Gorąco na sesji powiatowej
Informacja na temat bieżącej sytuacji Zespołu Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej (w szczególności sytuacji ZOL – u) i podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji filii Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Szczucinie – to tematy przewodnie i zarazem „punkty zapalne” pierwszej w tym roku sesji rady powiatu. Powróciła – tym razem ze zdwojoną siłą – również kwestia solarów w dąbrowskim szpitalu. I chyba tak szybko ta sprawa się nie skończy.
Sesja rady powiatu odbyła się tym razem w malowniczym dworku Centrum Polonii w Brniu. (W dotychczasowej sali obrad przeprowadzano kwalifikację wojskową).
Specjalnie na sesję przybyły pielęgniarki dąbrowskiego ZOL – u przejęte widmem likwidacji zakładu, losem pacjentów i utratą pracy. W sesji uczestniczyli też pracownicy filii Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Szczucinie. Atmosfera była od początku gorąca.
Rozpoczęło się od przeszło godzinnego sprawozdania starosty Tadeusza Kwiatkowskiego z działalności międzysesyjnej. (Cała sesja trwała ponad 6 godzin!)
Punkty 5. i 6. (zapytania i interpelacje radnych oraz odpowiedzi na zapytania i interpelacje radnych) rozpoczęły na dobre spór między koalicją i opozycją. Chodziło o sprawy błahe (czas przemowy starosty) i znacznie poważniejsze (wróciła „afera solarowa”). Rozpoczął radny Wiesław Krajewski, który wystąpił z uszczypliwą uwagą na temat sprawozdania Tadeusza Kwiatkowskiego: Taka moja dygresja: kiedy byłem starostą Kazimierz Tęczar skrytykował mnie, a moje sprawozdanie trwało 40 minut. Mam uwagę, żeby w przyszłości trochę skracać te przemówienia.
Wicestarostę Roberta Panterę zapytał o nagrodę jubileuszową dla Tadeusza Kwiatkowskiego. Wicestarosta nie pozostał dłużny: Pan Tadeusz Kwiatkowski nie ubiegał się o nagrodę u starosty Krajewskiego. Z jakiego źródła czerpie pan tę informację?
I najważniejsze: Wiesław Krajewski wrócił do sprawy sprzedaży aktywów ZOZ – u (chodzi o osławione solary): Był wniosek o skierowanie sprawy do prokuratury. Andrzej Urbanik i Barbara Pobiegło zapewniali, że powstanie dokument w ramach konsensusu. Dotąd go nie ma. Przykro mi, że radni powiatowi nie dotrzymują swoich słów. Straty szpitala w tym momencie sięgają ponad milion zł.
Radny Wieczorek również dopytywał o solary: Ja również nawiąże do ostatniej sesji. Pani przewodnicząca nie udostępniła mi tych dokumentów. Z przykrością muszę stwierdzić, że utraciłem do pani zaufanie. Barbara Pobiegło wytłumaczyła radnemu ustawową definicję dokumentu i „ubolewała” nad utratą zaufania: Ja bardzo ubolewam, że pan radny Wieczorek utracił do mnie zaufanie, ale będę musiała to przeżyć. Widz polega na tym, że według ustawy to nie jest dokument. To jest art. 6. ust. 2. Ma pan tam wyjaśnione, co to jest dokument. Ja ten materiał – nie dokument – zwróciłam pani dyrektor.
Radni mijają się z prawdą. Nie przypominam sobie, żebym miał wystosować taki wniosek. Proszę o zabezpieczenie taśmy z tego nagrania, bo może się przydać – powiedział oburzony wiceprzewodniczący rady Andrzej Urbanik. Radny poczuł się dotknięty cytowanym przez Krajewskiego artykułem z „Rzeczpospolitej” na temat korupcji w samorządach.
Swoich „trzech groszy” (jak zwykle nie na temat) nie zapomniał dodać – znany z dziwnych zapytań – Marek Kopia. Radny miał pretensje do Roberta Kądzielawy (którego zresztą nazwał redaktorem), że na jego portalu pojawiły się nawoływania do demonstracji pod domem niektórych osób. To że mój wizerunek jest poniewierany, to ja to jeszcze znoszę. Nie ma tam za grosz obiektywizmu. Swoje pytanie skierował do obecnego na sesji komendanta dąbrowskiej policji, który wyczerpująco wytłumaczył mu tę kwestię. Nawoływanie do zbiegowiska jest wykroczeniem. Ale nie omieszkał również zwrócić uwagi, że w takich przypadkach należy zawiadomić policję lub prokuraturę. Kądzielawa odesłał Kopię do prawa prasowego, a wyraźnie poirytowana sytuacją Barbara Pobiegło próbowała przerwać to „widowisko”: Myślę, że to nie jest przedmiot obrad rady powiatu.
Następnie głos zabrał Tadeusz Kwiatkowski: Emocje tutaj próbuje się podgrzewać. Temat solarów wynikł już tamtego roku. Wiemy, za kogo te solary były zakładane. Myślę, że był czas, że każdy dzierżąc władzę, mógł z tym zrobić porządek.
Robert Pantera odniósł się do sprawy solarów i, rozpalającej emocje posłów opozycji, nagrody dla Tadeusza Kwiatkowskiego. W sprawie nagrody: Odpowiedź, zgodnie z prawdą, przygotowała pani kadrowa. W sprawie solarów: Zespół kontrolny starostwa prowadził kontrolę w kierunku termomodernizacji. Do rąk Roberta Kądzielawy i Wiesława Krajewskiego ten dokument dotarł. Dzisiaj pani dyrektor złożyła zawiadomienie do prokuratury. Ja mam pytanie do pana Kądzielawy, który głosował w 2004 r. za restrukturyzacją Zakładu Opieki Zdrowotnej. Mam takie pytanie: co z tego programu pozostało?
Dyrektor ZOZ – u Teresa Kopczyńska po raz kolejny tłumaczyła niesławną „sprawę solarów”: Prokuratura w Dąbrowie Tarnowskiej, do której z Tarnowa trafił dokument wycofała się z tej sprawy. Teraz sprawa jest w Brzesku. Cztery lata pracowały nad tym sądy. Bez umowy wykonawca przystąpił do zamiany solarów, ale jeżeli nie było zgłoszenia do prokuratury, to zostało uznane za domniemaną zgodę.
Dyskusja o solarach ciągnęła się jeszcze długo i rozpalała emocje radnych. Słowne przepychanki i złośliwości oraz personalne argumenty padały ze strony opozycji i koalicji. Najbardziej „zasłużeni” w tej kwestii byli Wiesław Krajewski i były dyrektor ZOZ – u w Dąbrowie, radny Paweł Lechowicz (który bardzo rzadko zabiera glos na sesjach). Krajewski do Pantery: Po raz kolejny mija się pan z prawdą. Generalnie szpital utracił ponad milion zł. Możemy się przepychać, ale straty są. Wnioskuję po raz kolejny o przygotowanie pisma. Drugi raz się pan wyparł tego, co pan powiedział.
Myślę, że koledzy: Krajewski i Kądzielawa wiedzą najwięcej o tej sprawie. Ktoś powinien być odpowiedzialny, ktoś powinien ponieść konsekwencje! – emocjonował się Paweł Lechowicz. Krajewski nie pozostał obojętny na zaczepki słowne: Polecamy panu, żeby pan lepiej przygotował się do sesji.
Punkty od 9 do 20 dotyczyły likwidacji lub przekształcenia szkół na terenie Dąbrowy Tarnowskiej i Powiatu. Chodziło kolejno o:
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji I Liceum Profilowanego w Dąbrowie Tarnowskiej
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji II Liceum Profilowanego w Dąbrowie Tarnowskiej
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Liceum Profilowanego w Brniu
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Liceum Profilowanego w Szczucinie
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Szkoły Policealnej nr 1 w Dąbrowie Tarnowskiej
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Technikum nr 2 w Dąbrowie Tarnowskiej
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Uzupełniającego Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych w Szczucinie
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru przekształcenia Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Dąbrowie Tarnowskiej
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru przekształcenia Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Brniu
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru przekształcenia Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Szczucinie
* Podjęcie uchwały w sprawie zamiaru przekształcenia Uzupełniającego Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych w Dąbrowie Tarnowskiej
Przewodnicząca rady powiatu Barbara Pobiegło, uprzedzając nieprzychylne komentarze „opinii publicznej” wytłumaczyła, że likwidacja szkół nie dotyczy ich rozwiązywania. Chodzi o ustawę, która narzuca zmianę kształcenia – niektórych tych kierunków kształcenia nie będzie. Dlatego likwidacji i przekształceniu tych placówek nie towarzyszył żaden sprzeciw radnych. Z jednym wyjątkiem (podjęcia uchwały w sprawie zamiaru likwidacji Uzupełniającego Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych w Szczucinie) wszyscy radni głosowali jednomyślnie.
Takiej jednomyślności zabrakło przy dyskusji nad 21. punktem obrad. Dotyczył on ustawy w sprawie zamiaru likwidacji filii Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Szczucinie. Radni opozycyjni bronili placówki. W tej samej intencji na sesji pojawiła się dyrektor poradni. Natomiast koalicja, jak ognia, obawiała się słowa „likwidacja” i szukała innych określeń.
Jest wola istnienia punktu w Szczucinie. Kwestią jest tylko regulacja prawna. Ten punkt na pewno będzie – deklarował starosta. Krajewski nie uwierzył słowom Kwiatkowskiego i w płomiennej mowie bronił placówki: Taka paranoja nas opanowała w Polsce! Likwidujemy wszystko, co tylko możliwe. Ja rozumiem, że jest demografia, ale – po pierwsze – poradnia psychologiczno – pedagogiczna nie jest placówką, gdzie decyduje demografia. Nie można oszczędzać na oświacie, służbie zdrowia (…) Przecież płacimy na to podatki! Krajewski stwierdził również, że pomysł przeniesienia poradni do Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Szczucinie jest chybiony, w czym poparli go koledzy z opozycji i sama dyrektorka placówki.
Kwiatkowski, oburzony słowami Krajewskiego, dorzucił: Myślę, że panowie zapomnieli, kiedy rządzili. My nic nie likwidujemy! Proszę nie mówić o nas, że my likwidujemy! Jeszcze trochę brakowało, by panowie zlikwidowali powiat!
Aby ostudzić emocje przewodnicząca Barbara Pobiegło przypomniała, że to nie jest jeszcze likwidacja, tylko zamiar likwidacji (co odniosło przeciwny skutek).
Pani przewodnicząca przekonuje, że zamiar likwidacji, to jeszcze nie likwidacja. Ja Państwu zaręczam, że jeżeli taka uchwała zapadnie, to ten punkt zostanie zlikwidowany. 1170 zł. oszczędności miesięcznie. O jakich my pieniądzach mówimy? Tej likwidacji nie da się obronić! – mówił Krajewski. Ale „obronić” się dało: stosunkiem głosów 9 – „za”, 6 – „przeciw” powzięto uchwałę o zamiarze likwidacji placówki. Nie pomogły nawet trzykrotne prośby dyrektor poradni o ponowne przemyślenie decyzji: Szanowni Państwo, trochę inaczej to wygląda, niż mówiliście. Poprosiłabym o przemyślenie tej decyzji jeszcze. Szkoła nie jest najlepszym miejscem. Dzisiejsze miejsce z niskim czynszem (uproszonym od pani dyrektor ośrodka zdrowia) jest najlepszym miejscem, spokojnym, intymnym. Bardzo proszę jeszcze raz o przemyślenie decyzji o likwidacji filii. Te oszczędności nie są duże, a miejsce jest bardzo dobre. A w szkole musiał by być gruntowny remont.
Nic nie dały również argumenty o pozornych oszczędnościach i „stygmatyzacji” osób, które będą korzystały z porad psychologa… w szkole. Trzeba jednak przyznać, że radni nieśmiało podnosili ręce za likwidacją.
Punkt 22. obrad wzbudził jeszcze większe kontrowersje (szczególnie u opozycyjnych radnych). Na ten moment czekały również (przez kilka godzin) pielęgniarki ZOL – u. Chodziło oczywiście o informację na temat bieżącej sytuacji Zespołu Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej. Zaczęło się niepozornie – od przydługiego sprawozdania dyrektor Teresy Kopczyńskiej na temat sytuacji finansowej Zakładu Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej. Zniecierpliwiona przewodnicząca rady próbowała ingerować w przemówienie i je skracać. Padły tam jednak niezwykle istotne, dla sprawy ZOL – u, zdania: Do rozważenia jest dalsze funkcjonowanie tego zakładu. Ewentualne rozważenie uruchomienia tam oddziału neurologicznego. Słowa Teresy Kopczyńskiej, jeszcze przed sprawą funkcjonowania ZOL – u, wzbudzały duże emocje wśród opozycji. Radni opozycyjni długo dyskutowali na temat zadłużenia niektórych oddziałów dąbrowskiego ZOZ – u, nowych inwestycji i funkcjonowania placówki. Kolejny raz wywiązał się spór między Lechowiczem, a Krajewskim i Kądzielową. Zaczął Lechowicz: Nie do końca przemyślane decyzje potrafią zaorać daną inwestycję. Odpowiedział mu Kądzielawa: A ja odpowiem na zaczepki radnego Lechowicza, który sukcesy poprzedniej kadencji próbuje zamienić w porażki. Dalej, w odniesieniu do działania bloku operacyjnego: To jest sukces jednego i drugiego starosty. Rzadko mi się zdarza chwalić starostę Kwiatkowskiego, ale ten blok musiał powstać. Ja rozumiem, że ktoś przez chwilę był dyrektorem i jeszcze sodowa woda nie wyszła, ale trzeba myśleć, co się mówi.
Krajewski natomiast od początku bronił ZOL – u: To budzi niepokój pań, które tu przyszły. Nie wiem, kto już podjął decyzję? Wydaje mi się, że decydentem jest rada powiatu. I znowu szukamy tu oszczędności. Ja uważam, że na ten czas szpital dobrze spełnia swoje funkcje. Skąd się wziął pomysł w sprawie likwidacji tego oddziału?
Słowa Krajewskiego zadziałały na starostę jak „czerwona płachta na byka”: Ja jestem ostatnim z tych, który by podniósł rękę za likwidacją ZOL – u! – denerwował się Kwiatkowski – Sprawdziłem, kto tam przebywa. Tylko 18 na 39 łóżek to mieszkańcy Powiatu Dąbrowskiego! I proszę teraz popatrzeć na straty – ponad 500 tys zł. Nie będę dopłacać do mieszkańców Proszowic, Tarnowa (…) Czy nam się opłaca dopłacać do osób spoza Powiatu Dąbrowskiego, jeżeli my zrobiliśmy Dom Pomocy Społecznej z ZOL – u??? U nas jest tak: powiat pokryje; nawet nie powiat, tylko szpital. To jest tylko dyskusja, żeby wypracować najlepsze rozwiązanie. Kontrakt jest dużo niższy. My chcemy pokazać, jaki jest problem, chcemy wypracować wspólnie jakieś rozwiązanie. Ja sobie zdaje sprawę, że ten ZOL jest potrzebny, ale my chcemy rozmawiać z wójtami, burmistrzami. Mamy „nadwykonania”, za które NFZ nie chce zapłacić. Chciałbym tu rozważyć możliwość – stworzyć trzydzieści parę łóżek w innym miejscu. Nie możemy patrzeć na ekonomię przez pryzmat starszych ludzi.
Krajewski nie pozostał obojętny wobec słów Kwiatkowskiego: Panie starosto, nie rozumiem pana emocji i podnoszenia głosu. Moje pytanie dotyczy tych niepokojących pogłosek o ZOL – u. Skoro jest taki niepokój, to nie chciałbym być na miejscu tych osób, które mogą stracić pracę. Skoro NFZ nie potrafi za to zapłacić, to musimy coś zrobić. Ja nie wiem, czy propozycja starosty jest zgodna z prawem. Zanim jakiekolwiek decyzje zapadną, mam nadzieję, że wszyscy będą informowani.
Głos w sprawie ZOL – u zabrał również wicestarosta Robert Pantera, który także opowiedział się za pozostawieniem zakładu opiekuńczego: ZOL od 2002 r. zawsze przynosił straty, ale wiemy, że są oddziały, które bilansują się na „plus” i takie, które na „minus”. Cała filozofia polega na tym, że wiemy, że do niektórych oddziałów musimy dopłacać, a do niektórych – nie. Można pozyskać nowe środki, np. z kontraktów, albo pójść w stronę inwestycji.
Do dyskusji ponownie włączył się starosta: Ale jeżeli „naszych” z Powiatu Dąbrowskiego nie przyjmuje się ze względu na niskie dochody, to dlaczego przyjmuje się innych? Może, gdyby ZOL był zlokalizowany na jednej kondygnacji? Od 2002 r. straty były ogromne – my o tym wiemy, ale też nie chcemy, żeby zrzucano wszystko na nasze barki. Potem koszty odcięto o 600 tys zł. Jednak NFZ powinno te środki zwiększyć.
Jednym z ważniejszych głosów w dyskusji była wypowiedź dyrektor dąbrowskiego ZOZ – u Teresy Kopczyńskiej: Wracając do ZOL – u. Na pewno analizując te straty z zarządem powiatu, rozważaliśmy, które „komórki” mają szansę się zbilansować. I dalej: Ja napisałam – do dyskusji. Pilna jest decyzja właśnie z tego powodu, że są ogromne koszty remontu, które są nakazem Sanepidu. Dyrektorka zwróciła również uwagę na negatywną rolę NFZ w tej sprawie: NFZ w ogóle nie jest zainteresowany tego typu opieką, bo dotyczy najbiedniejszych ludzi, najbardziej chorych (…) NFZ nie poczuwa się do obowiązku. (…) To są decyzje polityczne. W odniesieniu do kosztów, które generuje ZOL, dyrektorka powiedziała: Nie ma się co czarować, że w szybki sposób da się wyrównać te straty. Tu jest teren rolniczy, tu nie ma co liczyć na wysokie emerytury.
Teresa Kopczyńska pochwaliła również pielęgniarki, które przybyły na sesję w obronie ZOL – u: Z dużym szacunkiem muszę podejść do załogi. Tam przypada 1.8 łóżka na pielęgniarkę. Tam jest ograniczone zatrudnienie w stosunku do realnej pracy. Tego oddziału nie da się porównać do żadnego innego.
Na zakończenie dyskusji głos w sprawie ZOL – u zabrała kierowniczka Anna Gierszewska, która w odpowiedzi na zapytanie przewodniczącej rady wytłumaczyła, co decyduje o przyjęciu pacjenta na taki oddział: Determinantem do przyjęcia do ZOL – u jest „Skala Bartel” , gdzie 0 punktów – to stan najcięższy. To już jest pacjent z pampersem, cewnikiem, karmiony sondą, z rurką tracheostomijną. Bez decyzji starosty nie możemy przyjąć żadnego pacjenta.
Wydaje się, że na razie niebezpieczeństwo likwidacji ZOL – u zostało zażegnane. Starosta zadeklarował nam, że zarówno pacjenci, jak i personel medyczny mogą być spokojni. Decyzja jest taka, że rada powiatu nie jest za likwidacją ZOL – u. Zarząd tak samo. (…) Można obiecać, że ZOL nie będzie zlikwidowany – powiedział nam Tadeusz Kwiatkowski. Nieco inaczej do sprawy odniosła się Teresa Kopczyńska. Na pytanie: czy ZOL nie zostanie zlikwidowany, odpowiedziała: w tej chwili jest to w sferze dyskusji i takiej deklaracji na pewno dziś nie będę składała. Dyrektorka ZOZ – u podkreśliła jednak, że szpitalowi bardzo zależy na pacjentach Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego.
W najbliższym czasie zarząd powiatu wróci do dyskusji w sprawie dąbrowskiego ZOL – u. Ale jak obiecał nam starosta – nie w kierunku likwidacji zakładu, a szukania oszczędności i racjonalnego ograniczania kosztów. Według słów Tadeusza Kwiatkowskiego ZOL nie jest zagrożony. Do sprawy będziemy jednak wracać, gdy zapadną jakieś wiążące decyzje, lub po ewentualnych sygnałach od naszych czytelników. Wydaje się jednak, że wizyta pielęgniarek z dąbrowskiego Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego odniosła oczekiwany skutek.
Ula Skórka