Najnowszy Spielberg w 3D-imponujące efekty
Kino cyfrowe „Sokół” w Dąbrowie Tarnowskiej wyświetla obecnie najnowszą produkcję filmową Stevena Spielberga „Przygody Tintina”. Film w 3D obfituje w spektakularne efekty wizualne, wartkiej akcji towarzyszy piękna muzyka, a ozdobą słowną są dowcipne dialogi.
To niebanalne dzieło, nieszablonowa i daleka od schematyzmu adaptacja belgijskiego komiksu. Dzieło ogląda się ze smakiem i z dużym zainteresowaniem, jest ono na tyle uniwersalne, że będzie cieszył dzieci, ale i dorośli nie będą czuli się znudzeni, ani wyprowadzeni w filmowe maliny.
Dlatego też dystrybutor – UIP oraz kino „Sokół” pomyśleli o swoich widzach z Dąbrowszczyzny – dostępne są dwie wersje: dubbingowana – pokazywana na seansach o 16.00 i 18.00 i z oryginalnymi dialogami wraz z polskimi napisami (o 20.00, a od najbliższego piątku 11.11 – o godz.18.00, rodzimy dubbing zostanie na godz.16.00).
Nieprzypadkowo Spielberga uważa się za mistrza kina przygodowego. Film jest animacją 3D, opartą na motion capture, czyli sfilmowanych w odpowiedniej technologii ruchach aktorów. 85% utworu to czysta animacja, z której jednak reżyser skorzystał wspaniale. Film oparty jest na albumie z 1943 roku, zatytułowanym „Tajemnica Jednorożca”, chociaż niektóre pomysły, jak na przykład nazwa statku Karaboudjan, pochodzą z osobnych części (w tym przypadku z historii zatytułowanej „Krab o złotych szczypcach”).
Dziennikarz śledczy Tintin, jego pies Miluś oraz kapitan Baryłka wyruszają w daleką podróż w poszukiwaniu modelu statku, w którym kryje się klucz do zaginionego skarbu. Skarb chce odzyskać również przypominający demonicznego Pana Kleksa Sacharyna, dla którego równie ważne będzie wyrównanie starych, rodzinnych rachunków z kapitanem Baryłką. W ramach swoich przygód bohaterowie odwiedzą nie tylko Brukselę, ale też słynny komiksowy zamek Księżymłyn, Saharę i Maroko.
Bogactwo miejsc, wspaniałe plenery zapierające dech w piersiach to nie jedyne atuty wizualne. Ważniejsze od lokacji są jednak postacie: trójwymiarowy Tintin nie wygląda jak żywy – przypomina raczej pierwowzór, na którym mógłby się wzorować Herge. Tutaj miłośnicy komiksu nie powinni narzekać. Animowany kapitan Baryłka jest uosobieniem rubaszności i marynarskiego dowcipu. Miluś pozostaje uroczym i mądrym psem, a Tajniak i Jawniak ze swoją nieporadnością bawią w trójwymiarze jeszcze bardziej, niż na papierze. Przy postaciach i ich wyglądzie nikt za bardzo nie majstrował, wyglądają i poruszają się tak naturalnie, jak to możliwe. Zresztą wygląd „Przygód Tintina” to jego największy atut. Spielberg prowadzi kamerę tak, jak zapewne chciałby to zrobić nieraz, ale nie mógł. W „Przygodach Tintina” ograniczała go – co najwyżej – własna wyobraźnia. Kamera zwłaszcza w czasie pościgów w afrykańskim mieście Baggar daje obraz fascynująco dynamiczny, przypominający najlepsze momenty „Indiany Jonesa”, ale w swojej spektakularności idący jeszcze dalej.
Film Spielberga (współprodukowany przez reżysera „Władcy Pierścieni” Petera Jacksona) przenosi komiks w XXI wiek, a dzięki doskonałej realizacji zachęca do zapoznania się z oryginalnymi przygodami Tintina. Nieco ponad półtorej godziny najczystszej, doskonałej rozrywki, kończy się jak z bicza strzelił, pozostawiając uczucie niedosytu, ale też pełnego zadowolenia, że Spielberg doskonale wyważył mieszankę kina przygodowego, w stylu „Hooka” i „Indiany Jonesa” z oryginalnym i niepodrabialnym dziełem, jakim jest komiks belgijskiego twórcy.
Widzowie, którzy już film zobaczyli, nie mogą się doczekać drugiej jego części… Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili mają szansę do 16 listopada, po tym terminie schodzi on z dąbrowskiego ekranu na zawsze.
Dla dwóch pierwszych osób, które do nas zatelefonują ( 605 621 444 ) mamy dwie podwójne wejściówki.
UWAGA! Wejściówki rozdane. Zdobywcom gratulujemy.
źródło: DDK