Oddalenie skarg (FILMY)
Na przedostatniej w tym roku sesji rady miasta koalicja uporczywie oddala reaktywowaną przez wojewodę skargę mieszkanek gminy na burmistrza i próbuje uderzyć w „Niezależnych”.
Czy to próba „pacyfikacji” całej opozycji, czy tylko najbardziej niewygodnych, bo apolitycznych radnych, których popiera coraz więcej mieszkańców zmęczonych międzypartyjnymi „przepychankami”?
********************************************************************************************************************************
Na przedostatniej w tym roku sesji rady miasta koalicja uporczywie oddala reaktywowaną przez wojewodę skargę mieszkanek gminy na burmistrza i próbuje uderzyć w „Niezależnych”. Czy to próba „pacyfikacji” całej opozycji, czy tylko najbardziej niewygodnych, bo apolitycznych radnych, których popiera coraz więcej mieszkańców zmęczonych międzypartyjnymi „przepychankami”?
Zaczęło się od drobnej „wpadki” przewodniczącego. Czy to tylko mała pomyłka, czy pomyślna „wróżba” na przyszłość? Władysław Knutelski na wstępnie, witając przybyłych gości, wymienił dyrektora POWIATOWEGO Domu Kultury w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Tylko nie powiatowy – poprawił, z właściwym sobie humorem, Paweł Chojnowski, na co przewodniczący odpowiedział: – Ale o mały włos.
W krótszym niż zwykle sprawozdaniu międzysesyjnym (poprzednie obrady odbyły się 14 listopada) burmistrz wspomniał o możliwości przejęcia przez gminę budynku PKP. Budynek zamieszkują obecnie dwie rodziny (razem 10 osób). Dla gminy najlepszym rozwiązanie byłoby nieodpłatne przejęcie tego majątku, którego PKP chce się pozbyć, ale warunkiem takiej „transakcji” jest wykorzystanie mienia do celów komunikacyjnych. Gmina zaś, cierpiąc na deficyt mieszkań socjalnych, mogłaby zapewnić lokale mieszkalne nawet czterem rodzinom.
Stanisław Początek poinformował również m.in. o pertraktacjach z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska w Krakowie, w wyniku których gmina oraz RPWiK w Dąbrowie Tarnowskiej mogą otrzymać nawet 8 milionów zł. Rozmowy z krakowskimi urzędnikami prowadził burmistrz i prezes zarządu RPWiK Grzegorz Niedbała.
5 milionów z tej sumy może trafić do Rejonowe Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, pozostałe pieniądze wykorzysta samorząd.
Gmina stara się również o przejęcie części dawnego hotelu pielęgniarek będącego własnością powiatu. Z taką propozycją samorząd wystąpił już w 2009 r., ale jeszcze nie do końca znane jest stanowisko zarządu powiatu w tej sprawie. Zwłaszcza, że w grę wchodzą wyłącznie pomieszczenia na parterze lub pierwszym piętrze, gdyż gmina chciałaby przeznaczyć je dla MOPS – u, któremu przybywa podopiecznych.
Burmistrz pochwalił się również znakomitymi, jego zdaniem, wynikami Lokalnej Grupy Działania „PROWENT” w Mielcu. Dzięki członkostwu w tej grupie gmina Dąbrowa Tarnowska prawdopodobnie uzyska nawet 5 milionów zł. na rekreację, sport i turystykę. W ramach tych funduszy mogą powstać m.in. ścieżki rowerowe i dydaktyczne.
Stanisław Początek, nie bez pretensji do GDDKiA, poinformował o wybudowaniu sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ulic Żabieńskiej i Piłsudskiego. To mały – wielki sukces dąbrowskiego samorządu wywalczony niemalże „siłą” na Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
– O takich drobnych zadaniach, jak światła w Dąbrowie Tarnowskiej decyduje się w Warszawie. Niestety, tak to jest zbiurokratyzowane – podsumował ironicznie burmistrz.
Wyjątkowo małą aktywnością w zadawaniu pytań popisali się tym razem radni. Rozpoczęła „przodowniczka” w tej kwestii – Józefa Taraska, która (już nie po raz pierwszy) dziękowała burmistrzowi. Tym razem za samochód pożarniczy dla OSP Gruszów Wielki. Radna poruszała jeszcze inne problemy, ale – jak zwykle – nie można było usłyszeć, o czym mówi.
Musimy w tym miejscu dodać, iż jeszcze przed sesją zwracaliśmy uwagę, że wielu radnych mówi zbyt cicho, a kamera umieszczona, z przymusu, na końcu sali (podobno przeszkadza w skomplikowanych procesach myślowych radnych i rozprasza ich uwagę), nie jest narzędziem podsłuchowym, a rejestrującym dźwięk i obraz.
Tadeusz Gubernat zwrócił uwagę na jedno z nielicznych drzew, które ostało się jeszcze w parku po wielkiej wycince, a które – jego zdaniem – może w przyszłości zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców.
– Jedno drzewo przy krawężniku na samym dole. To drzewo dziś może jest proste, ale za rok, za dwa, może spowodować zagrożenie.
Radny ponownie nawiązał do problemu rodziny Rembowskich, która ucierpiała w skutek powodzi. Zarzucił władzom, że nie pomagają poszkodowanym, którzy mieszkają w złych warunkach, a burmistrz i radca prawny gminy wręcz utrudniają im sprawę w sądzie (chodzi o przeciwstawienie się tzw. „zasiedzeniu” przez rodzinę Rembowskich „spornego” terenu).
Barbara Trzpit, w imieniu mieszkańców bloków nr 1 i 2 na os. Westerplatte, zaapelowała o ustawienie pojemników na odzież używaną. Zwróciła również uwagę, że śmietnik przy ul. Zazamcze, z którego korzystają mieszkańcy bloków nr 2, 4 i 6, jest zniszczony. Poprosiła także o wymianę komputerów w Szkole Podstawowej nr 2 w Dąbrowie Tarnowskiej. Używany dotychczas sprzęt jest przestarzały i awaryjny.
Głos w punkcie „zapytania i wnioski radnych” zabrali również: Bogusława Serwicka i Andrzej Giza.
Uchwały dotyczące przyjęcia darowizny nieruchomości (lub udziału w niej), nabycia nieruchomości i udzielenia bonifikaty na zakup lokalu mieszkalnego, przeszły szybko i bez sprzeciwu.
Podobnie, bez sprzeciwu radnych, przeszły podpunkty 15 i 16 pkt. 6. porządku obrad. Obie dotyczyły skarg (jednej z lipca, drugiej z listopada) wystosowanych przez Cecylię Rybacką i Wiesławę Surowiec (przypomnijmy, że chodzi o zaniechanie odbudowy przepustu, o którego usunięciu, podczas powodzi, zadecydował Marek Minorczyk).
O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie – ostatnio przy okazji relacji z posiedzenia rady miejskiej (w artykule „Nowy radny i nowa skarga” opublikowanym 15 listopada). Mimo jednoznacznie negatywnego stanowiska wojewody w sprawie tej uchwały, i ponownego skierowania sprawy do osławionej już Komisji Rewizyjnej, radni obie skargi oddalili.
Do sprawy chciał odnieść się były radny Andrzej Buśko, który zresztą zgłosił taki wniosek jeszcze przed rozpoczęciem obrad. Władysław Knutelski jednak albo nie zauważył podniesionej do góry ręki stałego już uczestnika obrad, albo zauważyć jej nie chciał, gdyż Buśko nie otrzymał prawa do głosu. Ponownie skargi na burmistrza przeszły bez echa, a wysiłki Rybackiej i Surowiec zaczynają przypominać „walkę z wiatrakami”. Samorząd gminny udowadnia tym samym, że raz podjętej decyzji nie zmienia nigdy. Samym zainteresowanym pozostaje więc albo dalsza „walka z wiatrakami”, albo wycofanie się z „pola bitwy” ze stratą dla siebie.
Za kolejne uderzenie w opozycję można uznać następną próbę „pacyfikacji” „Niezależnych” w radzie miejskiej. Przypomnijmy, że podczas poprzednich obrad z Klubu odszedł jeden z radnych (nie podając oficjalnej przyczyny swojej decyzji). Tym razem większościowa koalicja próbowała uderzyć w „Niezależnych” za sprawą nowego radnego – Józefa Nowaka, który zajął miejsce Andrzeja Buśko. Chodziło o wyznaczenie członków Zgromadzenia Związku Gmin do Spraw Wodociągów i Kanalizacji. W zgromadzeniu tym zasiadał Andrzej Buśko. Z racji usunięcia go z rady, musiano wskazać innego kandydata. Próbowano to zrobić zresztą „w białych rękawiczkach”.
Jacek Sarat zgłosił kandydaturę Bogusławy Serwickiej („Niezależni”), doświadczonej radnej, niegdyś przewodniczącej rady miejskiej. Natychmiast jednak wstał Kazimierz Pinas (koalicja) i zaproponował kandydaturę nowego radnego, Józefa Nowaka. Wyglądało to niezwykle komicznie. Zmieszany Józef Nowak kurtuazyjnie odmówił przyjęcia, sformułowanej tak bezpośrednio i otwarcie, propozycji (rozwój sytuacji obserwował zresztą, siedzący nieopodal, Andrzej Buśko). Kazimierz Pinas nie dawał jednak za wygrana i, mimo rozpatrywania kolejnych już punktów porządku obrad, niespodziewanie wrócił do swojej propozycji, co wywołało rozbawienie radnych.
– Panie Kazimierzu, obudzić się trzeba! – zaapelował przewodniczący, rozbawiony refleksem kolegi.
Czy to tylko „niewinna” propozycja Kazimierza Pinasa, czy próba „przejęcia” Józefa Nowaka przez koalicję? I drugie – jeszcze istotniejsze – pytanie: czy był to samodzielny wniosek radnego, czy może zainspirowany przez kogoś innego? Dlaczego do takich „zadań”, jak składanie wniosku o usunięcie z rady Andrzeja Buśko, lub wskazanie nowego członka Zgromadzenia Związku Gmin, „typuje się” Józefę Taraskę lub Kazimierza Pinasa? Czy sami radni są inicjatorami tych pomysłów? Czy może – co bardziej prawdopodobne – w gminie działa prężnie „instytucja” kozła ofiarnego? My tylko zadajemy pytania. A nasi Czytelnicy sami znajdą na nie odpowiedź.
Władysław Knutelski odczytał, oddaloną przez wojewodę, skargę Andrzeja Buśko na przewodniczącego rady miejskiej. Chodziło o, opisywane przez nas podczas poprzednich obrad, odmawianie zabrania głosu uczestnikom sesji. Andrzej Buśko spodziewał się, że wojewoda może nie przychylić się do tej skargi, gdyż tego typu zastrzeżenia powinny być kierowane bezpośrednio do rady miejskiej. Były radny zapowiedział jednak, że skarga trafi wkrótce do „właściwego adresata”. Tym samym, jak kiedyś wyrokowaliśmy, nie będzie już chyba obrad wolnych od jakiejś skargi. Czy „wysyp” skarg, które mnożą się ostatnio jak grzyby po deszczu, to wynik wzrostu świadomości społecznej i wiary mieszkańców w możliwość wpływu na rzeczywistość polityczną w gminie?
Również w ostatnich już punktach obrad („rozpatrzenie pism do rady miejskiej”, „odpowiedzi na zapytania i wnioski radnych”, „wolne wnioski”) pojawiło się wiele interesujących kwestii.
Odczytano rezolucję samorządu bocheńskiego, który walczy z absurdalnym postanowieniem wojewody małopolskiego w sprawie zmniejszenia liczby dyspozytorni karetek pogotowania i zmianie całego systemu powiadamiania ratunkowego. Mimo iż Władysław Knutelski, zniechęcony podobną rezolucją samorządu w sprawie dąbrowskiego sądu (wiadomo, jak zakończyła się walka samorządów o utrzymanie sądu), chciał odstąpić od kolejnego wniosku, rozsądnie zachował się jego zastępca – Wiesław Mendys.
– Niedobrze by było zostawić to bez echa. Ktoś z Tarnowa, lub z Krakowa będzie kierował do przysiółku Zarzecze, czy innego? Mamy tylko dwie karetki: w Szczucinie i w Dąbrowie – zwrócił uwagę radny i jednocześnie zastępca przewodniczącego.
Burmistrz zaproponował, by w tej, bardzo istotnej, sprawie wypowiedział się znawca tematu – radny Jacek Ryczek, od wielu lat związany z pogotowiem ratunkowym w Dąbrowie Tarnowskiej.
– Należy to poprzeć. Wszyscy powinniśmy dążyć do odwrócenia tej sytuacji. Nie wiem, dlaczego tylko wojewoda małopolski podjął taką decyzję, skoro żadne inne województwo się nie zdecydowało. (…) Nie znają odległości, nie znają specyfiki. Nie wiedzą, i nigdy nie będą wiedzieć, jak tym zarządzać. Należałoby się przyłączyć do apelu kolegów z Bochni. – dowodził Ryczek.
Od razu o poparcie wniosku radnego zaapelował burmistrz dostrzegający, w pomyśle wojewody, niebezpieczeństwo dla mieszkańców gminy. Zwłaszcza, że Jacek Ryczek, na poparcie swoich argumentów, przytoczył drastyczny przykład – na skutek wadliwego działania nowego systemu zmarł człowiek! Karetka nie zdążyła dojechać.
– My jesteśmy w pogotowiu, chcemy wyjechać do pacjenta, ale nie możemy wyjechać, dopóki z Tarnowa nie przyjdzie pozwolenie – tłumaczył dalej Ryczek – To jest kpina ten tablet. To jest czysta kpina. Jeden zajmuje się pacjentem, a drugi „sztura” w tym tablecie (tablety często ulegają awarii). Drukarka nie działa. Ściąga się do tego techników. To jest jedno wielkie nieporozumienie!!!
Emocje udzieliły się również Wiesławowi Mendysowi, który od początku walczył o poparcie rezolucji – Kto za tę śmierć odpowie? – denerwował się radny i zastępca przewodniczącego. W tym czasie inny radny, Jacek Świątek zaproponował, by wysłać tę samą rezolucję, którą wystosował samorząd bocheński. Świątek razem z niezawodnym sekretarzem gminy Stanisławem Ryczkiem przygotowali stosowne pismo, które potem odczytał Wiesław Mendys, a poparła w całości koalicja i opozycja.
„Odpowiedzi na zapytania i wnioski radnych” kolejny raz zostały, niemal w całości, zdominowane przez sprawę rodziny Rembowskich. Burmistrz odpiera wszelkie zarzuty kierowane przeciwko niemu i gminie. Broni się również przed stwierdzeniami Tadeusza Gubernata, który zabiega o wyjaśnienie sytuacji i oczekuje na konkretne deklaracje ze strony gminy.
– Sprawa Pani Rembowskiej. Czy będą środki na rok 2013? Na razie nie można tego obiecać. Czy takie środki będą w budżecie – w tej chwili nie wiadomo. Czy gmina będzie się wycofywać? Z czego? (tu burmistrz nawiązał bezpośrednio do pytania Gubernata). Gmina nie jest powodem tej okoliczności, że rodzina Rembowskich nie może udowodnić prawa do działki. Rodzice Pani Rembowskiej nabyli budynek w 1945 r. Pani Stefania Burak (mama Pani Rembowskiej) nabyła budynek mieszkalny bez praw do placu, na którym stoi. W 1945 r. powinna z gminą Dąbrowa Tarnowska uregulować ten stan prawny. W międzyczasie zmieniły się przepisy. Państwo Rembowscy dzierżawią ten grunt od gminy. Nasz radca miał obowiązek powiedzieć, że gmina jest właścicielem. To nie zmienia postaci rzeczy. I proszę nie mylić tych faktów. To jest wyrwane z kontekstu (w tym miejscu burmistrz nawiązał do ujawnienia przez Tadeusza Gubernata, podczas poprzedniej sesji, niewygodnych dla gminy faktów, które stawiają urzędników w złym świetle – chodzi o kserokopię sądowych dokumentów, które przeczą zapewnieniom burmistrza o chęci pomocy tej rodzinie). Miałem spotkanie z przedstawicielem kancelarii. Pytam się, w jaki sposób możemy Państwu pomóc? Byłem w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim, by zapytać, czy można w jakiś sposób pomóc. No, nie możemy, bo to liczy się stan prawny w czasie powodzi. Czy jest sens brać 100 tys. zł na odbudowę, bo pierwsza powódź, która przyjdzie, zniszczy ten dom? Dla Państwa Rembowskich nigdy nie wychodziło 300 tys. Teraz maksymalnie 100 tys. zł. Jeżeli przyjdą pieniądze, to trzeba myśleć o pomocy do 100 tys. zł. Trzymajmy się faktów. Nie próbujmy tutaj podgrzewać emocji. Współczujemy Państwu Rembowskim. (…) Pani Rembowska lokal oglądnęła (chodzi o mieszkanie w bloku nr 3. na oś. Kościuszki) i złożyła odmowę na piśmie, i są już rodziny oczekujące na przydział lokalu. Pani Rembowska oświadczyła, że przez zimę wytrzyma. Na dzisiaj gmina nie ma takich lokali. Z tej rozmowy z kancelarią adwokacką wywnioskowałem, że nikt nie ma do nikogo pretensji i będziemy działać wspólnie na rzecz Państwa Rembowskich – zapewniał gorąco burmistrz. Pytanie tylko, dlaczego Państwo Rembowscy złożyli skargę na burmistrza. Gdyby sytuacja przedstawiała się dokładnie tak, jak opisuje to burmistrz, raczej nie byłoby powodu, by Ewa Rembowska korzystała z usług kancelarii adwokackiej i kierowała skargi do rady miejskiej.
Miłym akcentem życzeń świątecznych zakończyła się, krótsza niż zwykle, bo niespełna trzygodzinna, sesja rady miejskiej.
P. S.: Problem dodatkowych połączeń między Dąbrową, a Tarnowem oraz kwestię tzw. „ustawy śmieciowej” (o którą również dopytywali nasi Czytelnicy) poruszymy w relacji z, ostatniej w tym roku, sesji rady miejskiej, która odbędzie się zaraz po świętach.
Ula Skórka