Szkoła uratowana, skarga radnego oddalona (filmy)
Z ulgą odetchnęli rodzice, dyrektor i garstka nauczycieli niedobitej jeszcze przez gminę szkoły filialnej w Sutkowie. Za sprawą sprzeciwu i próśb rodziców oraz dyrektor Beaty Kuty i jej płomiennej przemowy w obronie szkoły placówka kolejny raz została uratowana przed przekształceniem (a w praktyce być może nawet widmem likwidacji).
Będzie funkcjonować na dotychczasowych zasadach. Oddalona została, już po raz kolejny (za sprawą „niezawodnej” Komisji Rewizyjnej pod przewodnictwem Kazimierza Pinasa) skarga byłego radnego Andrzeja Buśko na przewodniczącego rady miejskiej.
– My po to zostaliśmy wybrani, żeby decydować, a nie jarmark robić na sesji!; Zrobi się Targowica na sesji! – krzyczeli rozemocjonowani radni, których z równowagi wyprowadziło proste pytanie Andrzeja Buśko: – Czego rada się boi, że nie chce dopuścić do głosu mieszkańców gminy?
Czego rada się boi poza – zdaniem Andrzeja Buśko – dopuszczeniem do głosu mieszkańców gminy? Trudno powiedzieć. Wiadomo natomiast, czego radni już nie muszą się obawiać. Oprócz rodziców, dyrektor Beaty Kuty i garstki nauczycieli z ulgą odetchnęli także radni oczekujący z napięciem finału dwóch kluczowych spraw: przekształcenia szkół oraz zmiany planu zagospodarowania przestrzennego gminy. To pierwsze, w przypadku filii w Sutkowie, mogłoby oznaczać rychłą likwidację szkoły; drugie zaś – wstęp do inwestycji wiatracznej w gminie.
Obie sprawy budziły duży sprzeciw społeczny, w obu przypadkach walczono w obronie swoich racji.
W obronie szkoły walczyła (już nie pierwszy raz) Beata Kuta, nauczyciele i rodzice uczniów uczęszczających do placówki. Przeciw wiatrakom walczył liczny komitet protestacyjny z Nieczajny Górnej, a od niedawna przyłączyli się do niego również mieszkańcy Nieczajny Dolnej.
Obie sprawy mogły być dla radnych, jak dowodziliśmy w artykule poświęconym posiedzeniu komisji, „gwoździem do politycznej trumny”. I obie – na szczęście dla koalicji – odpadły przed głosowaniem.
Już na wstępie burmistrz odegnał „czarne chmury” zbierające się nad głowami radnych składając wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu 7. (podpunkt 14), czyli podjęcia uchwały w sprawie „zamiaru przekazania prowadzenia Szkoły Filialnej w Sutkowie podporządkowanej organizacyjnie Publicznej Szkole Podstawowej w Gruszowie Wielkim osobie fizycznej”. Beata Kuta, nauczyciele i rodzice gorąco popierający pozostawienie szkoły w Sutkowie w dotychczasowym kształcie, wygrali. Burmistrz po analizie faktów (i zapewne równie dogłębnej analizie przedwyborczej – nie likwiduje się przecież szkoły na rok przed wyborami i to w atmosferze sprzeciwu społecznego) wycofał się z wcześniejszych zamierzeń. Dyrekcja, nauczyciele i rodzice nie prosili o cud zmiany sytuacji ekonomicznej i demograficznej w kraju, która mogłaby wpłynąć na uratowanie tej szkoły, ale o ocalenie placówki chociaż na kilka najbliższych lat, jak zaznaczyła w swoim wystąpieniu jedna z matek.
– Po wczorajszej dyskusji i pogłębionej analizie brałem pod uwagę głosy rodziców i zmiany demograficzne. Rekomenduję wycofanie tego wniosku. Nie oznacza to, że problemu nie ma, ale musimy poczekać na wdrożenie przepisów przez ministerstwo oświaty w sprawie sześciolatków – zaznaczył Stanisław Początek.
Radni z ulgą podnosili ręce, by przegłosować tę propozycję. Tu (w przeciwieństwie do tego, co zaprezentowali na czwartkowych „komisjach”) nikt nie kombinował, „jak głosować, żeby nie głosować”.
Szkoda, że radni z takim samym zapałem nie głosowali za propozycją Józefa Lizaka, który zawnioskował o wycofanie spod obrad punktu 7 (podpunkt 14) czyli „podjęcia uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi na działalność przewodniczącego rady miejskiej”. Z zapałem głosowała wyłącznie Józefa Taraska, która jak zauważył z ironią Tadeusz Gubernat – głosowała „podwójnie”: – Pani Taraskowa jest „za” i „przeciw”. Stwierdzenie Gubernata wywołało głośny śmiech radnych, ale jeszcze bardziej rozbawiła ich wypowiedź radnej: – Głosujemy jeszcze raz!
Józefa Taraska ma wątpliwe szczęcie do „podwójnych głosowań”. Przypomnijmy, że 8 kwietnia 2011 r. (informowaliśmy o tym na naszym portalu) podczas rady miejskiej zapadła decyzja o powtórzeniu wyborów sołtysa w Gruszowie Wielkim m.in. w związku z zawiadomieniem do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Sołecką Komisję Wyborczą. Na Józefę Taraskę „głosowało” bowiem kilka osób przebywających wtedy za granicą lub obłożnie chorych – a więc osób, które nie mogły dotrzeć do lokalu wyborczego w Gruszowie. Drugie, już bardziej demokratyczne wybory, bez osób „nadprogramowych” na liście, również wygrała Józefa Taraska.
Ponownie nie rozpatrzono sprawy dotyczącej możliwości zabierania głosu przez mieszkańców podczas obrad rady miejskiej. Sławna już Komisja Rewizyjna w obszernym piśmie, odczytanym przez przewodniczącego Kazimierza Pinasa, co prawda wskazała powody oddalenia skargi, ale nie odpowiedziała na pytania skarżącego.
Z racji zeszłorocznego spadku aktywności, radni tym razem postanowili nadrobić zaległości w punkcie dotyczącym „zapytań i wniosków radnych”. Pytali m.in.: Józefa Taraska, Tadeusz Gubernat, Józef Nowak, Andrzej Giza, Kazimierz Pinas, Józefa Borowska – Marciniak, Gabriela Dudek, Bogusława Serwicka, Jacek Świątek, Barbara Trzpit i Jacek Ryczek. Wnioski i pytania kierowane były nie tylko do burmistrza, ale również do, obecnego przez chwilę na obradach, starosty.
Rozbawienie wywołał Kazimierz Pinas, który zapytał o parking przy agencji (podobnie, jak w przypadku Jacka Ryczka podczas poprzedniej rady miejskiej, zapomniał sprecyzować, że chodzi o Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.).
– Jaką agencję? Agencję Towarzyską! – pospieszyli z pomocą rozbawieni koledzy. „Małżeństwa homoseksualne”, „dzieci homoseksualistów” (zobacz artykuł „Mieszkańcy wygrali walkę z wiatrakami”) i „agencja towarzyska” – o czym jeszcze usłyszymy podczas obrad rady miejskiej? Jedno jest pewne – radni dbają o podtrzymanie uwagi słuchaczy.
Starosta Tadeusz Kwiatkowski, przebywając na sesji rady miejskiej tylko przez chwilę, zdążył się narazić na krytykę zwłaszcza zgromadzonych na końcu sali sołtysów wsi i niektórych radnych. Z jednym z nich (radnym Jackiem Ryczkiem) wdał się nawet w polemikę (żeby nie powiedzieć – spór).
– Panie radny, sołtysi się zmieniają i nic nie załatwili dotąd. Proszę się nie podniecać, bo Pan tu się zaczyna podniecać. Ja też miałem poprzedników i też tego nie załatwili. (…) Ja wiem, że najlepiej się wypowiada przy kamerach – stwierdził Kwiatkowski w odpowiedzi na pytanie Ryczka. Na Jacka Ryczka odpowiedź starosty zadziałała, jak „czerwona płachta na byka”. I w ten sposób zanim Tadeusz Kwiatkowski opuścił salę obrad wywołał oburzenie sołtysów i zdenerwował radnego. Prawdopodobnie nawet nie wiedział, ile wzbudził emocji w obserwatorach sesji.
Radna Józefa Borowska – Marciniak odczytała opinię Komisji ds. Oświaty, Kultury i Wychowania na temat „analizy ekonomicznej i organizacyjnej funkcjonowania szkół i przedszkoli na terenie gminy Dąbrowa Tarnowska za rok 2012”. Opinia ta do złudzenia przypomina tę z roku poprzedniego. Wnioski są, z roku na rok, dokładnie takie same: „niepokojący wzrost kosztów własnych”, „wysoka liczba etatów nauczycielskich w stosunku do liczby uczniów”, „gmina nie nadąża za wzrostem wynagrodzeń dla nauczycieli”. Uchwałę w sprawie analizy oświatowej gminy poparło 15 radnych, 3 wstrzymało się od głosu, a Jacek Świątek, jak zapowiedział dzień wcześniej, gdy prowadził posiedzenie komisji – zagłosował przeciw.
Przegłosowano również przekształcenie dwóch szkół: w Laskówce Chorąskiej i Szarwarku. Te uchwały nie budziły jednak aż takich emocji, jak próba likwidacji filii w Sutkowie, a radnym nie groziły raczej utratą głosów wyborczych. Obie placówki będą teraz kierowane przez tzw. „osobę fizyczną” (w obu przypadkach będą to dotychczasowe dyrektorki placówek). Szkołę w Laskówce Chorąskiej obejmie Teresa Dąbrowa, a w Szarwarku – Aneta Orłowska (więcej na ten temat w artykule „Mieszkańcy wygrali walkę z wiatrakami”).
Po zakończeniu głosowań nad szkołami nadszedł czas na rozpatrzenie skargi Andrzeja Buśko. Z mozolnie odczytanej przez Kazimierza Pinasa opinii Komisji Rewizyjnej w tej sprawie wynikało, że nie można przypisywać przewodniczącemu rady miejskiej winy i nie naruszono prawa. Komisja Rewizyjna po raz kolejny uznała tę skargę za bezzasadną i tak też zagłosowano. Kazimierz Pinas wykrzykiwał nawet, że Buśko na stronie internetowej zamieszcza kłamliwe informacje!
– Z czego wzięła się ta moja skarga? Nie z animozji do przewodniczącego. Nie było chęci w radzie, żeby podjąć tego tematu. (…) Dalej tej interpretacji nie ma, a uchwała jest podjęta. – tłumaczył były radny.
Buśko zarzucił również radzie, że bagatelizuje ustawę o dostępie do informacji publicznej. Na oficjalnej stronie urzędowej (tak zresztą zachwalanej przez burmistrza) zdaniem Andrzeja Buśko bardzo źle opracowany jest Biuletyn Informacji Publicznej (BIP), z którego mieszkańcy powinni móc czerpać informacje na temat komisji, posiedzeń i wszelkich zgromadzeń w mieście i gminie.
– Czego rada się boi, że nie chce dopuścić do głosu mieszkańców gminy? Czego tu się bać? – dopytywał były radny.
– Gdzie był radny Buśko?!! – grzmiał Stanisław Król – Jak był radnym, to wszystko było dobrze. No, gdzie był?(…) Co robił przez 1,5 kadencji; przez 6 lat, że tego nie załatwił?!! (…) Zrobi się Targowica na sesji!
– My po to jesteśmy wybrani, żeby decydować, a nie żeby jarmark robić na sesji! – wykrzykiwał oburzony Kazimierz Pinas.
– Tak być nie może i Pan doskonale o tym wie – wypominał Andrzejowi Buśko Jacek Świątek.
Tadeusz Gubernat wystąpił natomiast w obronie Andrzeja Buśko: – Jeżeli coś dotyczy sprawy danej osoby, to tej osobie należy udostępnić głos. Chodzi o zabranie głosu jednej osoby w danej sprawie.
Dalej jednak nie wyjaśniono tej sprawy. Można się więc spodziewać, że ta kwestia będzie powracać podczas kolejnych obrad rady miejskiej. Andrzej Buśko zapowiedział, że zaskarży uchwałę do Nadzoru Prawnego Urzędu Wojewódzkiego.
Ula Skórka