Absolutorium i „tajna” (?) spółka wodna
Szybciej i skromniej niż dotychczas, ale jednak oklaskami na stojąco i przytłaczającą większością głosów rada miejska przyjęła absolutorium. Im bliżej do wyborów samorządowych, tym mniejsze są widoczne objawy bezkrytycznego poparcia dla burmistrza i wzrasta nieco dystans radnych (a przynajmniej takie wrażenie chcą stwarzać).
Na sesjach nie brakuje kłopotliwych zagadnień, jak np. problem z gminną spółką wodną, której członkami zarządu jest kilku dąbrowskich radnych, a która, podobno, nie chce zdradzić swojego składu. Na absolutoryjnej sesji zwrócił na to uwagę jeden z mieszkańców miasta, który równocześnie złożył wniosek o oficjalną rejestrację obrad miejskich przez urząd.
W sprawozdaniu międzysesyjnym burmistrz przypomniał, że sesja odbywa się w Dniu Samorządu Terytorialnego, dokładnie w 24. rocznicę wyborów samorządowych. 24 lata temu, 27 maja, odbyły się pierwsze tego typu wybory.
Burmistrz pochwalił się dobrą współpracą z Ochotniczymi Hufcami Pracy. Dotychczasowa działalność tej jednostki 400. osobom przyniosła pomoc w znalezieniu zatrudnienia i poradnictwie pracy. Niedawno zaś zorganizowane były targi pracy.
Stanisław Początek liczy też na pierwszego inwestora w Strefie Aktywności Gospodarczej w Morzychnie. Niedawno spotkał się z przedsiębiorcą, który jest zainteresowany inwestowaniem na tym obszarze. Wiązałoby się to z nowymi miejscami pracy. Burmistrz poinformował również, że firma „Zbud” zatrudnia obecnie 650 osób, a do końca roku ten stan powiększy się do 700. miejsc pracy. Jest więc w tym momencie pierwszym w Dąbrowie pracodawcą. „Zdeklasował” w ten sposób szpital, który był dotychczas pierwszy w tym względzie.
Miłym akcentem obrad było wręczenie nagród burmistrza za wysokie osiągnięcia sportowe w 2013 r. w łucznictwie. Wśród zawodników nagrody otrzymali: Agata Bulwa, Wiktoria Malik i Grzegorz Warias. Uhonorowani zostali również trenerzy: Beata Chmielewska i Jerzy Kozak.
Głównym punktem obrad było rozpatrzenie sprawozdania z wykonania budżetu gminy za 2013 r. i udzielenie absolutorium burmistrzowi. Przewodniczący Komisji ds. Budżetu, Strategii i Rozwoju Gminy Tomasz Budyn przedstawił opinię nt. realizacji budżetu, zaś przewodniczący Komisji Rewizyjnej Kazimierz Pinas odczytał wniosek o udzielenie absolutorium. Wiceprzewodniczący rady Wiesław Mendys zaprezentował opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej na temat sprawozdania. Radni większością głosów (20 – za, 1 – wstrzymał się od głosu) podjęli uchwałę „w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego wraz ze sprawozdaniem z wykonania budżetu gminy Dąbrowa Tarnowska za 2013 r.”. Taką samą ilością głosów „przeszło” absolutorium dla burmistrza.
Tym razem burmistrz ograniczył się do bardzo krótkich i zwięzłych podziękowań dla wszystkich współpracowników i urzędników, którzy przyczynili się do realizacji budżetu. Powtórzył, w krótkiej formule, wszystko to, co odnośnie budżetu mówi każdego roku.
W 2013 r. dochody budżetowe wyniosły prawie 60 mln. zł, a wydatki ok. 54 mln. zł. Planowane dochody zostały zrealizowane w ponad 99 %, a wydatki – w przeszło 95 %. Te pierwsze stanowiły ponad 16 % ogółu budżetu (przeszło 9 mln. zł.). Zadłużenie gminy nie przekroczyło bezpiecznego poziomu i wynikało z wydatków inwestycyjnych. Jak zaznaczył burmistrz, w 2013 r. udało się ograniczyć wzrost dopłat z budżetu do oświaty, ponad przyznaną gminie subwencję.
Radni zatwierdzili także sprawozdania finansowe Dąbrowskiego Domu Kultury, Miejskiej Biblioteki Publicznej i Gminnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej.
Oprócz wielu „formalnych” uchwał: zmiany Wieloletniej Prognozy Finansowej i uchwały budżetowej na 2014 r., udzielenia dofinansowania instytucjom oraz wyrażenia zgody na sprzedaż nieruchomości, radni przegłosowali również tę, będącą pokłosiem kilkunastoletniego sporu między mieszkanką Dąbrowy, a lokalnym przedsiębiorcą. Sporu, który – dodajmy – przenosił się na wokandę, wielokrotnie na komisariat policji, aby w końcu trafić pod obrady radnych. Nie myliliśmy się pisząc, że tak łatwo nie skończy się ta sprawa. Radni podjęli uchwałę dotyczącą „przekazania do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie skargi na uchwałę Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej Nr XXXVIII/542/14 z dnia 25 lutego 2014 r. w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż nieruchomości mienia komunalnego oraz na uchwałę Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej Nr XXXIX/552/14 z dnia 28 marca 2014 r. w sprawie odmowy uwzględnienia wezwania do usunięcia naruszenia prawa”.
Także gmina stawia na swoim. Na jednej z sesji radny Tadeusz Gubernat poruszył sprawę odsłoniętej rury gazowej na zboczu koryta rzeki Breń przy ul. Nadbrzeżnej. Radni uznali to za niebezpieczeństwo dla mieszkańców, więc wystosowali do gazownictwa odpowiednie pismo. Odpowiedź uznali za lekceważącą, a ponieważ nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za ten stan rzeczy (potencjalne niebezpieczeństwo nie zostało usunięte) sprawa trafi do prokuratury.
– Każdy odpycha od siebie tę sprawę – powiedział Władysław Knutelski.
– Pisma są lekceważąco sformułowane, tak jakby gazownicy sobie nie zdawali sprawy z niebezpieczeństwa. – powiedział burmistrz.
Samorządowi prawdopodobnie kończy się cierpliwość do instytucji (takich, jak np. GDDKiA), które wykazują się lekceważącą postawą wobec władz i rady, i nie dostrzegają, lub bagatelizują, zgłaszane problemy.
Do rady wpłynęło pismo Józefa Borowskiego w sprawie „utajnienia” członków zarządu gminnej spółki wodnej i wniosek, by radni wchodzący w jej skład, złożyli mandat. Józef Borowski zwrócił uwagę, że w obradach nie mogą uczestniczyć mieszkańcy. Zaapelował, by samorząd rozpoczął rejestrację filmową sesji.
Mieszkaniec Dąbrowy, oprócz wysłania pisma, przyszedł na obrady osobiście, by przekazać swoje sugestie. Został poinformowany, że na stronie gminy po każdej z sesji publikowany jest krótki artykuł, kilka dni później dane można znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznych (BIP). W pokoju nr 26 także można uzyskać dodatkowe informacje. Barbara Trzpit dopowiedziała również, że nagrania z obrad publikują lokalne media. Józef Borowski powiedział jednak, że materiały przygotowane przez gminę nie dają odpowiedzi na kluczowe pytanie: jak w danej sprawie dany radny mnie reprezentował?
Radny Andrzej Giza poinformował, że wkrótce będzie zebranie wszystkich komisji i można będzie się zastanowić nad wnioskiem o rejestrację obrad.
W przypadku dąbrowskiej rady miejskiej sprawdza się powiedzenie „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Zaraz po wniosku mieszkańca Dąbrowy o odtajnienie członków zarządu gminnej spółki wodnej, rozpoczął się spór o tę instytucję.
– W ogóle kto jest członkiem zarządu? Może to jest tajna organizacja? – dociekali radni.
– Jako rolnik jestem członkiem spółki wodnej. (…) Każdy, kto nosi buławę w plecaku może zostać przewodniczącym spółki wodnej. To nie jest tak, że przewodniczącego przynosi się w teczce. – powiedział Jacek Świątek.
Józef Borowski poinformował, że wysłał pismo do przewodniczącego Alfreda Pasternaka z zapytaniem, kto z radnych jest w gminnej spółce wodnej. Odpowiedź, jaką miał otrzymać, bardzo go zaskoczyła. Przewodniczący nie udzieli takich informacji, bo nie wie… jaki mieszkaniec Dąbrowy Tarnowskiej „ma w tym interes”, by się dowiedzieć.
Józefa Borowskiego „zaatakował” Stanisław Król, który poczuł się urażony słowami mieszkańca o gminnej spółce wodnej.
– Jestem w radzie. Byłem delegatem w spółce wodnej, a mieszkańcy Brnika mnie wybrali. (…) Pan Borowski mnie nie interesuje, bo nie jest mieszkańcem Brnika. Brały gały, co widziały. Chodzi o działkę. Pan Borowski mówi, że mu zalewa. Nabył działkę. Nie wiem, o co mu chodzi. Jaki jest gospodarz, jest taka działka.
– Jeśli jest się w jakiejś organizacji, to ma się prawo wiedzieć. Ma prawo Pan Borowski wiedzieć i koniec! – zaapelował Jacek Ryczek.
– Składam wniosek, by wystąpić do spółki, żeby podali nazwiska – zaproponował Jacek Świątek, do czego przychyliła się rada.
– Niech Pan Król mówi prawdę. Na tę działkę nie było żadnych dokumentów w Księgach Wieczystych. – Borowski wspominał o błędach w czasach PRL – u, gdy brakowało dokumentacji dotyczących działek.
– Jeżeli ja pisałem o naprawach błędów PRL – u, to proszę to zrobić w sposób cywilizowany – mówił Józef Borowski.
W rozmowie z burmistrzem dowiedzieliśmy się, że do zarządu gminnej spółki wodnej należą radni: Stanisław Król, Kazimierz Pinas. Podobnie, jak Stanisław Początek, nie widzimy powodu, by te informacje miały być utajnione. Nie są to żadne dane „wrażliwe”, a mieszkańcy mają prawo je znać.
– Niesłusznie chronią te dane, ponieważ nie jest to objęte żadnym zakazem. To jest jakieś niezrozumienie. Ja uważam, że publikacja nie podlega żadnej ochronie. Być może, że biuro spółki odmówiło informacji. Nie wiem tego. Mimo, że mają gminę w nazwie, to nie jest spółka podlegająca pod gminę. Mają taką nazwę, bo działają na obszarze gminy. – mówi w rozmowie z e – Kurierem burmistrz.
Stanisława Początka zapytaliśmy również, czy działalność radnych w spółce może się dla nich skończyć pozbawieniem mandatu, i czy ta sytuacja różni się od sprawy Andrzeja Buśko, który mimo przygotowania do pełnienia funkcji i sporej wiedzy z zakresu administracji, został usunięty z rady.
– Uważam, że zarzut o złożeniu mandatów przez tych radnych jest chybiony z punktu widzenia prawa. Oni nie prowadzą działalności gospodarczej i nie działają na mieniu gminy – powiedział burmistrz.
Ula Skórka