Gmina Bolesław zalana
Duże straty w wyniku lokalnych podtopień odnotuje gmina Bolesław. Choć jeszcze trudno oszacować ich dokładny zasięg i koszty finansowe, już teraz wiadomo, że ucierpią zwłaszcza rolnicy, gdyż zalana została większa część gminy i co za tym idzie – większość pól uprawnych.
Główną przyczyną dramatu mieszkańców gminy Bolesław jest przede wszystkim zaniedbany Kanał Zyblikiewicz I i II, którego konserwacja – jak się dowiadujemy – leży w gestii MZUWiK. Sytuację pogarszają również niedrożne kanały melioracyjne.
Działania ratownicze na terenie gminy Bolesław podjęły jednostki Państwowej Straży Pożarnej w Dąbrowie Tarnowskiej. Jak podkreśla zastępca komendanta Andrzej Gorzkowicz, sytuacja jest trudna do opanowania, gdyż równinny teren powoduje zatrzymanie wody.
Woda – jak podkreśla wójt Kazimierz Olearczyk – stoi już na większej części gminy od… 4 czerwca. Jest oczywiście systematycznie wypompowywana, ale nie przynosi to takich rezultatów, jakie można by oczekiwać. Skuteczną akcję ratowniczą utrudnia równinne ukształtowanie terenu bez szans naturalnego spływu wody, zaniedbany Kanał Zyblikiewicza i zarośnięte rowy melioracyjne.
Państwowa Straż Pożarna w Dąbrowie Tarnowskiej prowadzi na bieżąco działania ratownicze na terenie gminy Bolesław, która ucierpiała prawie w całości w skutek podtopień lokalnych. Straż pożarna użycza sprzętu; bez przerwy na terenie gminy działają pompy wodne. Jak dowiadujemy się od zastępcy komendanta straży pożarnej Andrzeja Gorzkowicza – w gminie Bolesław nie ma potrzeby ewakuacji ludzi. Niestety mieszkańcy tych terenów poniosą znaczne straty, gdyż podtopienia i zalania objęły głównie budynki gospodarcze i pola uprawne. Gorzkowicz podkreśla, że przyczyną podtopień jest, oprócz naturalnego ukształtowania terenu (obszar równinny), także nieodpowiedni stan techniczny kanałów melioracyjnych i Kanału Zyblikiewicza I i II. Woda zamiast trafiać do głównych kanałów zalewa pola uprawne i budynki gospodarcze oraz mieszkalne na terenie gminy.
W gminie Dąbrowa Tarnowska sytuacja się ustabilizowała, powoli szacowane są również straty obejmujące budynki mieszkalne. Odwołano stany alarmowe, a rzeka Breń płynie już spokojnie swoim korytem. Również w innych rzekach na terenie gminy woda opadła. Burmistrz podkreśla, że największe straty są na tych obszarach gminy, gdzie jest stara melioracja i niedrożne kanały. Jak mówi Stanisław Początek – chodzi szczególnie o Smęgorzów, Sutków, Nieczajnę i Gruszów. Kłopotów przysparzają zwłaszcza te kanały i cieki wodne, nad którymi zarząd sprawuje MZMiUW.
Mieszkańcy gminy Dąbrowa Tarnowska ponieśli ogromne straty w uprawach rolnych. Wstępnie szacuje się, że zalało lub podtopiło 2,5 tys. hektarów pól. Burmistrz podkreśla, że straty mogą być podobne nawet do tych, które spowodowała powódź z 2010 r., gdyż nie ma znaczenia, czy w polu zalega 40, czy 60 cm wody. Skutek będzie podobny – całkowite zniszczenie upraw rolnych.
– Wygniją rośliny okopowe i zboża. Już widać, że tak się dzieje. Na użytkach zielonych też. Pod wodą znalazły się też plantacje truskawek. Rolnicy oczekują na wsparcie dla rodzin rolniczych, o co zabiegamy w urzędzie wojewódzkim – zapewnia Początek.
Jak informuje burmistrz – najbardziej ucierpiała północna część gminy. Oprócz pól uprawnych zalało również kilkaset budynków mieszkalnych; zwłaszcza w partiach dolnych i piwnicach.
Zalania lub podtopienia budynków mieszkalnych należy zgłaszać do dąbrowskiego MOPS – u. Burmistrz podkreśla skuteczność tej jednostki i zapewnia, że już w następny dzień po powodzi komisje odwiedzały gospodarstwa i sporządzały protokoły strat. Mieszkańcy, których budynki mieszkalne ucierpiały w skutek podtopień, mogą się ubiegać o jednorazowy zasiłek w wysokości do 6 tys. zł; pieniądze na ten cel zostały zabezpieczone.
Gorszą sytuację niż w gminie Dąbrowa Tarnowska odnotowuje powiat dąbrowski (zwłaszcza gmina Bolesław, która w dużej części – mimo intensywnych wysiłków jednostek ratowniczych – znajduje się pod wodą).
Znaczny problem z lokalnymi podtopieniami na tym terenie potwierdza Zdzisław Kogut – kierownik Referatu Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych powiatu:
– Najgorsza sytuacja jest obecnie rzeczywiście na terenie gminy Bolesław. Utrzymany jest stan alarmowy, woda nie opada. Pracuje 6 zestawów pompowych. Otwarły się śluzy, bo stan wody na Wiśle spadł. Na szczęście przez najbliższe 3 dni nie ma ostrzeżeń meteorologicznych.
Jak podkreśla Zdzisław Kogut, mimo iż wiadomo, że straty na terenie gminy Bolesław będą bardzo duże, ich oszacowaniem można będzie się zająć w 7 dni po ustąpieniu wody z pól.
– Praktycznie tam jest lustro wody – mówi kierownik referatu zarządzania kryzysowego. Ucierpiało zwłaszcza Podlipie i Samocice. Dużym problemem jest równinne ukształtowanie terenu.
– To jeden wielki „stół” z niewielkim spadkiem w kierunku Wisły. 4 metry spadku na 10 km! – mówi Zdzisław Kogut.
Jak dowiadujemy się w tym referacie – głównym powodem podtopień w gminie Bolesław jest zły stan techniczny Kanału Zyblikiewicza I i II, za który odpowiada – jak już informowaliśmy – Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.
Powiat rozważa inne rozwiązania, które mają w przyszłości uchronić poszczególne gminy od powodzi, występujących na tych terenach coraz częściej.
– Poziom wody na pograniczu Bolesławia i Toni wzrasta – potwierdza wójt gminy Bolesław, Kazimierz Olearczyk. – Więcej wody przychodzi niż odchodzi. Świadczymy dowóz łódką do domostw mieszkańców, w przypadku których dojazd jest niemożliwy.
Jak dowiadujemy się od wójta, w skutek podtopień ucierpiała większa część gminy; zwłaszcza miejscowości: Samocice, Kuzie, Podlipie. Sytuacja nie wymaga ewakuacji ludności, ale z 4 – 5 gospodarstw rolnych trzeba było ewakuować zwierzęta. Do 8 – 9 domów uniemożliwiony jest dojazd; mieszkańcy dowożeni są łódką.
– Po ustaniu przyczyny będziemy dokładnie szacować straty. Taki są procedury. Prowadzimy już wstępne oględziny budynków. Na dzień dzisiejszy pracuje 5 jednostek wodnych. Gmina ponosi koszty pomp. Pomagamy jako samorząd dużo – mówi Kazimierz Olearczyk.
Wójt, jako przyczyny podtopień, wskazuje zaniedbania w konserwacji Kanału Zyblikiewicz I i II oraz nieskuteczną przepompownię, która zdaniem włodarza gmina, powinna przyjmować większą ilość wody. Winnych Olearczyk szuka w Małopolskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych i źle prowadzonej polityce przeciwpowodziowej – chodzi o złe oszacowanie ilości wody i nierówne jej przejmowanie.
Wójt zarzeka się, że samorząd wciąż pisze monity i ponaglenia do MZMiUW, jednak nie przynosi to oczekiwanych rezultatów. Małopolski zarząd melioracji nie dokonał koniecznej konserwacji Kanału Zyblikiewicza. Kanał nie przyjmuje więc takiej ilości wody, jak powinien, co skutkuje zalaniem pobliskich terenów.
Olearczyk podkreśla jednak, że jest już pozwolenie na przebudowę przepompowni, która powinna w przyszłości ograniczyć straty powodziowe w gminie Bolesław. Koszt tej inwestycji to 6 – 8 milionów zł.
Straty w gminie Bolesław, to już ok. 1800 hektarów zalanych pól uprawnych. Zniszczona została większa część upraw, zwłaszcza zboże i buraki.
– Tu ludzie żyją z rolnictwa. Od 4 czerwca stoi woda. Nie ma jej gdzie wypompować. Ilość wody była większa, niż można się było spodziewać. Nie oszacowano ilości wody. Niektórzy gospodarze nie mają nawet co bydłu dać, bo nie ma co ukosić. Łąki zostały zalane – skarży się Kazimierz Olearczyk.
Ula Skórka