DO DĄBROWY ZAWITAŁO MUZEUM NA KÓŁKACH
Bardzo intensywny i obfitujący w atrakcje edukacyjno – kulturalne kultury żydowskiej był zeszły piątek (w żydowskiej tradycji – szabat), ale i cały weekend.
Nic dziwnego, bowiem do Dąbrowy Tarnowskiej zawitało Muzeum na Kółkach – projekt stworzony przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. W ramach projektu, sfinansowanego m.in. dzięki środkom Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, po Polsce wędruje wystawa „Muzeum na Kółkach”, które pojawia się w wybranych miastach.
Ostatnio taka ekspozycja zawitała do Dąbrowy Tarnowskiej siedem lat temu, a następnym razem – zważywszy na zapotrzebowanie ze strony również innych miast – trafi tutaj nieprędko, więc warto było nieodpłatnie skorzystać z tej inicjatywy do niedzieli włącznie.
Pawilon wystawowy stanął nieopodal urzędu miejskiego i przez cały weekend budził zainteresowanie przechodniów. O historii Żydów polskich (w tym także Żydów dąbrowskich, których pamiętają jeszcze starsi mieszkańcy), w niezwykle interesujący sposób opowiadały animatorki z warszawskiego Muzeum POLIN. Przedstawiały również niektóre eksponaty z tegoż muzeum (np. świecznik Chanukija, świecznik Menora) oraz artefakty i przedmioty, którymi często nadal posługują się pobożni Żydzi, bądź nawet tylko kultywujący tradycję.
Na ścianach pawilonu zamieszczono informacje o wybitnych Żydach – obywatelach Polski (niektórzy z nich, jak np. znakomici poeci, np. Bolesław Leśmian, identyfikowali się wręcz jako Polacy), cytaty (w tym wypowiedzi osób, które za sprawą styczności z wystawą Muzeum na Kółkach zmienili myślenie o kulturze żydowskie lub stało się to przyczynkiem do odkrycia ich korzeni), chronologiczną oś czasu z ważnymi dla Żydów datami (i konsekwentnie – również dla Polaków, bo zwłaszcza Polska przedwojenna była wielokulturowa i na terenie RP współistniało ze sobą przyjaźnie wiele narodów i kultur).
W centrum pawilonu ustawiono multimedialną ekspozycję podzieloną na dwie części. Na jednej z nich umieszczono ruchomą makietę przykładowego polskiego „sztetla”, bardzo podobnego do … Dąbrowy Tarnowskiej. Polskie „sztetle” czyli małe miasteczka, gdzie niejednokrotnie wręcz dominowała ludność żydowska, były bardzo do siebie podobne.
Znajdowały się w nich najczęściej takie organizacje, instytucje i budynki, jak:
• kościół katolicki (pamiętajmy, że II RP była państwem wielokulturowym, wielonarodowościowym i wieloreligijnym),
• karczma (karczmy najczęściej prowadzone były przez Żydów),
• biblioteka,
• urząd miejski (w zasadzie ratusz, mieszczący się w gmachu obecnego sądu okręgowego w Dąbrowie),
• cmentarz żydowski (w Dąbrowie u zbiegu ul. Berka Joselewicza i Warszawskiej),
• warsztat rzemieślniczy (Żydzi w małych miasteczkach często zasilali warstwę drobnych rzemieślników),
• jatka (religijni Żydzi przestrzegali i przestrzegają ścisłych zasad koszerności),
• chader czyli szkoła religijna (i/lub jesziw – szkoła wyższa działała raczej w większych miejscowościach – oraz bejt-ha-midrasz; miejsce nauki i modlitwy),
• mykwa (łaźnia – w Dąbrowie mieściła się przy ul. Berka Joselewicza 6, podobnie jak synagoga, która także powstała w dąbrowskim „sztetlu”; ufundowana przez bogatego dąbrowskiego Żyda, Izaaka Sterna),
• kahał (gmina żydowska),
• dom rabina,
• dom pogrzebowy.
Druga część ekspozycji to multimedialna mapa dotykowa dąbrowskiego „sztetla”, na której, po dotknięciu określonego punktu geograficznego, ukazuje się odnośnik do miejsc upamiętniających historię żydowskiej społeczności Dąbrowy Tarnowskiej, a wśród lokalizacji odnaleźć można:
• synagogę (w ujęciu historycznym i współczesnym, jako Ośrodek Spotkania Kultur),
• szkołę żydowską przy ul. Kościuszki 5 (obecnie w miejscu tej dawnej szkoły stoją budynki ZSP im K. K. Baczyńskiego),
• cmentarz żydowski (również jako miejsce kaźni Żydów),
• dawne dąbrowskie getto (z historią jego likwidacji, wywózki i pomordowania społeczności dąbrowskiej wyznania mojżeszowego),
• ulicę imienia żydowskiego wiceburmistrza Dąbrowy, Józefa Chilla,
• ratusz (gdzie obecnie mieści się budynek Sądu Rejonowego)
• i rynku (również jako miejsce kaźni Żydów, mordów społeczności dąbrowskiej, łapanek i wywozów do obozów zagłady, lub obozów pracy przymusowej).
Synagoga została wzniesiona w XIX w. z fundacji bogatego dąbrowskiego Żyda, Izaaka Sterna, wg projektu Abrahama Goldsteina. Zarówno ludności żydowskiej, jak i budynku synagogi, nie ominęły konsekwencje tragicznych losów, jakie stały się udziałem Dąbrowy. Podczas I wojny światowej budynek został zniszczony, a podczas okupacji niemieckiej synagogę zdewastowano, zaś później zamieniono na magazyn.
W XX w. Związek Religijny Wyznania Mojżeszowego przekazał Skarbowi Państwa zniszczony budynek, prowizorycznie zabezpieczony przed dalszą degradacją. W synagodze miał powstać dom kultury z obrotową sceną, projektu prof. Wiktora Zina. Zabrakło jednak pieniędzy na realizację projektu, ale budynek został wpisany do rejestru zabytków. Potem budynek, grążący zawaleniem, przeszedł na własność gminy Dąbrowa Tarnowska, by w 2012 r. powrócić do swej świetności i znów tętnić życiem za sprawą mieszczącego się tam Ośrodka Spotkania Kultur.
Nieopodal rynku, przy obecnej ul. Kościuszki 5, na miejscu ZSP II stała w XIX w. prywatna szkoła żydowska o charakterze wyznaniowym; fundacji barona Maurycego Hirscha. Od 1905 r. na prawach szkoły publicznej (działała na początku jako szkoła jednoklasowa, później czteroklasowa, a finalnie – trzyklasowa) wydawała świadectwa honorowane przez władze Galicji. Językiem wykładowym był polski, uczniowie uczyli się hebrajskiego, ale religia wykładana była w jidysz.
O tym, jakie zapotrzebowanie było na tę szkołę i jak liczna była wówczas społeczność żydowska w Dąbrowie, niech świadczy fakt, że w roku szkolnym 1911/12 do szkoły uczęszczało aż 192 uczniów, i to w przytłaczającej większości płci męskiej, bo dziewczynki przyjmowano w bardzo ograniczonym zakresie. W XX w. inflacja pochłonęła fundusze szkoły, a jej budynek wydzierżawiono Towarzystwu Przyjaciół Szkoły Średniej w Dąbrowie Tarnowskiej, i tak szkoła żydowska ustąpiła powstającemu, pierwszemu dąbrowskiemu gimnazjum.
Bliżej synagogi, u zbiegu ul. Berka Joselewicza i Warszawskiej, leży stary cmentarz żydowski z XVII – XVIII w. Podczas II wojny światowej Niemcy zdewastowali cmentarz. Zachowało się tam do obecnego czasu ok. 150 – 200 macew w różnym stanie (część odzyskano po działaniach wojennych). Inne nagrobki, z inicjatywy okupanta – jakkolwiek jest to godzące w pamięć zmarłych i bezczeszczące ich miejsce pochówku – posłużyły za budulec dziedzińca miejscowego gimnazjum (obecnie I LO), mieszczącego wówczas siedzibę Wehrmachtu. Część z nich wykorzystano do umocnienia brzegów rzeki Breń, a wiele znajdowało się pod stopami mieszkańców i przyjezdnych na dąbrowskim rynku – po prostu posłużyły za budulec do brukowania głównej drogi prowadzonej przez rynek. Służyły także do utwardzania chodników w Oleśnie. Część z nich zakopano w Szarwarku oraz w okolicy potoku Młynówka (Szarwarczanka), za obecnym budynkiem „MLKS Dąbrovii”.
Cmentarz żydowski – w tamtych latach czynny i służący pochówkom dąbrowskiej społeczności wyznania mojżeszowego – stał się też kilkakrotnie niemym świadkiem wielu egzekucji na Żydach (w tym masowych; podczas planowych akcji likwidacji getta). Zwłoki grzebano w zbiorowych mogiłach.
„Jeśli oni umilkną, kamienie wołać będą” – czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 19,40). I tak chyba stało się w wielu polskich „sztetlach” – małych, żydowskich miasteczkach, takich, jak Dąbrowa.
Po zakończeniu II wojny światowej symboliczną formą „wołania kamieni” stał się, postawiony na tej nekropolii, „Pomnik wiecznej pamięci wielkiej tragedii !!!” fundacji rabina Mendla Reichberga oraz rodziny Rotchów.
Pomnik wzniesiono z odzyskanych kawałków płyt nagrobnych, którymi Niemcy wybrukowali plac przed obecnym ILO w Dąbrowie.
W obrębie rynku oraz obecnych ulic: Granicznej, Spadowej i Polnej w 1942 r. Niemcy utworzyli w Dąbrowie Tarnowskiej zamknięte getto. Trafiło tam blisko 3000 dąbrowskich Żydów i społeczność żydowska z okolicznych miejscowości. Po pierwszej akcji wysiedleńczej do obozu zagłady w Bełżcu przewieziono blisko 1800 osób. Tego samego dnia na terenie getta, na ulicach, w rynku i na cmentarzu Niemcy rozstrzelali jeszcze ok. 100 osób. Kolejna akcja wysiedleńcza miała miejsce kilka miesięcy później – wg hitlerowskich założeń miała to być akcja likwidacyjna – wskutek której pół tysiąca Żydów trafiło do komór gazowych w Bełżcu, ale wielu mieszkańcom Dąbrowy pochodzenia żydowskiego udało się wówczas zbiec i ukryć. Niestety zbiegowie stopniowo powracali z kryjówek do „małego getta”, a hitlerowcy uderzyli początkiem października, dokonując ostatecznej akcji likwidacyjnej. Złapano wówczas około 1500 osób, na miejscu pozostawiając 30 likwidatorów, którzy niedługo potem podzielili los współbratymców. Po posprzątaniu dąbrowskiego getta część z nich wywieziono do getta w Tarnowie, a resztę rozstrzelano na żydowskim cmentarzu w Dąbrowie.
W kolejnych miesiącach w Dąbrowie i okolicach hitlerowcy wyłapali i pomordowali jeszcze ok. 250 ukrywających się Żydów.
Areną dramatycznych działań podczas II wojny światowej był oczywiście także dąbrowski rynek – niemy świadek bestialstwa hitlerowców, dokonywanego na Ziemi Dąbrowskiej. Zważywszy na skalę działań, na rynku również – a może przede wszystkim – do dziś „przemawiają kamienie”. Działania okupanta wywoływały permanentny strach wśród dąbrowskiej ludności, nie tylko pochodzenia żydowskiego, choć to oni stawali się najczęściej ofiarami. Na dąbrowskim rynku odbywały się niemieckie łapanki, aresztowania, masowe publiczne egzekucje, mające również na celu wywołanie przerażenia i sterroryzowania pozostałej ludności, która była tego świadkami, a której nie raz cudem udało się ujść z życiem z takich planowych akcji hitlerowców.
Po wyzwoleniu do Dąbrowy Tarnowskiej wróciło od 50 do 150 cudem ocalałych Żydów. Samuel Roth, ostatni religijny Żyd zamieszkały w Dąbrowie, zmarł w 1995 r. i został pochowany na miejscowym cmentarzu żydowskim. Pozostało po nim wyposażenie domu modlitwy, które zasiliło główną stałą ekspozycję w OSK, poświęconą m.in. historii dąbrowskich Żydów i judaizmowi. Na dawnym babińcu dąbrowskiej synagogi można teraz oglądać bogaty księgozbiór Rotha.
W mieszkaniu Samuela Hirsza Rotha i Etki Roth przy ul. Daszyńskiego 8 powstała izba pamięci, w 1986 r. udostępniona do zwiedzania. Dodatkowo wyeksponowano tam przedwojenne zdjęcia Dąbrowy. Przedmioty należące do ostatniej religijnej rodziny żydowskiej w znacznej części zasiliły obecnie stałą ekspozycję Ośrodka Spotkania Kultur i południowo – zachodnią część dawnej Sali Modłów synagogi.
Sama ulica Daszyńskiego, znajdująca się zresztą w ścisłym centrum miasta, nosi w sobie ważną dla Dąbrowy historię, podkreślającą symbolicznie jej charakter dawnego „sztetla”. W latach 1928 – 1939 ulica, przy której zamieszkiwał ostatni pobożny Żyd dąbrowski, nosiła imię Józefa Chilla, znanego przedstawiciela społeczności żydowskiej miasta. W latach 1921 – 1927 pełnił on funkcję wiceburmistrza Dąbrowy. Co prawda został wybrany do magistratu głównie głosami mieszkańców wyznania mojżeszowego, lecz uważa się, że swoim zaangażowaniem w odbudowę miasta zaskarbił sobie zaufanie i poparcie chrześcijańskiej części mieszkańców. W dowód zasług nazwano jego imieniem jedną z ulic w centrum miasta, znajdującą się zresztą niedaleko dawnego ratusza (obecnie Sądu Rejonowego przy ul. Bojki 2). W dwudziestoleciu wojennym społeczność żydowska miasta wykazywała duże zaangażowanie społeczne i polityczne. W 1921, 1923 i 1938 r. żydowscy przedstawiciele weszli w skład rady miasta i stanowili znaczny procent rajców. Kilkukrotnie na stanowisko wiceburmistrza Dąbrowy wybierano Żyda – oprócz Józefa Chilla funkcję tę pełnił również Jakow Chill, który w 1935 r. wszedł w skład delegacji walczącej z sukcesem o zapobieżenie likwidacji powiatu dąbrowskiego.
Z racji podejmowanych zawodów i funkcji Żydzi bardzo często zamieszkiwali w rynku bądź przy rynku, w Dąbrowie np. obecna ulica Jagiellońska czy Grunwaldzka. Zajmowali się drobnym handlem, rzemiosłem, produkcją wódki, piwa, wyrobem miodów pitnych; w większości w Dąbrowie należeli do ubogiej warstwy ludności.
Po zwiedzaniu pawilonu Muzeum na Kółkach można było zabrać ze sobą materiały edukacyjne i kulturalne, broszury historyczne o społeczności żydowskiej w Dąbrowie Tarnowskiej, z alfabetem hebrajskim, a nawet z popularnymi imionami zapisanymi w języku hebrajskim. Dla dzieci przygotowane były kąciki zabaw, a uczniowie i zorganizowane grupy miały tam nawet zajęcia edukacyjno – historyczne, do których często przyłączali się przechodnie, zainteresowani pawilonem ustawionym obok urzędu miasta. Animatorki z muzeum POLIN w Warszawie dokładały wszelkich starań, by ekspozycja i zajęcia były niezwykle interesujące dla każdej grupy wiekowej.
O wydarzeniu informowaliśmy z wyprzedzeniem: http://www.kurierdabrowski.pl/muzeum-na-kolkach-zbliza-sie-do-dabrowy
Szczegółowe informacje, program i zapowiedzi można było znaleźć również na stronie DDK oraz na FB DDK.
Lokalnym partnerem tej cennej inicjatywy był Dąbrowski Dom Kultury, a rolę koordynatorów pełnili: dyrektor DDK Paweł Chojnowski i Paulina Białas.
Udział we wszystkich wydarzeniach był oczywiście bezpłatny.
Projektowi „Muzeum na Kółkach” towarzyszyły bardzo interesujące i wartościowe warsztaty dla dzieci i młodzieży z różnych grup wiekowych, prowadzone zarówno przez animatorki z Muzeum POLIN w Warszawie, jak i nieocenione animatorki z Dąbrowskiego Domu Kultury (warsztatom poświęcimy oddzielny artykuł).
Na zakończenie projektu, dziś, tj. 11.06. 2024 r., o godzinie 18 odbędzie się spacer śladami Żydów dąbrowskich (osoby od 12 r. życia; zbiórka przed wejściem na cmentarz żydowski).
us