ATAWIZM CZY BRAK WYCHOWANIA?
Pogoda i pora roku sprzyja turystyce rowerowej. I bardzo dobrze. Tyle przecież mówi się o zrównoważonym rozwoju terenów wiejskich. O zdrowiu, o stanicach rowerowych, o zróżnicowanym powiślańskim krajobrazie przyrodniczym, który wydaje się idealny dla rowerzystów.
Bo z jednej strony — rozległe, jak okiem sięgnąć pola uprawne, gdzieniegdzie grodzone wierzbami, a z drugiej— mieszane, bujne lasy, poprzecinane ścieżkami.
Naprawdę nie trzeba być ekologiem lub innym znawcą systemów w przyrodzie, aby zachwycać się pięknem otaczającego nas, na szczęście wciąż jeszcze dzikiego, świata natury.
I to byłoby na tyle ze wstępu do Nieuchwytnego Ludu Śmieciarzy, który zamieszkuje nasz powiat i którego przedstawicieli, wprawdzie nikt nigdy nie widział osobiście, ale można ich zidentyfikować w terenie po znakach, jakie zostawiają.
Niemal wszędzie —wzdłuż przydrożnych rowów, przez lasy, po okolice wałów rzecznych i w samych rzekach, leżą szklane i plastikowe butelki, opony, kawałki eternitowych dachówek, puszki po napojach, konserwach, ba, nawet całe worki ze śmieciami. Nieuchwytny Lud Śmieciarzy jest bowiem niezwykle pracowity. Nadziwić się nie można, że chce mu się, często w upale, zatargać wór ze śmieciami kilkaset metrów w głąb lasu, gdzie go następnie porzuca. Lud Śmieciarzy jest również sprytny — bo nieuchwytny.
Nikt z mieszkańców Powiśla, któremu – niestety – przyszło mieszkać w okolicy dzikiego wysypiska śmieci, lub który trafił na śmietnik, kiedy spacerował po lesie, nigdy nie zauważył tarmoszącego się z worem przedstawiciela tego gatunku. Być może Nieuchwytni Śmieciarze nie potrzebują snu i pod osłoną nocy zostawiają swoje znaki, to znaczy odchody?
Nieuchwytny Lud Śmieciarzy jest prawdopodobnie oszczędny, bo nie zawiera umów na wywóz śmieci. Nie płaci i nie segreguje odpadów, wobec tego ma znaczniej więcej czasu, na przykład — na Królową Konsumpcję. Być może Nieuchwytny Lud Śmieciarzy nie wie, że pozostawione w lesie ich odchody szpecą krajobraz i mogą być śmiertelną pułapką dla małych zwierząt. Giną w nich gryzonie, jaszczurki i liczne owady, zwabione wydobywającym się ze śmieci zapachem. Giną w nich zarówno powszechne gatunki drobnych zwierząt, jak i te chronione prawem polskim. Bez wyjątku. Kiedy taki chrząszcz wejdzie do butelki, ginie z głodu, wysuszenia, lub topi się w resztkach płynu. Jego martwe ciałko przyciąga inne, ciekawskie zwierzątka, które również wpadają w pułapkę. I również giną. Po jakimś czasie butelka po Soplicy lub puszka po piwie — staje się zbiorowym cmentarzyskiem.
Zapytałam Nadleśniczego-Zygmunta Głowackiego i jego zastępcę- Krzysztofa Majkę, z Nadleśnictwa w Dąbrowie Tarnowskiej, którzy opiekują się, wraz ze swoimi pracownikami, państwowymi zasobami leśnymi na terenie powiatu ( a jest czym się opiekować, bo to blisko 3169,32 ha ), czy w terenie zdarzyło im się spotkać przedstawiciela gatunku Nieuchwytnego Ludu Śmieciarzy. Niestety, nawet leśnikom bardzo trudno spotkać ich tak oko w oko, ale panowie opowiedzieli mi pewną interesującą historię o pozostawionych po Śmieciarzach – znakach, które odkryto w lesie. Mianowicie, wśród śmieci znaleziono notatnik ze szczegółowo wypisanymi, planowanymi wydatkami weselnymi.
I to nie jest dobra wiadomość proszę Państwa. Nieuchwytny Lud Śmieciarzy zawiera związki małżeńskie, więc najprawdopodobniej będzie się również rozmnażać.
A z dobrych wiadomości — Nadleśnictwo w Dąbrowie Tarnowskiej prowadzi szeroką akcję-edukację zarówno w szkołach, jak w przedszkolach, i, z tego, co dowiedziałam się, wynika, że wciąż mamy szansę na zmianę i ochronę bioróżnorodności Powiśla Dąbrowskiego. Tą szansą są nasze, uświadomione i dobrze wychowane, zarówno przez rodziców, sąsiadów i nauczycieli — dzieci.
Anna Morawiec
Kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Dąbrowie Tarnowskiej
fot. Nadleśnictwo w Dąbrowie Tarnowskiej/
Anna Morawiec