CZYTELNICY PYTAJĄ, E-KURIER ODPOWIADA
Nie mamy dobrej informacji dla naszego Czytelnika, który zastanawia się, dlaczego jednodaniowy obiad w jednej z dąbrowskich szkół podstawowych jest droższy, niż dwudaniowy posiłek np. w podobnej placówce w Brzesku. Burmistrz ostrzega nawet, że ceny żywienia uczniów mogą wzrosnąć, jeżeli ceny produktów będą rosły.
Komentarz tej treści ukazał się pod jedną z publikacji e-Kuriera Dąbrowskiego. Podobny e–mail wpłynął na redakcyjną skrzynkę elektroniczną:
Dzień dobry,
Mam temat do poruszenia dla e-kuriera, istotny bo chodzi o dzieci. Dlaczego obiady w szkole podstawowej nr (…) w DT kosztują 5zl dziennie tylko za jedno danie? Dla porównania w Brzesku, (również w szkole podstawowej) obiad kosztuje 3.3 zł dziennie za dwa dania. Ja wiem, że ceny obiadów nie leżą w gestii dyrekcji szkoły, tylko dbają o to nasze władze. Pytanie brzmi: Dlaczego u nas jest tak drogo? Jeśli tylko dwójka dzieci z domu chodzi na szkolną stołówkę, to rodzice muszą przygotować się na ponad 2 tys. zł rocznie za jednodaniowy obiad. Dla porównania rodzice w Brzesku wydadzą tylko nieco ponad 1,3 tys. zł za dwudaniowy obiad. Czy w takim razie dąbrowskie władze są na tyle nieudolne, że nie potrafią zadbać o dobro naszych dzieci? Czy pozyskiwanie dodatkowych finansów na tak podstawowe rzeczy, jak wyżywienie, przekracza kompetencje naszych władz? Kto za to odpowiada?
Poprosiliśmy burmistrza o odniesienie się do tej wypowiedzi.
– My nie dopłacamy do wyżywienia. Jeżeli mówimy o wyżywieniu, o tych obiadach ogólnodostępnych, to ono jest oparte na podstawie zakupów, czyli jaki wkład, taki pieniądz. My utrzymujemy etaty i za to płacimy. Pozyskiwanie pieniędzy na wyżywienie, tak jak pozyskuje się pieniądze na inne działania, niestety nie wchodzi w grę; jest niewykonalne. Tu obowiązuje zasada: wkład i pieniądz za wkład. Nawet były ostatnio takie sugestie, żeby te stawki zwiększać, bo oczywiście żywność podrożała. Jeżeli rodzice sobie życzą lepszy obiad, czy, żeby był bogatszy w witaminy, jarzyny czy inne elementy, to taka stawka jest większa i może się różnić od stawek w innych miejscach. Nie jest tak, że gdzieś gmina funduje obiady za swoje pieniądze, bo w ten sposób to nie funkcjonuje – wyjaśnia Krzysztof Kaczmarski.
Zapytaliśmy również burmistrza, dlaczego w Dąbrowie Tarnowskiej wyżywienie w szkole jest droższe od, przytoczonego jako przykład, Brzeska.
– Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Pewnie ustalili sobie taką stawkę, „jadą” na tej stawce rok, albo więcej i jak się zorientują, ile to kosztowało w stosunku do wzrostu cen żywności, to albo będą musieli tę stratę pokryć, albo po prostu ustalali sobie stawkę wcześniej, z wyższą rezerwą i myślą, że to wystarczy. Mnie oczywiście zależy na tym, żeby było jak najtaniej, ale, proszę zauważyć, że nawet w żłobku ta cena na przestrzeni roku się podnosiła kilka razy, bo wkład do kotła po prostu drożeje. Jarzyny kosztowały wcześniej ileś tam – kosztują więcej; mięso kosztowało ileś tam – teraz kosztuje więcej i na tej podstawie ta stawka jest budowana. Nie ma szans obecnie zejść z tej stawki, musiałyby produkty stanieć – otwarcie mówi burmistrz.
Nie wszyscy Czytelnicy jednak mają podobne zdanie. Niektórzy uważają, że gmina (i podatnicy) nie powinni dopłacać do wyżywienia w szkole i piszą o tym otwarcie pod tą samą publikacją:
Już się wam w d***** poprzewracało. Macie 500+, bon turystyczny, wyprawkę (nie wiem, po co, bo podręczniki jeszcze PO wprowadziło darmowe, a na zeszyt czy długopis to chyba każdego stać), to jeszcze byście chcieli obiady za darmo najlepiej. 5 zł za jedno danie to nawet w Betanii nie zapłacicie. Jeśli burmistrz by dopłacał do obiadów, to przecież nie ze swojej pensji, tylko z moich, a i waszych podatków też. Jak cię nie stać na obiad, to daj dziecku kanapkę do szkoły.
us