o mordzie polskich elit w Katyniu. Z racji wyróżnienia Danuta Basista – Kawa zabrała głos i serdecznie podziękowała za statuetkę.
Drugi bal charytatywny był również znakomitą okazją do rozdania pięknych dyplomów osobom, które swoją działalnością na różnych polach wspomagały fundację „Cordare” i jej szlachetne przedsięwzięcia.
Taka osobą, według fundacji jest honorowy patron wielu przedsięwzięć „Cordare”, burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej Krzysztof Kaczmarski.
– Jestem zaskoczony i zaszczycony tym wyróżnieniem. Bardzo się cieszę, że jesteśmy w tym samym zespole po razu drugi. To co robicie jest piękne, a wasz dotychczasowy dorobek jest imponujący – mówił burmistrz.
Podobne dyplomy trafiły również do przedstawicieli firm, które włączyły się w szlachetną ideę pomocy fundacji: „BJB Klinika Stomatologiczna” w Krakowie (Barbara Jachym), „Villa Verde”, zespół muzyczny „Kross” z Radgoszczy (Marcin Frąc, Wiesław Kwiecień), hotel „Cristal Park” (menedżer Ewa Wielgus). Dyplomy wręczali: ks. dr hab. Robert Biel, Marek Syrek, Jan Kiełbasa.
Jesteśmy zaszczyceni, że dyplomem została odznaczona również redakcja e – Kuriera Dąbrowskiego. Dyplom, w imieniu redakcji, odebrała obecna na spotkaniu red. Urszula Skórka.
Chociaż, jak pisał śp. ksiądz poeta Jan Twardowski „Dobro jest mało dostrzegane. O nim przeważnie nie mówi się, nie pisze, jest wyciszone, niekrzykliwe”, to jednak istnieją instytucje i ludzie dobrej woli (o czym świadczą nie tylko uhonorowani statuetkami i dyplomami; bardziej zamożni donatorzy, ale również ci anonimowi, wpłacający symboliczny „wdowi grosz” na potrzeby fundacji), którzy dobro i piękno dostrzegają w drugim człowieku i potrafią dać mu serce na dłoni (jak na statuetce i dyplomie „Cordare”).
Na zakończenie formalnej części balu charytatywnego fundacji „Cordare” ks. dr hab. Robert Biel podziękował za prowadzenie uroczystości Jadwidze Kusior i Marcie Warias oraz zespołowi „Kross” z Radgoszczy, który cały wieczór dbał o oprawę muzyczną balu, nie pobierając żadnego wynagrodzenia.
– Ostatnie i krótkie słowo kieruję do Pani Jadwigi Kusior i Pani Marty Warias za kompetentne i piękne prowadzenie uroczystości. Dodam, że aukcja charytatywna, ku mojemu zaskoczeniu, pięknie się rozwinęła. Dostaliśmy wsparcie zarówno od osób skromnych i prostych, które ofiarowały nam to, co mogły, jak i zamożnych.
Wczoraj o północy jedna z pań dyrektor szkół na Powiślu dała nam znać, że zakończyła właśnie pisanie ikony, którą przekazała na aukcję charytatywną. Siostry Karmelitanki też chciały się z nami podzielić, tym, co mogły, mimo że żyją bardzo skromnie i dniówka u nich wynosi 5 zł. A mimo to ofiarowały nam na licytację ręcznie wykonane kartki świąteczne. A zespół „Kross” z Radgoszczy, który gra dziś dla nas, zapowiedział, że albo zagrają charytatywnie, albo nie zagrają w ogóle. Kiedyś już mówiłem, że „lepsze jest serce bez słów, niż słowa bez serca”, a na Powiślu wciąż się przekonujemy o hojności jego mieszkańców – mówił ks. dr hab. Robert Biel.
Po części formalnej odbył się również poczęstunek dla uczestników balu, z którego dochód zasili konto fundacji „Cordare” niosącej pomoc wybitnie uzdolnionej młodzieży. Jak przystało na bal – były również tańce, a z racji wyjątkowej daty spotkania (11 listopada) także wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych.
Ale jednym z ważniejszych punktów imprezy była aukcja charytatywna, z której dochód zostanie przekazany na cele statutowe „Cordare”, w tym przede wszystkim na stypendia dla zdolnej młodzieży.
W tym miejscu należy przypomnieć, że „Cordare” jest fundacją non profit. Wszelka pomoc od donatorów jest wykorzystywana w najlepszym celu – służy wyłącznie najbardziej uzdolnionym i potrzebującym. Oznacza to, że wszyscy członkowie fundacji poświęcają swoją pracę, czas, talenty i wysiłek zupełnie za darmo, a „Cordare” nie zatrudnia nikogo, co wyróżnia ją na tle podobnych dzieł
Doskonałe przesłanie II balu charytatywnego fundacji „Cordare” wyraziły słowa:
Podziel się sercem z innymi,
Podziel je na pół, na ćwierć,
Jeszcze na mniejsze cząstki
By więcej je mogło mieć.
Przez całą swoją roczną działalność „Cordare” dzieli serce na cząstki, ale tajemnicą fundacji jest to, że tych „cząstek dobra” nigdy nie zabraknie.
(us)