Absolutorium i szpital (filmy)
Miało być głównie o absolutorium, a było przede wszystkim o szpitalu. Absolutoryjna sesja rady powiatu zamieniła się w kolejną ostrą wymianą zdań i przepychanki słowne między opozycją a koalicją. Choć zarządowi powiatu udzielono absolutorium bez większych zastrzeżeń, to jednak temat realizacji budżetu za 2011 r. zszedł na plan dalszy.
Największe emocje budziło sprawozdanie finansowe dąbrowskiego ZOZ – u. Opozycja straszyła widmem prywatyzacji szpitala, a koalicja przekonywała, że takiego zagrożenia nie ma. Zapraszamy do obejrzenia materiału filmowego.
Taki przebieg sesji absolutoryjnej mógł dziwić. Wszystkie punkty obrad dotyczące udzielenia absolutorium zarządowi powiatu za wykonanie ubiegłorocznego budżetu przeszły sprawnie i prawie bez komplikacji. Większość opowiedziała się za udzieleniem absolutorium, mniejszość, która nie poparła tej uchwały, nie utrudniała jednak głosowania. Nie było zbyt wielu pytań i wątpliwości. Nie było również jednak aż tylu gratulacji, podziękowań i takiego poczucia sukcesu, jak w przypadku absolutorium udzielonego niedawno burmistrzowi Dąbrowy Tarnowskiej. Ale nie ma się co dziwić. Silniejsza niż gminna, opozycja powiatowa, nie poparła bezwarunkowo uchwały w sprawie zatwierdzenia wykonania zeszłorocznego budżetu.
Dziwić mógł również fakt, że niemal przemilczano podjęcie uchwały w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego Centrum Polonii w Brniu (poza licznymi pochwałami starosty pod adresem obecnego dyrektora instytucji Stanisława Krawca). Instytucja, która jeszcze nie tak dawno budziła ogromne emocje (m.in. za sprawą skargi Wacława Pęcaka z Chicago skierowanej do wszelkich możliwych instytucji w kraju i na świecie) teraz zeszła na drugi plan. Nikt nie wracał do tej sprawy. Można więc zadać pytanie, czy wyczerpał się już ten wątek, czy to tylko cisza przed kolejną burzą.
Radni nie mieli również zastrzeżeń do funkcjonowania i bilansu finansowego Powiatowej Biblioteki Publicznej w Dąbrowie Tarnowskiej. Emocje rozgorzały i osiągnęły swoje apogeum przy rozpatrzeniu uchwały w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego dąbrowskiego ZOZ – u. Wątek ten ciągnął się przez półtora godziny, ponad czterogodzinnej sesji, i nie było widać jego końca. Istniała również obawa, że radni wrócą do tego tematu na zakończenie sesji, w wolnych wnioskach, tak jak to było np. przy okazji, obleczonych złą sławą, solarów szpitalnych. Do solarów oczywiście już bezpośrednio nie wracano, ale finanse szpitala były zarzewiem konfliktu między opozycją a koalicją. Tym bardziej, że – jak dowodziła opozycja – dąbrowski ZOZ jest bardzo zadłużony, a 2011 r. był dla tej placówki tragiczny pod względem finansów. Radni Krajewski i Kądzielawa nie wróżyli szpitalowi świetlanej przyszłości, a wręcz przeciwnie – mówili o widmie prywatyzacji za grosze.
Znowu „do tablicy” została wywołana dyrektor szpitala Teresa Kopczyńska, która musiała się tłumaczyć ze wszystkiego: począwszy od potrzeby nowych inwestycji, planów wobec kolumny transportu medycznego, zadłużenia placówki, tworzenia nowych pododdziałów, redukcji personelu aż po program restrukturyzacji, który może mieć nawet 600 stron (!) (na razie ma ponad 300). Kopczyńska wyjaśniła potrzebę sfinansowania nowych inwestycji, które – jej zdaniem – mają w przyszłości zaowocować nowymi kontraktami i większymi przychodami dla szpitala. – Nie jest naszą intencją prywatyzacja szpitala. Chcemy odsunąć tego typu decyzje stojące przed powiatem – podkreśliła dyrektor szpitala.
Najbardziej dociekliwie o finanse szpitala dopytywał Wiesław Krajewski i to on najbardziej również krytykował zarządzanie tą placówką. Ale krytyka odnosiła się najczęściej, nie personalnie do Teresy Kopczyńskiej, lecz do poczynań starosty Kwiatkowskiego, któremu to dostawało się za wszystkich i wszystko. – Takiego fatalnego wyniku, jak szpital osiągnął w 2011 r. nie przypominam sobie od powstania powiatu. To jest przerażające. Prawie półtora roku jest Pani dyrektorem, a ja jeszcze nie słyszałem o żadnym programie restrukturyzacji szpitala przygotowanym przez Panią dyrektor Teresę Kopczyńską. Na czym ma polegać ten program restrukturyzacji szpitala? 4,5 mln strat, plany inwestycyjne w wysokości prawie 7,5 mln. O co tu chodzi? O co tu chodzi? – dopytywał Krajewski.
– Działania restrukturyzacyjne trwają od początku, a program restrukturyzacyjny powstaje. To są jednotorowo prowadzone prace – próbowała wyjaśniać Kopczyńska, ale na tej sesji znalazła się między „młotem a kowadłem”, w centrum rozgrywek politycznych koalicji z opozycją.
Krajewski dociekał, na czym ma polegać program restrukturyzacyjny, którego jeszcze na oczy nie widział, a Kopczyńska wyjaśniała, że taki plan właśnie powstaje (w chwili obecnej ma ok. 300 stron rozmaitych analiz ekonomicznych), a pewne jego założenia są wdrażane od początku. Teraz szczególny nacisk kładziony jest na analizowanie zatrudnienia i rozmowy z NFZ o wyższych kontraktach. Opozycji jednak takie wyjaśnienia nie przekonywały, gdyż radni, przerażeni zadłużeniem szpitala i ewentualnym widmem prywatyzacji, drążyli dalej ten temat. „Prywatyzacja” – słowo budzące skrajne emocje – przewijało się ciągle i do samego końca dyskusji o szpitalu.
Do dyskusji włączył się Robert Kądzielawa, który dowodził, że szpital jest źle zarządzany i nie warto wprowadzać nowych inwestycji przy tak wysokim zadłużeniu.
– W tym momencie rządzenie szpitalem jest prawie niemożliwe. – przekonywał Kądzielawa – W tej chwili jest tak dużo inwestycji, że i tak trudno jest obsługiwać to, co jest. Czy jest sens podejmować dalsze inwestycje, jeżeli nie ma gwarancji, że one wypalą? Skoro już teraz poprzednie inwestycje nie wypaliły. My niewiele możemy zrobić. Oby się Państwu udało, ale obawiam się, że polityka państwa [polskiego – red.] jest taka, że zmierza do prywatyzacji szpitali. Proponuję, żeby Państwo wytrzymali jeszcze te trzy lata. Może się władza potem zmieni, może się to wszystko zmieni.
Zachowawczy zwykle (przynajmniej na tle swoich czynnych kolegów z opozycji: Krajewskiego i Kądzielawy) radny Wieczorek zapytał o kolumnę transportu medycznego, wokół której ostatnio narosło wiele niewyjaśnionych i niepokojących pytań i wątpliwości. – Czy są jakieś plany w stosunku do kolumny transportu medycznego? – pytał Wieczorek. Teresa Kopczyńska wyjaśniła zdawkowo: – Po to, żeby przejąć transport potrzebne są nam jeszcze dwie karetki. Wojewoda opracowuje nową uchwałę w stosunku do ratownictwa. Mają zlikwidować – nie wiadomo kiedy – dyspozytornię (jest już w Miechowie i Proszowicach zlikwidowana). Ok. 300 tys. zł byśmy zaoszczędzili przejmując kolumnę i nie zatrudniając kierowców.
Do wątku programu restrukturyzacji ZOZ – u wrócił Krajewski, którego nie przekonały tłumaczenia dyrektorki placówki, a program naprawczy szpitala nazwał „tajnym”.
– Czy ten tajny program restrukturyzacyjny obejmował likwidację ZOL – u i kolumnę transportu? – dociekał opozycyjny radny. Spokojny jak dotąd Kwiatkowski w tym momencie nie wytrzymał i odgryzł się byłemu staroście: – To nie jest tajny dokument. To jest problem z przepływem informacji między osobami. Nie było żadnych likwidacji. Co do kolumny – pani dyrektor przygotowywała się do przejęcia, ale wojewoda zrobił inaczej. Idziemy w kierunku przychodów. Idziemy w dobrym kierunku. Jeżeli nam się to uda, to pracownicy utrzymają miejsca pracy, a szpital otrzyma zwiększone kontrakty. I takie są kierunki przyjęte – przekonywał starosta.
Przyszedł również czas na wypowiedź Marka Kopii, bez której nie obeszła się, jak dotąd, żadna rada powiatu. Kopia, w trosce o odbiór opinii publicznej, zareagował na wypowiedzi Krajewskiego i Kądzielawy. Trudno jednak powiedzieć, o co radnemu chodziło oprócz tego, że chodziło mu o coś przeciwnego niż opozycji (odsyłamy do nagrania). Odniósł się też do sprawy dąbrowskiego szpitala: – Tutaj wymądrzanie się, co to się podziało w tym roku, to jest bez sensu.
Wypowiedź Kopii wyprowadziła z równowagi Kądzielawę, który natychmiast zareagował. W uszczypliwych uwagach wskazał koalicyjnemu radnemu jego „miejsce w szeregu”. – Jak słucham Marka Kopii, to wydaje mi się, że powinien się zajmować samochodami, a nie szpitalem. Jakby radny rozumiał to, co mówię, to by zrozumiał to, co mówię. Koledze polecam zajmowanie się samochodami; ile kilometrów jeździ, gdzie jeździ, po co jeździ?
Komentarze Kądzielawy spotkały się z rozbawieniem pozostałych radnych. Kopia zdążył tylko na swoją obronę powiedzieć cicho, że Kądzielawie brakuje argumentów, gdy „do akcji” wkroczył zniecierpliwiony niemiłą wymianą zdań między radnymi, zastępca przewodniczącego rady, Andrzej Urbanik. – Może przerwiemy to, bo to się robi niepoważne – zauważył wiceprzewodniczący. Na niewiele się to jednak zdało, gdyż do dyskusji wrócił Krajewski. – Pan starosta znowu mnie tu prowokuje, choć chcę uniknąć takich potyczek słownych. Następnie Krajewski, niemal słowo w słowa, wyłożył to, co mówił wcześniej. Chodziło mu o niebezpieczne zadłużenie szpitala – Oprócz przytyków i niesmacznych wypowiedzi, Panie starosto, proszę mi powiedzieć, skąd szpital to pokryje? – dopytywał radny.
– Myślę, że emocje nie są tu dobrym doradcą – wystąpił, wywoływany już kilkakrotnie do odpowiedzi przez opozycję, starosta. Kwiatkowski, przez niemal całą sesję, nie okazywał prawie żadnych emocji i zachowywał spokój. – Proszę nie wkładać nam w usta, że my tworzymy jakieś dokumenty tajne (starosta odniósł się do sugestii Krajewskiego, że program restrukturyzacji ZOZ – u nie był dostępny dla wszystkich radnych).
– Nie decyduje tu Kwiatkowski, ani Pantera, ani Kopia – powiedział starosta.
Racjonalnie do sprawy odniósł się Kądzielawa: – Szkoda, by ten szpital został sprywatyzowany za jakieś marne pieniądze i tylko o tym mówię – podkreślił opozycyjny radny.
Do sprawy szpitala odniósł się, pierwszy raz podczas tej sesji, raczej milczący i spokojny Robert Pantera: – Wynik finansowy, który dzisiaj mamy, jest wynikiem pewnych zdarzeń. Wiele rzeczy na to się złożyło. Możemy o tym dyskutować, ale dyskutujmy merytorycznie. Dlatego proszę nie dawać takich błędnych, politycznych informacji, że my chcemy szpital prywatyzować. Dopóki możemy utrzymać szpital, dopóki jest taka możliwość – szpital będzie powiatowy – zapewniał Pantera.
Ponownie do dyskusji wrócił, oburzony wypowiedzią Kwiatkowskiego, Wiesław Krajewski: – Nie będę schodził do żenująco niskiego poziomu wypowiedzi starosty (opozycyjny radny wrócił do poprzednio wypowiedzianych twierdzeń). Ja jeszcze raz zapytuję, z czego my pokryjemy straty finansowe??? – nie odpuszczał Krajewski, który zwrócił się z wnioskiem do przewodniczącej, by do sprawy zadłużenia szpitala i programu jego restrukturyzacji koniecznie powrócić na kolejnej sesji rady powiatu.
Po zakończeniu dyskusji Krajewski dopytywał jeszcze, czy nowe pododdziały w dąbrowskim szpitalu będą generować kolejne koszty: – Czy nowe pododdziały będą się wiązały z dodatkowymi kosztami, żeby dostosować szpital do tej działalności?
Teresa Kopczyńska wyjaśniła, że zwiększenia kosztów nie będzie: – Teraz jest to w ramach tego personelu i tych łóżek, które mamy. Da się pozyskać dodatkowy kontrakt bez nowych inwestycji. – zapewniała dyrektorka dąbrowskiego ZOZ – u.
Na odpowiedzi Teresy Kopczyńskiej zakończyła się dyskusja o dąbrowskim szpitalu (zapewne do czasu kolejnej sesji). W następnej uchwale radni zdecydowali o dofinansowaniu ZOL – u (w wysokości ponad 8 tys. zł.). Kolejne uchwały były już tylko formalnością, a po czterech godzinach sesji (i przedłużającym się sporze o szpital) tempo obrad niespodziewanie przyspieszyło. Również wiceprzewodniczący mocno przyspieszył czytanie kolejnych uchwał. Doszło nawet do tego, iż przewodnicząca i jej zastępca przyznali, że to za długa sesja, a punktów obrad jest zbyt dużo. Potwierdzało to coraz większe zniecierpliwienie radnych z obu stron „barykady” i dyskusje w swoich gronach. – To ja już nie będę czytał tej podstawy prawnej, dobrze? – pytał błagalnie wiceprzewodniczący przy kolejnych uchwałach. Następnie zwrócił się do Barbary Pobiegło z uznaniem: – To szybko idzie, Pani przewodnicząca. Chyba pierwszy raz od dawna radni nie zabrali głosu w przedostatnim punkcie obrad dotyczącym wolnych wniosków. Zamiast tego, mocno zniecierpliwieni, zbierali się już do wyjścia.
Ula Skórka
Odautorski komentarz:
Sprawa szpitala zapewne wróci na kolejnej sesji, co będzie nie bez udziału i winy koalicji powiatowej. Kiepska polityka informacyjna powiatu nie służy bowiem rozwiązywaniu konfliktów między koalicją i opozycją, a tylko je zaognia. Nieinformowanie społeczeństwa o posunięciach władzy w sprawie dąbrowskiego szpitala (bądź co bądź cały czas powiatowego, a nie sprywatyzowanego) powoduje narastanie wokół tej instytucji niedopowiedzeń i „legend”, w których jednak często kryje się ziarno prawdy. Zamiast z oficjalnych informacji, płynących z powiatu, mieszkańcy Dąbrowy dowiadują się o sytuacji szpitala pokątnie od różnych osób, mniej lub więcej, związanych z tą instytucją. Szeptana propaganda i „głuchy telefon” robią swoje. Wiele można się również dowiedzieć z naszego forum, gdzie nieraz, zrozpaczeni pracownicy szpitala, pisali o zamiarze zbiorowych zwolnień, ciężkiej sytuacji w pogotowiu, czy zamiarze likwidacji ZOL – u. Na przykładzie tego ostatniego wyraźnie widać, że to, czego można się było dowiedzieć nieoficjalnie, było prawdą. Władze reagowały dopiero po naszych doniesieniach medialnych. Mimo gorących zapewnień starosty, że nie było żadnego zamiaru likwidacji, dyrektorka zapytana, czy ZOL nie jest zagrożony przyznała, iż nie może tego obiecać. Władze liczą na to, że niedoinformowane społeczeństwo nie poinformuje dalej mediów i problem jakoś sam się rozwiąże. Wygląda to jednak inaczej. To pracownicy świadomi zamiaru likwidacji ZOL – u bronili go do końca (włącznie ze zgodą na realizację naszego materiału na ten temat jako „ostatniej deski ratunku” dla oddziału). W drugiej kolejności gorąco o ten oddział walczyli również nasi czytelnicy, którzy poprzez swoje ostre komentarze powodowali „naciski społeczne” na władze, która już wiedziała, że nie ma społecznej zgody na szukanie oszczędności w ZOL – u. Konsekwencją takich samych niedopowiedzeń było pytanie radnego Wieczorka o kolumnę transportu sanitarnego. Nie było oficjalnej informacji na ten temat, więc zapewne ktoś poprosił radnego o interwencję, lub radny sam zareagował na nieoficjalne doniesienia. Można było tego uniknąć, gdyby pojawiła się ogólnodostępna informacja na temat sytuacji szpitala. I tylko taka droga jest odpowiednia dla władzy – pełne informowanie o wszystkich zamiarach społeczeństwa. Inna droga – to manowce niedopowiedzeń i oburzenia społecznego, które, wcześniej czy później, może zdetronizować każdą władzę.