Nowy radny i nowa skarga (filmy)
Powtarza się scenariusz z poprzednich obrad. Do rady miejskiej wpłynęła nowa skarga dotycząca m.in. nieprawidłowego udrożnienia rowów w Laskówce Chorąskiej.
Oddaleniem pierwszej skargi (Cecylii Rybackiej i Wiesławy Surowiec walczących o odbudowanie zniszczonego przez gminę przepustu), uznanym przez wojewodę za bezprawne, zajmie się ponownie Komisja Rewizyjna. Ta sama, która już raz podjęła błędną decyzję w tej sprawie.
Trzecią zaś (znaną już sprawę państwa Rembowskich, których powódź pozbawiła dorobku życia) poruszył ponownie radny PiS Tadeusz Gubernat, który wstawił się za poszkodowaną rodziną. W nieciekawej atmosferze sporów i przepychanek słownych ślubowanie złożył nowy – stary radny: Józef Nowak, który zastąpił w radzie Andrzeja Buśko.
W artykule „Powraca skarga na działalność burmistrza” (opublikowanym przez nas 19 października) napisaliśmy m.in.: I w ten sposób, od czasu wrześniowej sesji, nie będzie obrad wolnych od skarg na działalność burmistrza. Przy takim trybie rozpatrywania skarg (a potem przymusie ich „reaktywacji” po reakcjach wyższych instancji) można już ułożyć prawdopodobny scenariusz kolejnej sesji. Obok zaprzysiężenia nowego radnego (za Andrzeja Buśko) w harmonogramie obrad znajdzie się punkt dotyczący ponownego rozpatrzenia pierwszej skargi na działalność burmistrza (o ile nie pojawią się kolejne).
Czas potwierdził nasze przypuszczenia. Pierwsza skarga powróciła, ale nie pod obrady, lecz do… niezawodnej Komisji Rewizyjnej (pod przewodnictwem Kazimierza Pinasa), której wysiłki już raz negatywnie ocenił wojewoda. Nowa skarga zaś została oddalona przez gminę prawdopodobnie słusznie, gdyż nie dotyczy samorządu gminnego, lecz powiatowego, i tam została skierowana.
Zaczęło się od dyscyplinowania radnych: – Jak komuś przeszkadzam, to mogę przerwać – powiedział przewodniczący niedługo po otwarciu obrad.
W sprawozdaniu międzysesyjnym (za okres od 11 października do 13 listopada) burmistrz poinformował, m.in., o spotkaniu z udziałem przedstawicieli GDDKiA oraz mieszkańców domów wytypowanych do wyburzenia pod budowę autostrady. Do końca marca przyszłego roku zainteresowani dostaną propozycję kwot odszkodowań. Można będzie wtedy, albo od razu podpisać umowę administracyjną i otrzymać pieniądze, albo odmówić – wówczas inny biegły dokona ponownej wyceny majątku.
W punkcie dotyczącym „zapytań i wniosków radnych” dyskusję zaczął Tadeusz Gubernat. Pojawiła się kwestia powiatowo – gminnych obchodów 11 listopada. Radny zwrócił uwagę na drzewostan obok Pomnika Poległych w parku miejskim:
– Ze sztandarem nie idzie się w krzaki. Czy nie można by obciąć z gałęzi drzewa po drodze? Szanujmy sztandary, na litość Boga! Czy każdy sztandar musi być uszkodzony po uroczystości? – dopytywał Gubernat. Zwrócił także uwagę, że rozwiązanie pochodu patriotycznego nastąpiło już pod pomnikiem, a nie – jak należało zrobić – pod starostwem.
Tadeusz Gubernat wrócił również do drugiej skargi na działalność burmistrza, którą wystosowała rodzina Rembowskich. O sprawie pisaliśmy w artykule „Nowy radny i kolejna skarga na burmistrza”, opublikowanym 11 października. Przypomnijmy tylko krótkie wypowiedzi, w których burmistrz i radca prawna gminy deklarowali wspólnie, że chcą pomóc rodzinie Rembowskich i nie będą się sprzeciwiać tzw. zasiedzeniu, które jest istotą tej sprawy:
– Nie można się zrzec mienia nieodpłatnie. Burmistrz nie może tego zrobić. Może tylko sprzedać. Istnieje możliwość nadzwyczajnego zmniejszenia kwoty. Sąd prawdopodobnie pójdzie na to, że będzie zasiedzenie przez matkę tej Pani. Jeżeli sąd przychyli się do wniosku, to burmistrz nie będzie się odwoływał i tylko tyle możemy zrobić dla tej Pani. W moim odczuciu sprawa zakończy się pozytywnie dla Pani Rembowskiej – wyjaśniła Zofia Wójcik.
– Kluczem do sprawy jest udowodnienie prawa do budynku. Nawet gdyby dzisiaj gmina oddała to za symboliczną złotówkę. Tu nie ma żadnych przeszkód ze strony gminy. Musi się to załatwić takim trybem, jak teraz. To nie wynika z tego, że my chcemy pozbawić tę rodzinę odszkodowania! Oświadczam, że nie zamierzam się od tego odwoływać! Nie jest to w moim interesie, bo chcemy pomóc tej rodzinie, która najbardziej ucierpiała podczas powodzi – zadeklarował Stanisław Początek.
Tymczasem Tadeusz Gubernat rozdał radnym kserokopie postanowienia dąbrowskiego sądu w sprawie wniosku o tzw. zasiedzenie, gdzie wyraźnie widnieje, że „Gmina Dąbrowa Tarnowska” wnosi: 1) o odrzucenie wniosku o zasiedzenie nieruchomości oznaczonej numerem (…), 2) o oddalenie wniosku o zasiedzenie w/w nieruchomości, a ponadto: (…) 8) o obciążenie wnioskodawczyni kosztami postępowania. Rozdany dokument przeczy temu, co deklarowali, nie tak dawno, burmistrz i radca gminny.
Gubernat przypomniał, że gmina deklarowała, iż „nie będzie robić trudności dla Państwa Rembowskich”:
– Dlaczego gmina złożyła wniosek o oddalenie zasiedzenia i obciążenie Pani Rembowskiej kosztami sądowymi? (…) Albo jesteśmy tu okłamywani? (…) Ci ludzie mieszkają w takiej wilgoci, że to nie przystoi w XXI w. (…) Pan na sesji mówi coś innego, a może urzędnicy robią co innego? Nie wiem, ale mam prawo tak domniemywać. To pieniądze ani nie Pana, ani nie gminne. Ja podejrzewam, że to jest zamach na te pieniądze. – Gubernat zwrócił się do burmistrza.
Radny opisał bardzo ciężkie warunki mieszkaniowe Państwa Rembowskich i poinformował, że lokale zastępcze, które zaoferowano zainteresowanej były… zamieszkałe!
Pod poprzednią relacją z sesji, jeden z naszych czytelników o nicku „Chore państwo”,napisał: Pani radna Zofia Wójcik chyba ma jeszcze większą sklerozę, niż burmistrz. Na ostatniej sesji rady gminy burmistrz zapomniał, że podpisał umowę dzierżawy z panią Ewą Rembowską i, że czynsz dzierżawny jest opłacony za te dwa lata, za które, według burmistrza, nie był. Nie kto inny, jak pani Zofia Wójcik, sprzeciwiała się temu, aby sąd przychylił się do wniosku o zasiedzenie na rzecz matki pani Rembowskiej na rozprawie w ubiegły piątek. Robicie sobie jaja z ludzi? Na sesji się wybielacie, bo jest ona nagrywana ? Pożal się Boże komisja rewizyjna rozpatrywała sprawę i niczego się nie dopatrzyła? Proponujecie mieszkanie 20 m kw., albo takie, w których mieszkają ludzie i do dziś dnia się nie wyprowadzili? Nadzór Budowlany wydaje nakaz rozbiórki, ale bez prawa do działki go wstrzymuje? Najlepiej niech się ludziom zawali ten budynek na głowę, będzie po kłopocie. Tylko ciekawe, kto wtedy będzie za to odpowiadał.
Jeszcze dalej poszedł Tadeusz Gubernat na sesji: – Chyba ta gmina zasługuje na reklamę w telewizji? Chyba Pani Jaworowicz będzie tu musiała zawitać? – ironizował radny. Chyba nie o taką promocję chodzi gminie, jaką gwarantuje „Sprawa dla reportera” – autorski program Elżbiety Jaworowicz?
Tomasz Budyn poruszył kwestię sygnalizacji świetlnej w centrum miasta. Okazuje się, że „zielone światło” pali się zbyt krótko, by bezpiecznie przedostać się na drugą stronę jezdni. Mają z tym problem zwłaszcza osoby starsze i matki z małymi dziećmi. Radny zwrócił również uwagę na potrzebę modernizacji rur ciepłowniczych i rozszerzenie parkingów obok Powiatowego Urzędu Pracy w Dąbrowie.
Józefa Borowska – Marciniak wnioskowała o usunięcie tam, które bobry utworzyły na Szarwarczance. Mówiła również o budynku socjalnym w Szarwarku, którego lokatorzy trzymają „na wolności” niebezpieczne psy. Psy rzucają się na ludzi i stanowią zagrożenie szczególnie dla uczniów pobliskiej szkoły.
Jacek Sarat poruszył bardzo istotną dla mieszkańców gminy kwestię, którą w artykule „Kaganiec na mieszkańców” opisał Andrzej Buśko (e – Kurier Dąbrowski, 14 listopada). Słowa radnego: – [Czy goście mają się wypowiadać po czasie? My już te osoby „przesuwamy” do „wolnych wniosków”, gdy jest po czasie] – dotyczą problemu, który poruszaliśmy już kilkakrotnie przy okazji relacji z sesji, lub w artykułach z nimi związanych.
W cytowanym już artykule „Powraca skarga na działalność burmistrza” pisaliśmy: Przypomnijmy, że chodzi o sprawę dwóch mieszkanek Smęgorzowa – Cecylii Rybackiej i Wiesławy Surowiec, które uczestniczyły w pierwszej powakacyjnej sesji rady miasta. Wiesława Surowiec, która 4 września została dopuszczona do głosu dopiero na końcu obrad, gdy jej skarga została oddalona, ze szczegółami opowiedziała o swojej sytuacji.
Z kolei w artykule „Odwołanie radnej i skarga na burmistrza – aktualizacja” napisaliśmy: Do końca sesji czekali mieszkańcy Smęgorzowa na zabranie głosu w sprawie skargi na działalność burmistrza. Czy ponad 5 – godzinne obrady miały być testem ich cierpliwości? Czy może chodziło o to, by zrezygnowali? Czy nie można było oddać im głosu na początku sesji? Trudno powiedzieć, ale Wiesława Surowiec – jedna z poszkodowanych w tej sprawie – była rozżalona i poczuła się oszukana przez gminę.
Jacek Ryczek poruszył problem podobny do tego, o którym wcześniej wspominała Józefa Borowska – Marciniak. Chodziło o psy trzymane w budynkach komunalnych:
– Czy można trzymać psa przy budzie przy budynkach komunalnych? Czy to jest miejsce prywatne, czy publiczne? Ten problem już się zaczyna – mówił radny.
Kazimierz Pinas pytał o częstotliwość wysyłania rachunków za wodę i kanalizację. Mieszkańcy gminy alarmują, że dłuższe przerwy w dostarczaniu rachunków są ogromnym problemem dla budżetów domowych.
Pytania zadawali również: Bogusława Serwicka, Krzysztof Wilk, Wiesław Mendys, Andrzej Giza i Józefa Taraska. Na słowa tej ostatniej, nie wiadomo już który raz, przewodniczący zareagował stałą „frazą”: – Ale proszę głośniej, bo nic nie słychać.
Przewodniczący odniósł się do słów Jacka Sarata, który poruszył problem zabierania głosu przez uczestników sesji podczas obrad. Spokojny dotąd Władysław Knutelski, denerwował się jak nigdy i podnosił głos! Uzasadnione i grzeczne pytanie kolegi z rady wyprowadziło go z równowagi: – Wszyscy orzekliśmy, że nie można się wypowiadać. Jeżeli ktoś spoza rady chce się wypowiedzieć, to niech zgłosi to do radnego. Jak ja mam się zachować w tym miejscu? Jednemu wolno w naszej gminie, drugiemu nie wolno? Nie stawiajcie mnie w takim punkcie, żebym ja wychodził na „czarną owcę” w tej naszej gminie – oburzał się Knutelski.
Sarat, choć też podenerwowany, potrafił powstrzymać emocje i powołał się na paragraf 16 pkt. 11 Regulaminu Rady: – Chciałbym to uporządkować! – zaapelował radny – To co? Nie wiedzieliśmy co uchwalamy?
Knutelski w nerwach: – Zakończmy tę dyskusję! To my jesteśmy tu niepotrzebni jako radni?!!
– Ja nie jestem osobą, która skonstruowała regulamin rady – odpowiedział spokojnie Sarat.
– Strzela nam w plecy ktoś na sesji – oburzał się przewodniczący.
Do sporu przyłączył się Wiesław Mendys, który usiłował wspomóc przewodniczącego. Nic z tego jednak nie wyszło. Stwierdzenie Mendysa skierowane do Sarata: – Panie radny, ja Pana nie poznaję! i dalszy, nie do końca zrozumiały wywód, raczej nie działały na korzyść Knutelskiego.
– To jest kompletnie nie na temat – skomentował słowa wiceprzewodniczącego Jacek Sarat.
W gorącej atmosferze przepychanek słownych ślubowanie złożył Józef Nowak, który w radzie zastąpi Andrzeja Buśko. Nowy radny, w przeciwieństwie do zaprzysiężonego na poprzedniej sesji Wiesława Opioły, (który w ogóle się nie odzywa) zabrał głos. Przedstawił się i poinformował, że jest dąbrowskim przedsiębiorcą. Podziękował radzie za przyjęcie, a koledze Andrzejowi Buśko za godną reprezentację Klubu Niezależnych. Zobowiązał się do godnego sprawowania funkcji radnego. Pytanie tylko, czy rzeczywiście będzie w stanie zastąpić Andrzeja Buśko, który był nieformalnym liderem nie tylko swojej grupy, ale także całej opozycji.
Zaraz po zaprzysiężeniu nowego radnego światło dzienne ujrzała nowa skarga, przedstawiona w taki sposób, że chyba nikt dokładnie nie wiedział, o co w niej chodzi. Skarga miała być szeroko dyskutowana na komisjach rady miejskiej w przeddzień sesji, ale niestety nie została odczytana podczas obrad. My otrzymaliśmy tylko pisemne uzasadnienie do uchwały, które przytaczamy. Nie udostępniono nam samej skargi wyjaśniając, że takie prośby należy pisemnie kierować do radcy prawnego gminy, by dostać pozwolenie! A wystarczyło przecież odczytać tę skargę podczas sesji…
„Do Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej wpłynęła skarga Pana Zbigniewa Motyki z dnia 18 października 2012 r., która dotyczy m.in. nieprawidłowego udrożnienia rowów w miejscowości Laskówka Chorąska przy drodze powiatowej (…) Wielopole – Odporyszów – Breń.
Zgodnie z artykułem (…) o drogach publicznych funkcję zarządcy drogi pełni Starostwo Powiatowe w Dąbrowie Tarnowskiej, które zgodnie z artykułem (…) odpowiedzialne jest za utrzymanie nawierzchni drogi, chodników, drogowych obiektów inżynierskich, urządzeń zabezpieczających ruch i innych urządzeń związanych z drogą.
Art. 231 Kpa stanowi, że organ, który nie jest właściwy do rozpatrzenia skargi, obowiązany jest niezwłocznie nie później jednak niż w terminie 7 dni przekazać ją organowi właściwemu, co czyni się niniejszą uchwałą.
Na podstawie artykułu (…) poinformowano Skarżącego o niemożności załatwienia skargi w terminie określonym w artykule (…)”.
Sprawa dotyczyła prawdopodobnie, kolejny raz, nakazu rozebrania jakiegoś przepustu, wydanego rzekomo przez Jacka Świątka, od którego radny zdecydowanie się odcinał.
W obronie poszkodowanego mieszkańca wystąpił Tadeusz Gubernat: – Na czyje polecenie Pan radny działał, żeby nakazać rozebranie przepustu?
– Nie nakazywałem rozebrania przepustu, to jest zarzut fałszywy. Ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi – mówił Świątek.
Skarga została oddalona i ma niezwłocznie trafić do starostwa powiatowego, gdzie będzie musiała zostać rozpatrzona. Zapewne pojawi się na przyszłej sesji rady powiatu.
W punkcie 7. „rozpatrzenie pism skierowanych do Rady Miejskiej” Wiesław Mendys przytoczył treść ponownego pisma do „Tauronu” o przywrócenie w Dąbrowie Tarnowskiej Biura Obsługi Klienta tejże firmy. Rada miejska ponownie wnosi o przywrócenie BOK – u; jego brak odczuwają szczególnie starsi i niepełnosprawni mieszkańcy miasta i gminy. Nie ma również dogodnych połączeń z Bochnią (!), gdzie niejednokrotnie trzeba dojechać, by załatwić najprostsze formalności, gdy tymczasem wcześniej wszystko było „na miejscu”. Złym rozwiązaniem dla mieszkańców są także inne punkty opłat, regulowanie należności przez Pocztę Polską lub przesyłki, gdyż wszystko to wiąże się z dodatkowymi kosztami, którymi obarczani są dąbrowscy klienci firmy „Tauron”.
Podczas obrad wróciła też sprawa zapomogi dla ukraińskiej parafii w Żydaczowie. Radny Budyn zbierał od swoich kolegów wolne datki, które zostaną przekazane na ten cel. Nikt jednak już nie „wysyłał” na Ukrainę Komisji Rewizyjnej…
Wpłynął również wniosek miesięcznika i portalu „Prawdę Mówiąc” o nazwanie jednej z Dąbrowskich ulic imieniem śp. profesora Jerzego Przystawy, wybitnego naukowca, fizyka, specjalisty kwantowej teorii ciała stałego i byłego kierownika Zakładu Fizyki Fazy Skondensowanej i Teorii Wielu Ciał w Instytucie Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Wrocławskiego; działacza opozycji demokratycznej z lat 80. i zwolennika jednomandatowych okręgów wyborczych. Wniosek rozpatrzy komisja nazewnicza rady miejskiej.
W „odpowiedziach na zapytania i wnioski radnych” głos zabierał prawie wyłącznie burmistrz. Jego wystąpienie zawierało głównie obszerne wyjaśnienia sprawy Państwa Rembowskich. W rzeczywistości była to płomienna mowa broniąca gminę (i samego siebie) przed zarzutem Tadeusza Gubernata (ale i całej opozycji) o zignorowanie skargi powodzian, którzy najpierw ucierpieli w skutek klęski żywiołowej, a teraz muszą walczyć z urzędnikami.
– Pan radny mówi, że jest niespójność. Państwo Rembowscy mają dalej problemy. Obojętnie, czy gmina wnosi o oddalenie wniosku, czy nie, to jednocześnie bada sprawę sąd. W sądzie skończyło się oddaleniem wniosku o zasiedzenie. Nabyty w 1945 r. budynek nie ma odpowiednich wpisów w Księdze Wieczystej. My nie robimy problemów, żeby nam zależało na tej działce. Ale nie można przed sądem zatajać faktów. To nie jest tak! To naprawdę nie jest tak, że gmina jest sprawcą tego patu – irytował się Stanisław Początek, i wyjaśniał dalej: – Te lokale zostały już przyznane, więc były opróżnione. 55 – metrowy lokal, który oferowaliśmy, jest obecnie największy w gminie. To że jest to w bloku nr 3 (na oś. Kościuszki), to trudno uznać, że jest to najgorsze położenie. To jest przydzielenie tylko na określony czas. Jaka będzie odpowiedź Państwa Rembowskich? Gmina ma być organem nad sądem? Wcale nie! Rzecz nie jest w gruncie, ale w domu, bo to do domu zabrakło potwierdzenia własności – bronił się burmistrz.
Burmistrzowi (być może za sprawą kserokopii, którą ujawnił Gubernat?) cały czas „nie dawała spokoju” sprawa rodziny Rembowskich. Dalej bronił siebie i urzędników gminy przed zarzutami ze strony opozycji. Być może, jako doświadczony urzędnik, z wrodzonymi zdolnościami PR-owskimi, przewidział już komentarze opinii publicznej i naszych czytelników?
Burmistrz tłumaczył się dalej: – W akcie notarialnym własność rodziców Pani Rembowskiej widnieje jako „ruchomość bez praw do placu”. W akcie było zapisane, że dom zakupuje się bez gruntu. Pomimo, że sąd współczuje wnioskodawczyni, to nie został spełniony warunek. Będzie odwołanie do sądu okręgowego. Chciałbym prosić, żeby nie stwarzać takiej atmosfery, że gmina jest temu winna – podkreślał Początek.
Jacek Sarat powrócił ponownie do swojego pytania, postawionego już na początku sesji i zwrócił się do Knutelskiego – Pan powinien być równie zainteresowany, żeby przestrzegać regulaminu gminy, bo Pan to odebrał jako mój atak na Pana osobę. Prosiłem tylko o zinterpretowanie tego regulaminu. (…) My jesteśmy dla obywatela. My powinniśmy iść na ułatwienia dla ludzi. Jak to wygląda, że te Panie przychodzą i czekają tyle czasu. Sarat nawiązał w tym miejscu do Cecylii Rybackiej i Wiesławy Surowiec, które czekały ponad 5 godzin na zabranie głosu, a swoją skargę przedstawiały po fakcie.
– Jeżeli przyjdzie taki wniosek do rady, to go rozpatrzymy – uciął dyskusję zirytowany Knutelski.
W ostatnim punkcie dotyczącym „wolnych wniosków” wystąpił (już nie jako radny, ale mieszkaniec miasta) Andrzej Buśko: – W pierwszej kolejności chciałbym się odnieść do nieudzielania mi głosu w pkt. dotyczącym podejmowania uchwały w sprawie wysokości stawek podatku od nieruchomości na 2013 r.
Buśko powołał się m.in. na Konstytucję RP, Ustawę o Samorządzie Gminnym, wyroki Sądów Administracyjnych i Regulamin Rady Miejskiej w Dąbrowie Tarnowskiej. Okazuje się, że podjęcie decyzji o „spychaniu” uczestników obrad na koniec sesji (do „wolnych wniosków”, gdy zawsze jest już „po fakcie”) nie wynika z żadnych przepisów prawnych wyższych instancji(!), a jest tylko ustaleniem rady miejskiej. Należałoby się zatem zastanowić, czy nie łamie to konstytucyjnych praw, które stanowią, że: „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”?
Były radny Andrzej Buśko poruszył istotną kwestię ogromnego bezrobocia w gminie Dąbrowa Tarnowska i ułatwień dla przedsiębiorców, którzy zatrudniają bezrobotnych. (Więcej na ten temat w artykule Andrzeja Buśko „Kaganiec na mieszkańców”. Zachęcamy Państwa do dokładnego zapoznania się ze zdaniem byłego radnego).
Niezależni złożą wkrótce obywatelki projekt uchwały w sprawie ułatwień dla przedsiębiorców, którzy zatrudniają bezrobotnych.
– Co zrobiliśmy, żeby przeciwdziałać bezrobociu? Możemy się niedługo obudzić „z ręką w nocniku”, gdy okaże się, że nie będzie miał kto z tych obiektów korzystać (tu, były radny, odniósł się do dużych inwestycji gminnych).
Słowa Andrzeja Buśko do tego stopnia uraziły burmistrza, że natychmiast ripostował: – Nie jest prawdą, że w naszej gminie nie ma zwolnień od podatków. (…) Nie mówmy, że tego nie ma! W 2010 r. też był Pan radnym. (…) Oprócz tego na obszarze Strefy Gospodarczej powstanie podstrefa Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Krakowie. Podstrefa Krakowskiego Parku Technologicznego. Nie będzie tam pobierany podatek dochodowy. Nie było dotąd takich wniosków konstruktywnych, jakie tu dziś Pan zgłasza? – ironizował, wyprowadzony z równowagi, burmistrz.
Atakiem na wypowiedź Andrzeja Buśko zareagował Marek Minorczyk, którego z równowagi wyprowadziły pierwsze słowa wystąpienia Buśko o „pozbyciu się niewygodnego radnego, który zadawał za dużo pytań”. Chaotyczna, nerwowa i prawie wykrzyczana odpowiedź wiceburmistrza, zadziałała raczej na jego niekorzyść i kontrastowała z ripostą Andrzeja Buśko, który do końca zachował spokój.
A słowa Minorczyka, że występuje nie jako wiceburmistrz, lecz jako mieszkaniec miasta, stały się przyczynkiem do ironicznej wypowiedzi byłego radnego.
– Zaczyna Pan wmawiać wszem i wobec, że został Pan skrzywdzony! To prawo zostało naruszone! Trzeba się uderzyć w piersi! Nie wolno dopuścić do tego typu przekłamań!!! Powinienem to nawet nazwać ostrzej!!! – unosił się zdenerwowany wiceburmistrz.
– Panie mieszkańcu i obywatelu Minorczyk – ironizował Buśko – Czy rada wskazała, że w jakimkolwiek momencie ja, jako radny, sprzeniewierzyłem się godności radnego i wykorzystałem funkcję na poczet swoich korzyści majątkowych prowadząc przedsiębiorstwo?
Na koniec wystąpił Krystian Scheurer z Ruchu Palikowa (pierwsze nagranie u góry, po prawej stronie).
P.S.: Po sesji dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie przestanie istnieć Klub Niezależnych w radzie miejskiej, a to za sprawą jednego z radnych, który oświadczył, że odchodzi (nie podając powodu swojej decyzji). Obowiązujący statut zakłada, że do funkcjonowania klubu wymagani są czterej członkowie (teraz zostały już tylko trzy osoby). Nie oznacza to jednak, że Niezależni nie będą składać swoich projektów, bo PiS (czyli reszta opozycji) zapewne podpisze się pod pomysłami bezpartyjnych kolegów.
Czy usunięcie z rady Andrzeja Buśko było pierwszym krokiem do „pacyfikacji” Niezależnych (najbardziej niewygodnych dla gminy, bo popieranych przez wyborców, którzy nie opowiadają się za żadną partią, a takich nie tylko w Dąbrowie, ale w całej Polsce jest coraz więcej). Czy drugim krokiem było nagłe przejście jednego z radnych „na stronę” koalicji? Czy koalicja namawiała go do tego ruchu? Nie zamierzamy snuć przypuszczeń, gdyż nie mamy na to żadnych dowodów. Ocenę przedstawionych faktów pozostawiamy Państwu.
Ula Skórka