Czy dąbrowscy radni zablokują krajówkę?
Dąbrowscy radni miejscy zaskakują zdecydowaniem i gotowością do walki! Powoli wyczerpuje się cierpliwość radnych wobec – jak mówią – lekceważącej samorząd postawy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Czarę goryczy przepełniła odmowa na (nie wiadomo już który z kolei?) wniosek Kazimierza Pinasa o poprawę bezpieczeństwa na przejściu w Żelazówce. Pierwsza, z pomysłem blokowania krajówki, wystąpiła zaś Bogusława Serwicka walcząca od dawna o zapewnienie bezpieczeństwa na przejściu w Smęgorzowie, gdzie wciąż dochodzi do wypadków z udziałem pieszych.
Nadzwyczajna sesja rady miejskiej zwołana została w celu przegłosowania szansy, jaka stanęła przed dąbrowskim samorządem – budowy Miejsko – Gminnego Ośrodka Pomocy Rodzinie, gdzie ma się mieścić nie tylko MOPS, ale także inne instytucje pomocowe i administracja. Szansy, która niebezpiecznie się oddalała, a koncepcje powstania tego ośrodka zmieniały się jak w kalejdoskopie.
Krótką sesję zdominowały jednak pisma wpływające do rady miejskiej oraz – przede wszystkim – dyskusja nad odmową w sprawie kolejnego wniosku radnego Kazimierza Pinasa o poprawę bezpieczeństwa na przejściu w Żelazówce, w pobliżu szkoły podstawowej. Odmowa, dodajmy, która może tym razem zaowocować nawet blokowaniem drogi krajowej, jeżeli GDDKiA nie odpowie pozytywnie na ostatnie pismo od zdesperowanej rady miejskiej.
W krótkim sprawozdaniu międzysesyjnym burmistrz zapowiedział opracowanie projektu o zabezpieczeniu rzek: Breń i Żabnica. To pierwszy krok w kierunku ograniczenia skutków powodzi, które praktycznie co roku dotykają gminę Dąbrowa Tarnowska.
– Być może wyjdzie z tej koncepcji opracowanej przez biuro projektowe, że zbiornik w Żelazówce będzie potrzebny, ale być może nie – zaznaczył Stanisław Początek.
Burmistrz wspomniał również o staraniach trzech samorządów: brzeskiego, tarnowskiego i dąbrowskiego o uzyskanie funduszy na program aktywnej turystyki i tworzenia ścieżek rowerowych. Stanisław Początek poinformował także o spotkaniu z przedsiębiorcami zainteresowanymi inwestycją na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Morzychnie. Burmistrz ma nadzieję, że utworzone zostaną w ten sposób nowe miejsca pracy. Stanisław Początek zapowiedział również możliwość zamrożenia cen za wodę i ścieki na kolejny rok, co wiąże się z dobrą sytuacją RPWiK w Dąbrowie Tarnowskiej.
Po sprawozdaniu międzysesyjnym Stanisław Początek wyjaśnił cel zwołania nadzwyczajnej sesji. Chodzi o budowę Miejsko – Gminnego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Dąbrowie Tarnowskiej. Szansa na zwrot prawie połowy kosztów inwestycji pojawiła się niespodziewanie, ale termin decyzji upływał 22 października.
– Dlaczego dzisiaj sesja tak szybko od ostatniej? Nie chcemy zaprzepaścić szansy, jaką daje nam Zarząd Województwa Małopolskiego. – wyjaśnił Początek.
Burmistrz poinformował, że już w 2009 r. wystąpił o pieniądze na ten cel z programu 6.3 b – „opieka społeczna”, ale pierwszeństwo miały hospicja i DPS – y, więc Dąbrowa znalazła się na 3. miejscu listy rezerwowej. Wydawało się, że nic już z tego nie wyjdzie.
– Gdy do zakończenia perspektywy pozostały 2 lata, podjąłem rozmowy z marszałkami Ciepielą, Sorysem i Sową. Sprawa trafiła na forum zarządu województwa. – mówił burmistrz.
Początek tłumaczył, że budynek wielofunkcyjny na potrzeby opieki społecznej powstanie w systemie „zaprojektuj – wybuduj”. W tym celu inwestycja musi zostać wpisana do Wieloletniej Prognozy Finansowej i budżetu na 2014 i 2015 r. (co pozytywnie zaopiniowali radni). Koszt budowy to prawie 2 mln. zł., ale po zakończeniu inwestycji gmina ubiegać się będzie o zwrot prawie połowy kosztów.
W budynku siedzibę znajdą Miejsko – Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej wraz z zapleczem administracyjnym, poradnia psychologiczna i poradnie związane z pomocą w przypadku patologii (np. przemocy w rodzinie), magazyn żywności, a nawet doraźnie jedno mieszkanie socjalne. Dziś, w przypadku rozmieszczenia jednostek gminnych w różnych miejscach miasta, koszty ich utrzymania są wysokie. Zmniejszą się zdecydowanie, gdy całe poradnictwo i jednostki pomocy rodzinie znajdą się w jednym budynku. Skorzystają na tym wszyscy – podopieczni MOPS – u, urzędnicy (w urzędzie miasta można będzie przeprowadzić konieczną reorganizację – np. kasa z pierwszego piętra przeniesie się na parter) i petenci.
Przypomnijmy, że w przeciągu kilku lat, pojawiły się trzy koncepcje powstania nowego wielofunkcyjnego budynku dla MOPS – u. Pierwotnie gmina chciała nabyć część dawnego hotelu pielęgniarek, który – w skutek uporu powiatu – teraz niszczeje.
– A to nie ma wyceny, a to nie ma woli sprzedaży. Hotel stoi do dzisiaj i nic – tłumaczył burmistrz.
Następnie MOPS i jednostki pomocy rodzinie miały przenieść się do budynku „Budomexu” przy ul. Berka Joselewicza 8, ale wymagało to adaptacji pomieszczeń do tego celu. Niemal zapomniano już o pierwszym pomyśle z 2009 r., gdy nagle powróciła ta szansa.
– Skąd weźmiemy 1 milion zł.? Nie jest to łatwe, ale jest to historyczna szansa – tłumaczył burmistrz, który zaznaczył, że można rozważyć np. sprzedaż budynku przy ul. Jagiellońskiej 7.
Budynek o powierzchni 750 m. kwadratowych stanie na działce na terenie dworca PKS. Budynek będzie miał parter i pierwsze piętro (bez piwnic – ze względu na odwadnianie tego terenu). Po sesji ogłoszony zostanie przetarg na wykonanie inwestycji w systemie „zaprojektuj – wybuduj”. Termin zakończenia budowy to 30. 06. 2015 r.
– Liczymy na to, że z następnej kadencji zaproszą nas, a gdyby nie… – żartował Stanisław Początek, który jednak chyba sam nie wierzy, że po tylu latach na stanowisku burmistrza jakiś inny kandydat będzie w stanie go „zdetronizować”.
– Chyba nie zaproszą – zażartował ktoś inny.
– Trudno. To sami przyjdziemy – śmiali się radni.
Jeszcze przed głosowaniem nad uchwałą, za dobre chęci radnych dziękował dyrektor dąbrowskiego MOPS – u Włodzimierz Słomczyński.
– Ale Panie dyrektorze, to jeszcze nie głosowanie, to tylko uchwała. Jeszcze nie wiadomo, jak radni zagłosują – żartował Władysław Knutelski. Z góry jednak było wiadomo, jak zagłosują radni.
– Dworzec PKS sam się zlikwidował, ale my będziemy oferować, jeżeli będzie taka potrzeba, zastępczo teren dworca PKP. Tam będzie można zrobić zajezdnie PKS, a w poczekalni dworca – poczekalnię PKS. Warunkiem bezpłatnego przejęcia terenu od PKP jest wykorzystanie tego na cele transportowe – mówił burmistrz.
Przedstawiono również wyniki analizy oświadczeń majątkowych.
Przewodniczący rady miejskiej przedstawił oświadczenia radnych. Nie znaleziono tam żadnych nieprawidłowości, tylko drobne niedociągnięcia. Burmistrz przedstawił zaś oświadczenia zastępcy, sekretarza i skarbnika oraz kierowników jednostek organizacyjnych gminy i pracowników urzędu miejskiego. W tym przypadku było nieco gorzej – oprócz niestaranności przy wypełnianiu oświadczeń zdarzały się także pomyłki.
– Mamy tutaj takiego „rozbójnika”, ale na razie Skarbówka mu darowała. – żartował burmistrz i poinformował – Pan dyrektor Milewski zapomniał sobie wykazać, że zakupił lokal w Krakowie. Okazało się też, że Zbigniewowi Kwiatkowskiemu zginęła jedna kartka z oświadczenia. Skarbówka była jednak dla wszystkich łaskawa i nie zastosowała żadnych kar.
Radni rozpatrywali również pisma, które wpłynęły do rady miejskiej.
Środowiskowy Dom Pomocy w Oleśnicy zwrócił się z prośbą o 4 tys. zł dofinansowania do budowy ogrodzenia wokół ośrodka, dla bezpieczeństwa podopiecznych DPS. Wywiązała się więc dyskusja, czy pomóc ośrodkowi, który należy do gminy Olesno, ale korzystają z niego również mieszkańcy Dąbrowy. Po dość burzliwej dyskusji okazało się jednak, że są poważne przeszkody prawne – jakim tytułem przekazać te pieniądze na Stowarzyszenie „Pomocna Dłoń”, w przypadku, gdy grunt jest własnością gminy Olesno?
– Trzeba myśleć w kategoriach prawnych – zachęcał Marek Minorczyk.
– To jest wstyd dla gminy, żeby wyciągać rękę po 4 tys. zł. My też przyjmujemy dzieci z innych gmin – burzył się Stanisław Król.
– Szukamy pieniędzy tylko nie we własnej kieszeni. Skoro to jest inwestycja pożytku publicznego. Albo dajemy, albo nie dajemy i koniec. A nie zastanawiać się, czyja to gmina – strofował Józef Nowak.
Radni uznali w końcu, że odeślą pismo odmowne z wyjaśnieniem, że nie ma możliwości prawnych udzielenia takiej dotacji.
Do rady miejskiej wpłynęło również kolejne pismo od uchodźców chcących się osiedlić w Polsce.
– Następna Pani z Kazachstanu – ta sama sytuacja, co poprzednio, ale wszystkie gminy w powiecie od starosty dostały to pismo – poinformował Knutelski.
W obronie nadawców listu z Kazachstanu stanął Jacek Świątek wyjaśniając, że rodzina ta jest w trudnej sytuacji, żyje z jednej pensji, a w miejscu zamieszkania jest nękana. Kobieta jest z zawodu fryzjerką, mężczyzna spawaczem (stracił pracę). Na utrzymaniu mają dwójkę dzieci. Gmina musi im zapewnić lokal mieszkalny i pracę.
– Po ponad 20 latach działalności gminy nie stać nas na to, żeby zaprosić jedną rodzinę? – dziwił się Świątek – Nie zmieni to sytuacji demograficznej, ani bezrobocia w gminie.
– Pewnie, a nasi i tak pojadą do Anglii – takie głosy pojawiały się na sali.
Stanisław Król, chyba w nawiązaniu do dawnej „gwiazdy internetu” Krzysztofa Kononowicza wygłosił, raczej niezbyt dla gminy pochlebne, stwierdzenie:
– Nie ma pracy. Nie ma nic. U nas nie ma warunków. Ja byłbym chętny, żeby ich ściągnąć, ale trzeba im stworzyć warunki odpowiednie. Ja mam wątpliwości, czy mamy takie warunki.
– Trzeba najpierw przygotować jakąś bazę – poparła Króla Bogusława Serwicka – Dwa, trzy miesiące jest euforia, a potem zostaną sami i jest żal. Czy my mamy takie warunki, żeby sprostać.
– Może by odwrócić role. Przygotujmy bazę, a potem zaprosimy jakąś rodzinę. Będziemy mieli jakieś mieszkanie i poprawi się sytuacja na rynku pracy, to wtedy zapraszać – proponował Wiesław Mendys.
– Ci ludzie potem z żalem myślą o powrocie. Dziś ktoś ma pracę, jutro nie ma. Trzeba bardzo rozsądnie do tego podchodzić – apelował Marek Minorczyk.
Punktem zapalnym sesji okazała się, pozornie mało istotna, odmowa na pismo Kazimierza Pinasa do GDDKiA o zabezpieczenie przejścia dla pieszych w Żelazówce.
– Panie radny Pinas, znowu pismo negatywne w sprawie świateł. W dalszym ciągu nie będziemy już wysyłać pism. Panie radny Pinas, proszę więcej nie zawracać głowy Generalnej Dyrekcji – zażartował Knutelski.
Odpowiedź zdenerwowała Bogusławę Serwicką:
– To jest lekceważenie ogromne ze strony Generalnej Dyrekcji. 20 ponad lat zwracamy się o remont drogi krajowej! Zrobimy taką zadymę na tej krajówce, że zablokujemy ruch aż po Kraków, bo nie ma innego wyjścia! – denerwowała się Serwicka – To będzie akt desperacji. Na krajówce wyprzedzają się nawet tiry – jakie to jest niebezpieczeństwo! To jest lekceważenie ludzi! Jak się nie da inaczej, to trzeba będzie tak – poinformowała Serwicka, która rozważa zablokowanie niebezpiecznego przejścia dla pieszych w Smęgorzowie (np. przez godzinę). Na przejściu tym doszło, co najmniej, do kilku poważnych wypadków, gdyż jest źle oznakowane i nie ma świateł, co pozwala kierowcom lekceważyć pieszych, najczęściej dzieci idące lub wracające ze szkoły.
– Dalej nie można odpuszczać Generalnej Dyrekcji. Jeszcze raz wystąpimy do Generalnej Dyrekcji. Ale teraz nie wiemy, ile mamy czekać. Generalna Dyrekcja wstrzymała budowę drogi krajowej, mimo że była już decyzja. To jest dramatyczna wiadomość! Jest w programie krajowym modernizacja i poszerzenie drogi. To jest totalne nieporozumienie! Będziemy walczyć o to dalej. Być może trzeba zwrócić uwagę w ten sposób, jak Pani Serwicka to mówiła. Na interpelacje niektórych parlamentarzystów odpowiedzi od GDDKiA przychodzą gorsze, niż na nasze listy – że za mało zabitych jest. – mówił Stanisław Początek.
– Po prostu wyjść na ulicę i koniec! Sprawy trzeba wziąć w swoje ręce! – burzył się Jacek Ryczek.
Jeszcze dalej poszedł Józef Nowak, którego cierpliwość dla poczynań GDDKiA widocznie się wyczerpała:
– Trzeba złożyć wniosek o wymianę Generalnej Dyrekcji na naszym terenie. Na tym naszym odcinku jest „inny świat” – wystarczy porównać ze Szczucinem. Pani Krzyżak zasiedziała się i zapomniała sobie, od czego tu jest. Chyba tylko od brania pieniążków. Może trzeba kogoś młodszego, sprawniejszego, lepiej wykształconego i bardziej kompetentnego – proponował Nowak.
Burmistrz jednak objaśnił, że decyzję w sprawie montażu świateł na ternie gminy Dąbrowa Tarnowska podejmuje centrala, czyli… Warszawa, która robi ogromne trudności z każdym, nawet najmniejszym, przedsięwzięciem zmierzającym do poprawy bezpieczeństwa na drodze.
– Szykuję się na blokadę na przejściu obok liceum – zadecydował Wiesław Mendys, który również nie mógł znieść lekceważącej postawy GDDKiA wobec dąbrowskiego samorządu. – Może Pan premier Tusk się wtedy obudzi. To się musi stać głośne!
Padła nawet propozycja napisania wniosku o ściganie rządu RP i złożenia sprawy do Trybunału! Ostatecznie skończyło się na podjęciu decyzji o napisaniu ostatniego (ostrzegawczego) pisma do GDDKiA o blokadzie drogi krajowej, jeżeli nie zostaną spełnione postulaty dąbrowskiego samorządu. A postulatów, w skutek postawy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zdążyło się uzbierać. Po pierwsze – remont drogi krajowej na terenie gminy, po drugie – budowa wyczekiwanej od, bez mała, dwóch dekad obwodnicy Dąbrowy Tarnowskiej, po trzecie i po czwarte zaś – zabezpieczenie niebezpiecznych przejść w Żelazówce i Smęgorzowie.
– Nie damy się lekceważyć! Cierpliwość się skończyła – zapewniają gremialnie radni z obu stron sceny politycznej, którzy po negatywnym rozpatrzeniu pisma przez GDDKiA zamierzają wyjść na ulice i blokować krajówkę. Twardy orzech do zgryzienia będzie miała teraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która – jak można się domyślać – nie będzie chciała spełnić żądań dąbrowskiego samorządu. Można już z góry założyć, jaka będzie odpowiedź na postulaty radnych.
Ula Skórka
P.S.: Miejmy nadzieję, że radni dotrzymają słowa i nie zgaśnie ich zapał do podjęcia konkretnych czynów, a nie tylko pisania listów do GDDKiA, z których, jak dotąd, nic nie wynika, poza zapełnianiem koszów na śmieci w Generalnej Dyrekcji. Jeżeli radni się zjednoczą i podejmą wspólną walkę, mogą równocześnie zablokować co najmniej trzy „newralgiczne” punkty – przejście dla pieszych w Żelazówce obok szkoły podstawowej, przejście obok ZSP 1 w Dąbrowie Tarnowskiej i niebezpieczne przejście w Smęgorzowie. Ciekawe, na ile godzin utrudni to ruch na drodze krajowej, i czy zadowolona ze swojego postępowania będzie wówczas Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która bezpieczeństwo przejść dla pieszych mierzy ilością ofiar śmiertelnych?
Uznanie za konsekwentną postawę i dążenie do celu należy się (choć nie sądziłam, że kiedyś to napiszę) Kazimierzowi Panasowi, który uparcie „gnębił” GDDKiA. Co prawda nie przyniosło to oczekiwanego skutku, ale było „iskrą”, która wywołała „wybuch niezadowolenia” wśród radnych. Takie same słowa uznania należą się Bogusławie Serwickiej, która jako pierwsza zadeklarowała podjęcie radykalnych środków tam, gdzie słowa już nie wystarczą. Na uwagę zasługuje też postawa Wiesława Mendysa, który poddał pomysł blokady przejścia dla pieszych koło ZSP 1, Jacka Ryczka (bez wahania poparł radykalne metody) i Józefa Nowaka (odważnie zaproponował zmiany personalne w tarnowskim oddziale GDDKiA). Miejmy nadzieję, że cała rada miejska poprze ich w walce o bezpieczeństwo na przejściach dla pieszych, modernizację drogi krajowej i budowę obwodnicy Dąbrowy Tarnowskiej. Zwłaszcza, że radni miejscy z różnych stron sceny politycznej udowodnili tym razem, że potrafią się zjednoczyć dla wspólnego dobra.