Czytelnicy pytają, e – Kurier odpowiada
Czy przekaźnik telefonii komórkowej, którego budowa planowana jest w centrum miasta, wywoła taki sam odzew, jaki w zeszłym roku wywołały wiatraki, które miały stanąć w Nieczajnie i Szarwarku? „Szpital likwidują, piękne zdrowe drzewa z centrum wycinają, w zamian władza montuje szkodliwe dla zdrowia i życia urządzenia” – skarży się jedna z naszych Czytelniczek.
7 lutego o 8.20 pod artykułem o sytuacji szpitala pojawił się komentarz naszej Czytelniczki „Zosi” o budowie przekaźnika telefonii komórkowej w samym centrum miasta:
Pani Ulu proszę napisać o kolejnym działaniu władz na szkodę zdrowia ludzi. W Dąbrowie Tarnowskiej w centrum miasta na bloku przy ul. Granicznej zostanie wybudowany przekaźnik telefonii komórkowej, który będzie rozsiewał promieniowanie elektromagnetyczne na odległość 400-500 m. Szpital likwidują, piękne zdrowe drzewa z centrum wycinają, w zamian władza montuje szkodliwe dla zdrowia i życia urządzenia. – czytamy w komentarzu.
Informację od razu potwierdził burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej – istnieje taka możliwość, że na jednym z bloków przy ul. Granicznej pojawi się antena popularnej sieci komórkowej. Na razie (teoretycznie) to tylko możliwość, gdyż nie ma jeszcze umowy na budowę masztu i anteny, a tylko umowa na dzierżawę 50 m. powierzchni dachu na jednym z bloków przy ul. Granicznej. W praktyce jest jednak raczej pewne, że inwestycja dojdzie do skutku, gdyż wyrazili na nią zgodę mieszkańcy tego budynku.
Burmistrz od razu zaznacza, że sprawę należy rozpatrywać „w kilku płaszczyznach”:
– Inwestor zgłosił wniosek i było postępowanie administracyjne; wszystko zgodnie z prawem, jak należy. Trwało to od września do grudnia i nie było w tym czasie żadnych odwołań mieszkańców tego bloku ani okolic.
Obecnie dalsze postępowanie administracyjne jest na etapie przygotowywania dokumentacji. Taka inwestycja – jak zaznacza burmistrz – nie wymaga raportu oddziaływania na środowisko. Ale – jak się dowiemy od rzeczniczki prasowej sieci komórkowej – wymaga pomiaru pól elektromagnetycznych.
– Ewentualny wpływ może być bardzo mały; działanie do 70 metrów – mówi Stanisław Początek, który wyjaśnia, że ewentualne negatywne oddziaływanie zniweluje wysokość masztu i anteny.
Burmistrz zapytany o warunki umowy mówi:
– To już spółdzielnia mieszkaniowa. Ja umowy nie widziałem, ale operator powiedział, że umowę ma. Jakie warunki – to już proszę pytać prezesa – i odsyła nas do Spółdzielni Mieszkaniowej.
W tym przypadku, inaczej niż było to w zeszłym roku w sprawie „spornych wiatraków”, które miały stanąć w Nieczajnie i Szarwarku, o inwestycji nie zdecyduje rada miejska. Maszty i anteny komórkowe nie będą (jak turbiny wiatrowe) spędzać snu z powiek radnym miejskim, którzy obawiają się podejmowania decyzji, delikatnie rzecz ujmując, mogących godzić w jakiś sposób w interesy mieszkańców miasta czy gminy (czyli potencjalnych wyborców).
Inaczej niż w przypadku wiatraków przedstawia się również sprawa poparcia społecznego dla tej inwestycji. Mieszkańcy bloku przy ul. Granicznej sami zgodzili się na powstanie masztu i anteny na ich budynku. Nie powinno więc być z tym większych problemów, zwłaszcza że – jak zaznaczają Początek i Kaczmarski – sprawa trwa już od roku i nie była żadną tajemnicą. Dotąd nie wpłynął także żaden sprzeciw.
W tym przypadku inwestor złożył wniosek do gminy, który został zatwierdzony w postępowaniu administracyjnym (mieszkańcy nie złożyli żadnych odwołań). Umowę na dzierżawę powierzchni dachu na wspomnianym bloku zawarła Spółdzielnia Mieszkaniowa w Dąbrowie Tarnowskiej. Starostwo powiatowe zaś będzie udzielało pozwolenia na budowę, ale dopiero wtedy, gdy operator przedłoży komplet wymaganych dokumentów i wystąpi o takie pozwolenie.
– Operator stara się o warunki zabudowy i pozwolenie. Jeszcze nie ma umowy. Padły wstępne deklaracje. Nie sam operator to wykonuje, tylko firma na zlecenie operatora. Nie ma umowy na maszt, antenę, tylko na dzierżawę 50 m. powierzchni dachu na Granicznej. Umowa będzie faktycznie funkcjonująca, jeżeli zostaniemy wezwani przez najemcę do udostępnienia terenu, na obecną chwilę nie. Firma otrzymała warunki zabudowy z gminy. O pozwolenie na projektowanie musi wystąpić do starostwa – mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Mieszkańcy będą mieli korzyści. Prawo spółdzielcze mówi, że wszelkie urządzenia, które powstają na danej powierzchni, mają służyć nieruchomości. Pieniądze będą służyć mieszkańcom. – powiedział Krzysztof Kaczmarski.
Jak się dowiedzieliśmy, pieniądze zostaną wykorzystane zwłaszcza na termomodernizację budynku, wymianę kotłowni itp. Innymi słowy – wszystkie najpotrzebniejsze inwestycje, gdyż jak wyjaśnia Kaczmarski, budynek jest stary i wymaga remontów. Na inwestycję wyrazili zgodę mieszkańcy bloku.
Dlaczego maszt i antena operatora komórkowego ma stanąć akurat w centrum miasta, a nie na obrzeżach?
– Miejsce jest najlepsze „geometrycznie” z punktu widzenia operatora. Te kwestie już były dyskutowane z mieszkańcami. Wpływ elektromagnetyczny był mieszkańcom dokładnie wyjaśniany. Jest to budowla dosyć standardowa; nie jest to ekstra obiekt powodujący dodatkowe zagrożenia, niż inne obiekty w Dąbrowie. Sprawa się toczy już rok i nie jest to jakąś tajemnicą. – zaznaczył Krzysztof Kaczmarski.
O ewentualne zagrożenia, wykonywane pomiary wpływu pół elektromagnetycznych na mieszkańców tego bloku i okolic, parametry planowanej anteny i zaawansowanie w przygotowaniu dokumentacji zapytaliśmy rzeczniczkę operatora komórkowego, Ewę Sankowską – Sieniak (odpowiedź przytaczamy w całości, gdyż – naszym zdaniem – zasługuje na uwagę).
Pani Redaktor,
potwierdzamy, że planujemy lokalizację stacji bazowej w Dąbrowie (gmina Dąbrowa Tarnowska, powiat dąbrowski, województwo małopolskie).
Obecnie, po uzyskaniu ostatecznej decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji przeszła ona do etapu wykonywania projektów architektoniczno-budowlanych, aby móc wystąpić o pozwolenie na budowę.
Jest to standardowa stalowa antenowa konstrukcja o wysokości do 15m, na której zostaną zainstalowane systemy nadawczo-odbiorcze.
Wszystkie nasze inwestycje, a zatem także ta w Dąbrowie Tarnowskiej, realizowane są z należytą starannością i zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Co za tym idzie, stacja ta z perspektywy mieszkańców jest bezpieczna.
Dodam, że zgodnie z obowiązującymi przepisami po zakończeniu inwestycji i przed uruchomieniem instalacji operator wykonuje pomiary pól elektromagnetycznych, których celem jest sprawdzenie czy w żadnym punkcie wokół obiektu i w miejscach przebywania ludzi nie zostały przekroczone dopuszczalne normy. Tak będzie także w tym wypadku.
Jeśli chodzi o polskie wymogi dotyczące dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych to są one niezwykle restrykcyjne, wielokrotnie ostrzejsze od zalecanych w rekomendacji Rady Europy z 1999 r. (1999/519/EU).
W dostępnym na internetowych stronach WHO arkuszu faktów nr 193, dotyczącym kwestii ewentualnego wpływu telefonii komórkowej na zdrowie ludzi, znajdują się stwierdzenia, zgodnie z którymi stosowanie zaleceń międzynarodowych dotyczących ochrony ludności jest wystarczające (http://www.who.int/mediacentre/factsheets/fs193/en/index.html).
World Health Organization (WHO – Światowa Organizacja Zdrowia), na którą powołuje się rzeczniczka operatora, na podstawie ustaleń środowisk naukowych i medycznych, stwierdziła, że negatywne efekty zdrowotne (jak np. często wymieniane niewyjaśnione bóle głowy) prawdopodobnie nie są wywołane przez telefony komórkowe czy stacje bazowe.
Dyskusja o tym, czy maszty telefonii komórkowej i same telefony komórkowe mają ujemny wpływ na człowieka i środowisko, towarzyszy ludziom od samego początku, gdy tylko te urządzenia zaczęły się upowszechniać. Od początku też podzieliły ludzi na zwolenników i przeciwników teorii mówiących o szkodliwości pól elektromagnetycznych, które wytwarzają. Nie będziemy tu przytaczać dokładnie zarzutów przeciw przekaźnikom telefonii komórkowej i samym telefonom, gdyż mnóstwo tych informacji znajduje się w internecie po wpisaniu hasła, np. oddziaływanie pól elektromagnetycznych na ludzi i środowisko itp.
Największe obawy budzi lokalizacja takich przekaźników w bliskim sąsiedztwie domów mieszkalnych. Paradoksalnie – mówi się jednak, że stacja bazowa stojąca na obszarze zabudowanym emituje pole elektromagnetyczne o mniejszej mocy, niż w przypadku zlokalizowania nadajnika na otwartym terenie. Również umiejscowienie takich urządzeń ponad głowami (czyli na dachu jakiegoś budynku) budzi często strach osób, które mieszkają w takim miejscu. Niektóre opracowania mówią, że osoby przebywające bezpośrednio pod stacją bazową są mniej narażone na działanie pola elektromagnetycznego, ponieważ anteny emitują promieniowanie „przed siebie” a nie na dół, (czego dowodzą badania w warunkach laboratoryjnych). Także ściany pomieszczeń mają tłumić sygnał od okolicznych stacji bazowych. Mówi się nawet, że małe urządzenia codziennego użytku emitują pole elektromagnetyczne o większym natężeniu.
Póki co jednak wydaje się, że brakuje pewnych i w pełni wiarygodnych (a przede wszystkim bezstronnych) opracowań na temat oddziaływania przekaźników komórkowych na człowieka i otoczenie (poza tym, co o polach elektromagnetycznych mówi fizyka). Najlepszym źródłem mogą być raporty WHO, ale należy pamiętać, że Światowa Organizacja Zdrowia swoje stanowisko opiera na badaniach naukowców i dotychczasowych ustaleniach medycyny.
Jedno jest pewne – wszystkie skutki oddziaływania pola elektromagnetycznego nie zostały jeszcze dogłębnie zbadane, więc nie można w 100 % powiedzieć, że takie urządzenia są całkowicie obojętne. Nie można więc również stwierdzić z całą pewnością, czy fale emitowane ze stacji bazowych telefonii komórkowych wykazuje jakąś szkodliwość, czy nie. Wciąż prowadzone są badania na ten temat, ale wyniki różnią się często w zależności od tego, jaki ośrodek realizuje badania. Pocieszający jest jednak fakt, że mówi się o bardziej restrykcyjnych przepisach w tym zakresie (maksymalnego natężenia pola elektromagnetycznego) w Polsce, niż w wielu innych krajach Unii Europejskiej.
Bardzo istotny jest fakt, że mimo braku europejskich norm prowadzenia pomiarów źródeł pola elektromagnetycznego Polska zdecydowała się na prawną ochronę. Prawo o ochronie środowiska przewiduje pomiary wokół stacji bazowych po rozpoczęciu ich użytkowania oraz po każdej zmianie warunków instalacji, nawet jeżeli stacja nie jest uznana za znacząco oddziałującą na środowisko. Badania przy użyciu odpowiednich mierników mają wykazać, czy w miejscach zabudowanych i dostępnych dla ludzi, natężenie pola elektromagnetycznego nie przekracza niższych nawet wartości, niż te które zostały zapisane w polskim prawie uznawanym za (przynajmniej pod tym względem) bardzo rygorystyczne. Niektórzy udowadniają, że na co dzień jesteśmy otoczeni urządzeniami użytku domowego, wytwarzającymi silniejsze pole elektromagnetyczne, takimi jak: kuchenki mikrofalowe, monitory komputerowe, żelazka, pralki, a nawet… suszarki do włosów.
Często podnosi się argument, iż maszty i anteny telefonii komórkowej skutecznie szpecą miejski krajobraz. Stawiane często na dachach bloków górują nad innymi obiektami, będąc mało estetycznym „ubarwieniem” otoczenia. Zwraca się uwagę głównie na wysokość masztów (w tym przypadku konstrukcja stalowa do 15 m. wysokości), ich kształt i kolor. „Plusem” umieszczenia takiej anteny na dużej wysokości jest jednak, paradoksalnie, mniejsza moc promieniowania takiej konstrukcji.
Operatorzy telefonii komórkowej są również zobligowani do przestrzegania bezpieczeństwa przy instalacji takich urządzeń. Operator musi zapewnić strefę ochronną – czyli bezpieczną odległość miejsc dostępnych dla ludności od źródła promieniowania.
Ważnym głosem w tych sprawach jest stanowisko organizacji ekologicznych. Ekolodzy domagają się, by wyniki pomiaru pól elektromagnetycznych wokół nowo uruchamianych stacji mogły być udostępniane zainteresowanym osobom i organizacjom.
Już w 2009 r. w Europarlamencie dyskutowano nad przepisami i standardami regulującymi dopuszczalne normy oddziaływania pola elektromagnetycznego na ludzi i środowisko. W tym samym roku Parlament Europejski zatwierdził rezolucję „W sprawie obaw dotyczących wpływu pól elektromagnetycznych na zdrowie” (INI/2008/2211).
W czasie prac nad rezolucją okazało się, że niektóre kraje Unii Europejskiej (w tym m. in. Polska, Szwajcaria i Luksemburg), mimo braku naukowego potwierdzenia ewentualnej szkodliwości pól elektromagnetycznych, wprowadziły rygorystyczne obostrzenia.
W dokumencie znaleźć można szereg ważnych zaleceń, m. in. wezwanie do kontynuowania badań nad wpływem pól elektromagnetycznych na człowieka i środowisko, termicznych i nietermicznych efektów tychże pól (w tym także wpływu biologicznego). Komisja zaapelowała o udostępnienie społeczeństwu map z zaznaczonymi miejscami narażenia ludzi na ewentualny negatywny wpływ promieniowania oraz „coroczne przedstawianie sprawozdania w sprawie poziomu promieniowania elektromagnetycznego w UE, jego źródeł oraz działań podejmowanych w celu zapewnienia lepszej ochrony zdrowia ludzkiego i środowiska naturalnego”.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, jaki wpływ na mieszkańców i otoczenie może mieć ok. 15 metrowa antena telefonii komórkowej na dachu jednego z bloków przy ul. Granicznej, w samym centrum miasta.
Tym bardziej trudno jednoznacznie orzec, czy takie maszty mają negatywny wpływ na człowieka, i w jakiej odległości można jeszcze odczuwać to oddziaływanie.
Zwolenników teorii o szkodliwości masztów komórkowych może być więcej, niż przeciwników, którzy uważają że oddziaływanie pól elektromagnetycznych jest znikome. Nie przeszkadza to jednak ludziom, którzy nie tylko od dawna używają komórek, ale też nie obawiają się sąsiedztwa nadajników komórkowych. Podobnie może być w Dąbrowie Tarnowskiej, gdzie, jak na razie, nie zanosi się na kontestowanie tej inwestycji.
Po pierwsze – wg słów burmistrza i prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej – o planowanej budowie masztu i anteny wiadomo od roku (i nie jest to tajemnicą). Po drugie: nikt dotąd nie zgłosił żadnych zastrzeżeń; po trzecie zaś – mieszkańcy bloku przy ul. Granicznej wyrazili zgodę na umiejscowienie anteny na dachu ich budynku.
Ważnym aspektem tej sprawy jest obietnica operatora – zadeklarowana przez rzeczniczkę prasową – że, po zakończeniu inwestycji i przed uruchomieniem instalacji, musi zostać dokonany pomiar pól elektromagnetycznych, który wykaże, czy w żadnym miejscu wokół bloku i innych miejscach dostępnych dla ludzi, nie zostaną przekroczone normy promieniowania.
Ewentualny montaż nadajnika telefonii komórkowej w centrum miasta prawdopodobnie nie wywoła takiego odzewu, jak słynne już wiatraki. Tym bardziej, że w pierwszym przypadku w Polsce od dawna istnieją wyśrubowane normy dotyczące wartości pól elektromagnetycznych, a nadajników jest mnóstwo; w drugim zaś Polska pozostaje wśród tych krajów, które nie opracowały żadnych wytycznych, nie sprawdziły działania turbin wiatrowych na człowieka i otoczenie, ale zgodnie z normami unijnymi chcą, bez koniecznych ustaleń prawnych, wprowadzać „zieloną energię”.
Poza tym wiatraki w krajach rozwiniętych (jak np. Holandia) z racji możliwości oddziaływania na człowieka i otoczenie, stoją z dala od zabudowań, na otwartych przestrzeniach, i pięknie wkomponowują się w krajobraz. W Polsce mogą stanąć 500 czy 700 m. od domu na wsi. Anteny telefonii komórkowej zaś, w naszym kraju, dość często instalowane są na dachach bloków i budzą raczej znacznie mniejszy sprzeciw niż wiatraki.
Ula Skórka