Czytelnicy pytają, e – Kurier odpowiada
Wraca sprawa przewozów na trasie Tarnów – Szczucin. Niestety wraca przede wszystkim w interwencjach naszych Czytelników, a nie w poszerzeniu uprawnień rozmaitych instytucji kontrolnych.
Tym razem jednak nie chodzi o warunki i dostępność dojazdów, ale zwłaszcza o działania kryjące się pod hasłem: „wojna przewoźników”.
Dodajmy jeszcze, że nie chodzi o ewentualne niedozwolone zabiegi, by zniszczyć konkurencję, ani dotarcie do „prawdy”, kto tę wojnę zaczął (trudno to autorytarnie rozstrzygnąć), gdyż nie to interesuje pasażerów.
Chodzi o to, kto tę wojnę, dla dobra i bezpieczeństwa pasażerów, może przerwać. Otrzymaliśmy od jednego z naszych Czytelników e – mail takiej treści:
Bardzo proszę redakcję o zajęcie się sprawą jak to nazywają kierowcy busów ‚wojną’ między przewoźnikami na terenie powiatu, gdyż w wyniku tego konkurencyjne firmy zaczęły już sobie wchodzić nawet na inne swoje linie np. rtm Pławeckiemu na trasie Gręboszów – Tarnów oraz Luszowice – Tarnów by prowadzić wojnę. Nie wiem kto rozpoczął to lecz twierdzę, że ktoś powinien z tym skończyć. Gdyż chodzi o bezpieczeństwo osób, które przewożą a nie tylko o pieniądze. Przypomnę, że większość pasażerów to są NASZE dzieci, które nie mają alternatywy by dojeżdżać do szkół. Na dowód przesyłam linki już konwersacji pasażerów na facebooku na temat zaistniałej sytuacji. Urzędnicy dąbrowscy nic nie zrobią z tym gdyż jak twierdzą nie mają takich uprawnień gdyż zezwolenia wydaje urząd marszałkowski itp.
Liczę na Państwa bezstronność co do całego transportu publicznego na terenie powiatu.
Od wiceburmistrza dowiadujemy się, że samorząd nie może nic z tym zrobić, a wszelkie skargi mieszkańców kierowane są prosto do powiatu. Niemniej jednak mamy potwierdzenie od Stanisława Ryczka, że zastrzeżenia do przewoźników się pojawiają. I nie należą do rzadkości. Mają różny charakter – od poruszanego przez nas wielokrotnie problemu dostępności przewozów w weekendy, święta i dni powszednie w porach wieczornych, do przejawów „wojny przewoźników”. O wszystkich dowiaduje się powiat.
Wicestarosta przyznaje, że do powiatu trafia wiele takich zgłoszeń; skarżą się zwłaszcza wójtowie gmin. Marek Kopia dodaje, że redakcyjny telefon w tej sprawie wcale Go nie zaskoczył, gdyż władze dostrzegają ten problem, i w miarę posiadanych uprawnień, próbują mu przeciwdziałać. Zorganizowali szerokie spotkanie z wójtami, policją, Inspekcją Transportu Drogowego i właścicielami firm przewozowych, działających na i poza terenem powiatu.
– Z tego, co mi wiadomo, to na spotkaniu składali niektórzy wójtowie skargi. Chodzi o podjeżdżanie, zajeżdżanie, „wyścigi”… Policjanci też i Inspekcja Transportu Drogowego zgłaszali swoje uwagi. Policja zwłaszcza miała zastrzeżenia do stanu technicznego pojazdów. (…) Komunikacja obserwuje te rzeczy. Oni z tymi trasami różnie kombinują, żeby pozbyć się konkurencji. – mówi Marek Kopia i wyjaśnia:
– My nadajemy koncesje w obrębie powiatu, a jak jest dalej, to marszałek. Po prostu użyczamy przystanków po drodze powiatowej. Zorganizowaliśmy naradę i zaprosiliśmy przewoźników oraz instytucje kontrolne. Poza tym szykuje się reforma w przewozach od stycznia 2017 r. Mają być koncesjonowane przewozy – będzie wyłaniany jeden przewoźnik w drodze przetargu. Powiat będzie wtedy dopłacał do jego przewozów, jeżeli po przeliczeniu okaże się, że mu się nie opłacają. I zależy wtedy, czy się pozwoli działać prywatnym przewoźnikom niekoncesjonowanym, czy będzie ten jeden przewoźnik, bo różnie to jest. Jest to duży problem. Gminy niektóre i powiaty już dopłacają przewoźnikom w tym systemie i różnie mają – tylko z jednym przewoźnikiem, albo z jednym koncesjonowanym i prywatnymi przewozami, bez dopłat. Faktycznie nie jest to łatwa materia. A jeżeli chodzi o stan, jaki jest teraz, to nasz Wydział Komunikacji prowadzi dyscyplinujące rozmowy z przewoźnikami.
Od Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego otrzymujemy odpowiedź drogą e – mailową. Pytaliśmy przede wszystkim o to, czy do urzędników na tym szczeblu docierają skargi na przewoźników działających na i poza terenem powiatu dąbrowskiego; czy podejmowane są kroki w celu przerwania „wojny przewoźników”, która może zagrażać bezpieczeństwu pasażerów i czy da się znaleźć jakieś wyjście systemowe z tej trudnej sytuacji, a nie tylko jednorazowe kary dla kierowców, którzy nie są „autorami” tego procederu.
Odpowiedź Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego przytaczamy w całości:
W świetle obowiązujących uregulowań prawnych, wykonywanie przewozów regularnych na danej linii komunikacyjnej wymaga stosownego zezwolenia wydanego przez właściwy organ samorządu terytorialnego. Zgodnie z art. 18 ust. 1 pkt. 1 lit. f ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym (Dz. U. z 2013 r. poz. 1414 ze zm.) Marszałek Województwa Małopolskiego jest organem właściwym w zakresie udzielania i zmiany zezwoleń na wykonywanie regularnych i regularnych specjalnych przewozów osób w krajowym transporcie drogowym na liniach komunikacyjnych wykraczających poza obszar co najmniej jednego powiatu, jednakże niewykraczających poza obszar województwa.
Zgodnie z obowiązującymi w chwili obecnej przepisami prawa, zezwolenia o których mowa powyżej, organ właściwy dla siedziby i przebiegu linii, wydaje lub zmienia wyłącznie na wniosek przedsiębiorcy. Zatem to przewoźnik, działający w warunkach rynkowych, analizując swoje koszty oraz ewentualne wpływy z przewozów, jeśli uznaje za stosowne zmienić swój rozkład jazdy, podnieść lub obniżyć ceny biletów, podejmuje stosowne dla siebie oraz swoich pasażerów decyzje, przewidując w zależności od swojej kalkulacji kosztowej i potencjału przewozowego przebieg linii, ilość i pojemności autobusów do jej obsługi, dzienną ilość kursów dla dni roboczych i wolnych od pracy oraz częstotliwość kursowania linii. W praktyce, to pasażer dokonuje wyboru z usług, którego przewoźnika skorzysta, analizując komfort jazdy, cenę biletu, dostępność linii i układu przystanków, godziny odjazdów, punktualność ich realizacji itp. Biorąc to pod uwagę Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego nie ma wpływu na przedkładane przez przedsiębiorców rozkłady jazdy.
Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego nie otrzymał w ostatnim czasie żadnych skarg dotyczących realizacji przewozów na linii Szczucin – Tarnów. Niemniej jednak, w ramach działań kontrolnych realizowanych z Policją, w ostatnim tygodniu w trakcie prowadzonych wspólnych kontroli przez upoważnionych pracowników Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego z funkcjonariuszami Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie w trzech przypadkach stwierdzono naruszenie warunków udzielonych przez Marszałka Województwa Małopolskiego zezwoleń na wykonywanie przewozów regularnych osób.
W stosunku do tych przedsiębiorców zostały wszczęte z urzędu stosowne postępowania administracyjne wynikające z przepisów ustawy o transporcie drogowym. Ponadto, w trakcie działań kontrolnych funkcjonariusze policji nałożyli 5 mandatów karnych na kierowców autobusów wykonujących przewozy regularne osób oraz z uwagi na stan techniczny pojazdów (autobusów) zatrzymali 6 dowodów rejestracyjnych.
Właściciele obu firm przewozowych zaprzeczają, by istniała jakakolwiek „wojna przewoźników”, a przynajmniej – jak mówią – nic o niej nie wiedzą. Mimo iż przedstawiciele firm byli obecni na spotkaniu zorganizowanym przez starostwo, policja poinstruowała ich w zakresie zachowania bezpieczeństwa, wicestarosta mówi, iż Wydział Komunikacji prowadzi z przewoźnikami dyscyplinujące rozmowy, a niedawne kontrole wykazały w niektórych przypadkach naruszenie warunków zezwoleń na wykonywanie przewozów. Ponadto wskutek kontroli kierowcy otrzymali mandaty karne i zatrzymano kilka dowodów rejestracyjnych pojazdów.
– Ja nic o tym nie wiem. Nie mam takich sygnałów od kierowców ani pasażerów. Ja mam rozkład, oni mają rozkład… Ja na ten temat nic nie wiem. – mówi Bogdan Pławecki, właściciel firmy „Euro Pławecki Trans”.
– Nic o „wojnie przewoźników” nie wiem. – twierdzi Marek Kaczor, jeden z właścicieli „R.T.M. Trans”.
Do komendy policji w Dąbrowie Tarnowskiej ostatnio nie docierają skargi na przewoźników, ale mimo to kontrole przeprowadzane są regularnie. Kierownik Referatu Ruchu Drogowego podkom. Jarosław Kmieć zaznacza jednak, że dąbrowska policja przeprowadza kontrole w granicach powiatu.
– Nie mam takich sygnałów. Sprawdzany jest rozkład jazdy, czy wyjeżdżają zgodnie z wyznaczonymi godzinami i przeprowadzane kontrole drogowe. Czasami się tak zdarza, że ktoś zadzwoni do oficera dyżurnego. Każde takie zgłoszenie jest zaraz sprawdzane. Ale na chwilę obecną bardzo poważnych sygnałów nie otrzymuję. A kontrole były, są i będą. My zawsze reagujemy na wszystkie sygnały z całą surowością. Przewóz zbiorowy to nasze „oczko w głowie”, bo tu chodzi o bezpieczeństwo pasażerów. – zaznacza Jarosław Kmieć.
Czas pokaże, czy kontrole organizowane przez Urząd Marszałkowski i policję okażą się skutecznym „straszakiem” na przewoźników.
Na koniec zapytaliśmy samych zainteresowanych, czyli pasażerów, czy dostrzegają „wojnę przewoźników”.
Wypowiadające się osoby zastrzegają anonimowość, gdyż są zmuszone, z różnych powodów, w ten sposób przemieszczać się między Dąbrową a Tarnowem.
– Nasze dziecko dojeżdża busami do liceum. Teraz są wakacje, ale we wrześniu zaczyna się rok szkolny i znowu dojazdy busami do Tarnowa, i ten sam problem. Nie podejmowaliśmy za nasze dziecko decyzji, gdzie chce chodzić do liceum, ale gdybyśmy mieli inne wyjście, to na pewno by dojeżdżał w inny sposób. Te „podjazdy” i „wyścigi” nie są przyjemne dla pasażerów. – zaznacza jeden z naszych rozmówców.
– Dojeżdżam busami często, bo muszę; dla mnie to jedyna droga dostania się do Tarnowa i powrotu potem do domu. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do kierowców. Są raczej grzeczni, ale to nie zmienia rzeczy, że obawiam się tych dojazdów, zwłaszcza „wyścigów” między kierowcami do przystanków. Gdyby przeczytał to któryś przewoźnik, to chciałabym poprosić, żeby zakończyli to. – mówi inna, zapytana przez nas, osoba, która korzysta z busów na tej trasie.
e – KD