Czytelnicy pytają, e – Kurier odpowiada
Mieszkańcy gminy Bolesław są zaniepokojeni planami wytyczania obszarów zalewowych na tym terenie. Zarzucają wójtowi Kazimierzowi Olearczykowi, że nie prowadzi z nimi dialogu i nie chce zorganizować spotkania w tej sprawie. Dzwonią do naszej redakcji.
Otrzymaliśmy informację od zaniepokojonych mieszkańców gminy Bolesław. Mieszkańcy obawiają się milczenia władz w sprawie wytyczania terenów zalewowych.
Boją się ewentualnych „wysiedleń” z tym związanych. W obliczu braku dialogu szukają pomocy gdzie indziej.
Od Kazimierza Olearczyka dowiadujemy się, że nie organizował dotychczas spotkania z mieszkańcami, bo ewentualne inwestycje, o których mowa, leżą na razie w sferze planów. Sam nie zna jeszcze konkretów, a tylko nieoficjalne doniesienia i pierwsze zarysy programu przeciwpowodziowego. Może okazać się, jak zaznacza, iż realizować go będą dopiero następcy, zwłaszcza, że jeszcze daleka droga do uchwalenia finansowania tych zadań, a rozważane kwoty są pokaźne.
– Może to być zadanie dopiero dla naszych następców. Przewidywany koszt polderów to 560 – 600 mln. zł, a takich środków nikt teraz nie ma.
Wójt zaznacza, że nie chodzi o żadne „mapki terenów zalewowych”, a o program zabezpieczenia przeciwpowodziowego, który jest na razie w sferze planów. Za program nie odpowiadają oczywiście gminy; zleca go Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej.
KZGW zlecił jednej z firm (nie podajemy jej nazwy, by nie narażać się na zarzut kryptoreklamy) opracowanie programu przeciwpowodziowego. Jak tłumaczy Kazimierz Olearczyk, program jest na razie w trakcie opracowań. Po opracowaniu będzie przedstawiony Radzie Ministrów, która może uchwalić finansowanie.
Jednym z wariantów jest podniesienie wałów rzeki, ale takie rozwiązanie nie ma wielu zwolenników, gdyż grozi zawaleniem nasypów. Innym, rozważanym wyjściem, jest wyznaczenie obszarów pod budowę polderów zalewowych.
Wójt dowiedział się, nieoficjalnie, że w gminie rozważane są takie poldery zalewowe na obszarze Jeziórki Samocice i Pasterniki Kanna. Ale – jak zaznacza – sam nie chce, by zrobiono to na terenie gminy. Nie boi się jednak, że mieszkańcy mogą zostać wywłaszczeni i przekonuje, że w ogóle nie ma takich obaw.
– Wymagane są tu zgody mieszkańców. Każdy musiałby imiennie wyrazić na to zgodę. Nie opracowano jeszcze projektów, tylko rozważano warianty. Według prawa nie można ograniczyć czyjejś własności bez jego zgody, bo jest nienaruszalna. W programie do 2021 r. możliwe jest dopiero ubieganie się o dokumentację techniczną. To nie jest budowa; to nie jest nawet pozwolenie na budowę. Nic nie może się odbyć bez zgody mieszkańców.
Wójt deklaruje, że trzeba rozmawiać z mieszkańcami, i że będzie to robił.
– Zwracaliśmy się do tej firmy i otrzymaliśmy potwierdzenie, że przedstawiciel przyjedzie do gminy 15 lipca przedstawić dotychczasowe ustalenia. Nieoficjalnie przewiduje się dwa tzw. „poldery sandomierskie”. W obrębie gminy byłoby do przemieszczenia jedno zabudowanie; bez infrastruktury, ale na razie nic pewnego nie wiemy. – podkreśla Olearczyk.
O spotkaniu z przedstawicielem firmy będą powiadomieni, z wyprzedzeniem, sołtysi i rady sołeckie. Na spotkanie mogą przyjść zainteresowani mieszkańcy gminy.
Ula Skórka