Łukasz Węgrzyn dyrektorem ZOZ
Wśród sześciu kandydatów na to stanowisko wybrano właśnie Jego, choć od pewnego czasu coraz częściej mówiło się, że to tylko formalność. Dotychczasowy pełniący obowiązki, obejmie stołek dyrektorski w dąbrowskim szpitalu.
Łukasz Węgrzyn pokonał w konkursie m.in. kandydatów z Krakowa i Kielc, choć jeszcze kilka miesięcy temu wielu podejrzewało, iż zabraknie chętnych do pokierowania skonfliktowaną placówką.
Podczas pożegnalnej sesji rady powiatu, starosta ogłosił, że wyłoniono zwycięzcę konkursu na dyrektora szpitala i zaprosił przed mównicę Marka Kopię, który o przebiegu tegoż konkursu opowiedział.
6. listopada, o godzinie 9 komisja konkursowa, pod przewodnictwem radnego powiatowego Marka Kopii, rozpoczęła konkurs na stanowisko dyrektorskie dąbrowskiego szpitala. Obradowało pięć osób: czterech przedstawicieli organu zarządzającego i jeden – z Rady Społecznej Szpitala.
Pod obrady trafiło sześć ofert: jedna od razu została odrzucona – rzekomo – ze względu na niespełnienie wymogów formalnych. Wszyscy kandydaci otrzymali po cztery takie same pytania. W tajnym głosowaniu bezwzględną większość otrzymał Łukasz Węgrzyn.
Łukasz Węgrzyn ma 37 lat. Bierze udział w wyborach samorządowych. Wykształcenie wyższe: techniczno – ekonomiczne i studia podyplomowe na Collegium Medicum UJ (zarządzanie jednostkami opieki zdrowotnej).
Dotychczasowy pełniący obowiązki dyrektora, obejmie teraz kierownictwo szpitalem. Nie będzie to łatwe, jak miał już okazję się przekonać – atmosfera (najdelikatniej rzecz ujmując) nie jest najlepsza, personel skonfliktowany, a niedawno odbył się nawet strajk pielęgniarek. Na razie sytuacja jest opanowana, ale szpital jest zadłużony, a przedłużający się audyt (a właściwie jego wyniki) owiane są niepokojącą tajemnicą.
Starosta zapomniał o bolesnych doświadczeniach sprzed dwóch lat związanych z próbą likwidacji ZOL – u. Wtedy również nie potrafił wystosować jasnego komunikatu, co będzie dalej z Zakładem, a prawda jest taka, mimo płomiennych zapewnień polityków, że był przeznaczony do likwidacji. W obronie ZOL – u pielęgniarki z kierowniczką przybyły na sesję.
Starosta na sesji coraz lepiej radzi sobie z przeciwnikami politycznymi, dementuje różne doniesienia, poprawia swój PR, ociepla wizerunek, ale unika jasnej odpowiedzi na pytanie o wyniki audytu. To samo robi wicestarosta i nie spodziewamy się, byśmy przed wyborami uzyskali odpowiedź na to, niewygodne teraz dla wielu, pytanie.
Starosta twierdzi, że nie otrzymał jeszcze skróconej wersji podsumowania audytu. Pierwsza i podstawowa miała mieć nawet ok. 400 kartek. Wcześniej zaznaczał również, że samorząd miał wnieść do dokumentu swojej uwagi, które z kolei miały być uwzględnione przez firmę sporządzającą podsumowanie. Wicestarosta zaś kilka dni temu mówił, że jeszcze nie do końca zapoznał się z dokumentem, ale – jak zaznaczył – musi go dobrze znać Łukasz Węgrzyn i pozostali kandydaci, gdyż jednym z warunków uzyskania stanowiska dyrektora ZOZ jest odniesienie się do wytycznych zawartych w audycie.
Przesuwanie odpowiedzi o „zawartość” audytu na „po wyborach” musi budzić zrozumiałe obawy co do założeń tego dokumentu. Innymi słowy – można się zastanawiać nad tym, co tam takiego jest, że trzeba wynajdować różne uniki, żeby tylko nie powiedzieć na ten temat nic konkretnego.
Zupełnie inaczej do sprawy konkursu na dyrektora ZOZ odniósł się przewodniczący komisji Marek Kopia. Poinformował, że w konkursie wzięły udział dwie kobiety i czterech mężczyzn. Kandydaci pochodzili z Kielc, Krakowa, regionu tarnowskiego oraz Powiśla. Jedna z kandydatek odrzucona została tylko dlatego, że składając oryginał jakiegoś dokumentu nie dodała… jego kserokopii z potwierdzeniem oryginału! To było podstawą do odrzucenia, od razu, jej kandydatury.
– Pani się przyznała do błędu. Nie złożyła tego dokumentu, a więc nie spełniła jednego z wymogów formalnych. Musieliśmy ją odrzucić – tłumaczył Marek Kopia.
Na moją uwagę, czy taki powód jest wystarczający i czy nie budzi podejrzeń braku bezstronności, do dyskusji włączył się Robert Pantera. Wicestarosta od razu przytoczył dwa przykłady kandydatów na inne stanowiska, którzy zostali „skreśleni” z – jego zdaniem – jeszcze bardziej błahych powodów. Chodzi tu o Barbarę Golemo i Pawła Chojnowskiego.
Marka Kopię zapytaliśmy również, co zdecydowało o tym, że pozostali kandydaci okazali się gorsi od Węgrzyna.
– Inni kandydaci spełniali wymogi formalne, ale wątpliwości budziła wcześniejsza kariera zawodowa: ilość i miejsca pracy. Ja w swojej ocenie przyznam, że najbardziej wiarygodny, pod względem kariery zawodowej i innych wymogów formalnych, okazał się Pan Łukasz Węgrzyn – mówił Kopia.
– Nie kwestionuję decyzji komisji, a ostatnie słowo należy do Zarządu Powiatu – powiedział nam starosta, który nie bardzo chciał się odnosić do tego tematu. Zaznaczył tylko, że radny Lesław Wieczorek również uznał tę kandydaturę za najlepszą.
Pomijając ewentualne gdybanie na temat „przewagi” apolitycznych kandydatów z zewnątrz, najlepszy dla dąbrowskiego szpitala, wg komisji konkursowej, okazał się Łukasz Węgrzyn – związany z Powiślem (i lokalnymi politykami) więzami rodzinnymi oraz przynależnością partyjną (w wyborach samorządowych startuje z ramienia PSL).
Decyzja Zarządu Powiatu jest raczej formalnością, więc już teraz gratulujemy Łukaszowi Węgrzynowi wygranego konkursu na dyrektora szpitala i życzymy dużo energii, siły i pomysłów w pracy dla dobra placówki.
P. S.
Większy problem stanowi konkurs na zastępcę dyrektora ds. lecznictwa. Konkurs został rozpisany już po raz drugi, gdyż w pierwszej edycji zabrakło ofert! Waldemar Weryński zaś zrezygnował z tego stanowiska.
us